Czy król Artur żył naprawdę czy jest tylko mitem? Prawie każdy słyszał historie o królu Arturze: o jego mieczu w kamieniu, rycerzach okrągłego stołu, jego zamku Camelot… Ale czy tak naprawdę są historyczne dowody na istnienie brytyjskiego króla zwanego Arturem?
Artur rzekomo rządził gdzieś pod koniec V lub na początku VI wieku i walczył z Sasami. Jednak pierwsza wzmianka o wojowniku imieniem Artur pojawia się 300-400 lat później, kiedy w 829 roku walijski mnich nazwał tak wodza walczącego u boku królów brytyjskich. Więcej faktów podały Annales Cambriae, kroniki historii Walii spisane w X wieku, gdzie kilkakrotnie wspomina się o Arturze. Kroniki odnotowują bitwę pod Badon jako wydarzenie historyczne, które miało miejsce w roku 516, ale wspominają także o innych bitwach, w których brał udział Artur. Najbardziej znanym opracowaniem gdzie jest mowa o królu Arturze jest Historia królów Wielkiej Brytanii Geoffreya z Monmouth, napisana w XII wieku. W tej pracy Artur jest przedstawiany jako potężny władca, który podbija większą część Anglii a okres jego rządów to wiek rycerskości i honoru. Twórczość Geoffreya z Monmouth wywarła ogromny wpływ na ukształtowanie legendy arturiańskiej, a wiele kluczowych elementów tej opowieści, takich jak Camelot i Okrągły Stół, wywodzi się z jego pracy.
Stamtąd bierze swój początek tradycja Avalon, miejsca śmierci i ostatecznego spoczynku króla Artura, opisywanego przez Geoffreya z Monmouth jako wyspa, co jest zgodne z ówczesnymi zwyczajami. Celtowie tradycyjnie chowali swoich zmarłych na wyspach. Avalon zostało później zidentyfikowane jako opactwo Glastonbury, za którego lokalizacją przemawiało położenie klasztoru. Glastonbury było otoczone bagnami, które często były pokryte wodą, więc miejsce to mogło wyglądać jak wyspa. Kościół w Glastonbury ma bardzo starą metrykę, był jednym z pierwszych kościołów w Anglii, według legendy jego budowę zapoczątkował Józef z Arymatei, który po śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa podobno przybył do Anglii…
Po ekshumacji w 1191 r. szczątki Artura i Ginewry złożono w grobowcu w kościele opackim. Ale nie od razu, bo dopiero w 1278 roku. Grobowiec ten został opisany przez antykwariusza Johna Lelanda podczas jego wizyty w Glastonbury w latach trzydziestych XVI wieku. Według Lelanda grobowiec wykonany został z czarnego marmuru, z czterema rzeźbami lwów u podstawy i z krucyfiksem oraz płaskorzeźbą przedstawiającą króla i ustawiony centralnie przed ołtarzem głównym. Oznaczało to, że król był obecny podczas każdej celebracji mszy i znajdował się w centrum życia religijnego opactwa. Po jego obu stronach ustawiono groby królów saskich: od strony północnej Edmunda Starszego a Edmunda Ironside od południa. Niestety, nie zachował się żaden szczątek owego wyposażenia. Groby nie przetrwały kasaty opactwa zarządzonej przez Henryka VIII i jego zwolenników podczas angielskiej reformacji w 1539 r.
Dzisiaj powątpiewa się aby znaleziony w 1191 roku grób był miejscem pochówku króla Artura. Podnosi się, że pożar był katastrofą i mnisi pilnie potrzebowali środków na odbudowę opactwa. Pozornie cudowne odkrycie grobów króla Artura i królowej Ginewry zaledwie kilka lat po pożarze stałoby się bardzo pożądanym źródłem dochodu. Grób króla Artura i Ginewry mógł przyciągnąć królewskich patronów i pielgrzymów oraz ich pieniądze do Glastonbury.
Ale w takim razie dlaczego zwlekali z tym prawie 250 lat zamiast od razu umieścić kości królewskiej pary w kościele? Dlaczego nie rozgłosili samego faktu znaleziska, nie rozpoczęli szeroko zakrojonej kampanii reklamowej, wydając na przykład pisma o tym? Poza kilkoma wzmiankami w kronikach klasztornych na przestrzeni kilkunastu lat, nie ma żadnych wzmianek o jakimkolwiek błysku reklamowym. Nie zbudowano żadnych nowych obiektów, w których można by zapewniać zakwaterowanie pielgrzymom. I nie napisano nic, co sugerowałoby, że odkrycie w Glastonbury w ogóle przyciągnęło jakąkolwiek uwagę, że stało się po prostu taką sensacją na jaką zasługiwało.
Jak więc było naprawdę? No cóż, Jeśli masz do wyboru legendę lub prawdę, wybierz legendę.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.