Kumi Yamashita to japońska artystka (ur. 1968), która obecnie mieszka i pracuje w Nowym Jorku. Jej prace są niezwykłą kompilacją elementów materialnych i niematerialnych, bo na ich wizualny efekt składa się namacalna bryła oraz cień jaki rzuca, uzyskany przez pojedyncze źródło światła. Rezultat utrwala za pomocą aparatu fotograficznego.
Kumi urodziła się i wychowała w Japonii, na przedmieściach Tokio w artystycznej rodzinie. Jej matka była projektantką mody, a ojciec rzeźbiarzem i wykładowcą wzornictwa przemysłowego. Imię nadane jej właśnie przez ojca zdeterminowało całe jej życie, bo słowo Kumi zapisuje się po japońsku przy użyciu dwóch piktogramów, pierwszy znak 工 tłumaczy się jako robić lub tworzyć, a drugi znak 美 tłumaczy się jako piękno, więc de facto nie mogła robić nic innego niż dzieła sztuki. Sama artystka przyznaje, że urodzenie w tradycji japońskiej wywarło największy wpływ na to, kim jest i jak postrzega świat. Jej prace są niejako wizualnym odbiciem esencji estetyki jej kraju, wyrażającej się najlepiej w poezji haiku, ikebanie, ogrodach zen… A jednocześnie, gdy Kumi dorosła, coraz bardziej ciekawiła ją i fascynowała kultura Zachodu, ów popularny, przekazywany przez media przekaz ideologii, którym epatuje np. programy typu Ulica Sezamkowa (LINK). Dlatego już w wieku nastu lat skorzystała z wymiany uczniów i wyjechała w liceum do USA, a po latach zdecydowała się tam zamieszkać. Wcześniej uzyskała tytuł magistra sztuk pięknych w Glasgow School of Art oraz tytuł licencjata sztuk pięknych w Cornish College of the Arts w Seattle (więcej informacji biograficznych można znaleźć na jej stronie internetowej LINK). A mimo to, mimo wielu lat życia w Ameryce, nie jest w stanie, jak to sama określa uwolnić się od przesądów. W jednym z wywiadów z humorem stwierdza, że w Japonii jest ich tyle, że gdyby wierzyć we wszystkie, nie można by wyjść z domu. Jeden z nich to kotodama, co dosłownie oznacza słowoduch. Jest to przekonanie o tym, że słowa posiadają moc, i wypowiedzenie niektórych z nich, może wpływać na wydarzenia w życiu, dlatego artystka stara się mówić świadomie (LINK). Wydaje się, że akurat to przeświadczenie jest powszechne. W naszej cywilizacji słowom także nadaje się ukrytą moc. Mówi się nawet, że można słowami kogoś zabić.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz