Dzisiaj opiszemy całkiem nowy bootleg Joy Division - This Is The Room, Live Electric Balroom, z koncertem z Londynu z 26.10.1979 roku. I chociaż koncert pojawiał się na innych bootlegach wcześniej, to omawiana dzisiaj płyta ukazała się w ubiegłym (2019) roku w nakładzie 500 kopii.
Od razu warto nadmienić, że nie jest to koncert na poziomie jaki zespół osiąga na płycie Live in London Lyceum (opisanej przez nas TUTAJ), czy na bootlegu Amsterdam (opisanym TUTAJ). Głównie z powodu faktu, że jakość nagrania jest średnia, co jednak jak na bootleg z tamtych czasów, jest sukcesem (znam wiele gorszych jakościowo bootlegów Joy Division).
Od razu warto nadmienić, że nie jest to koncert na poziomie jaki zespół osiąga na płycie Live in London Lyceum (opisanej przez nas TUTAJ), czy na bootlegu Amsterdam (opisanym TUTAJ). Głównie z powodu faktu, że jakość nagrania jest średnia, co jednak jak na bootleg z tamtych czasów, jest sukcesem (znam wiele gorszych jakościowo bootlegów Joy Division).
Na okładce po obu stronach dwa kultowe już dzisiaj zdjęcia. Pierwsze z nich wykonał Paul Slattery, kiedy wspólnie z zespołem udawał się na... piwo do pubu w Manchesterze. O książce autora zdjęć pisaliśmy całkiem niedawno TUTAJ. Tak opisał tam historię powstania tego zdjęcia:
Po raczej trudnym, zakończonym wywiadzie Dave'a (McCullougha; dla magazynu Sounds) wszyscy wspólnie szliśmy do narożnika między Waterloo Road i Lower Hillgate, i wtedy zrobiłem te zdjęcia. Pub jest zaraz pod wzgórzem za prawym ramieniem Stevena. Przy światłach zatrzymał się Austin Gipsy z 1966 roku, i przez chwilę byłem nim bardziej zainteresowany, niż zespołem.
Po raczej trudnym, zakończonym wywiadzie Dave'a (McCullougha; dla magazynu Sounds) wszyscy wspólnie szliśmy do narożnika między Waterloo Road i Lower Hillgate, i wtedy zrobiłem te zdjęcia. Pub jest zaraz pod wzgórzem za prawym ramieniem Stevena. Przy światłach zatrzymał się Austin Gipsy z 1966 roku, i przez chwilę byłem nim bardziej zainteresowany, niż zespołem.
Po drugiej stronie również kultowa fotka, tym razem Kevina Cumminsa, a na niej w tle Matthew Higgs, co opisaliśmy TUTAJ. Oczywiście jak na bootleg przystało, autorzy zdjęć nie są wymienieni na okładce.
Album rozpoczyna I Remember Nothing, który wolno rozkręca się i jak na otwarcie nie jest najlepszym wyborem. Po nim jedno z gorszych wykonań Love Will Tear Us Apart, choć w zasadzie i tak nie kochamy tego utworu. Dopiero od Wilderness zaczyna się prawdziwe show. Grają prawidłowo, by przejść do Colony. Tutaj niespodzianka, bowiem warstwa tekstowa jest dość mocno zmieniona, w stosunku do znanej z Closer. Po nim Insight, wykonany bardzo dobrze i już na początku słychać że publika go doskonale zna, ktoś bowiem podśpiewuje zanim Curtis zaczyna śpiewać. The Day Of The Lords kończy pierwszą stronę analogu, mimo tego, że na okładce napisane jest inaczej... Wykonane jest mocno i bezkompromisowo. Pozostanie na zawsze jednym z najlepszych utworów zespołu.
Stronę B otwiera Shadowplay przyjęty owacjami publiki. Zagrany szybko i zaśpiewany jak zawsze znakomicie. Po nim kolejny hit: She's Lost Control. Tutaj jakość nagrania nieco siada, zwłaszcza na początku. Hooky wyje z Curtisem do mikrofonu i czuć klimat. Kolejny utwór to Transmission - jest moc. Szkoda że w pewnym momencie koło 37 minuty jakość się pogarsza, a utwór pozostaje niedokończony. Ktoś prawdopodobnie nagrywał to na kasetę a ona się niespodziewanie skończyła...
Disorder w wersji koncertowej nie był nigdy moim faworytem, za bardzo w wersji live brakuje mi efektów falującej blachy Martina Hannetta. Co nie zmienia faktu, że grają znakomicie. Pod koniec Atrocity Exhibition, z przyszłego nowego albumu, które miało być ostatnim utworem, zespół jednak decyduje się na bis - Interzone. Atrocity Exhibition podobnie, bez szlifów Hannetta, brzmi jak brzmi, no ale nagrania do Closer przecież przed nimi. Co do Interzone - wokal Hookyego jest jaki jest. Choć w przypadku tego utworu znacząco wolę wersję koncertową od tej zamieszczonej na Unknown Pleasures.
Na koniec warto może nadmienić co działo się wtedy w prywatnym życiu lidera zespołu. Pisze o tym Deborah Curtis w swojej książce. Przypomnijmy, że zespół jest 10 dni po koncercie w Plan K w Brukseli 16.10.1979 roku (pisaliśmy o tym TUTAJ).
W domu Ian przestał ze mną dzielić życie. Przestał opowiadać zabawne historyjki i plotki, za to zaczął wymieniać imiona i posługiwać się zwrotami, które niczego mi nie mówiły...
Jednym z jego największych lęków było to, że zostanie aresztowany za pijaństwo, bo nikomu nie przyjdzie do głowy, że ma atak padaczki...
Kidy Ian zaczął sam prasować sobie spodnie, powinnam zacząć coś podejrzewać. Bolało mnie, gdy powiedział, ze sam idzie zobaczyć Głowę do Wycierania (opisaliśmy ten film TUTAJ), ale i tak bardzo się martwiłam, gdy nie wrócił do domu.
Wkrótce kolejne bootlegi Joy Division, mamy tego pełno i jeśli dożyjemy, opiszemy je tutaj wszystkie. Dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Disorder w wersji koncertowej nie był nigdy moim faworytem, za bardzo w wersji live brakuje mi efektów falującej blachy Martina Hannetta. Co nie zmienia faktu, że grają znakomicie. Pod koniec Atrocity Exhibition, z przyszłego nowego albumu, które miało być ostatnim utworem, zespół jednak decyduje się na bis - Interzone. Atrocity Exhibition podobnie, bez szlifów Hannetta, brzmi jak brzmi, no ale nagrania do Closer przecież przed nimi. Co do Interzone - wokal Hookyego jest jaki jest. Choć w przypadku tego utworu znacząco wolę wersję koncertową od tej zamieszczonej na Unknown Pleasures.
Na koniec warto może nadmienić co działo się wtedy w prywatnym życiu lidera zespołu. Pisze o tym Deborah Curtis w swojej książce. Przypomnijmy, że zespół jest 10 dni po koncercie w Plan K w Brukseli 16.10.1979 roku (pisaliśmy o tym TUTAJ).
W domu Ian przestał ze mną dzielić życie. Przestał opowiadać zabawne historyjki i plotki, za to zaczął wymieniać imiona i posługiwać się zwrotami, które niczego mi nie mówiły...
Jednym z jego największych lęków było to, że zostanie aresztowany za pijaństwo, bo nikomu nie przyjdzie do głowy, że ma atak padaczki...
Kidy Ian zaczął sam prasować sobie spodnie, powinnam zacząć coś podejrzewać. Bolało mnie, gdy powiedział, ze sam idzie zobaczyć Głowę do Wycierania (opisaliśmy ten film TUTAJ), ale i tak bardzo się martwiłam, gdy nie wrócił do domu.
Wkrótce kolejne bootlegi Joy Division, mamy tego pełno i jeśli dożyjemy, opiszemy je tutaj wszystkie. Dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Joy Division - This Is The Room, Live Electric Balroom, London 26.10.1979, Lively Youth Records, 2019, setlista: I Remember Nothing, Love Will Tear Us Apart, Wilderness, Colony, Insight, Day Of The Lords, Shadowplay, She's Lost Control, Transmission, Disorder, Atrocity Exhibition , Interzone.