W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe. W kolejnym (TUTAJ) lekcje gry na klarnecie i pierwsze zakupy płytowe. W kolejnym (TUTAJ) pierwsze koncerty i fascynację DavidemBowie wybór roli w zespole jako perkusista (LINK). W tej części (LINK) przedstawiliśmy pierwsze eksperymenty kolegów z LSD, epizod ze studiami i przeprowadzkę do nowego domu. TUTAJ opisaliśmy pierwszych idoli gry na perkusji i zakup instrumentu, a także pierwsze lekcje Stephena gry na nim, a TUTAJ perypetie związane ze zmianą szkoły. Wzrastające zainteresowania winylami i rozbudowę zestawu perkusyjnego opisaliśmy TUTAJ i TUTAJ. Pierwsze nagrania zespołu Stephena w Strawberry Studios opisaliśmy TUTAJ. Późniejszy wpis za to (TUTAJ) przedstawiał narodziny punk rocka w UK wg. Morrisa. Natomiast narodziny Warsaw opisaliśmy TUTAJ, a ich pierwsze próby i występy TUTAJ. W TYM wątku opisaliśmy pierwsze poważne koncerty Warsaw i ich pierwszy bis. Natomiast TUTAJ incydent w Electric Circus, a TUTAJ perypetie z dziewczynami. W kolejnym wpisie (TUTAJ) opisaliśmy wynajęcie przez Warsaw studia i pierwsze nagrania, a TUTAJ genezę nazwy Joy Division i pierwsze nagrania w studio. A TUTAJ jak zespół szukał dla siebie miejsca na ziemi. Z kolei w TYM wątku analizowaliśmy przyczyny niepowodzenia EPki Warsaw, a w TYM albumu Warsaw. W kolejnej części (TUTAJ) opisaliśmy próby w TJ Davidson Rehearsal i okoliczności poznania Stephena z Gillian, a TUTAJ historię brytyjskiego punk rocka. W kolejnej części streszczenia (TUTAJ) opisaliśmy jak doszło do zaczepienia przez Iana i Gillian słynnego dziennikarza Tony Wilsona, a w kolejnej (TUTAJ) nowinki techniczne jakie stosowali Joy Division.
Hooky przyjmował nowinki techniczne Bernarda z mieszanymi uczuciami. Ian natomiast, był mało praktycznym człowiekiem, widział przyszłość muzyki w syntezatorach ale nie starał się zrozumieć jak one działają. Bernard użył w tamtym czasie syntezatora do komponowania muzyki do kreskówki The Talking Parcel, wyprodukowanej przez Cosgrove Hall, gdzie pracował, a Stephenowi ta muzyka bardzo się spodobała.
Bernard miał też magnetofon Akai, który Ian chciał używać do nagrywania prób zespołu, ale był on zbyt ciężki żeby wozić go na próby. Dlatego Stephen załatwił inny, lżejszy sprzęt i zabierał na próby. Miał też notes w którym sugerował zapisywanie przez zespół wydatków i dochodów z występów.
Ian w tamtym czasie też zakupił sukę z typu owczarkowatych, nazwał ją Candy. Stephen wiedział, że przyszłą wielkość psa można ocenić po wielkości łap, ale Ian był innego zdania twierdząc, że pies to miniaturka. Szybko okazało się, że Morris miał rację i pamięta widok Curtisa wychodzącego z domu przy Barton Street, z papierosem i wielkim psem na smyczy.
Kolejny rozdział książki nosi tytuł Menadżer. Na wstępie autor wspomina, że kiedy młode zespoły pytają go o radę, to doradza im zdobycie menadżera. Tutaj następuje wymienienie zalet związanych z jego posiadaniem - są to głównie, wytyczanie kierunku rozwoju, ale też i unikanie problemów. Niestety młodzi ludzie zbytnio nie słuchają tej rady, młodzi zawsze wszystko wiedzą lepiej.
Rob Gretton był materiałem na znakomitego menadżera, nieustępliwy, uparty inteligentny i sprytny. Zwiedził też kawał świata, między innymi pracował w kibucu w Izraelu. Powiedział im, że powinni stać się zespołem kultowym, i był przez nich traktowany ja piąty członek grupy. Wszędzie z nimi bywał i doradzał im, żeby podczas wywiadów milczeli stwarzając atmosferę tajemniczość, są bowiem w większości bandą idiotów. Uwaga ta głównie dotyczyła Hookyego.
Rob uwielbiał mówić, podobnie zresztą jak Tony. Miał też doskonały gust muzyczny, większość zespołów Factory to były jego odkrycia.
Spotykali się z nim na próbach i zawsze informował ich co ich czeka w najbliższej przyszłości.
C.D.N.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe. W kolejnym (TUTAJ) lekcje gry na klarnecie i pierwsze zakupy płytowe. W kolejnym (TUTAJ) pierwsze koncerty i fascynację DavidemBowie wybór roli w zespole jako perkusista (LINK). W tej części (LINK) przedstawiliśmy pierwsze eksperymenty kolegów z LSD, epizod ze studiami i przeprowadzkę do nowego domu. TUTAJ opisaliśmy pierwszych idoli gry na perkusji i zakup instrumentu, a także pierwsze lekcje Stephena gry na nim, a TUTAJ perypetie związane ze zmianą szkoły. Wzrastające zainteresowania winylami i rozbudowę zestawu perkusyjnego opisaliśmy TUTAJ i TUTAJ. Pierwsze nagrania zespołu Stephena w Strawberry Studios opisaliśmy TUTAJ. Późniejszy wpis za to (TUTAJ) przedstawiał narodziny punk rocka w UK wg. Morrisa. Natomiast narodziny Warsaw opisaliśmy TUTAJ, a ich pierwsze próby i występy TUTAJ. W TYM wątku opisaliśmy pierwsze poważne koncerty Warsaw i ich pierwszy bis. Natomiast TUTAJ incydent w Electric Circus, a TUTAJ perypetie z dziewczynami. W kolejnym wpisie (TUTAJ) opisaliśmy wynajęcie przez Warsaw studia i pierwsze nagrania, a TUTAJ genezę nazwy Joy Division i pierwsze nagrania w studio. A TUTAJ jak zespół szukał dla siebie miejsca na ziemi. Z kolei w TYM wątku analizowaliśmy przyczyny niepowodzenia EPki Warsaw, a w TYM albumu Warsaw. W kolejnej części (TUTAJ) opisaliśmy próby w TJ Davidson Rehearsal i okoliczności poznania Stephena z Gillian, a TUTAJ historię brytyjskiego punk rocka. W kolejnej części streszczenia (TUTAJ) opisaliśmy jak doszło do zaczepienia przez Iana i Gillian słynnego dziennikarza Tony Wilsona.
Kolejny, 16-ty rozdział książki nosi tytuł Brzmienie Przyszłości. Pewnego dnia Bernard przyniósł na próbę syntezator. Cena nowego instrumentu była niezwykle wysoka, więc znajdując na stronach czasopisma Electronics Today schemat, postanowił zbudować instrument samemu, co w tamtych czasach było nie lada wyzwaniem. Morris też w tamtym czasie interesował się elektronicznymi gadżetami, kalkulatorami czy specjalnymi maszynkami do wyznaczania biorytmu, z których, po wprowadzeniu daty urodzenia, można było dowiedzieć się jaki dziś będzie dzień, pod względem samopoczucia.
Stephen też interesował się brzmieniem syntezatorów, zwłaszcza po audycjach Dr Who. Muzyka ta była intrygująca i brzmiała nieco przerażająco. Historia użycia syntezatorów sięga lat 60-tych kiedy użył ich Walter Carlos nagrywając Bacha i Beethovena.
Później syntezatory stały się znakiem rozpoznawczym zespołów grających progrocka. Morris natomiast inspirował się muzyką niemieckich zespołów krautorocka, jak Tangerine Dream, Cluster i Kraftwerk. Podobały mu się hipnotyczne rytmy, jakie wytwarzały te instrumenty. Wielki wpływ na jego rozwój artystyczny wywarło pojawienie się Kraftwerk w programie Tomorrow's Word w 1975 roku.
Zagrali piosenkę Autobahn z albumu wydanego rok wcześniej. Zainspirował się zwłaszcza perkusją, na której rytm wybijano za pomocą cienkich pałeczek, to była najdziwniejsza nierockndrollowa kompozycja jaką kiedykolwiek widział. Wtedy Kraftwerk wizualnie podobni byli do Morrisa. Imponował mu też inny artysta - magik David Nixon. Ten, kiedy nie wykonywał sztuczek, grał na instrumencie, który był w stanie wydawać dowolny dźwięk, za pomocą umieszczonych w nim taśm. Był to Mellotron.
Nixon miał swoje udziały w firmie która je produkowała, a instrument stał się bardzo popularny.
Kilka miesięcy po telewizyjnym występie Kraftwerk, Morris zobaczył na wystawie sklepu syntezator perkusyjny Synare 1A.
Niestety cena była poza jego zasięgiem, kosztował tyle, ile 2 samochody. Wszystko zmieniło się w 1978 roku, kiedy to ceny syntezatorów perkusyjnych się obniżyły i Stephen zakupił Synare 3. To był instrument o niepowtarzalnym brzmieniu, nie do podrobienia.
Próbował jego możliwości całymi dniami, a sąsiedzi byli przerażeni. Instrument został użyty w kilku piosenkach Joy Division, jak Disorder, Shadowplay, She's Lost Control, Insight. Z początku Morris miał problemy z grą, bo było trudno manipulować gałkami, jednocześnie grając na perkusji. Szybko jednak odkrył, że stało się to dla niego dziecinnie proste i było rodzajem uzależnienia.
C.D.N.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe. W kolejnym (TUTAJ) lekcje gry na klarnecie i pierwsze zakupy płytowe. W kolejnym (TUTAJ) pierwsze koncerty i fascynację DavidemBowie wybór roli w zespole jako perkusista (LINK). W tej części (LINK) przedstawiliśmy pierwsze eksperymenty kolegów z LSD, epizod ze studiami i przeprowadzkę do nowego domu. TUTAJ opisaliśmy pierwszych idoli gry na perkusji i zakup instrumentu, a także pierwsze lekcje Stephena gry na nim, a TUTAJ perypetie związane ze zmianą szkoły. Wzrastające zainteresowania winylami i rozbudowę zestawu perkusyjnego opisaliśmy TUTAJ i TUTAJ. Pierwsze nagrania zespołu Stephena w Strawberry Studios opisaliśmy TUTAJ. Późniejszy wpis za to (TUTAJ) przedstawiał narodziny punk rocka w UK wg. Morrisa. Natomiast narodziny Warsaw opisaliśmy TUTAJ, a ich pierwsze próby i występy TUTAJ. W TYM wątku opisaliśmy pierwsze poważne koncerty Warsaw i ich pierwszy bis. Natomiast TUTAJ incydent w Electric Circus, a TUTAJ perypetie z dziewczynami. W kolejnym wpisie (TUTAJ) opisaliśmy wynajęcie przez Warsaw studia i pierwsze nagrania, a TUTAJ genezę nazwy Joy Division i pierwsze nagrania w studio. A TUTAJ jak zespół szukał dla siebie miejsca na ziemi. Z kolei w TYM wątku analizowaliśmy przyczyny niepowodzenia EPki Warsaw, a w TYM albumu Warsaw. W kolejnej części (TUTAJ) opisaliśmy próby w TJ Davidson Rehearsal i okoliczności poznania Stephena z Gillian, a TUTAJ historię brytyjskiego punk rocka.
Dzisiaj streszczamy fragment części trzeciej książki, a nosi ona tytuł Świat Jutra.
Pod koniec lat 70-tych wielką popularnością w UK cieszył się program pt. Opportunity Knocks, prowadzony przez Hughie Greena.
Program oparty był na takich zasadach, jak dzisiejsze show szukające gwiazd - odbywały się krótkie występy, a publika aplauzem nagradzała wykonawców. Prowadzący używał klapometru do pomiaru siły oklasków, niemniej sposób wyboru zwycięzców był kontrowersyjny. Program miał też swoją wyjazdową wersję na której wybierano ciekawe zespoły muzyczne, oferując im możliwość profesjonalnego nagrania. Wybór miejsca eliminacji w Manchesterze padł na klub Rafters. Do konkursu dostali się Joy Division, V2, Spider Mike King, Negatives i inne zespoły, w sumie około 16. Zaskoczeniem było pojawienie się the Negatives, którzy nie byli w tamtym czasie znaczącą kapelą. Podczas występu V2 Stephen i Gillian zauważyli, znanego z TV, Tony Wilsona. Wpadli na pomysł żeby z nim porozmawiać. Gilian zapytała go, kiedy Joy Division wystąpią w What's On w TV Granada. Kiedy ten zaczął odpowiadać, wtrącił się Ian i wspomniał, że Wilson gościł już w swoim programie V2, Buzzcocks, kiedy zatem zagrają Joy Division? W tym miejscu użył wobec prezentera obraźliwego słowa. Tony odpowiedział Gillian, że będą następni. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że opis Stephena Morrisa różni się od dotychczasowych wersji rozmowy Curtisa z Wilsonem. Dotychczas bowiem nikt nie wspominał o tym, że rozmowę rozpoczęła Gillian...
Ten wieczór zapisał się też w pamięci słowną potyczką między the Negatives a Ianem, Hookym i Terrym którzy w wulgarny sposób wymusili na nich wcześniejsze wyjście na scenę Joy Division.
Mimo faktu, że wtedy nie wygrali konkursu zagrali najlepszy show, i nawet sam Tony Wilson wrócił żeby im pogratulować.
Po tym występie wzrosło zainteresowanie zespołem. Kiedy następnego dnia Stephen rozmawiał w pracy przez telefon z Barnardem o kolejnej próbie, ten przerwał rozmowę, bo do budki telefonicznej pukał DJ - Rob Gretton, który był na koncercie poprzedniej nocy. Po krótkiej przerwie Bernard znowu zadzwonił i oznajmił, że Rob prosił go o zgodę na zostanie menadżerem zespołu. Ten miał odpowiedzieć, żeby przyszedł na próbę.
Morris dokładnie nie pamięta tamtej pierwszej próby z Robem, natomiast pamięta spotkania w pubach, gdzie Rob bardzo dużo palił. Nie lubił Marlboro jak Ian i wydawał się straszy od nich, choć był tylko niewiele. Stephen podwoził go do domu, bo Rob nie miał auta ani prawa jazdy. Nazywał ich stukniętymi i zapytał, czy wiedzą, że ludzie kojarzą ich z nazistami. Spytał także czy podpisywali jakiś kontrakt. Wtedy zdali sobie sprawę, że są w tych tematach zieloni. Tak więc został ich pełnoprawnym menadżerem.
C.D.N.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
W tym tygodniu, w związku z przerwą świąteczną, newsy wyjątkowo we środę, gdyby ktoś, pogrążony w świątecznej nirwanie, nie zauważył, że dziś jest środa.
Les van Rij, jeden z fanów Joy Division opublikował zdjęcia z koncertu zespołu który miał miejsce w Club Vera w Groningen w Holandii 19 stycznia 1980. Za kilkanaście dni minie rocznica 45 lat tego wydarzenia (LINK).
Teraz o córce lidera Joy Division. Do 1 lutego w Galerii przy Lindenstraße 19 w Kolonii można oglądać zdjęcia Natalie Curtis na zbiorowej wystawie artystycznych fotografii zatytułowanej RAUHNÄCHTE. Termin ten oznacza okres w Niemczech przypadający od Bożego Narodzenia do Trzech Króli, z którym wiążą się rozmaite zwyczaje i przesądy ludowe (LINK).
Jeden ze starogermańskich przesądów głosi: Einen goldhaarigen alten Mann in der Hauptstadt eines mächtigen Landes auf der anderen Seite des Ozeans regieren zu sehen = der Herbst des Mittelalters geht bald zu Ende, co w swobodnym tłumaczeniu brzmi: zobaczyć złotowłosego starca panowanie w stolicy potężnego kraju za Oceanem = jesień średniowiecza z d#py wkrótce zrobioną mieć.
Jak widać zatem, nie tylko pod względem polityków, ale też i sprzętów staliśmy się śmietniskiem Niemiec.
Trwa kampania prezydencka, której jeszcze oficjalnie nie ma. Tutaj też łatwo nadziać się na niemieckie podróbki...
Wyciekły też niepublikowane fotografie innego kandydata - dr Karola Nawrockiego, jak twierdzą ludzie z otocznia Tuska - człowieka Moskwy.
Wszystko to dowodzi, że żyjemy w kraju szaleńców. Złotowłosy starcze ze starogermańskich przesądów - przybywaj!
W przeciwnym wypadku, nawet najwięksi będą pogrążać się w niepewności...
Tymczasem niepewność dopadła też Kim Dzong Una, który udowadnia, że rewolucja
dba o swoje dzieci. Dyktator zakazał właśnie produkcji i jedzenia hot-dogów. A także rozwodów. Za jedno i drugie można trafić do obozu
pracy (LINK).
W czerwcu 2023 r. ze względu na drastycznie rosnącą liczbę samobójstw w
Korei Północnej Kim Dzong Un wprowadził przepis, który zakazuje
Koreańczykom odbierania sobie życia (LINK). Za popełnienie samobójstwa grozi kara śmierci, lub co najmniej dożywocie :).
Więźniowie na spacerniaku wymieniają doświadczenia. Zapada klasyczne pytanie: - Za co siedzisz? Ten odpowiada: - Za udzielenie pierwszej pomocy. Zabrzmiało trochę dziwnie więc przybliżył okoliczności udzielenia tej pierwszej pomocy. Mówi: - Teściowa miała krwotok z nosa no to założyłem jej opaskę uciskową na szyję.
Czy zatem warto żyć? Zwłaszcza że za chwilę będzie gorzej niż źle... Nicolas
Aujula, 38-letni hipnoterapeuta mieszkający w Londynie, który uchodzi
za współczesnego Nostradamusa ostrzega przed III wojną światową która
może wybuchnąć w połowie roku (to jeszcze nie wybuchła?) i twierdzi: będziemy świadkami przerażających aktów ludzkiego zła i przemocy wobec
siebie nawzajem w imię religii i nacjonalizmu. Ale uważa także, że
Donald Trump będzie miał udany rok
(LINK).
Inny
Jasnowidz, Joshua Giles, założyciel kościoła podobno chrześcijańskiego :
Kingdom Embassy Worship Center w Minneapolis twierdzi, że miał wizje od
Boga, po czym przepowiedział, że w 2025 roku wybuchnie wojna.
Twierdzi, że będzie to rok bardzo słodko-gorzki. Z jednej strony
zapowiada eskalację aktów terroru w USA a z drugiej spektakularne
wynalazki leków i nowych terapii na najcięższe choroby (LINK).
Naszym zdaniem Joshua nie spotkał się z Bogiem, tylko zwyczajnie, był na wieczorze autorskim Agnieszki Holland.
Wróćmy jednak do Manchesteru. Rowetta, wokalistka Happy Mondays, opuszcza zespół. Grupa, której liderem jest Shaun Ryder, podała tę informację do wiadomości przed Bożym Narodzeniem (LINK).
Dalej Manchester. A Certain Ratio w grudniu nagrali album live It All Comes Down to This Tour z koncertem z ostatniego tournee z 17 maja w New Century (LINK).
Skoro koncerty: w lutym na Festiwalu Grauzone w Hadze (Niderlandy) odbędzie się światowa premiera filmu A Beautiful Place o zespole Lebanon Hanover. Dokument został wyreżyserowany przez wieloletnią przyjaciółkę i fotografa Isolde Woudstrę. Będzie można prześledzić wszystkie występy zespołu podczas ich trasy koncertowej: w Bristolu, Londynie, Paryżu i Berlinie (LINK).
Za to w lutym w Warszawie i Krakowie wystąpią: Lisa Gerrard i irlandzki kompozytor Jules Maxwell. Koncerty są częścią europejskiej trasy promującej album BURN (LINK).
Również w lutym w Polsce znów zagra Clan of Xymox - w Krakowie, Warszawie i Poznaniu. Grupa jest u nas bardzo popularna. Mimo, że występuje prawie co rok, to ma tylu fanów, że koncert w Poznaniu ze względu na zainteresowanie jest dodatkowy, wcześniej nieplanowany. Bilety TUTAJ.
Tym oto sposobem ponownie uświadomiliśmy sobie, że minęły święta... Według National Christmas Tree Association w USA każdego roku sprzedaje się od 25 do 30 milionów prawdziwych choinek. Stowarzyszenie radzi przerobić je po Bożym Narodzeniu w sposób najbardziej zgodny z naturą. Na przykład igły przerobić na ciasteczka, przyprawę do ryb a nawet herbatę (LINK).
W naszej ocenie można je zmielić i sprzedać Kimowi zamiast hot - dogów.
Niemcy - końcowa faza zielonego ładu. Papierosy drogie jak nigdzie na świecie. Mały Hans do ojca:
Tatusiu będziesz mniej palił teraz jak podrożały papierosy? - Nie synku. Ty będziesz mniej jadł.
Powyższa grafika też pochodzi z Niemiec. Jest reklamą ekologicznego, zeroemisyjnego odmrażacza samochodowego.
Pierwsza umiejętność małego Eskimosa - nie jeść żółtego śniegu.
W temacie mrozów. Odległe miasteczko na Alasce jest tak małe, że cała jego populacja mieszka w jednym budynku - 13 piętrowym bloku Begich Towers Condominium. I w ten sposób literacka fikcja J. G. Ballarda staje się faktem (LINK).
Kończymy znowu na Niemcach. Dobrze że wyłączyli swoje elektrownie atomowe. Przynajmniej są bardziej eko.
Tylko na czym obejrzą teraz swoje nowe postępowe produkcje?
- Przepiszę pani tabletki - mówi lekarz do Niemki z olbrzymią nadwagą. - Dobrze, panie doktorze. Jak często mam je zażywać? - Nikt ich pani nie każe zażywać. Proszę je rozsypywać na podłogę trzy razy dziennie i podnosić po jednej.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe. W kolejnym (TUTAJ) lekcje gry na klarnecie i pierwsze zakupy płytowe. W kolejnym (TUTAJ) pierwsze koncerty i fascynację DavidemBowie wybór roli w zespole jako perkusista (LINK). W tej części (LINK) przedstawiliśmy pierwsze eksperymenty kolegów z LSD, epizod ze studiami i przeprowadzkę do nowego domu. TUTAJ opisaliśmy pierwszych idoli gry na perkusji i zakup instrumentu, a także pierwsze lekcje Stephena gry na nim, a TUTAJ perypetie związane ze zmianą szkoły. Wzrastające zainteresowania winylami i rozbudowę zestawu perkusyjnego opisaliśmy TUTAJ i TUTAJ. Pierwsze nagrania zespołu Stephena w Strawberry Studios opisaliśmy TUTAJ. Późniejszy wpis za to (TUTAJ) przedstawiał narodziny punk rocka w UK wg. Morrisa. Natomiast narodziny Warsaw opisaliśmy TUTAJ, a ich pierwsze próby i występy TUTAJ. W TYM wątku opisaliśmy pierwsze poważne koncerty Warsaw i ich pierwszy bis. Natomiast TUTAJ incydent w Electric Circus, a TUTAJ perypetie z dziewczynami. W kolejnym wpisie (TUTAJ) opisaliśmy wynajęcie przez Warsaw studia i pierwsze nagrania, a TUTAJ genezę nazwy Joy Division i pierwsze nagrania w studio. A TUTAJ jak zespół szukał dla siebie miejsca na ziemi. Z kolei w TYM wątku analizowaliśmy przyczyny niepowodzenia EPki Warsaw, a w TYM albumu Warsaw. W kolejnej części (TUTAJ) opisaliśmy próby w TJ Davidson Rehearsal i okoliczności poznania Stephena z Gillian.
Rodzina Gillian sama robiła ubrania dla dzieci i w ich domu było kilka maszyn do szycia. Gillian z siostrą Jill, pracowały sprzedając te rzeczy. Miały jeszcze trzecią siostrę - Kim, ale ta nie udzielała się, byłą delikatna i lubiła disco, oraz boogie, a nie wypady do klubów nowej fali. Tutaj autor wybiega nieco w przyszłość i przypomina sobie, jak siedział z Gillian na podłodze jej kuchni i czekali na audycję Peela z Joy Division. Stephen był załamany, bo jego zdaniem, perkusja brzmiała tam źle. A jeśli perkusja brzmi źle to wszystko inne też.
Granie prób, komponowanie i koncerty odbijały się na ich życiu prywatnym. Pojawiały się zarzuty, że zespół jest ważniejszy od partnerek. Poza tym mieli zakaz przyprowadzani dziewczyn na próby. Wynikał on też po części z faktu, że samochód Stephena miał za mało miejsca i ciągle ktoś musiał leżeć na podłodze podczas jazdy (taka scena jest w filmie 24 Hour Party People). Morris przytacza zasadę jaka panowała w latach 70-tych w UK, aby mieć udane życie powinno się wypełnić cykl: szkoła, praca, dziewczyna, ślub, dzieci, śmierć. Dodatkowo praca powinna być na tyle dobrze płatna, żeby starczyło na kremację. W zespole panowała zasada mówienia prawdy, lub przemilczania niewygodnych faktów.
W tamtym czasie spotkanie odpowiedniej dziewczyny było trudne, Stephen pracował z kilkoma, spotykał się z ich siostrami. W muzyce widać było mainstream i artystów z podziemiae, tutaj wyróżniali się Siouxsie and the Banshees, Patti Smiths, the Raincoats, Joan Jett. Jednak w TJ rehearsal mill spotkanie dziewczyn w zespołach graniczyło z cudem. Dlatego tak zwrócili jako zespół uwagę na Inadequates.
Później kiedy Joy Division stali się znani i zaczęli ćwiczyć na górze (tam gdzie filmowano teledysk LWTUA), odkryli, że obok ćwiczą Manicured Noise (zespół wspominany przez Siouxsie w kilku wywiadach) z damską sekcją rytmiczną.
Na koniec rozdziału autor zamieszcza zdjęcie the Inadequates z grupą fanów. Zwraca uwagę że poza obrożą psa na szyi jednego z nich, i plakietkami, każdy wygląda w miarę normalnie. Tak wyglądały punki w tamtych czasach.
Irokezy i inne, typowe dla ruchu punk stroje jak kurtki, pojawiały się dopiero po tym, gdy na scenę weszli Exploited i Angelic Upstarts.
C.D.N.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe. W kolejnym (TUTAJ) lekcje gry na klarnecie i pierwsze zakupy płytowe. W kolejnym (TUTAJ) pierwsze koncerty i fascynację DavidemBowie wybór roli w zespole jako perkusista (LINK). W tej części (LINK) przedstawiliśmy pierwsze eksperymenty kolegów z LSD, epizod ze studiami i przeprowadzkę do nowego domu. TUTAJ opisaliśmy pierwszych idoli gry na perkusji i zakup instrumentu, a także pierwsze lekcje Stephena gry na nim, a TUTAJ perypetie związane ze zmianą szkoły. Wzrastające zainteresowania winylami i rozbudowę zestawu perkusyjnego opisaliśmy TUTAJ i TUTAJ. Pierwsze nagrania zespołu Stephena w Strawberry Studios opisaliśmy TUTAJ. Późniejszy wpis za to (TUTAJ) przedstawiał narodziny punk rocka w UK wg. Morrisa. Natomiast narodziny Warsaw opisaliśmy TUTAJ, a ich pierwsze próby i występy TUTAJ. W TYM wątku opisaliśmy pierwsze poważne koncerty Warsaw i ich pierwszy bis. Natomiast TUTAJ incydent w Electric Circus, a TUTAJ perypetie z dziewczynami. W kolejnym wpisie (TUTAJ) opisaliśmy wynajęcie przez Warsaw studia i pierwsze nagrania, a TUTAJ genezę nazwy Joy Division i pierwsze nagrania w studio. A TUTAJ jak zespół szukał dla siebie miejsca na ziemi. Z kolei w TYM wątku analizowaliśmy przyczyny niepowodzenia EPki Warsaw.
Ian w tamtym czasie czytał dużo o innych kapelach i dowiedział się o eksperymentach muzycznych Genesisa P-Orridge'a i jego zespołu Throbbing Gristle. Zwłaszcza zaintrygowała go historia o zapłaceniu ponad 1000 GBP przez zespół celem realizacji nagrania. Ian stwierdził że oni też tak powinni zrobić, ale nie było ich stać - zarabiali na życie dorywczą pracą. Wtedy wytwórnia RCA chciała żeby na nagrywanym własnie materiale, coverowali piosenkę Keep On Keeping On, którą wykonywał N.F. Porter. Piosenka nawet nie była zła, miała ciekawy riff ale nie była w ich stylu. Mimo tego, że wiele razy próbowali. W tamtym okresie Ian napisał tekst do Interzone. Wzorował się na opowiadaniu Burroughsa z jakiegoś fanzinu sci-fi. Wtedy też Ian pisał teksty w stylu Ballarda, jak jakieś napisy do filmów o nowych nieznanych miastach z przyszłości. To była pierwsza piosenka w ich nowym stylu. Płyta oczywiście nigdy się nie ukazała, ale krąży na niezliczonej ilości bootlegach, zwykle pod nazwą The Warsaw Album. Stephen Morris zamieszcza w książce zdjęcia notatek na maszynie do pisania z czasów nagrywania albumu. Dowiadujemy się, że zespół miał wtedy w repertuarze piosenkę Conditioned (Morris stawia tezę, że to inny tytuł piosenki Novelty), oraz Soundtrack (który jest innym tytułem No Love Lost). Pamięta też, że pomagał im keyboardzista z Sad Cafe, który na minimoogu nagrał linię syntezatorowego basu do piosenki No Love Lost. Wtedy bardzo starali się zagrać koncert w Macclesfield, ale mimo wykonania setek telefonów nikt nie był nimi zainteresowany. Nawet poszli z Ianem do jednego z menadżerów klubu, ale ten powiedział im, że nie lubi punka i nowej fali, i że mają wrócić jak dadzą jakieś koncerty i nabiorą więcej doświadczenia.
W końcu Hooky załatwił im występ w klubie dla pracujących mężczyzn, Little Hulton. Koncert niestety zakończył się kompromitacją, zagrali jedynie trzy piosenki, nie spodobali się konferansjerowi. Spakowali się i pojechali do innego klubu, do Ranch - to był pomysł Iana. Dali tam spontaniczny i pełen energii koncert. Publika była zachwycona, a oni stwierdzili, że jednak mają w sobie potencjał. Tak kończy się czternasty rozdział książki.
C.D.N.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Wczorajszy post o Andy Warholu zainspirował do pewnej ważnej refleksji, pokazującej jak wiele jeszcze obszarów związanych z Factory Records jest mało poznanych. Przypomina się słynna anegdota o legendarnym polskim aktorze Janie Himilsbachu. Kiedy jeden z dziennikarzy zapytał go, dlaczego te same historie opowiadane w różnych wywiadach mają różniące się wersje, genialny aktor miał odpowiedzieć, że gdyby powtarzał to samo, to by było nudno.
Stąd już tylko o krok do słynnej maksymy Tony'ego Wilsona, obok Alana Erasmusa i Petera Saville'a jednego z trzech założycieli Factory Records. Kiedy pisaliśmy w poprzednim tekście (TUTAJ) o faktach z okolic Factory i Joy Division, które wciąż pozostają niewyjaśnione, podaliśmy genezę tej maksymy: W końcu zapewne nigdy nie dowiemy się prawdy o tym, dlaczego Factory tworzyli obraz Joy Division jako smutnych, ponurych wręcz intelektualistów. Czarno - białe zdjęcia (prawdą jest że kolorowe klisze były wtedy bardzo drogie), i jeden z wywiadów Kevina Cumminsa, w którym powiedział, że specjalnie fotografował członków zespołu z ponurymi minami. Tony Wilson, zapożyczając maksymę z jednego z westernów i przerabiając ją na własną modę powiedział, że jeśli masz do wyboru drukować prawdę, czy legendę, drukuj legendę. Wydaje się, że jedynie Vini Reilly z Durutti Column był na tyle odważny, żeby w piosence Missing Boy przemycić coś, o czym oficjalnie się nie mówi.
Tak więc wielokrotnie przyłapywaliśmy Tony'ego Wilsona na drukowaniu legendy. Przypomnijmy tylko, że film 24 Hour Party People (oparty na książce Tony'ego, która jest jednocześnie scenariuszem filmu) zawiera wiele scen zwyczajnie zmyślonych (pisaliśmy o tym choćby TUTAJ i TUTAJ). Do czego zmierzamy?
Otóż oficjalnym przekazem, który można spotkać w niemalże każdej książce o Factory Records, na temat genezy nazwy wytwórni jest, że powstała ona, kiedy trzej założyciele fotografowali się na tle opuszczonej fabryki w Manchesterze. Zresztą chwila ta została uwieczniona na legendarnej fotografii Kevina Cumminsa:
Tony wielokrotnie powtarzał, że wtedy (lub w okolicach tego wydarzenia) Alan Erasmus miał powiedzieć pamiętne słowa: Factory closed, Factory open. Stąd miała wziąć się nazwa legendarnej wytwórni.
My jednak mamy inne zdanie i wiąże się ono właśnie z postacią Andy Warhola.
Kiedy studiuje się muzyczne fascynacje Tony Wilsona w okresie tworzenia Factory Records, to wiele razy pojawiają się w nich postaci Lou Reeda i Velvet Underground. Tony pocieszał załamanego po nieudanym koncercie Iana Curtisa, który miał rzekomo płakać w barze w Bury nad sceną, że Lou Reed miał bardzo nieudany koncert w Manchesterze (na którym Curtis był) bo był masakrycznie pijany, i mimo tego nic się nie stało, a publika była zachwycona (pisaliśmy o tym TUTAJ). Mało tego, kiedy Tony siedział z Peterem Savillem i słuchali na żywo A Certain Ratio, ten pierwszy miał wyrazić swój entuzjazm i wykrzyknąć: mamy wreszcie swoich Velvets. Joy Division coverowali Sister Ray z repertuaru Velvet Underground, a ostatni zarejestrowany na żywo, koncertowy utwór z udziałem Curtisa kończy się słowami, że mają nadzieję iż Lou Reed byłby zadowolony z ich wersji...
Fakty te pokazują wielką fascynację ludzi z okolic Factory zespołem Velvet Underground, a stąd przecież krok do Warhola. To on umożliwił im nagranie słynnej płyty z bananem na okładce (której był autorem) i mimowolnie zapisał się w historii muzyki. Mimo tego, że się kompletnie na niej nie znał, towarzyszył zespołowi podczas nagrań pomrukując i kiwając głową, dając zespołowi pełną swobodę.
I tutaj docieramy do sedna sprawy.
Bowiem to nikt inny jak Andy Warhol stworzył w Nowym Jorku centrum artystyczne, działające w latach 1963 - 1987. A centrum to nazywało się The Factory.
Poświęcimy jego działalności osobny tekst, wyrażając przy tym refleksję, że słowa Tony'ego Wilsona powinny być brane przez grube sito. Przypomnijmy nasz tekst o zmianie okładki singla LWTUA po śmierci Iana i wątpliwości co do zaakceptowania przez niego okładki Closer (TUTAJ). Przypomnijmy słowa Petera Hooka, że nigdy nie poznacie prawdy o Joy Division. Finalnie, przypomnijmy dialog z Twittera między jednym ze świadków tamtych czasów z okolic wytwórni (pomijamy nazwisko z powodów ostrożności procesowej) a internautą, który zadał mu wprost pytanie: czy Factory Records oczekiwało śmierci Curtisa, żeby robić na niej pieniądze?
Puzzle układają się, a Vinni ma coraz więcej racji...
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.