John Rutherford Boyd (1884 – 1951) urodził się w Filadelfii i studiował najpierw na Akademii Sztuk Pięknych w Pensylwanii a później nowojorskiej Art Students League. W 1909 Boyd zamieszkał w Filadelfii i wieku dwudziestu pięciu lat został dyrektorem artystycznym Ladies Home Journal. Następnie kierował działami artystycznymi pięciu ogólnokrajowych magazynów, a w latach 1925-1926 reklamy ER Squibb and Sons. Pod koniec życia osiadł w Leonii w stanie New Jersey. Był ilustratorem a także malarzem, rzeźbiarzem i nauczycielem sztuki. Był także autorem licznych artykułów o sztuce, które publikował w różnych czasopismach. Prace wystawiał w latach 1926-1929 i 1931-1932w Art Institute of Chicago, za swoje dzieła otrzymywał nagrody w 1940 roku od Dallas Art Association a w 1941 od Southern States Art League. Boyd był członkiem American Watercolor Society, Salmagundi Club i Architectural League of New York.
Dużo czy mało jak na jednego artystę? Trudno ocenić… Jedno czego jesteśmy pewni: posiadał dwie osobowości artystyczne, niczym Doktor Jekyll i Mr Hyde. Z jednej strony tworzył realistyczne, barwne scenki rodzajowe, obrazy z życia wielkomiejskiej socjety, pełne humoru a nawet sarkazmu. Także melancholijne, nastrojowe obrazy, w których znać inspirację malarstwem romantycznym (choćby Caspara Davida Friedricha)… A jednocześnie, jak to zauważyli kuratorzy jednej z galerii – miał wręcz obsesję na punkcie projektowania. Dla niego projektowanie było podstawą wykonania znaczących dzieł i to w każdym ze znanych mu gatunków sztuki. Ta pasja konceptualnego pojmowania sztuki wyrażała się w ciągłym teoretyzowaniu, eksperymentowaniu, nauczaniu i pisaniu o estetycznych zasadach. Niezależnie od tego, czy malował akwarele, obrazy olejne, rzeźbił czy też robił filmy o sztuce, łączył w tym działaniu to, co podsuwała mu wyobraźnia, z tym co osiągnął pracą i metodyczną organizacją.
Szczególnie zaskakujące są jego abstrakcyjne rzeźby, modelowane w drewnie, gipsie i kamieniu. Powstały po starannym przygotowaniu ich koncepcji, w oparciu o matematycznie ustalone dla nich zasady proporcji. Wpływ na taki rodzaj twórczości miał W 1917 Jay Hambridge, którego poznał w 1917 roku. Był on artystą, który sformułował teorię dynamicznej symetrii, czyli systemu określającego zasady kompozycji. Po tym, gdy Boyd usłyszał wykład Hambridge na ten temat, zaczął działać w grupie amerykańskich malarzy, którzy dążyli do unowocześnienia sztuki. W swoich własnych badaniach projektowych Boyd stale nawiązywał do klasycznych form ukształtowanych przez starożytnych Greków. Jego własne pomysły powstały w ten sposób w ramach kontinuum historycznego: propagował teorię matematyczną (jakże bliską pitagorejczykom), w której proporcje łączyły estetykę starożytną z celami artystycznymi właściwymi dla dwudziestego wieku.
Zanim powstała rzeźba Boyd wykonywał niezliczone szkice, w których analizował wewnętrzną strukturę danego kształtu. Dzięki tej metodzie możliwe były subtelne wariacje tematyczne. Tworząc rysunkowy szkic, poddawał swój pomysł wnikliwemu procesowi intelektualnemu, którego celem było określenie cech przestrzennych bryły. Przypomina to konceptualne teorie głoszone w powstałym mniej więcej w tym samym czasie, lecz na drugiej półkuli ośrodku w Weimarze, znanym jako Bauhaus. Jest to dowodem nie tyle na kosmiczne inklinacje zmian na ziemi, co na tożsamą naturę człowieka, który w podobnych okolicznościach podejmuje analogiczne działania…
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz