Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Elizabeth Frazer. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Elizabeth Frazer. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 4 lipca 2021

Wspomnień czar: Wywiad Tomasza Słonia z Ivo Watts Russelem, założycielem 4AD dla NON STOP (1987) , cz.2

 

Wstęp i fragmenty pierwszej części wywiadu z założycielem 4AD przedstawiliśmy TUTAJ.

Część druga zaczyna się od opisu oczka w głowie Ivo, czyli This Mortal Coil. Jak wspomnieliśmy w pierwszej części, jesteśmy właśnie po wydaniu ich drugiego albumu Filigree and Shadow.


Jak doszło do powstania This Mortal Coil: Ogromnie lubię pracować w studiu nagraniowym, tworzyć i wpływać na ostateczne brzmienie. I dlatego między innymi powstał TMC. A zaczęło się w nieco dziwnych okolicznościach. Trzy lata temu widziałem w Stanach koncert Modern English i na bis zagrali wówczas dwa numery z lat 60-tych, połączone w jedną całość - 16 Days i Gathering Dust. To było wspaniałe, cudowne. Po koncercie zasugerowałem im, by nagrali to. Odpowiedzieli negatywnie, twierdząc, że chcą iść do przodu, a nie cofać się. Postanowiłem więc, że ja to zrobię. Szukając utworu na stronę B planowanego singla puściłem Liz i Robinowi Song to the Siren Tima Buckleya. Pokochali ten utwór niemal natychmiast, i w ciągu zaledwie jednego dnia powstał nowy wokal Elizabeth, a tuż potem strona instrumentalna. To było coś tak niezwykłego, że oczywiście Song to the Siren stało się utworem tytułowym pierwszego singla TMC. Sposób w jaki stworzony został, niemalże na nowo cały utwór zasugerował mi, w którą stronę mój pomysł ma się rozwijać. Sześć miesięcy później rozpoczęliśmy pracę nad longplayem It Will End in Tears.


O gorącym przyjęciu TMC przez krytykę i publikę: Być może fakt, że rozpoznano znane przecież głosy Elizabeth i Lisy (Gerrard z Dead Can Dance) spowodował tak pozytywną reakcję. Wszystkie utwory - tak na pierwszym jak i na drugim longplayu, dobrane były w specyficzny sposób, głownie ze względu na ich dramaturgię i atmosferę. Myślę, że był to po prostu dobry pomysł i cieszę się, że paru osobom spodobał on się również.

O albumie Filigree and Shadow: Dla mnie jest to płyta bardziej osobista. Nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej. Trzeba pamiętać, iż taka płyta powstaje bardzo długo. Nie zawsze studio jest wolne, nie zawsze muzycy mają czas, no i ja nie mogę - z racji innych obowiązków - poświęcać jej jednorazowo zbyt wiele czasu. Dlatego też, spędzając w studiu z reguły 7 dni w miesiącu, zdałem sobie sprawę, że powinna to być taka bardzo moja płyta. Byłem wręcz zdeterminowany, by taki longplay powstał, by zawierał przeróbki starych nagrań, z różnych przyczyn bardzo mi bliskich, a także kilka kompozycji muzyków tworzących TMC. Będzie to chyba ostatnia płyta tworzona w takich okolicznościach, dlatego też zdecydowałem się na podwójny album. Nie ukrywam, że bardzo lubię tę płytę i jestem bardzo szczęśliwy, że zdołałem ją stworzyć z tak dużą grupą muzyków. 

O polskim akcencie na płycie TMC - siostrach Rutkowski: Występowały one wcześniej w zespole Sunset Gun. Obie pochodzą z Glasgow, obecnie mieszkają w Londynie. Nie jestem tego pewien, ale chyba ich ojciec jest Polakiem, który w czasie II Wojny Światowej walczył w Anglii jako pilot.


O pierwszym amerykańskim nabytku 4AD czyli Throwing Muses: We wrześniu 1985 roku dostałem od nich taśmę, i od razu pokochałem ich muzykę. Zatrudniliśmy im brytyjskiego producenta Gila Nortona, i w Stanach nagrali swój pierwszy longplay, który wydaliśmy 1.09. Do dziś nawet nie spotkaliśmy się. Bardzo chcę ich poznać, zwłaszcza Kristin Hersh. Ma ona zaledwie 19 lat, niedawno urodziła dziecko, gra na gitarze, śpiewa, a przede wszystkim jest autorką niezwykle interesujących pesymistycznych tekstów. Nie wiem, jak potoczą się ich dalsze losy, ale mają szansę stać się pewnego dnia tym, czym dziś są Talking Heads.


O przyszłości firmy: Oczywiście mam nadzieję, że każdy z artystów współpracujących z 4AD odniesie sukces na miarę Cocteau Twins. Taki jest przynajmniej mój cel, jako szefa wytwórni. W kilku przypadkach będzie to zapewne niemożliwe do osiągnięcia. Na szczęście nie muszę z np. finansowych przyczyn wywierać presji na muzyków, by robili to, czy tamto. Wszyscy chcemy rozwoju 4AD - tak artystycznego, jak i finansowego. Cieszę się, że na razie wiemy , jak to robić. 

O planach: Bardzo chcę nagrać solową płytę Pietera Nootena, klawiszowca i wokalisty Xymox (warto zobaczyć TUTAJ). Pisze on najbardziej smutne i rozpaczliwe utwory, jakie słyszałem. Gdy przesłuchiwałem demo z jego muzyką, o mało nie wpadłem w depresję psychiczną. Spróbujemy to nagrać w 1987 roku... 

Oczywiście zrobili to, wiec nam pozostanie tylko do tego znakomitego albumu wrócić, bo jest w naszej płytotece. Jak opisał go kiedyś Tomek Beksiński, to muzyka grana w Niebie... Więc lepszej reklamy nie potrzeba. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

niedziela, 18 sierpnia 2019

Cocteau Twins: Co robią dzisiaj?

Cocteau Twins, czyli Elizabeth Frazer, Simon Raymonde i Robin Guthrie, o których parę razy już pisaliśmy (TUTAJ) już razem nie grają. A szkoda. Tak to bywa. Jednak warto śledzić losy poszczególnych muzyków, bo na pewno mają jeszcze coś do nam powiedzenia, w muzyce i nie tylko. Dlatego poświeciliśmy trochę czasu, uruchomiliśmy nasze kanały i oto możemy poinformować naszych czytelników co każdy z nich teraz robi.
 
Na początek obdarzona niebiańskim głosem Elisabeth Frazer. Po rozwiązaniu zespołu w 1997 r. podobno nie występowała, a skupiła się na życiu rodzinnym. Obecnie mieszka ze swoim partnerem, muzykiem Damonem Reece (z zespołu Lupin Howl) w Bristolu i wychowuje dwie córki. Tyle życie prywatne. Jednak to mit bo wprawdzie rzadko koncertowała. W 2012 roku zagrała i pokazała się na festiwalu Meltdown w Londynie. W 2017 pojawiła się publicznie w Royal Albert Hall, na promocji reedycji albumu Blue Bell Knoll wraz z muzykiem Johnem Grantem (LINK). A w ubiegłym roku, w październiku, zaśpiewała dla niespełna 40 osobowej widowni w Londynie, również z Grantem, na zamkniętej imprezie The Society of the Golden Slippers. Podobno kamer nie było, lecz robiono zdjęcia, które potem opublikowano na oficjalnym koncie fundacji (TUTAJ). Elisabeth wykonała tego wieczoru następujące tradycyjne piosenki ludowe: „Black is the Color of My True Love's Hair”, „Willow Song”, „Cuckoo Song”, „Shenandoah” i „Heyr Himna Smiður”. Poza tym wraz z mężem  skomponowali ścieżkę dźwiękową do nowego brytyjskiego serialu The Nightmare Words według opowieści HG Wells'a, którą wyemitowano na kanale Sky Arts 1/28. Cykl filmów zawiera cztery części.


W tym roku natomiast ruszyła w trasę koncertową z Massive Attack promując reedycję albumu Mezzanine wydanego w 1998 roku. Poprzednio Fraser koncertowała z nimi w 2006 r. O zapowiedziach trasy pisaliśmy TUTAJ.

Muzycy wystąpili w pierwszym kwartale tego roku w większości miast Zachodniej Europy, dokładnie po kolei: w Glasgow, Manchesterze, Brukseli, Amsterdamie, Frankfurcie n. Menem, Monachium, Mediolanie, Rzymie, Padwie, Paryżu, Nantes, Bordeaux, Lizbonie, Londynie, Dublinie i Bristolu (LINK) tak to wyglądało w Dublinie:


a tak w Nantes - tu już cały koncert


Druga część trasy po USA i Kanadzie planowana jest na jesień tego roku, dokładny plan jest TUTAJ oraz na stronie Elisabeth (TUTAJ).

A co z Simon'em Raymonde? Zanim zaczął grać na basie i klawiszach w Cocteau Twins pracował w sklepie muzycznym, lecz kiedy zespół rozwiązał się przejął kierownictwo nad wytwórnią płytową Bella Union, która powstała aby wspierać produkcję albumów Cocteau Twins. Po dwóch dekadach działania Bella Union stała się dobrze prosperującą firmą,  zdobywając uznanie w świecie muzycznym (dostała nagrodę Independent Record Company of the Year podczas Music Week Awards) i teraz Raymond nie wyobraża sobie już innego życia (LINK).  Cóż więcej? Występuje czasem z zespołem Lost Horizon, do którego należy również Richard Thomas, perkusista postpunkowej grupy DIFJUZ (pisaliśmy o nich TUTAJ). Razem w 2017 r. wydali debiutancki album o wdzięcznej nazwie Ojala.


Ostatnio koncertowali w grudniu 2018 r. i myślą o wydaniu drugiej płyty.


I jeszcze Robin Guthrie. Mieszka i pracuje we Francji ze swoją drugą żoną Florence, ich córką Violette oraz Lucy Belle, córką, którą ma z Elizabeth Fraser. W 2003 roku rozpoczął karierę solową.
Gra muzykę instrumentalną z pogranicza ambientu i dream popu. Do tej pory nagrał siedem albumów, oraz brał udział przy powstaniu innych, ostatnim jest Winter z 2017 r (LINK). Współpracował z wieloma muzykami m.in. z Haroldem Buddem, Russellem Millsem, Ulrichem Schnaussem, Johnem Foxxem i grupą School Of Seven Bells. Kilka lat temu a dokładnie w 2011 r. wystąpił w Polsce (LINK).  W listopadzie ubiegłego roku wyszedł singiel Echo Ladies „Overated” (LINK).  Guthrie obecnie koncertuje w trio The Robin Guthrie Trio, w skład którego wchodzi on, Steve Wheeler (na basie) i Antti Mäkinen (na perkusji). Brzmią tak:
Niedługo opiszemy losy innych gwiazd muzyki lat 80-tych. Chcecie je poznać? Czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 5 listopada 2018

Joy Division news 11: Stephen Morris z Joy Division nas lubi, Massive Attack w trasie z Elą Frazer, IAMX na dwóch koncertach w Polsce

Jak donosi portal exclaim.ca (TUTAJ) Massive Attack wyrusza w trasę podczas której będą wykonywali repertuar z płyty Mezzanine. Wraz z nimi legenda chłodnej fali, Elizabeth Frazer wokalistka kultowego zespołu Cocteau Twins (TUTAJ), która na tym longplayu wykonywała aż trzy piosenki. 
Kraje w których odbędą się koncerty to Szkocja, Anglia, Belgia, Holandia, Niemcy, Włochy, Francja, Portugalia i Irlandia. Koncerty w styczniu i lutym 2019. Planowane są też występy w USA. Swoją drogą, gdyby tak jeszcze do tego dołożyli Protection live  to byłby koncert marzeń... Na liście brak Polski... Może ktoś ruszy tyłek?
Za to IAMX czyli Chris Corner, w którego twórczości krytycy dopatrują się wpływu Joy Division wystąpi z dwoma koncertami w Polsce. 
Brytyjskiego artystę będzie można obejrzeć w lutym, dokładnie 6.02. w Gdańsku (klub B90), a dzień później w Krakowie w klubie Kwadrat.     
28.10.2018 roku swoje 61. urodziny obchodził legendarny perkusista Joy Division i przyjaciel Iana Curtisa, Stephen Morris. Może nic w tym nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że muzyk polubił naszego tweeta z wideoklipem reklamującym nasz blog.  Miło nam, zwłaszcza, że Stephen zachował się jak trzeba. Poszedł na pogrzeb Iana, podczas gdy pozostali pili w pubie piwo. Dzisiaj za to odcinają kupony od twórczości kumpla. 

A poniżej przypominamy klip, który wpadł w oko perkusiście naszego ulubionego zespołu.