o Joy Division muzyce i sztuce, która nie wróci do etapu tworzenia,
ale która jest w nas
niedziela, 18 czerwca 2023
Z mojej płytoteki: EAST i Sodom, znakomita muzyka instrumentalna węgierskiej legendy progrocka
O węgierskiej legendzie rocka progresywnego pisaliśmy na naszym blogu kilka razy. Zanim zatem omówimy ich kolejny album, który czyni opis ich dyskografii niemal zamkniętym (bo opiszemy jeszcze Jatekok z 1981 roku), przypomnijmy o albumie Huseg z 1982 roku (TUTAJ), Live Csepel z 1981 roku (TUTAJ) i Resek a Falon z 1983 roku (LINK), już z nowym wokalistą.
Zatem wychodzi nam, że albo nagrali ten album już bez udziału nowego wokalisty, albo mieli opóźnienie, co w tamtym czasie było normalne - od nagrania do wydania nieraz mijał rok, czasem i więcej.
Szodoma przypomina mi wstęp do Jatekok. Doskonalepanowie wprowadzają nas w album, bowiem cała płyta jest instrumentalna.Tym samym motywem zresztą się kończy i dobrze, bo wpada w ucho. A swoją drogą Varga Janos genialnym gitarzystą był i basta. Drugi utwór - Árverés jest nieco bardziej jazzujący. Znowu przypominają się muzyczne pejzaże zarówno z Jatekok jak i Huseg. I ten leniwy bas w tle...
Asszonyok Panaszdala, co znaczy lament kobiety, to jeden z najlepszych utworów na albumie. I znowu Varga pokazuje mistrzostwo, a mi tutaj przypomina się chyba najlepszy utwór EAST - Varni Kell z Huseg. I gdyby ktoś chciałkiedyś wydać wznowienie tego doskonałego albumu, to ten utwór powinien być wgrany zaraz po Varni Kell.
Átoktánc - Taniec Klątwy, jest nieco bardziej eksperymentalny. Ciekawy bas, perkusja, i solówki tnące leniwy rytm. Lea z kolei, jest bardziej leniwa, spokojna. Znowu okazuje się, że Varga robi cały klimat. Na koniec Pusztulás - czyli Destrukcja - iwracamy do początku...
Kiedyś była muzyka, kiedyś zespoły potrafiły gać ponadczasowo, nam dane było to widzieć i się temu przyglądać. Teraz za to, mamy o czym pisać.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz