W 1986 roku Wayne Hussey i Craig Adams kłócą się o forsę z Andrew Eldritchem i odchodzą z the Sisters of Mercy (co dzieje się z zespołem opisaliśmy TUTAJ). Tak rodzi się the Mission, zespół który okazuje się nadzieją gotyku. Pamiętam jak zasłuchiwaliśmy się w ich debiucie God's Own Medicine (opisanym TUTAJ) i jak mocno rozczarowaliśmy się kolejnym albumem, a o następnych nie ma co pisać...
Po rozpadzie zespołu Hussey grywał w drugorzędnych knajpach (nawet w Polsce), a nam pozostało wspomnienie.
Tym jest właśnie opisywany dziś koncert dla Channel 5 pt. Crusade, w reżyserii Tonyego Van Der Elde. Co ciekawe większość piosenek zagranych na koncercie brzmi znacznie lepiej niż na albumie. Byli wtedy znakomici.
Do takich, świetnie zagranych należą: Wasteland,
And the Dance Goes On (ach ten riff, to chyba najlepszy riff w historii gotyku), Let Sleeping Dogs Die,
Sacrilege (w szybszej wersji niż na albumie), Stay With Me (Hussey bez gitary, popija jakieś wino z gwinta a publika śpiewa refren), Wake (jakże piękna ballada), Blood Brother (świetny i dynamiczny),
Słabą stroną jest, jak zawsze w tamtym czasie live, Garden of Delight. Nie ma nic gorszego, niż zmienić znaną wszystkim wersję hitu w muzyczny koszmarek. Całość kończy znany i lubiany 1969Sisters of Mercy, a jakże. I brzmi on tutaj znakomicie.
Bisów nie było, ale i tak zabawiali nas prawie przez godzinę, wykonując też mniej znane utwory jak Serpent's Kiss, Over the Hills and Far Away i The Crystal Ocean.
Zespół grał wtedy w składzie: Wayne Hussey (gitara, wokal), Craig Adams (bas, wokal), Mick Brown (perkusja), Simon Hinkler (gitary, klawisze). Poza Brownem wszyscy grają w zespole do dziś, a po reaktywacji w 2016 znowu zagrali w Polsce (relacja TUTAJ). I zagrali ponoć bardzo dobrze, bowiem ich album Another Fall From Grace to powrót do korzeni... Może warto po niego sięgnąć?
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
The Mission Crusade, Live 1987. Setlista: Wasteland, And the Dance Goes On, Garden of Delight, Let Sleeping Dogs Die, Serpent's Kiss, Over the Hills and Far Away, The Crystal Ocean, Sacrilege, Stay With Me, Wake, Blood Brother, 1969.
Dawno temu idąc tropem muzyków z Sisters of Mercy natknąłem się na debiut All About Eve. W tamtych czasach muzykę nagrywaliśmy na kasety i mam jeszcze w kolekcji Sony, na której za opłatą i z łamaniem wszelkich praw autorskich, pod koniec lat 80-tych nagrane zostało dziś omawiane dzieło. Teraz po latach tamta kasetowa kolekcja jest odtwarzana na winylach i właśnie przyleciała z UK płyta All About Eve na której udzielają się intensywnie muzycy z the Mission, a sam Wayne Hussey jest wspólproducentem, a nawet w jednym utworze śpiewa w chórkach. Ale nie jest to żaden gotyk, czy zimna fala, są to piękne nostalgiczne ballady o rockowym zacięciu, w sam raz na kończące się właśnie lato. Znakomite wokale Julianne Regan i nostalgia, jakaś tęsknota za czasami hippisów oraz szlif muzyków z the Mission dają dzieło absolutnie doskonałe. Swoją drogą, mamy przecież rok 1988 - w tamtych czasach powstawały najważniejsze albumy, a teraz...
Julianne Regan, z Coventry, w wieku 19 lat przeprowadziła się do Londynu, aby zostać dziennikarką muzyczną. W 1982 roku, po sześciu miesiącach studiów, rozpoczęła pracę jako niezależny współpracownik magazynu muzycznego ZigZag. Jej pierwszym artykułem był wywiad z Gene Loves Jezebel, zespołem, który Julianne regularnie odwiedzała podczas prób. Po wywiadzie zapytano ją, czy nie chce grać na basie, ponieważ potrzebowali muzyka do składu. W lutym 1982 roku dołączyła do zespołu, grając na basie i wykonując chórki na ich debiutanckim maksisinglu Shaving My Neck, wydanym w czerwcu.
Po 10 miesiącach, na początku 1983 roku, Julianne opuściła zespół. W tym czasie zamknięto magazyn ZigZag, a ona zaczęła pracować w księgarni w Hampstead. W wolnym czasie nagrywała taśmy demo, z których jedną wysłała do Ivo z wytwórni 4AD. Ivo przekazał ją Manueli Zwingman, która właśnie opuściła X-Mal Deutschland i przeniosła się do Londynu z rodzinnych Niemiec. Manuela chciała założyć nowy zespół i po skontaktowaniu się z Julianne w lutym 1984 roku powstał The Swarm.
Po ogłoszeniu w Melody Maker, o tym że poszukują klawiszowca, basisty i gitarzysty prowadzącego, z Huddersfield przyjechał Tim Bricheno, aby dołączyć do nich jako gitarzysta. Właśnie opuścił swój zespół, Aemotii Crii, po roku grania gothrocka. The Swarm przez długi czas ćwiczył z Jamesem Richardem Jacksonem na basie, który pozostał w zespole do 1985 roku w przeciwieństwie do chwilowych członków kapeli: Chrisa z fanzinu Vague i Gusa Fergusona. Później Julianne opisała ich muzykę jako kakofoniczne subgotyckie g##no.
Zespół nagrał kasetę demo z 5 utworami (D For Desire, This Is't Heaven, A Trembling Hand, Fate Flies i No Sleep Until Dawn), którą wysłano do różnych wytwórni płytowych. Dzięki kontaktom Manueli i Julianne z X-Mal i Jezebel, Red Rhino zaproponował im krótkoterminową umowę dla podwytwórni Eden. Po nagraniu pierwszego singla w maju 85 w Southern Studios, Manuela opuściła zespół, aby urodzić dziecko, podczas gdy basista James dołączył do Test Department. W ciągu 15 miesięcy istnienia The Swarm nigdy nie zagrali na żywo.
Po zmianie składu trzeba było znaleźć nową nazwę, a po rozważeniu Electric Funeral i Red Red Wound wybrano All About Eve, po tytule klasyka filmowego z Bette Davis z 1950 roku.
W międzyczasie, w związku z wydaniem singla w lipcu, Julianne i Tim potrzebowali nowego basisty i perkusisty. Rolę ostatniego przejął automat, pierwszego Andy Cousin, stary przyjaciel Tima z czasów Aemotii Crii. Kiedy ten zespół się rozpadł, Andy również przyjechał do Londynu, by dołączyć do synth-popowego duetu Pink And Black.
Pierwszy singiel D For Desire został wydany w lipcu 1985 roku w formacie 12-calowym. Okładka została zaprojektowana przez Vaughana Olivera (znanego z 4AD) z 23 Envelope; zrobił to za darmo, ale był tak wybredny co do jakości druku, że ostatecznie okładka kosztowała więcej niż sama sesja nagraniowa (2000 funtów). Strona B singla Don't Follow Me (March Hare) była przeróbką wcześniejszego utworu Swarm, Fate Flies, z nowym tekstem. Recenzje w prasie muzycznej porównywały zespół do Cocteau Twins (choć naszym zdaniem to raczej Siouxsie and the Banshees).
Próby odbywały się w mieszkaniu Julianne, a pierwszy koncert 5.09.1985. W 1986 roku zespól nagrywa drugiego singla. I rzeczywiście od wtedy zmienił stylistykę na bardziej folkową, taką jaką zaprezentował na omawianym dziś debiucie.
Ponieważ Jake znał Husseya zaczęła się współpraca między zespołami. Julianne zaśpiewała w chórkach w utworze Severina, a Mission wypożyczyli swojego basistę, sam Hussey natomiast udziela się ponadto w chórkach... All About Eve za to byli supportem the Mission...
Album został współprodukowany przez Paula Samwella-Smitha (członka The Yardbirds), nagrany latem 1987 roku w Ridge Farm i The Manor, a wydany w lutym 1988. Był to największy sukces komercyjny zespołu... Więcej o historii grupy można przeczytać TUTAJ.
Muzycznie, jak napisaliśmy powyżej to muzyka trudna do zakwalifikowania. Melodyjne, rytmiczne piosenki (Flowers in Our Hair, Wild Hearted Woman)przeplatają się z nostalgicznymi balladami (Shelter from the Rain, What Kind of Fool, Never Promise (Anyone Forever), Martha's Harbour). Teksty są pełne lata, słońca (Flowers in Our Hair), tańca (Gypsy Dance) jest w nich niesamowity klimat.
To trudny wybór, ale chyba najpiękniejszą piosenką na albumie jest Martha's Harbour.
Siedzę w porcie Morze mnie wzywa Chowam się w wodzie Ale muszę oddychać
Jesteś falą oceanu, moja miłości Uderzeniem w dziób łodzi Jestem galernikiem, kochanie Gdybym tylko znalazła drogę By żeglować tobą... Może po prostu się ukryję...
Zostałam osadzona na mieliźnie Szkoda marynarza Czułam się bezpiecznie i zdrowo Ale on szukał przygody
Jesteś falą oceanu, kochanie...
Chyba tylko jedna dziewczyna mogła porównać się do All About Eve. Tylko Aleah Starbridge (TUTAJ) umiała tak pięknie śpiewać.
Ale jej nie ma już nami. Tak jak nie ma już z nami All About Eve. Za to są z nami, i zostaną już na zawsze, ich albumy. Genialne albumy.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
All About Eve, producenci: Paul Samwell-Smith Richard Gottehrer, Wayne Hussey i Simon Hinkler, tracklista: Flowers in Our Hair, Gypsy Dance, In the Clouds, Martha's Harbour, Every Angel, Shelter from the Rain, She Moves Through the Fair, Wild Hearted Woman, Never Promise (Anyone Forever), What Kind of Fool, In the Meadow
Jest do nabycia szósta książka Davida Haslama - z autografem autora - Not all Roses. Opowiada w niej o Steve Cresser – znanym również jako Cressa – który został okrzyknięty przez magazyn i-D twarzą Manchesteru, wyruszył w trasę z Happy Mondays oraz występował ze Stone Roses podczas ich wielkich koncertów i pierwszego występu w telewizji – nawet jest opisywany jako piąty członek Stone Roses. W połowie lat 90. był współzałożycielem zespołu Bad Man Wagon, zaprzyjaźnił się z Damienem Hirstem i Joe Strummerem, ale potem zniknął z pola widzenia (LINK).
W klimacie Manchesteru - w Leight powstał mural z wizerunkiem Pete Shelley z Buzzcocks. Uroczyste odsłonięcie nastąpiło wczoraj, 10 lipca (LINK).
Skoro punk rock - zakończył się festiwal Rock Na Bagnie. Jak było informuje krótki klip powyżej. Główną gwiazdą byli UK Subs:
zagrał także Dezerter:
Z relacji naocznego świadka wiemy, że UK Subs dali radę, mimo wieku! Punks Not Dead!
Teraz o kilku koncertach, które będą.
W Liege w Belgii 17 września ruszy New Wave Festival 2022. Wśród wykonawców nasi GIVE UP TO FAILURE. A wśród innych przykuwa uwagę nazwą VARSOViE z Francji. Bilety itd. TUTAJ.
Za to Fields of The Nephilim zaprasza na trzy koncerty w grudniu do Manchesteru i Londynu, bilety TUTAJ.
Z koeli inni weterani chłodnych brzmień - The Mission wydali oświadczenie: Z ogromnym rozczarowaniem informujemy, że nasza trasa po Ameryce Północnej zaplanowana na wrzesień/październik 2022 r. musiała zostać przełożona na 2023 r. Wynika to z problemów logistycznych, na które nie mamy wpływu. Serdecznie przepraszamy za wszelkie związane z tym niedogodności. Prosimy o zatrzymanie biletów, ponieważ zachowują ważność w przełożonym terminie, czego szczegóły mamy nadzieję wkrótce ogłosić. Nie mogliśmy się doczekać tej trasy, a teraz i przyszłego roku, ponieważ nie koncertowaliśmy w Ameryce Północnej od dziesięcioleci. Poza tym my, The Mission, pragniemy zapewnić, że nasze sierpniowe koncerty w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Belgii będą przebiegać zgodnie z planem, podobnie jak nasza trasa po Ameryce Łacińskiej - po Meksyku, Chile, Peru, Brazylii i Argentynie w październiku i listopadzie (LINK).
Inni kreatorzy nostalgii - Tindersticks wystąpią w Polsce 22 lipca podczas na 22. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty (21-31.07.2022). Bilety TUTAJ.
Riverside zamieścili na swoim profilu FB następujący dwujęzyczny komunikat z krótkim klipem video: Pierwsza cześć nagrań w The Boogie Town Studio zakończona! (perkusja i gitary) Za chwilę przenosimy się do Studia Serakos na nagranie klawiszy, resztę gitar i wokale! Premiera ósmego albumu Riverside przewidziana jest na styczeń 2023. Video: Marcin Zawadziński. Riverside 8 - Studio Report (Part I) The first part of recordings in The Boogie Town Studio is done (drums and guitars). We'll be moving to Serakos Studio shortly to record keyboards, more guitars and vocals! The release day of the eight Riverside album is scheduled for January 2023.
Również The Cult zapowiadają nowy album pt. Under The Midnight Sun, który pojawi się w sprzedaży w październiku (LINK). Zachętą do kupna może okazać się singiel z tej płyty, dostępny od 10 lipca (LINK).
Inny weteran - John Taylor (Duran Duran) przypomina teraz swoje lekcje gry na gitarze basowej za pomocą filmików emitowanych na kanale YouToube. Po każdym odcinku, który był emitowany w większości w środy o godzinie 11:00 czasu PST i na instagramowym kanale zespołu (@duranduran), odbędzie się czat na żywo na Instagramie z kilkoma specjalnymi gośćmi.
Inne dinozaury rocka - The Stranglers wydali książkę - Live (Xcerpts) – The Story of The Stranglers as told by the fans - złożoną z relacji fanów. Można ją zamawiać TUTAJ.
Na koniec newsów muzycznych coś o wielkim nieżyjącym - Lisa Gerrard napisała wiersz którym oddała hołd pamięci Klausa Schulze (LINK).
W temacie starszych, jeszcze żywych panów. Powyżej zdjęcia, jak 91-letni Bernie Ecclestone z trudem drepcze za młodszą o 45 lat małżonką i dwuletnim synkiem na wakacjach w Hiszpanii (LINK).
Nie wiemy kim jest bohater tego newsa, niemniej podziwiamy prawdziwe uczucie, a jeszcze bardziej to, że w wieku 89 lat został ojcem. Przypomina się taka sytuacja z wizytą 90-latka u lekarza.
- Jak pan się czuje? pyta lekarz.
- Doskonale, mam 18 letnią żonę i właśnie dowiedziałem się, że zostanę ojcem.
- Wie pan coś panu opowiem - mówi lekarz. Pewien myśliwy poszedł na polowanie. Ale zamiast strzelby wziął parasol. I patrzy a tu niedźwiedź wychodzi zza krzaków, wprost na niego. Przymierza z parasolki bach, pada strzał i bestia leży nieżywa...
- Niemożliwe - ktoś inny musiał wystrzelić - stwierdza jednoznacznie pacjent
- Do tego zmierzałem - odpowiada lekarz.
Kto tam wie, może myśliwy posiadał jakieś nadprzyrodzone umiejętności bo odpowiednio się odżywiał? Jadł na przykład specjalne burgery. Jak informuje prasa - reklama jednego z nich, wegańskiego burgera o smaku ludzkiego mięsa zdobyła nagrodę Złotych Lwów w Cannes w kategorii reklam produktów. Czekamy na wyższy poziom wtajemniczenia smakowego. Znając współczesnych kreatorów mody, wszystko jeszcze przed nami. Oczami wyobraźni widzimy, jak zajadają się burgerami o smaku co najmniej gnojówki, jak nie gorzej.
W temacie:
Mistrzu mistrzu, to pana kolejny złoty medal w skokach spadochronowych. Czy pamięta pan jeszcze, jak pan się czuł podczas swojego pierwszego skoku?
- tak, czułem się jak ptak
- taki wolny?
- nie, po prostu leciałem i s@@łem
Odnośnie świata z lotu ptaka. Chcecie zobaczyć położenie geograficzne swojej miejscowości na przykład 240 milionów lat temu? A może 750? Albo 80? Proszę bardzo, dla naszych czytelników wszystko! (LINK) (LINK). Poza pieniędzmi i miłością, rzecz jasna, no chyba że trafi się nam prawdziwa, taka jak opisana powyżej między 91-letnim Bernie Ecclestone i jego młodszą o 45 lat małżonką.
Taka sytuacja w temacie. Facet umarł i poszedł do św. Piotra. Ten mu daje wybór: pokażę ci synu niebo i piekło a ty zdecydujesz sam gdzie chcesz zostać.
Najpierw niebo: wielkie łoże, atłasowa pościel i mocno starszy pan baraszkuje z piękną młodą dziewczyną. A teraz piekło, a tam taka sama sytuacja: wielkie łoże, atłasowa pościel i mocno starszy pan baraszkuje z piękną młodą dziewczyną.
- gdzie różnica? pyta facet świętego Piotra
- widzisz synu, wszystko jest względne - w piekle to kara dla młodej dziewczyny, w niebie nagroda dla starszego pana...
Inna sytuacja temacie. Jan Paweł II po śmierci poszedł do nieba. Bóg częstuje go wodą mineralną i paluszkami. To samo powtarza się przy każdym posiłku: woda mineralna i paluszki. Tak sobie żyją, tam z czyśćca zapach schabowego z ziemniakami, golonka, a tu cały czas woda mineralna i paluszki. W końcu JPII pyta Boga:
- Panie Boże, przepraszam że się ośmielę, ale jak to, tam golonki, schabowe, ziemniaki a my ciągle woda mineralna i paluszki...
- Bo widzisz synu, dla nas dwóch nie opłaca się gotować...
Z jedzeniem związane są różne czynności. Jeśli nitkowanie zębów jest, krótko mówiąc, zmorą twojej egzystencji, grupa naukowców z University of Pennsylvania może mieć dla ciebie genialne rozwiązanie. Zespół opracował zdalną opiekę dentystyczną bez użycia rąk w postaci roju zmiennokształtnych mikrorobotów, gotowych do leczenia i usuwania bakterii powodujących próchnicę oraz płytki nazębnej z twoich zębów. Naukowcy stworzyli mikrorój składający się głównie z nanocząstek tlenku żelaza, materiału magnetycznego, który naturalnie łączy się w dające się kształtować struktury w obecności pola magnetycznego.
Manipulując takim polem magnetycznym można przesuwać i przekształcać miniboty w kształty przypominające włosie i nici dentystyczne, które mogły przylegać do każdego zakamarka zęba (LINK).
Przychodzi baba do dentysty i od razu zaczyna ściągać majtki:
- Ależ to pomyłka ja jestem dentystą, ginekolog przyjmuje piętro wyżej!
-To nie pomyłka! Zakładał pan wczoraj mojemu mężowi sztuczną szczękę? Zakładał. To ją teraz pan wyciągaj!
Drugie: Jak nazywają się zęby małego murzynka?
- Kiełki bambusa.
I jeszcze reklama:
Myj zęby pastą Colgate, a będziesz je miał jak bóbr.
- Takie mocne?
- Nie, dwa.
Skoro o bobrach: Ojciec bóbr znalazł piękny stoliczek do konsumpcji na wigilijną kolację. Synek nieśmiało pyta:
- tatusiu a mogę nóżkę?
Na koniec news o milionerze. Anonimowe wezwanie o pomoc na Reddit okazało się pochodzić od milionera, który kupił opuszczoną bazę lotniczą z niedziałającym radarem AMES Typ 84 - chce go uruchomić aby znaleźć ślady UFO w kosmosie (LINK).
Być może to ten sam milioner John, którego pani pytała w podstawówce kim chciałby zostać. Johny na to, że żebrakiem, taki ma spokój, śpi na kartonie pod mostem, nie płaci podatków, czynszów, ma święty spokój.
Mija 50 lat, Johny siedzi przy basenie na dachu swojego wieżowca i patrzy na swoje dzieci odlatujące helikopterem do szkoły. W głowie kołuje mu myśl: co k#@wa poszło nie tak?
My wracamy jutro, dlatego czytajcie nas - codziennie coś nowego, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Jack Bates syn Petera Hooka (warto zobaczyć TUTAJ) ma COVID-19... o czym poinformował za pośrednictwem konta na TT. Czuje się już lepiej (LINK).
Nie dawaj się Jack, bierze nas strach na myśl, że mógłbyś się przekręcić przez jakiegoś żółtka co wpieprzył nietoperza. Tak nie umierają bohaterzy!
Z okazji wydania nowej książki Juvenes, jej autor, jak i autor powyższego zdjęcia - Kevin Cummins, udzielił krótkiego wywiadu na podstawie którego napisano artykuł dla BBC.
Fotograf jeszcze raz w nim tłumaczy się (i przypomina) z poważnych zdjęć Joy Division (LINK).
Ian Curtis wiecznie żywy, gdyby nie on ani Cummins nie miałby co fotografować (nawet po jego śmierci) ani nikt by nie wiedział, kto to Cummins.
Zostańmy jeszcze przy Joy Division - w czwartek 9 grudnia będzie można posłuchać konwersacji Stephena Morrisa z Dave Haslamem. Spotkanie rozpocznie się o 20:00 w Piece Hall w Manchesterze. Obaj będą mówić o życiu, muzyce, inspiracjach, planach na przyszłość. Uczestnicy będą mogli kupić ich książki. Bilety i bliższe informacje TUTAJ.
W klimacie Factory - James Nice przygotowuje książkę o Vinim Reilly i Durutti Column. Poza tym 29 października przeprowadził wywiad z producentem i autorem piosenek Stephenem Street. Stephen jest najbardziej znany ze swojej współpracy z The Smiths, Blur, The Cranberries i Kaiser Chiefs, ale także z The Guitar and Other Machines i - z namowy Viniego do gry na gitarze na pierwszym solowym albumie Morrisseya w 1988 roku (LINK). Pomysł książki o mistrzu gitary - znakomity!
Jeśli Manchester to nie tylko Joy Division i Factory, ale np. the Smiths.
Johnny Marr udostępnił zwiastun swojego nadchodzącego wydarzenia na żywo Live At The Crazy Face Factory, które będzie dostępne na całym świecie w środę 10 listopada, z możliwością odtworzenia do niedzieli 14 listopada, bilety są już w sprzedaży (TUTAJ).
W ramach eventu fani mogą również wziąć udział w losowaniu nagród, w tym gitary Johnny Marr Fender Jaguar a nawet porozmawiać online z muzykiem. Temu ogłoszeniu towarzyszyły informacje na temat nowego albumu Fever Dreams Pts 1-4. Zostanie on wydany 25 lutego 2022 przez BMG i będzie zawierał najnowszy singiel Marra Spirit, Power and Soul. Pierwsze utwory z tej podwójnej płyty wyszły już na EP-ce Fever Dreams Pt 1 dnia 15 października (LINK). A powyżej trailer do Live At The Crazy Face Factory.
Skoro eventy - The Mission przypominają o swoim wielkim tournee w przyszłym roku. Muzycy wystąpią w zasadzie we wszystkich krajach Europy (w marcu w Warszawie!),a także w USA i Kanadzie (LINK).
I świetnie bo Husseyowi solo szło, delikatnie mówiąc, fatalnie...
Skoro zrobiło się chłodniej - Robert Smith z The Cure podarował cztery sztuki unikalnej grafiki formatu A5 organizacji charytatywnej Heart Research UK, która zbiera fundusze na badania medyczne.
Smith, który jest mecenasem Heart Research UK, jest jednym z wielu artystów, którzy podarowali prace na ten projekt. Były one sprzedane poprzez serwis eBay od 22 do 31 października 2021 roku.
Oprócz grafik Smitha na aukcji wystawiono prace takich muzyków jak: Liam Howlett (The Prodigy), Kevin Shields (My Bloody Valentine), Chvrches, Andy Bell, Mark Gardener, Laurence Colbert (Ride), James Alexander Graham, Andy MacFarlane (The Twilight Sad) i Jamie Hewlett (Gorillaz). Ogółem zostało sprzedanych ponad 460 prac, przy czym choć lista autorów prac jest dostępna to autor konkretnej, pojedynczej pracy pozostanie anonimowy aż do czasu zakończenia aukcji (LINK).
My większości wymienionych wyżej artystów nie znamy, nie bez powodu. Istnieje zatem ogromna szansa, że lepiej rysują, niż śpiewają.
Polscy mistrzowie chłodu - Variete zapowiedzieli premierę nowego albumu Dziki Książę na 26 listopada! Pre-oder już ruszył TUTAJ. Będzie to CD z okładką zaprojektowaną przez Krzysztofa Gruse, zawierająca 10 utworów, płyta to efekt dwuletniej pracy zespołu. Tytuł dryfuje w kierunku Rammstein, do tego Gruse - miejmy nadzieję, że muzyka nie będzie ewoluowała w kierunku niemieckich marszów.
Może nie tak chłodno, ale na pewno nostalgicznie - nowy singiel Riverside - Story of My Dream - został przygotowany specjalnie z okazji jubileuszu 20. lecia zespołu. Okładkę płyty zaprojektował Travis Smith na podstawie dotychczasowych projektów graficznych umieszczanych na wydawnictwach zespołu. Piosenka ma być cezurą miedzy dotychczasowym stylem grupy a planowaną jego zmianą, co zostanie zademonstrowane fanom na nowym albumie w na przyszłym roku. Zmarillionizowali się nieco, przynajmniej na początku powyższego klipu. Zobaczymy.
I jeszcze mieszanka powyższych, czyli nostalgia i chłód - Echoberyl (z którymi wywiad przeprowadziliśmy TUTAJ) opublikowali nowy album: Mother Solitude and Other Dark Tales, dostępny na CD, BandCamp i Spotify (LINK).
Kilka innych newsów: 7 lutego przyszłego roku zostanie wydana książka o The Residents: A Sight for Sore Eyes, Vol. 1. Zawierać będzie ciekawostkę czyli 7-calową płytę na czarnym vinylu z niewydanym utworem z ery Not Available pt. Nobody's Nos.
Publikacja wyjdzie w dwóch wersjach: zwykłej i luksusowej. Przedsprzedaż TUTAJ.
Ciekawe co będzie w książce skoro nikt nie zna składu zespołu, który dzięki temu, będzie istniał do końca świata a nawet wiele lat dłużej, czym przeżyje samego Owsiaka no chyba, że tego zmumifikują niczym Lenina.
Leninem muzyki za to powolutku staje się David Bowie. Od 25 października 2021 r. w jego rezydencjach w Nowym Yorku i Londynie, będzie można zobaczyć rozmaite materiały dotyczące artysty. A wszystko to z okazji 75. urodzin. Uruchomiono tam sale projekcyjne z nagraniami audio i wideo HD, w tym z wcześniej niewidzianymi materiałami zza kulis.
Poza tym można kupić limitowane wydania ekskluzywnej odzieży i przedmiotów kolekcjonerskich, a także limitowane nakłady LP i CD oraz ekskluzywne zdjęcia artystyczne. Do końca stycznia 2022 roku zostaną ogłoszone jeszcze rozmaite wydarzenia specjalne, a fani będą mogli również przebrać się w kultowe kostiumy Bowiego, aby tworzyć zabawne i udostępniane w mediach społecznościowych filmiki. Więcej informacji jest na stronie TUTAJ.
Nie podają informacji, czy oferowane do sprzedaży rzeczy były prane. Tak bowiem było, kiedy sprzedawano sweterek po Cobainie. Kupujący miał frajdę w postaci wkomponowanego w sweterek biowkładu w postaci łupieżulegendarnego Kurta.
Niewątpliwie bliski mumifikacji jest kolejny bohater - legendarny exBeatles. Biografia Paula McCartneya pt. The Lyrics została nominowana do nagrody książki roku. Z tym, że będzie można ją przeczytać dopiero 2 listopada…
British Library ogłosiła, że wraz z nową książką od 5 listopada 2021 do 13 marca 2022 roku udostępni możliwość bezpłatny obejrzenia filmu Paul McCartney: The Lyrics (LINK).
Promować książkę w Dzień Zaduszny tylko potwierdza naszą teorię o rychłej mumifikacji...
Jeśli pojawili się the Beatles - członek Parlamentu, Kanclerz dyrektor naczelny Rishi Sunak zapowiedział poważne wsparcie finansowe na rzecz rozwoju miejsc związanych z historią The Beatles w Liverpoolu, lecz Mark Davyd, Dyrektor Music Venue Trust, miejscowej organizacji odpowiedzialnej za funkcjonowanie kultury w tym mieście, stwierdził, że są to bezsensowne bzdury i odmówił przeznaczenia na ten cel pieniędzy z budżetu Liverpoolu (LINK).
Istnieje poważne podejrzenie, graniczące z pewnością, że Mark Davyd ma ostrego pierdolca. Zresztą wystarczy spojrzeć na jego facjatę (TUTAJ).
Skoro już weszliśmy w strefę ostrego porąbania - okazało się, że lasy emitują dwutlenek węgla i przez to ocieplają klimat... Oczywiście z winy człowieka, na przykład podczas pożaru. Niemniej dziesięć z najbardziej chronionych lasów na świecie stało się emiterami netto dwutlenku węgla (LINK).
My za to, idąc z duchem postępu pogratulowaliśmy firmie Loreal, która na TT pochwaliła się bohaterską walką z emisją dwutlenku węgla, tymi oto prostymi harcerskimi słowami: Szczere gratulacje, zacznijcie jeszcze waszych pracowników po śmierci traktować antymaterią, a jeszcze bardziej obniżycie emisję (LINK).
Niewtajemniczonym przypominamy, że dwutlenek węgla stanowi 0.02 % gazów w atmosferze Ziemi. To tak jakby miało znaczenie to, że kropelkę najbardziej żrącego nawet kwasu ktoś wlał do basenu z wodą...
Na koniec ostatni news z frontu walki o postęp. Po 14 latach badań, za pomocą nowatorskiej metody DNA bezspornie ustalono tożsamość prawnuka legendarnego wodza Indian, Siedzącego Byka. Jest nim 73-letni Ernie LaPointe.
Tatanka-Iyotanka, bo tak brzmiało prawdziwe imię wodza, poprowadził do ataku 1500 wojowników w bitwie pod Little Bighorn w 1876 r. niszcząc armię amerykańskiego generała Custera. Został zastrzelony w 1890 roku na rozkaz rządu USA. Opracowane badanie posłuży do identyfikacji krewnych innych znanych osób (LINK).
My znamy innego krewnego Siedzącego Byka. Jest to (nomen omen siedzący) mężczyzna o którym miejscowi zaczęli już nawet opowiadać legendy. Jedna z nich brzmi tak:
Siedzi piękna kobieta na ławce w parku i czyta książkę. Przysiada się do niej wyraźnie zainteresowany jej urodą mężczyzna i nawiązuje dialog:
-Jaką książkę pani czyta?
-To poradnik życia seksualnego
-I cóż ciekawego się pani z tego poradnika dowiedziała?
-Na stronie 145 pada stwierdzenie, że najlepszymi kochankami są Żydzi i Indianie
-Proszę wybaczyć, zapomniałem się przedstawić, moja godność to Mosze Winnetou.
My wracamy jutro, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Okładki stały się od czasów the Beatles osobnym dziełem sztuki. Wiele z nich opisaliśmy, zarówno od strony ich inspiracji jak i znajdujących w nich treści. Dzisiaj chcemy z kolei uzmysłowić naszym czytelnikom, że aby zrozumieć o co chodzi na niektórych obrazkach z płyt z muzyką, trzeba pewnej dozy klasycznej erudycji, znajomości np.: starożytnej mitologii. Kilka takich płyt już kiedyś omówiliśmy, całkiem niedawno przy okazji tekstu o debiucie the Mission - God’s Own Medicine (TUTAJ) z odpowiadającą tytułowi podobizną bogini Izydy. Ale nie jest to jedyny taki pomysł. Czasem trzeba się dobrze przyjrzeć, aby zauważyć co artysta miał na myśli.
Na obwolucie The World of Skin - Ten Songs for Another World z 1990 roku, o którym pisaliśmy TUTAJ jest pies o trzech głowach, każdej o innym kolorze sierści. Nie jest to efekt zamiłowania muzyków do mutantów, lecz próba pokazania Cerbera, stróża świata zmarłych i ostrzeżenie, że muzyka wewnątrz otwiera wrota do innego świata. Bo dziesięć piosenek albumu oczarowuje, przeraża i niepokoi. Ale mimo wszystko Cerber jest łagodny, więc nic nie pozostaje jak wejść do środka...
Do odwiedzenia Minotaura z kolei zaprasza nas Dead Can Dance płytą Into the Labyrinth z 1993 roku. Okładka do niej jest wynikiem współpracy Perryego z Chrisem Biggaem, który skorzystał ze zdjęcia Marokańczyka z Paryża, fotografa Touhami Ennadre. Fotografia zatytułowana Hands Of The World ukazuje rękę dziecka trzymaną przez znacznie większą, dorosłą dłoń. Na wlepce płyty jest natomiast rysunek labiryntu wygenerowany cyfrowo przez Viliję Valeisaite. Perry wyjaśniał w jednym z wywiadów, cytowanych przez wytwórnię 4AD i tytuł albumu, i znaczenie form użytych na nim, więc my nie musimy go wyręczać. Mówił tak: W labiryncie odbijała się echem kultura minojska [cywilizacja na Krecie i innych wyspach Morza Egejskiego między III a I wiekiem p.n.e.], z mitycznym królem Minosem, który trzymał Minotaura w labiryncie. Linie na dłoni wyglądają prawie jak linie labiryntu, są podróżą życia. Wraz z wiekiem linie się rozwijają, co jest prostym, mocnym obrazem. Ponadto na fotografii ręka małego dziecka w zasadzie wciągnięta jest w ciemność labiryntu, (…), który jest metaforą umysłu (LINK).
Na marginesie warto zauważyć, że album uważany jest za idealne podsumowanie twórczości Dead Can Dance, i to nie tylko w warstwie muzycznej, ale również słownej. Utwory na płycie zawierają cytaty z tekstów Iana Curtisa, z The Eternal i Love Will Tear Us Apart w The Carnival Is Over i Tell Me About The Forest.
The Red Album (2007) ma okładkę stworzoną przez wokalistę Baroness, Johna Dyera Baizleya. To on zajmuje się grafiką zespołu, a także projektuje dla innych grup muzycznych, a jego rysunki zaskakują klasyczną, secesyjną kreską. Na cytowanej płycie są Persefonai Demeteroraz kwiaty maku, symbolizujące znów podziemny świat Hadesu. Inne ich płyty: Yellow & Green Album oraz The Blue Album zdobią odpowiednio Leda z łabędziem i Nereidy.
Rzeźba Perseusz z Głową Meduzy dłuta Benvenuto Celliniego (1545-1554) wydaje się być motywem ulubionym przez zespoły rockowe, bo pojawia się na albumie Virgin Steele Invictus (1998) a także na albumie Stone's Reach (2009) australijskiego zespołu Be'lakor. Wybór wytwórni przy Virgin Steele jest oczywisty i odnosi się do tytułu albumu, który po łacinie oznacza niepokonany. Be'lakor natomiast wydaje się wykorzystuje grozę postaci Perseusza, która pasuje do ich muzyki. Inna rzeźba, także z antycznym bóstwem czyli z boginią Artemidą znajduje się na okładce polskiego zespołu Free Games for May (TUTAJ), którzy wyjaśnili skąd ten wybór w przeprowadzonym przez nas wywiadzie (TUTAJ).
Wracając do dyskografii Virgin Steel, widać w niej skłonność do wyobrażeń zaczerpniętych z mitologii. Na innym ich albumie The House Of Atreus pyszni się rydwan z woźnicą. Możemy się domyślić z tytułu, iż chodzi tu o Atreusza, króla Myken. Dodajmy jeszcze, że według porównania ukutego przez Platona każdy człowiek to woźnica rydwanu ciągniętego przez dwa rumaki: białego, który reprezentuje to, co racjonalne, i czarnego, którym targają namiętności…
Nas jednak zastanawia co innego, a mianowicie to, że nurt heavy metal cechuje interesująca inklinacja do mitologicznych skojarzeń. Dlaczego? Spójrzcie proszę na te okładki
Anthrax - Medusa
Iron Maiden -Flight of Icarus
A na końcu umieszczamy jeszcze jedno wydawnictwo, które i w warstwie dekoracyjnej i dźwiękowej jest aluzją do mitu Odyseusza. Chodzi o szóstą płytę Symphony X - the Odyssey, która jest muzycznym komiksem Odysei Homera.
Na pewno jest jeszcze więcej plastycznych aluzji do starożytnych wyobrażeń, lecz te które pokazaliśmy dowodzą, iż twórcy rocka, w jego wielu odmianach, posiadają wbrew pozorom solidne wykształcenie i potrafią z niego korzystać.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Opisywaliśmy niedawno historię the Sisters of Mercy (TUTAJ), i pamiętam jak wtedy gdy dowiedzieliśmy się o kolejnych perturbacjach w grupie, z wielkim niepokojem czekaliśmy na rozwój wydarzeń. Sisters wyszli z tego obronną ręką realizując Floodland (opisany TUTAJ), natomiast nieco wcześniej dwaj eks-członkowie SOM, czyli basista Craig Adams, oraz gitarzysta Wayne Hussey wydają opisywany dziś debiut the Mission.
Płyta jest co najmniej niezła, gitarowa, pełna hitów, i jest niewątpliwie najlepsza w dorobku zespołu. Niestety kolejne już tak nie porywały, siadały gdzieś na trzecim utworze, jak nie wcześniej... Debiut natomiast, mimo że nie jest tak powalający jak Flootland, porywa kilkoma świetnymi hitami i riffami, są na nim też niespodziewane zwroty akcji.
Całość w symbolicznej okładce, jej znaczenia w sieci jeszcze nie podano. My zatem jesteśmy pierwsi. Na awersie znajduje się sylwetka bogini Izydy, która była najważniejszym bogiem (a raczej boginią) medycyny, ponieważ przywróciła do życia własnego męża. Była bóstwem, które chroniło Egipt i wspierało jego króla, miała władzę nad wszystkimi narodami, uważana była za dostarczycielkę deszczu, więc ożywiała świat przyrody oraz była najsilniej spośród plejady bóstw związaną ze słońcem i księżycem. Dlatego przedstawiana była z opiekuńczymi skrzydłami. Ciekawe jest to, że pamięć o Izydzie przetrwała jej kult. Podobnie jak Grecy i Rzymianie, wielu współczesnych Europejczyków uważa starożytny Egipt za ojczyznę głębokiej, mistycznej mądrości, która często była łączona właśnie z Izydą. Może dlatego zachodni ezoteryzm często odnosił się do tej bogini. Podobnie jak za źródło tajemnej wiedzy uważa się Celtów i ich wierzenia.
Na okładce do Izydy - bóstwa uzdrawiania - odnosi się sentencja Gods Own Medicine, a do Celtów aluzją jest sznurowy krzyż, co także w pewien sposób odnosi się do Egiptu, gdzie węzły były szeroko stosowane jako amulety, ponieważ Egipcjanie wierzyli, że wiążą i uwalniają magię. Węzły celtyckie natomiast są takimi, które nie mają początku ani końca i można powiedzieć, że reprezentują wieczność, niezależnie od tego, czy oznacza to lojalność, wiarę, przyjaźń czy miłość...
Wewnątrz cytat:
Te symbole, a przynajmniej część z nich, mogą odnosić się też do Andrew Eldritcha (pisaliśmy o nim ostatnio TUTAJ), z którym pozostali członkowie się pokłócili. Ten zresztą na Floodland zawarł również aluzyjny wobec Husseya utwór This Corrosion, którego nikomu nie pozwolił interpretować (przypomina się How Do You Sleep? Lennona...). Z SOM związana jest też epoka w jakiej napisano piosenki na płytę - powstały jeszcze w czasach Sisters (teksty Husseya, muzyka zespołu), być może więc są odrzutami na których wykonywanie nie zgodził się apodyktyczny Eldritch?
Album otwiera recytowana sentencja: Wciąż wierzę w Boga, ale Bóg nie wierzy już we mnie po czym następuje Wasteland, z klipem w którym widzimy nawiązanie do okładki. Piosenka jest o wyborze między dobrem a złem. Po niej znakomity Bridges Burning, z charakterystycznymi dla zespołu riffowymi zwrotami akcji. Po tym uderzeniu pora na wiązankę wielkich hitów (niestety z małymi przerwami). Najpierw jeden z najlepszych utworów albumu:Garden of Delight (Hereafter)...
Widzę jak tańczysz, śmiejesz się, naga
Słodka i śliczna twarz
I obietnica płonąca jasno
W twoich kryształowych oczach
Twoje dzikie i gwałtowne ciało
Cięcie które krwawi, pocałunek który kłuje
Strącamy gwiazdy w desperackim śniegu
Upadamy z lśniącego nieba, tak więc
Weź mnie za rękę i prowadź
Do ogrodu rozkoszy
Weź mnie za rękę i prowadź
Do ogrodu rozkoszy
Objawienie dokonane, odbija się
Od smaganego wiatrem płynnego lustra
Tego zapierającego dech w piersiach świata, tej szczęśliwej śmierci
Ta elegancja we wdzięku
Cenny pierwszy przelotny dotyk wdzięcznej nieznajomej
Oczarował mnie i oczarował mnie
Wiem, że nie możesz mi zrobić krzywdy, tak więc
Bawimy się i bawimy się ogniem, tańczymy w płomieniach
I jesteśmy pokryci oparzeniami, które mogą nigdy się nie zagoić
I aniołowie mogą przyjść i aniołowie mogą odejść
Ale to raj na ziemi, kiedy ty
Weźmiesz mnie za rękę i poprowadzisz
Do ogrodu rozkoszy
Weź mnie za rękę i prowadź
Do ogrodu rozkoszy
Hicior numer dwa to:Stay With Me. Miłość na zawsze, mówiąc krótko. Po tym lekko zwalniamy - Blood Brother jest bowiem nieco mniej porywający. A po nim kolejne wielkie dziło:Let Sleeping Dogs Die... Takie klimaty to coś arcynadzwyczajnego... Zawsze najbardziej lubiłem ten właśnie utwór. Majestatyczny, ze znakomitym wokalem...
Jest zbrodnia z pasji
I zbrodnia z zemsty
Ale najgorsza ze wszystkich zbrodni
To zbrodnia z żalu
O wilku mowa
A diabeł może o tobie mówić
Dlaczego nie możemy
Pozwolić umrzeć śpiącym psom?
Piosenka jest o problemach narratora z wiarą. Sacrilege to najsłabszy utwór na płycie. Ale zaraz słabszy moment rekompensowany jest z nawiązką doskonałym Dance on Glass iAnd the Dance Goes On. W tym drugim riffowe przełamanie (że tak to nazwę) powala na kolana do dziś. To zwrot akcji, którego nie powstydziłby się żaden zespół. Przy okazji to lekcja, jak ze średniego utworu można zrobić absolutne mistrzostwo. Po refrenie jesteśmy już nieco znudzeni a tu taka nagła zmiana sytuacji przy 2:38.... A pociągnięcie tematu przez smyczki dopełnia całości.
Trwa przeplatanka bo Severina znowu nieco kuleje, ale za to z honorem wychodzą z całości hymnemLove Me to Death. O czym? Wiadomo...
Kochaj mnie na śmierć, mój kwiatku
Przebiegnij boso po moich włosach
Naga po ustach
Kochaj mnie na śmierć, mój skarbie
Zaduś mnie pocałunkami
Utop mnie w falach spadającej słodyczy...
A później? A później wrócili z Children. Ten jednak był dobry niestety tylko do pewnego momentu.
Za te przeplatanki jednak 5/6.
Może o nich jeszcze napiszemy? Zwłaszcza, że się reaktywowali....
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
The Mission, God's Own Medicine, Mercury Records, 1986. Producent: Tim Palmer i The Mission. Tracklista: Wasteland, Bridges Burning, Garden of Delight (Hereafter), Stay With Me, Blood Brother, Let Sleeping Dogs Die, Sacrilege, Dance on Glass, And the Dance Goes On, Severina, Love Me to Death.