sobota, 2 października 2021

Ilo Künst: Sztuka gryzmolenia na papierze

Czy zdarzało się wam podczas wykładów mazać długopisem na kartce papieru?  Jeśli tak, to z uwagą obejrzycie proponowane dzisiaj rysunki. Ich autorem jest mieszkający w Niemczech Gruzin, występujący pod artystycznym pseudonimem Ilo Künst.


Wydaje się że Ilo to realne imię, natomiast Künst - po niemiecku sztuka - artysta przyjął do nazwiska, aby dać się łatwo zapamiętać. Co w zasadzie nie jest potrzebne, bo każdy, kto zobaczy jego rysunki zapamięta je na bardzo długo. 


Jak już domyślacie się, Ilo tworzy, rysując nerwowo na zwykłej kartce papieru przerażające twarze... Wydają się one trwać w stuporze strachu i tylko ich oczy, wyskakujące z orbit, dowodzą, że ciało jest jeszcze z nami, lecz dusza w panice próbuje wydostać się z jego więzów i uciec. 


Twarze, rzadziej sylwetki, wykonane z wielką biegłością, są w zasadzie monochromatyczne. Czasem tylko krwawe ręce czy inne fragmenty ciała, naszkicowane czerwonym wkładem, podnoszą dramaturgię. 




Grafik sam o sobie pisze niewiele. Nie znamy ani jego roku urodzenia ani szczegółów dotyczących edukacji. Z krótkiego tekstu na prowadzonej przez siebie stronie wiemy tylko, że sztuką zajmował się od wczesnego dzieciństwa. A życie miał niełatwe. Jednak przeżyte trudności pomogły mu w twórczej pracy. Jego głównym celem jest przekazywanie emocji osoby, a nie jej wyglądu (LINK). 




Dlaczego jednak te emocje są tak krańcowe? Czy dlatego, że łatwiej wywołać u widza uczucia negatywne niż pozytywne? Łatwiej zmusić do płaczu niż śmiechu? Z drugiej strony twórczość Ilo Kunsta wcale nie wydaje się być łatwa. Zbliża nas do uzyskania tego pożądanego przez Greków katharsis. W pewien sposób bliska jest pojmowaniu sztuki przez opisanego przez nad Francisa Bacona (LINK).  Szkoda, że tak niewiele wiemy o samym Ilo. Z jego prac wynika, że trawi go ból istnienia, smutek, w którym zmaga się sam ze sobą, nakładającym maski i zdzierającym je jedna po drugiej, bywa, że w groteskowych okolicznościach... 


Nie tylko rysuje, występuje także w realizowanych przez siebie performance, ostatnio  w roli clowna. Czy jest to może aluzja do filmu Joker, który opisaliśmy TUTAJ?  Kto wie? W końcu, jak to napisał poeta, Życie to opowieść idioty, pełna wrzasku i wściekłości...







Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 1 października 2021

Niezapomniane koncerty: Long Distance Calling 2013

Od czasu kiedy pierwszy raz usłyszałem znakomity album niemieckiego zespołu postrockowego Long Distance Calling pt. Flood Inside natychmiast wiedziałem, że to będzie klasyk gatunku. Płytę opisałem TUTAJ a następnie zakupiłem 180 gramowy podwójny winyl, z niespodzianką (CD) w środku. Wszystko wygląda tak:







Wtedy bardzo chciałem zobaczyć muzyków na żywo. Na YT dostępny był bardzo słabej jakości koncert z jakiegoś klubu, słabe światło - nie dość że nic nie było widać, to i jakość dźwięku pozostawiała wiele do życzenia. Ale rok temu ktoś wrzucił na kanał znakomitej jakości koncert Long Distance Calling. Co prawda pierwszy utwór Sundown Highway pochodzi z wcześniejszej płyty to jednak komponuje się z resztą (warto zwrócić uwagę na gitarę w tle), a już od siódmej minuty zaczyna się Potop Wewnątrz i zespół wprowadza nas w klimat tej genialnej płyty utworem Nucleus - otwierającym zresztą album. Tutaj wszystko chodzi jak w naoliwionej maszynie, doskonała gra perkusisty i bas - trzymają rytm. Jego zmiany chwilami zaczerpnięte z twórczości Dream Theatre ani przez chwilę nie zbaczają z obranego toru. Kiedy szaleńczo kończą przechodzą do nieco spokojniejszego Invisible Giants.

Ductus - nie omieszkali okrasić początku monologiem ze znanego filmu...

[fragment monologu  Log Lady (Twin Peaks)]

Widzisz przez ścianę? Przez ludzką skórę? Promienie X widzą przez ciała stałe, lub tak zwane obiekty w stałym stanie skupienia. Są rzeczy w życiu które istnieją, a nasze oczy ich jeszcze nie mogą zobaczyć. Widziałeś coś zadziwiającego czego inni nie widzieli? Dlaczego niektóre rzeczy są dla nas niemożliwe do zobaczenia? Czy życie to układanka? Wypełniają mnie pytania. Czasem znajduję na nie odpowiedzi. W sercu sprawdzam czy są to poprawne odpowiedzi. Jestem sam sobie sędzią. W snach czy tymi wszystkimi bohaterami jesteś ty? Różne aspekty ciebie?

Odpowiedzi przyjdą w snach? 

Waves - podczas tego utworu możemy podziwiać pracę DJów - w ruch idą nie tylko klawiatury laptopów, ale co ważniejsze winyle. Na koniec pozostają dwa utwory: Metulsky Curse Revisited z wcześniejszego albumu zatytułowanego jak nazwa zespołu, a na koniec Jam.

To znakomite show, mi jednak zabrakło choć jednego utworu z wokalem. Przecież na Flood Indside jest męski wokal, i to całkiem dobry. Mogli chociaż pomyśleć o Inside the Flood...

Ale może wymagam zbyt wiele? Za ten brak wokalu obcinam pół gwiazdki, reszta to arcydzieło postrocka.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


Long Distance Calling, Westend Festival 2013.  Setlista: Sundown Highway, Nucleus, Invisible Giants, Ductus, Waves, Metulsky Curse Revisited, Jam.


 
 
  

czwartek, 30 września 2021

Michael Sidofsky: Szukając ciekawych miejsc

Michael Sidofsky (ur. 1977 r.), którego twórczość chcemy dzisiaj pokazać naszym czytelnikom, pochodzi z Kanady. Mieszka w Toronto, ale ponieważ specjalizuje się w fotografii podróżniczej, wędruje po całym świecie, szukając ciekawych miejsc. Krajobrazy, które go zachwycają, zazwyczaj są rozpoznawalne, widziane przez miliony turystów. Fotograf chce uchwycić istotę piękna podziwianych pejzaży. Czy to mu się udaje? Sądząc z popularności jego zdjęć – odnosi sukces. Jego profil na Instagramie obserwuje prawie 70 tysięcy osób (LINK).

Wykonując zdjęcia i obrabiając je stosuje zaawansowane techniki, przez co uzyskany efekt, komercyjny produkt, różni się od tego, co sami możemy dostrzec udając się w podróż do tych samych zakątków. Różni się, bo przecież cyfrowa modyfikacja odzwierciedla stosunek autora do dzieła, to jego wizję, a nie naszą, widzimy ostatecznie w kadrze aparatu.




Sidofsky chce w ten sposób, jak sam pisze na swojej stronie internetowej (LINK) ukazać wyjątkową perspektywę miejsc lub rzeczy, które mogą wydawać się zwyczajne dla codziennego oka, ale wywołują reakcję emocjonalną. Niezależnie od tego, czy fotografuje krajobrazy, pejzaże miejskie, ulice czy architekturę, jego celem jest kreacja poczucia łączności między obiektem a widzem.







Artysta zaczął robić zdjęcia profesjonalnie od 2014 roku, gdy kupił cyfrowy aparat, choć w wywiadzie zauważył, że fotografia stała się jego pasją od najwcześniejszego dzieciństwa, w wieku 3 lat otrzymał swój pierwszy aparat fotograficzny (LINK).  




Przez te kilka ostatnich lat zwiedził rozmaite zakątki globu. Był w Wenecji, Florencji, Nowym Yorku, Barcelonie… Był także w Gdańsku i w Warszawie. Wyjaśnia, że programy których używa mają ożywić utrwalane obrazy, bo każdy może robić takie same zdjęcia miast, punktów orientacyjnych i miejsc podróży, ale to, co naprawdę czyni je własnymi, to sposób ich przetwarzania.



Różnorodność tematów jednak sprawia, że artysta używa podobnych środków wyrazu: wykonuje kadry spod łuku architektonicznej arkady w Wenecji, ale także w Pradze i w Gdańsku. Robi zdjęcia ulic, które ociepla postacią „przypadkowego” i dość powtarzalnego przechodnia, którego sylwetka nadaje obrazom nutę nostalgii… Ale mimo to, mimo tych powtórzeń patrzymy na jego prace z przyjemnością. Bo oprócz ich strony estetycznej noszą one w sobie bagaż stylistyki stosowanej jeszcze w XIX wieku, w malarstwie realistycznym. Najlepiej widać to w jego krajobrazach, które śmiało można zestawić z obrazami natury malarzy monachijskich. A my lubimy te piosenki, które znamy, jak zauważył klasyk. Mamy jednak jesień, za oknem snują się mgły i widać baśniowe kolory drzew, które powoli tracą liście… Melancholia nie zawsze jest zła, co widać na podstawie ukazanych prac dzisiejszego bohatera.


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis - tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 29 września 2021

Przyjaźń między Ianem Curtisem a Genesis P-Orridgem cz.3/3: O genezie wydania singla Atmosphere Joy Division

W poprzednich wpisach podzieliliśmy się naszymi refleksjami na temat fragmentów książki biograficznej dotyczącej Genesisa P-Orridge'a (TUTAJ i TUTAJ) i jego przyjaźni z Ianem Curtisem. Dziś opisujemy ostatni fragment wspomnień i opatrujemy go komentarzami. 

Od opisywanego poprzednio spotkania między muzykami minęło kilka tygodni gdy rozmawiali ponownie telefonicznie. Jak ich zdezcydowana większść rozmów, ta również odbyła się nocą. Ian bardzo szanował Throbbing Gistle i chciał tak jako oni być innowacyjny i prowokujący. Zespół wydał wtedy niskonakładowy singiel We Hate You (Little Girls) a okładkę opatrzył komentarzem Jean-Pierre'a Turmel z Sordide Sentimental (warto zobaczyć TUTAJ i TUTAJ).

Turmel napisał wcześniej bardzo pozytywną recenzję (opracowanie) o płycie Throbbing Gistle i P-Orridge szanował fakt potraktowania jego twórczości poważnie, w przeciwieństwie do tego, jak traktowało ją zdecydowana większość brytyjskich dziennikarzy. 

Wtedy Ian pod wpływem tych informacji zapytał, czy Turmel byłby zainteresowany muzyką Joy Division. Ponieważ P-Orridge wiedział, że Turmel zna Joy Division skontaktował go z Curtisem i w ten sposób doszło do nagrania i wydania Licht und Blindheit.

I jeszcze dwa interesujące fakty. Pierwszy z nich - 10 lat po śmierci Iana Curtis Genesis P-Orridge napisał piosenkę dedykowaną wokaliście Joy Division i zatytułowaną IC Water


I see much more clearly everyday

And I sense I can see you play

And there's always some truth

And there's always something I should say

There's always someone there to give me water everyday


Water I hear you say

Water

Water I plead that you might stay


And everyday and every way I can see you die

And I could never go away and I could never tell you a lie

I can see you scream, I can see you cry

Now the story is all the hate that always comes to you [?]

Water

Water I hear you say

And I know

And I feel what you say is far too real

Everything and everywhere

And everything you say you care for

Water

I need some water

Water

I need some water

I am the devil's daughter

I am a lamb to slaughter

Water

Water everyday

Water

Water I hear you say

You tell me things and they're things I should've known

Where your tears are now, they're not quite your own

And at night you lie in dreams you haven't flown

We spin circle that look so blown

Water

Water in the ground


My tears are tears and fears more like me

The smile that I smile is not what I see

Water

Water everywhere

Water

Water, I know you care


And the tears stream down from the sky

Each tastes bitter

The salt of asking why

The word coming down and pour over me [?]

Each one is a friend and each one is the rain

Each is the sea

The worlds are so close, they're inside my heart

Falling, falling, falling

Ripping me apart

Like water

Water everyday

Water

Water I hear you say

Water

Water everyday

Water

Water I hear you say

Water

On the ground

Water

What a strange sound

Water, what a strange sound

Water, what a strange, strange sound        

Drugi ważny i ciekawy fakt, dotyczy koncertu Throbbing Gristle w Manchesterze. Okazuje się że Tony Wilson w ramach koncertów Factory zaprosił zespół, a ten wystąpił w Russel Club... Cały koncert ukazał się na kasecie magnetofonowej.


Na występie był ponoć obecny Ian Curtis. Co ciekawe - koncert odbył się dokładnie rok przed śmiercią wokalisty Joy Division, 18.05.1979 roku. 

Peter Hook kiedyś powiedział: nigdy nie dowiecie się prawdy o Joy Division. Ta zdaje się wyłaniać z ukrycia coraz bardziej. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

wtorek, 28 września 2021

Dominique Appia: Drugi Salvadore Dali

Dominique Appia (1926-2017) to szwajcarski artysta, który mieszka i pracuje w Genewie. Tworzy surrealistyczne obrazy, które często są mylone z pracami Salvadore Dali. Tak są dobre. Ale co w zasadzie przedstawiają, trudno opisać. Niby pokazują rzeczy zwyczajne - wodę, budynki, pokoje, drzwi, ludzi, zwłaszcza kobiety… Jednak są one niczym sny na jawie, projekcje podświadomości, które trudno zinterpretować. Ich twórca sam kiedyś o nich powiedział, że widział nie wszystko co namalował, ale widział wszystko to co malował, cokolwiek to znaczy.


Appia należał do pokolenia, którego młodość przypadła na okres drugiej wojny światowej. Wprawdzie Szwajcaria była wtedy krajem neutralnym, co oznacza, że w porównaniu z okupacją niemiecką w Polsce panowała tam sielanka, lecz nie oznacza, że społeczeństwo nie dotykały rozmaite trudności - wprowadzono racjonowanie żywności i zaciemniano budynki na noc w obawie przed bombardowaniem. Jednak po wojnie kraj zaczął rozwijać się bardzo szybko i Appia został zatrudniony, bez kwalifikacji, w pracowni architektonicznej, tylko dlatego, że potrafił dobrze rysować. Po kilku latach nauczył się zawodu architekta i nawet uczył go innych. Niemniej w połowie lat 60 poczuł niedosyt i zaczął wtedy malować, a po pewnym czasie zajął się tylko sztuką. Ułatwiła mu to wygrana w kilku konkursach organizowanych przez miasto Genewa. Dość szybko stał się dość popularnym artystą, nawet otrzymał stanowisko nauczyciela rysunku w miejscowej szkole sztuki dekoracyjnej, a także wziął udział w wystawach zbiorowych oraz indywidualnych. Ostatecznym przełomem stało się dlań zlecenie Centrum Pompidou na wykonanie plakatów. Jeden z nich Le temps des Gares (Wiek dworców kolejowych) stał się naprawdę znany.


Jednak o czym są jego obrazy? Jego wnuk, który prowadzi bloga, na którym często pisze o swoim dziadku (LINK). Stwierdził w jednym z wpisów, że sytuacje utrwalone przez jego dziadka są bardzo osobiste, ukazują pewne wydarzenia z historii rodziny… Może więc nie drążmy co artysta miał na myśli.








Appia zmarł w sędziwym wieku 91 lat. Prowadził dość ułożone życie. Był bardzo rodzinnym człowiekiem. Żonaty od ponad 30 lat doczekał się trzech córek i czworga wnucząt. Jego wnuk tak go opisał w 2012 roku: Mój dziadek maluje w Genewie. Uwielbia też rozmawiać i pisać. I lubi dobre jedzenie oraz podróże. Lubi ludzi, historię, języki, psychologię, architekturę, sztukę, muzykę, wino, kobiety, gitany [gatunek papierosów] i prawdopodobnie całą masę innych rzeczy, o których jeszcze ze mną nie rozmawiał. Lubi życie. Chociaż może to być uproszczona charakterystyka, dobrze podsumowuje moje postrzeganie jego osoby. Jego wpływ na mnie jest ogromny… Czy ten wpływ obejmuje naszych czytelników? Trudno nam wyrokować. Styl Dominique Appia jest niepowtarzalny, mimo podobieństwa do surrealistycznych kompozycji Salvadora Dali całkowicie odrębny. Na pewno oddziaływanie tego malarstwa na sztukę współczesną będzie rosło. Taką mamy nadzieję.

Na razie zachęcamy naszych czytelników do obejrzenia innych dzieł artysty zamieszczonych na stronie internetowej prowadzonej przez córkę malarza (TUTAJ).

poniedziałek, 27 września 2021

Isolations News 160: Nieznane zdjęcie i list Iana Curtisa, Pop i Zanias w wywiadzie, premiera nowej książki Morleya i Davidsona, Marr, Cave i Duran Duran - nowy album, kup sprzęt Smashing Pumpkins i napij się krwi z nietoperzami

Na portalu społecznościowym pokazało się nowe zdjęcie Iana Curtisa wykonane na koncercie w Kant Kino w Berlinie (LINK). Natomiast na wystawie o Factory w Science and Industry Museum w Manchesterze eksponowany jest list Iana Curtisa do Martina Hannetta napisany w kwietniu 1980. Frontmen JD szczegółowo opisał w nim swoje niezadowolenie z końcowych wyników sesji Closer (LINK).

Z kolei jeden z idolów Curtisa - Iggy Pop udzielił krótkiego wywiadu. Wspomniał Kraftwerk i swoje początki, po czym zauważył, że mimo skończonych 70 lat, nadal lubi grać, a poza tym jest teraz tak wiele dobrych rzeczy. W moim wieku warto zachować ciekawość (LINK). O związku między Curtisem a muzyką Popa pisaliśmy TUTAJ.  


W klimacie - na 21 października planowana jest uroczysta premiera nowej książki Paula Morleya: From Manchester with Love, The Life and Opinions of Tony Wilson. Autor ma zamiar w jej trakcie opowiedzieć o swojej publikacji w rozmowie z Rose Marley - bilety i szczegóły TUTAJ.


W środę 23 września w The Stoller Hall w Manchesterze miała miejsce premiera książki Tonyego Davidsona o wytwórni TJM. Tony był jej szefem i właścicielem studia, w którym próbowały takie zespoły jak: Frantic Elevators (Pre-Simply Red) Mick Hucknall, Buzzcocks, V2, Victim, Slaughter & The Dogs, Fast Cars, The Distractions, Ed Banger & The Nosebleeds i Joy Division

Podczas promocji John Robb przeprowadził wywiad z Tonym, Mikeiem Sweeneyem i Peterem Hookiem. Grali Cold Water Swimmers i wszyscy zgodnie stwierdzili, że był to świetny wieczór... (LINK).


W klimatach Manchesteru - Johnny Marr na początku września zaanonsował wydanie nowej EP-ki, dostępnej w przedsprzedaży na srebrnym winylu TUTAJ, który trafi do kupujących 5 października.


Zapowiada ona podwójny album Fever Dreams Pts 1-4. Part 1 gra powyżej.


Z innych nowości płytowych - Nick Cave i Warren Ellis wydali nowy singiel Shyness. Jest to w zasadzie samplowany list, oparty na numerze 68 magazynu Cave's The Red Hand Files z października 2019 r. Wydana  w Cave Things płyta jest dostępna w wersji dwustronnego, czarnego, 7-calowego winylowego krążka. Muzyka towarzysząca tekstom mówionym została napisana przez Cavea i Ellisa i wykonana przez muzyków z Sydney Symphony Orchestra. Naszym zdaniem bez szału.


Inna nowość - Duran Duran wraz z legendą disco Giorgio Moroderem ułożyli nową piosenkę Tonight United, która zapowiada album Future Past. Egzotyczny sojusz, niemniej do posłuchania, oczywiście na zabawie w remizie w Grębocinie.


W klimatach DJ-ów, ale już z tamtego świata - w 2023 roku pojawi się dokument o życiu Tima Berglinga czyli Avicii. Film będzie zawierał materiały archiwalne i kręcone za kulisami, a także wywiady z rodziną, przyjaciółmi, kolegami i samym Avicii. Producentami filmu będą reżyser i operator Björn Tjärnberg oraz Candamo. Film powstaje we współpracy ze Szwedzką Telewizją Narodową. Kręci go szwedzki reżyser Henrik Burman, który był także autorem filmu dokumentalnego Yung Lean 2020  Yung Lean: In My Head. Berling popełnił samobójstwo w 2018 roku (LINK). Od wtedy możemy być pewni, że DJ Avicii nie poprowadzi żadnej imprezy, nawet jeśli zaprosiłby go sam sołtys Grębocina do remizy.

Jeśli mówimy o nieżywych, to zdaje się że jesteśmy świadkami odchodzenia w niebyt innej legendy. Billy Corgan sprzedaje sprzęt Smashing Pumpkins. Aukcja rozpocznie się 29 września. Pod młotek pójdzie prawie wszystko: mnóstwo gitar, syntezatorów, wzmacniaczy, szereg specjalistycznego sprzętu, którego Corgan używał podczas nagrań i tras koncertowych podczas 33-letniej kariery Smashing Pumpkins. Szczególnie atrakcyjna jest zapowiedź sprzedaży pary syntezatorów Kurzweil K2500, na których Corgan grał w studiu i słychać je na płytach Adore z 1998 roku (opisaliśmy ją TUTAJ) i Machina z 2000 roku . Klawisze były również używane podczas trasy, która nastąpiła po wydaniu Mellon Collie And The Infinite Sadness w 1995 roku (LINK). Ciekawe czy są tam też instrumenty z klipu powyżej? (warto zobaczyć końcówkę teledysku). 

Swoją drogą zespół miał się reaktywować i nawet nagrać nowy album albo i dwa, chyba nici z tego pomysłu... 


Za to lepiej od Smashing ma się Rock na Bagnie, który ogłasza pierwszą gwiazdę przyszłorocznej edycji festiwalu. 

Ekipa dowodzona przez Jacka Żędziana (nasz wywiad z nim TUTAJ) uruchomiła machinę i ruszyła z prezentacją zespołów, które z początkiem lipca zawitają do Goniądza. Pierwszym, potwierdzonym artystą 12. Rock na Bagnie jest międzynarodowa formacja Absolute Beginners - A Punk Tribute to The Jam (LINK). Czekamy na kolejne gwiazdy.


Skoro pojawił się jeden z naszych rozmówców, pora na innego (nasz wywiad jest TUTAJ). Zoe Zanias (Linea Aspera, Black Rain) udzieliła wywiadu i poruszyła w nim rozmaite sprawy - mówiła o czasie pokowidowym, co według niej przyniesie, o nadchodzącej trasie koncertowej, wreszcie o planowanym nowym albumie (TUTAJ).

Jeśli już wkroczyliśmy w klimaty Covid 19, podobno wywołanego zjedzeniem przez mieszkańca Wuhan  nietoperza zakupionego na tamtejszym bazarze, ostatnio udowodniono, że krwiożercze nietoperze wampiry lubią pić krew w towarzystwie, co podobno buduje ich społeczne więzy. Dowiodły tego badania Geralda Cartera, biologa z Ohio State University w Columbii oraz Simon Ripperger z Museum für Naturkunde w Berlinie (LINK). 

Kolejne badania jakie podjąć ma bohaterski zespół naukowy mają dotyczyć zacieśnienia więzów przez kultury owsików. Czekamy z niecierpliwością na wyniki.


Przypomina się stary dowcip o muchach, ale może mniejsza z tym. W temacie much, a w zasadzie mechanicznych muszek - inżynierowie z Northwestern University stworzyli skrzydlaty mikrochip (lub mikroflier) – czyli najmniejszą kiedykolwiek stworzoną przez człowieka konstrukcję latającą – która może wznieść się w przestworza i być wykorzystywana do śledzenia wszelkiego rodzaju rzeczy, zanieczyszczeń powietrza, chorób przenoszonych drogą powietrzną i kto wie czego (LINK). 

Leży facet z plecakiem na łące, dookoła latają muchy. Co jest w plecaku?
Spadochron
  
My wracamy jutro z nowym tekstem dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.