piątek, 6 sierpnia 2021

Kill Shelter & Antipole: A Haunted Place - album darkwave po który warto sięgnąć


Karierę Karla Mortena Dahla, znanego jako Antipole zaczęliśmy śledzić zanim stało się to modne, a wszystko zaczęło się od naszego wywiadu z muzykiem (TUTAJ). Później pojawiał się na łamach naszego bloga kilka razy, ostatnio jeśli chodzi o dokonania muzyczne w recenzji albumu Radial Glare (TUTAJ) wydanego w 2019 roku. Na tym albumie, jak i w swojej wcześniejszej twórczości artysta przyzwyczaił nas do charakterystycznej gitary błądzącej gdzieś w morzu riffów w okolicach the Cure. I tutaj miłe zaskoczenie, bowiem płyta Kill Shelter & Antipole p.t. A Haunted Place, wydana w roku bieżącym przez znaną nam skądinąd wytwórnię Manic Depression Records (to w tej wytwórni ukazał się doskonały Human Taxonomy zespołu Winter Severity Index opisany przez nas TUTAJ - wywiad z liderką Smioną Ferruci publikowaliśmy TUTAJ) przynosi zmiany. Antipole idzie w kierunku czegoś co jest koktajlem z Sisters of Mercy, the Cure i Clan of Xymox

Robi ten album bardzo dobre wrażenie już od pierwszych taktów utworu Raise The Skies (Podnieście niebiosa). Zaskakuje nie tylko mocnym rytmem, ale jest też idealny na otwarcie z powodu mrocznych, bardzo mocnych jednocześnie i czysto brzmiących wokali Kill Sheltera

Pod tym pseudonimem ukrywa się brytyjski muzyk multiinstrumentalista Pete Burns, współautor muzyki, tekstów a dodatkowo zajmujący się produkcją i masteringiem.

Tak więc na wejście mocno buntowniczy utwór którego clue zamyka się w zwrotce:


These fragile ties we have are broken/ kruche więzi jakie nas łączą są zerwane

The bond we made from a promise in the dark/ Więź jaką stworzyliśmy dając sobie obietnice w ciemności

The things we said, we’d never falter/ Rezeczy które mówiliśmy bez wchania

This is the start of it again/ To ponowny początek tego


Po nim Burn Bright - typowo w stylu Clan of Xymox (mniej więcej z okresu Twist of Shadows). Mocny i krótki tekst o rozstaniu, narrator domaga się oddania grzechów w zamian za obietnice jakie otrzymał (w tym jak i kilku innych utworach usłyszymy bardzo ciekawe chórki w wykonaniu Lynsey Burns). A Kiss in the Rain od początku zwraca uwagę typową gitarą Karla z dawnych czasów, tutaj doskonale komponującą się z mrocznym wokalem i elektroniką. Świetny, melodyjny utwór o...  śmierci. Warto zwrócić uwagę, że jak na razie nie mamy na płycie gorszych piosenek. Pora na utwór numer cztery: Into the Fire - zwalniamy nieco tempo bo to ballada. Ballada o życiu, o bezsensie codzienności w którym jednak tli się płomyk nadziei:


Join me in the darkness/ Dołącz do mnie w ciemności

Join me under the starless sky/ Dołącz pod bezgwiezdnym niebem

Take my hand and walk into

the fire with me again/ Weź mnie za rękę i znowu idźmy przez ogień...


Znakomita ballada i znowu świetne chórki i piękna solówka Antipole

Do końca pozostały cztery piosenki a słuchacz w głębi serca modli się, żeby niczego nie zepsuli. I nie robią tego, choć obiektywnie, album pod koniec zaczyna lekko nużyć. All for Nothing przynajmniej na początku, przypomina Lucretia My Reflection zespołu Sisters of Mercy. Ta perkusja i ten bas.. Jedynie w refrenie Kill Shelter nadaje piosence nieco lekkości. Niemniej w tym utworze mocno czuć klimat Eldritcha i spółki. The Edge of Reason znowu nieco zwalnia a do końca pozostają: Of Roses and Thorns i Every Waking Hour. Pierwszy jest bardzo monumentalny i dotyczy wspomnień minionej miłości, drugi natomiast doskonale podsumowuje cały album.


Lost in the crowd/ Zgubiony w tłumie

Caught in the scheme of things/ Złapany w schemat rzeczy

A downward spiral into darkness/ Spirala w dół w ciemność

A life of demons spared of angels/ Życie demonów ocalonych przed aniołami

With every waking hour/ W każdej godzinie czuwaniea

When the sands have all run out/ Kiedy wyczerpie się piasek 

And there’s nothing left at all/ I nic nie pozostanie

We fall into darkness/ Upadniemy w ciemność

With Every waking hour/ Z każdą godziną czuwania


Reasumując, Antipole wykonał bardzo dobry krok podejmując współpracę z Kill Shelterem. Jak widać owocem współpracy międzynarodowej szkockiego Edinburgha i norweskiego Trondheim może być świetny album, po który warto sięgnąć. Dajemy 5/6 za nieco słabszą od całości końcówkę i wersję jedynie elektroniczną. W epoce powrotu winylu chciałoby się postawić ten krążek na stojaku obok innych mrocznych dzieł gotyku. 

Wracamy jutro - dlatego czytajcie nas - codziennie coś nowego, tego nie ma w mainstreamie.


Kill Shelter & Antipole: A Haunted Place, 2021, produkcja, miksy i mastering: Pete Burns, tracklista: A Haunted Place: Raise The Skies, Burn Bright, A Kiss in the Rain, Into the Fire, All for Nothing, The Edge of Reason, Of Roses and Thorns, Every Waking Hour.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz