sobota, 15 stycznia 2022

Co się dzieje z nimi dzisiaj: Enya z Clannad

ENYA. Jej wizerunek tak samo jak zjawiskowe brzmienie głosu krańcowo różni się od norm muzycznego świata celebrytów. Nikt nigdy nie opublikował zdjęć Enyi w spodniach czy bez makijażu, którym podkreśla swoją alabastrową cerę, ciemne, błyszczące oczy oraz krótko przycięte, czarne włosy.  Na okładkach swoich albumów Enya zawsze pozowała na tle natury lub jakiejś starej architektury, na przełomowym albumie Watermark z 1988 roku wygląda niczym dzieło impresjonistycznego malarstwa.

Albumy wydaje raz na kilka lat, ostatni pojawił się w 2019 roku i są to po prostu kolędy, ale zgromadziła taką fortunę, że ​​może wygodnie żyć do końca życia, nie wypuszczając żadnego przeboju. Po And Winter Came z 2008 roku Enya nie wydała kolejnej płyty przez prawie całą dekadę, dopiero w 2015 roku wyszedł Dark Island Sky. Jest jednym z najbogatszych muzyków Wielkiej Brytanii i Irlandii (28 miejsce według The Sunday Times), z majątkiem obliczanym na ponad sto milionów funtów. To stawia ją przed Chrisem Martinem (frontmanem zespołu Coldplay) i Edem Sheeranem. Jeszcze bardziej imponujące niż jej ogromne bogactwo jest to, że pochodzi ono wyłącznie ze sprzedaży albumów. Enya nie występuje, nie jeździ w trasy koncertowe i udziela niewielu wywiadów, a mimo to sprzedała już około 85 milionów płyt. Jej astronomiczny sukces jest tak nietypowy w przemyśle muzycznym, że nadano mu własną nazwę: Enya-nomics.

Przy okazji podajemy garść informacji biograficznych o piosenkarce: Enya Patricia Ni Brennan urodziła się w 1961 roku w Irlandii, w muzycznej rodzinie. Pochodzi ze wsi Dor Bartley, należącej do regionu Guidor, uważanego za kolebkę kultury irlandzkiej - pieśni ludowych, tańców, obyczajów - w hrabstwie Donegal nadal mówi się w języku gaelickim. Nazwisko Brennan wywodzi się od Braonana, syna Cearbhalla, który był królem wikingów i osiedlił obszar na północ od Kilkenny, w okolicy Dublina. Braonańczycy byli najpotężniejszym klanem w okolicy aż do inwazji normańskiej w XII wieku, po czym w XVII wieku ziemie klanu O'Braonan zostały przyznane Christopherowi Wandesforde. Jednak O'Brennanowie nadal przebywali na swojej ziemi nielegalnie i uczestniczyli w powstaniu 1641 roku. Po klęsce kilku członków klanu zostało banitami, żyjącymi z rabunku, inni pozostali na ziemiach swoich przodków jako dzierżawcy. Kiedy w połowie XVIII stulecia Irlandia ulega coraz mocniej angielszczyła się,  O'Brennanowie stali się Brennanami

W XIX wieku niektórzy z nich wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych, tam osiedlili się w Massachusetts, Pensylwanii i New Jersey (LINK).


Enya ma 4 braci i 4 siostry, ona sama jest szóstym z kolei dzieckiem Marii (przezwanej Baby) i jej męża Leo. W języku gaelickim jej imię pisze się Eithne, co jest trudne do wymowy dla fanów, więc Enya je uprościła. Jej ojciec zanim otwarł pub, prowadził zespół muzyczny, natomiast jej matka była nauczycielką gry na pianinie w liceum. Leo interesował się muzyką od nastu lat, najpierw muzyką kościelną, a w wieku dorosłym komponował ballady celtyckie, grał na akordeonie, saksofonie i śpiewał z zespołem Slieve Foy Dance Band

W 1968 roku wraz z kuzynami i synami założył grupę An Clann aka Dobhair, której nazwę zmieniono później na Clannad ze względu trudności w tłumaczeniu z gaelickiego na inne języki. Grupa najpierw występowała z Leo w jego tawernie, a później zdobyli europejską popularność jako wykonawcy celtyckiego folku, zmieszanego z rockiem i new age. W momencie założenia teamu Enya miała zaledwie 7 lat, ale zaraz po ukończeniu studiów w 1980 roku dołączyła do zespołu, występowała w chórkach i grała na klawiszach, bo czołową śpiewaczką była jej siostra Moya grająca na harfie. Dekadę wcześniej, w 1970 roku, po dwóch albumach i kilku trasach koncertowych Nick Ryan, menadżer grupy opuścił Clannad z Ciarán, Polem i Moyą Brennan oraz ich wujkami bliźniakami Noelem i Pádraig Dugganami i nadal występowali po tą samą nazwą. W 1982 roku po opublikowaniu wielkiego przeboju The Theme To Harry's Game Enya odeszła z zespołu wraz z menadżerem Nicky Ryanem i jego żoną Romą, autorką tekstów.

Enya dość powoli tworzy, skrupulatnie dopracowuje każdą kompozycję, mozolnie nagrywając wokale i złożone partie muzyczne. Z tego samego powodu nigdy nie koncertuje, bo każdy występ byłby dość skomplikowanym przedsięwzięciem. Do wykonania niektórych piosenek potrzebne są chóry i kilkudziesięciu muzyków grających na różnych instrumentach. Za to twórczość Enyi zyskała uznanie branży filmowej. W swojej karierze skomponowała ścieżki dźwiękowe do kilku popularnych filmów: komedii Zielona karta (Green card) z Gerardem Depardieu i Andym MacDowell, melodramatu Los Angeles Story ze Stevem Martinem, dramatu Za horyzontem (Far and Away) z Nicole Kidman i Tomem Cruisem, a także  Wieku niewinności (The Age of Innocence) w reżyserii Martina Scorsese.

Największą jednak popularność przyniosła jej kompozycja May It Be. Piosenka, napisana wspólnie z parą Ryana i słynnym hollywoodzkim kompozytorem filmowym Howardem Shore'em, stała się znanym elementem pierwszej części trylogii Władca Pierścieni - Drużyny Pierścienia. Za nią Enya otrzymała Złoty Glob, kilka nagród World Music Awards oraz nominację do Oscara.

Co więc teraz robi? Piosenkarka kupiła z 2,5 mln funtów w 1997 roku zamek Ayesha Castle w Dublinie (LINK), budowlę o dość ciekawej historii. Nie zamierzałam kupować zamku, ale kiedy zamieszkałam w tej samej okolicy, w zwykłym mieszkaniu, zdecydowałam, że chcę zainwestować w większą nieruchomość – powiedziała w wywiadzie dla Literary Hub. Zamek odpowiadał jej bo jest tak usytuowany, że nie widać go z oddali. Został wzniesiony w 1840 roku przez bogatego właściciela ziemskiego, lorda Warrena, który mieszkał obok w znacznie większej posiadłości. Ten, który należy teraz do Enyi zbudował ją z nadzieją, że gdy odwiedzi go królowa Wiktoria, to w nim ją przyjmie. 

Piosenkarka swoją siedzibę przemianowała na Manderley, nawiązując tym do nazwy domu z jej ulubionej powieści Daphne Du Maurier „Rebecca”.

Publicznie pojawia się na rodzinnych wydarzeniach. W 2016 roku na pogrzebie ojca w West Donegal (LINK).




W grudniu tego samego roku Enya wystąpiła w irlandzkim programie telewizyjnym Christmas Carols from Cork, zaśpiewała znane kolędy Adeste Fideles, Oiche Chiúin i The Spirit of Christmas Past.

W 2019 roku Enya została zauważona na imprezie w hotelu Waterfront w Dungloe podczas której jej siostrzenica, 20-letnia studentka Hannah O'Donnell z Falcarragh, córka siostry Enyi, Deirdre i jej męża Seamusa została wybrana do roli głównej roli Donegal Mary w filmie Mary From Dungloe. Można ją było tam zobaczyć w towarzystwie rodzeństwa: Moyi, Deirdre, Brídín, jej brata Bartleya i innych krewnych (LINK).

Ostatnio 4 listopada 2021 roku na oficjalnym kanale Enyi na YouTube został pokazał się film z watch party z serialu Shepherd Moons z okazji 30. rocznicy wydania albumu. W swojej wiadomości wprowadzającej Nicky Ryan powiedział, że Roma, Enya i on wykorzystali przestój po pandemii COVID-19 do renowacji Aigle Studio, instalacji w nim nowego sprzętu i instrumentów nagraniowych. Po tym wszystkim Enya zacznie pracować nad nową muzyką. 

Paparazzi jak już wspomnieliśmy mają trudności ze zrobieniem zdjęcia Enyi, a nawet z kontaktem poprzez pocztę elektroniczną. Piosenkarka nie tylko pozostaje poza zasięgiem opinii publicznej w prawdziwym życiu, ale także nie jest widoczna w Internecie. Podczas gdy gwiazdy często kontaktują się ze swoimi fanami online, Enya jest raczej oderwana od mediów społecznościowych. Powód tego, oprócz charakteru gwiazdy, jest dość przerażający. Piosenkarka niestety przyciągała wielu dziwaków. W 1996 roku jeden z wyrzuconych z pubu jej rodziców stalkerów napadł na nią i ugodził ją nożem w szyję. W 2005 roku inny włamał się do jej domu. Dlatego artystka unika obcych. 

Kilka ostatnich lat Enya spędziła na podróżach, kupiła także mieszkanie na południu Francji i wyremontowała je, pojechała na jakiś czas do rodziny w Australii. Jest sama. Nigdy nie była z nikim związana i chyba tak już pozostanie (noszone przez nią obrączki należały do jej babci). Zamiast tego dzieli swój czas między swój zamek a dom na południu Francji (i 12 kotów), czekając, aż nowy album sam się napisze… 

Czasem jednak zdarza się, że życie pisze inny scenariusz od zakładanego. W grudniu ubiegłego już roku Moya Brennan napisała na Twitterze: Jestem załamana, mój drogi brat Leon zmarł dziś rano w otoczeniu rodziny, będzie nam bardzo brakowało (LINK). 

Na koncie Enyi natomiast napisano na Twitterze: Z głębokim i strasznym smutkiem muszę ogłosić śmierć mojego ukochanego brata Leona. Nie tylko był moim bratem, ale był moim najdroższym i najbliższym przyjacielem. Moja miłość do niego pozostanie na zawsze w moim sercu. Proszę teraz o uszanowanie mojej prywatności (LINK).

Rodzinny pub Brennan, Leo's Tavern w Gweedore (LINK), został zamknięty na znak żałoby, a zespół Clannad ogłosił w związku z tym co następuje: Przed naszą światową trasą w latach 2013-2015 dyskutowaliśmy, czy będzie to nasza pożegnalna trasa… ale odkąd zmarł Pádraig, zdecydowaliśmy, że nasza następna trasa z pewnością będzie naszą ostatnią i planujemy przekształcić ją w taki sposób, aby pożegnać się w szczególnie niezapomnianej formie… a na zakończenie tej podróży z wielką przyjemnością wydamy antologię In a Lifetime, która, mamy nadzieję, pozostawi naszych fanów z solidnym, muzycznym dziedzictwem… – Clannad (LINK).  Podczas tournee zespół odwiedzi także Polskę, wystąpi w Krakowie i Warszawie Warszawa (LINK).

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 14 stycznia 2022

Mick Middles i Lindsay Reade: Życie Iana Curtisa - Rozdarty cz.26: Wszyscy byliśmy na amfetaminie podczas nagrywania Unknown Pleasures

 

Dziś omawiamy kolejny fragment z książki Micka Middlesa i Lindsay Reade (poprzednio omówione fragmenty: 1234567891011121314151617181920212223,24 i 25).

Lindsay potwierdza, że miedzy Ianem Curtisem a Martinem była bliskość. Ona wyszła na jaw dopiero kiedy Ian zmarł, wcześniej nie było tego jakoś specjalnie widać. Może Hannett dostrzegł geniusz głosu Iana? Vini Reilly z kolei uważa, że mimo iż bardzo rzadko używa słowa "geniusz" to z pewnością użyłby tego słowa w stosunku do Hannetta. Martin stosując zabieg izolacji każdego z instrumentów sprawił, że słuchacz na płytach Joy Division ma wrażenie, jakby Curtis śpiewał specjalnie dla niego, w pewnej intymnej bliskości. Po opublikowaniu nagrań Joy Division ten sposób realizacji porównywany był do dokonań Nicka Drake i Jeffa Buckleya. Sposób nagrania basu sprawił, że nie brzmi on ciężko i rezonuje, jest też wysunięty na pierwszy plan. 

Niemniej nie wszystko na albumie jest delikatne, są bowiem efekty które zastosował w I Remember Nothing - metaliczny brzęk drzwi starej windy jak i pękającego szkła - jego znak rozpoznawczy. Sumner wspomina, że Martin nigdy nie miał zamiaru nagrać płyty pop. Chciał eksperymentować. Zażył masę narkotyków i nikomu nie pozwalał wyjść ze studia. Wszyscy byliśmy na amfetaminie podczas nagrywania - taka jest prawda...

W tym czasie Ian oczekiwał narodzin dziecka. Miało się urodzić 4.04. a urodziło się 16.04 w poniedziałek wielkanocny. Ian był cały czas pod telefonem żeby w razie czego być przy żonie.

Gretton zauważył w tamtym czasie, że w Ianie zaczęła dokonywać się przemiana. Podczas śpiewu stawał się inny niż zwykle. Również zaczął dowodzić zespołem a jego pomysły miały sens. To wszystko doprowadziło do faktu, że Unknown Pleasures nigdy się nie zestarzał, pozostaje najważniejszym debiutem w historii muzyki, i jest na liście 100 najważniejszych albumów wszechczasów. 

Middles z kolei wspomina, że od połowy 1979 roku ten album nie znikał z jego odtwarzacza, później przez 30 lat go nie słuchał. Kiedy wrócił do niego po latach stwierdził, że mimo iż  sposób nagrywania się zmienił, to nie mógł nadziwić się ilością efektów specjalnych jakie zastosował Martin, kiedyś części z nich nie słyszał... 

W Disorder słuchacz odbywa z Curtisem romantyczną podróż. Day of the Lords jest lakoniczny, chwilami nawet pogrzebowy. Tak rodził się gotyk. Kiedy dokona się analizy płyty z punktu widzenia zawartości na obu stronach, to widać doskonałą jej symetrię. Wszystko balansuje piękna okładka, tego efektu nigdy nie będzie można uzyskać na plastikowym pudełku CD, nie wspominając o streamingu... 


Całość dopełnia niesamowity New Dawn Fades z magicznym fragmentem o nabitej broni i dodanym po chwili - tak powiedziałaś. Druga strona zaczyna się od She's Lost Control, który po analizie platform streamingowych, wybierany jest najczęściej jako utwór numer 1 na playlistach. Inspirowany doświadczeniem Iana z pracy kiedy pomagał niepełnosprawnym w szukaniu zatrudnienia. Wilderness ma chyba najdelikatniejszy wokal w wykonaniu Curtisa. Kończący album I Remember Nothing to sześć minut uwolnionej paranoi z miękkim zakończeniem a la Jim Morrison - niczym testament.

Paul Morley wspomina że taśmę dostał od Grettona. Dodatkowo Saville dał mu też okładkę. Album zrobił na nim zupełnie niesamowite wrażenie, brzmiał międzynarodowo. Niesamowita idea podróży Outside i Inside, jak i okładka wynagrodziła zarówno kiepską szatę graficzną An Ideal For Living, oraz sposób w jaki zespół podchodził do wywiadów.

C.D.N. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

czwartek, 13 stycznia 2022

Surrealistyczna i magiczna sztuka Ophelii Redpath

 Nie po raz pierwszy prezentujemy artystę, którego twórczość można określić jako surrealistyczną oraz magiczną. Dzisiaj jest nią Ophelia Redpath (ur. 1965), Brytyjka mieszkająca w Cambridge, gdzie jej ojciec, Theodore Redpath, był wykładowcą literatury, (podobnie zresztą jak JRR Tolkien, z tym, że on pracował w tym samym czasie w sąsiednim Oxfordzie) (LINK).  Ophelia także ma za sobą epizod uniwersytecki, ponieważ uczęszczała na kurs Art Foundation Course w Cambridge

Jej twórczość, mimo, że oczywiście zawiera rys indywidualizmu, wpisuje się w nurt malarstwa brytyjskiego, którego początki możemy doszukiwać się w twórczości Rexa Whistlera, o którym pisaliśmy TUTAJ, a w szczególności w jego muralu Ekspedycja w poszukiwaniu rzadkich mięs, który zdobi ściany kawiarni galerii Tate Britain.

Jak już wspomnieliśmy, artystka uczęszczała na zajęcia w Art Foundation Course prowadzone przez Warwicka Huttona i Julii Ball ale potem wstąpiła na pełne studia malarskie w Music and Education w Homerton College. Jej ojciec malował krajobrazy słowem, ale dziadek, Leonard Campbell Taylor, był artystą epoki wiktoriańskiej. Znany jako Angielski Vermeer, malował sceny intymnych inscenizowane w mieszczańskich wnętrzach. Wszystkie jego prace łączą w sobie grę światła i cienia, podkreślające kameralny charakter malowanych scen.

Ophelia również jest zwolenniczką klasycznego malarstwa, wśród ulubionych artystów wymienia na pierwszym miejscu Paulo Uccello ale zaraz potem jednym tchem Piero della Francesca, Van Eyck, Vermeera, Holbeina, Brueghela, Degasa, Touluse Lautreca, Modiglianiego, Samuela Palmera, Spencera, Michaela Sowę i Joe Hargana (LINK)  

Choć w jej obrazach próżno szukać naśladownictwa Uccella a można za to znaleźć wnętrze, które jest zabawnym pastiszem obrazu Vermeera (LINK). W ogóle w jej twórczość znać duże poczucie humoru.


O swoich początkach fascynacji malarstwem tak mówi: Moja babcia Brenda Moore sama była zawodową artystką. Kiedy byłam mała, patrzyłam z napięciem, jak zamieniała nasiąknięty wodą papier w delikatnie modelowane kwiaty, mieniące się kolorami. W 1986 roku, na luzie i bez pomysłu na karierę, zamieszkałam z nią w jej starym młynie, który pachniał kadzidłem i suszoną trzciną. Rysowaliśmy, malowaliśmy i siorbałyśmy wino imbirowe. Wkrótce zaczęłyśmy planować wspólne wystawy, ustalałyśmy ceny obrazów, kłóciliśmy się o tytuły, robiłyśmy błędy oprawiając obrazy używając zestawu do majsterkowania, przeklinałyśmy i śmiałyśmy się przez całe dnie. To było takie zabawne, tak ekstrawertyczne i byłyśmy w tym tak wolne, że po prostu nie zdawałam sobie sprawy, że zostanę profesjonalnym malarzem i pozostanę nim przez 25 lat. Dała mi wiarę w tworzenie czegoś z niczego”. Zatem artystka malowała i wystawiała swoje obrazy w swoim mieście, a także w Aberdeen, Edynburgu i za granicą w Paryżu i Nowy Jorku. I z biegiem czasu jej kompozycje zmieniały się, ewoluowały od abstrakcyjnych i dekoracyjnych do skomplikowanych scen, w których główne role odgrywają ludzie, zwierzęta i muzyka







Malarka jakby ilustruje nimi określone historie, których treści możemy się tylko domyślać. Zapraszamy do obejrzenia jej prac u nas a także na jej stronie  LINK.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 12 stycznia 2022

Z mojej płytoteki: ULVER i ich Shadows of The Sun - zapiski z krainy depresji ze wstępem Davida Tibeta

Norweski Ulver to źródło tak różnorodnej muzyki, że chyba nie ma człowieka, który byłby w stanie ją jednoznacznie sklasyfikować. Pamiętam, że poznałem ich po jakiejś wielkiej tragedii, kiedy mieliśmy w Polsce żałobę i w radio, był to chyba Program Trzeci, puszczono bodajże Predition City. Nie znam wszystkich ich płyt, ale z tych które znam, do moich ulubionych należą Blood Inside i prezentowany dziś, Shadows of The Sun - siódmy studyjny album zespołu z 2007 roku.

Powstał pod wpływem depresji, na którą zapadł jeden z muzyków. Życie, miłość, strata, śmierć... tak ująć można najłatwiej klimaty roztaczane na tym albumie.  


 

Płyta, którą zakupiłem bardzo okazyjne w sklepie nie dla idiotów kilka lat temu (z przeceny), opatrzona jest (jako wznowienie) komentarzem Davia Tibeta.
 

Co ciekawe, pseudonim tego urodzonego w Malezji angielskiego poety nadany został mu przez... Genesisa P-Orridge'a, przyjaciela samego Iana Curtisa (pisaliśmy o tym TUTAJ). Poeta interesuje się ciemnymi stronami mocy, miedzy innymi Thelemą...

We wstępie czytamy (wielkości liter jak w oryginale): Shadows of the Sun to pierwsza płyta Ulver, jaką usłyszałem. Nie pamiętam jak dotarłem do tych cieni słońca, czasami nowe Sfery pojawiają się o zmierzchu, jako zmierzch. I Zmierzch jest rzeczywiście tym, co widzę i słyszę, gdy te Słoneczne Cienie płoną w powietrzu wokół mnie. I znowu jej słucham, starając się uchwycić w słowa nadzwyczajne piękno, nadzwyczajną melancholię  tego nadzwyczajnego Ducha albumu i ciągle widzę że nie jestem w stanie tego zrobić i określić znakomitego połączenia pustki i pełni, jej intymnego piękna i epickiej wielkości. Shadows of The Sun to znakomity album, a doskonałe dzieła nie dają się opisać słowami. 

Jak wspomniałem Shadows of The Sun to dla mnie kobieta Duch, czasem jest zaraz za mną, czasem przede mną, niemożliwa do zanalizowania, unosi się między różnymi czasami nieuchwytna i niepokojąca, pełna zmierzchu i niepokoju. Zawsze gdy jej słucham słyszę coś nowego, a ona pokazuje mi swoją nową Twarz. Ulver dobrze wybrał jej tytuł, Cień i Słońce oba są tutaj triumfatorami, zamieniając się Maskami gdy wzajemnie się przenikają, i przenikają też nas. 

Jakże chciałbym być twórcą tego niesamowitego, dziwnego i monumentalnego dzieła... 

DAVID TIBET, Hastings, 3.11.2017.



Tibet oddaje to co w warstwie tekstowej Ulver transmituje nam na albumie.


EOS

Słońce jest daleko
Kręci się wkoło
Ktoś umiera
Ktoś żyje
W bólu
Płonie
W rozrzedzone powietrze
Z natury
Kultury
Po ciemnej stronie
Pod księżycem
Gromadzą się wilki..

I jeszcze kilka cytatów z innych piosenek:

...Boimy się tego, czego nie rozumiemy...

...Pójdziemy, kiedy nadejdzie czas
Będziemy modlić się o życie
Żeby zacząć wszystko od początku 
A kwiat 
Otworzy się 
Na grobie...

...Bez marzeń 
Nie mamy nic...

No właśnie... To arcydzieło, nie może być innej oceny, jak 6/6. Ulver jeszcze będzie u nas, bowiem to niekończące się źródło niezwykłych klimatów. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


Ulver, Shadows of The Sun, producent: Ulver, Jester 2007, tracklista: Eos, All the Love, Like Music, Vigil, Shadows of the Sun, Let the Children Go, Solitude  (Black Sabbath cover), Funebre, What Happened.



wtorek, 11 stycznia 2022

Nastrój tajemnicy i grozy w twórczości Jasona Chana

 Jason Chan urodził się w 1983 roku w Stockton (California) w USA lecz w gdy ukończył szkołę średnią przeniósł się do San Francisco, aby studiować animację 3D na Academy of Art University, niemniej w trakcie nauki zmienił kierunek i w 2006 roku ukończył wydział ilustracji. Potem podjął pracę w powstałej w 2003 roku Massive Black, firmie konceptualnej oferującej usługi projektowania elementów wizualnych, grafik i animacji, dla mediów komunikacyjnych, świata reklamy oraz programowania i oprogramowania gier komputerowych i video. A niedawno przeszedł do Riot Games, znanego amerykańskiego studio specjalizującego się w produkcji gier komputerowych. Tam wykonuje ilustracje marketingowe oraz projektuje postaci występujące w produkcjach wytwórni. Oprócz tego działa niezależnie, tworząc ilustracje do powieści science fiction i fantasy. 


Wieloletnia praca przy powstawaniu gier odcisnęła jednak piętno na jego twórczości. Niestety, większość jego obrazów mieści się w konwencji komiksu czy komputerowych gier. Postacie są konwencjonalne, ocierające się o kicz… Ale wśród obrazów, które można zobaczyć na jego stronie są takie, które odznaczają się ogromną wyobraźnią i nieprzeciętnymi umiejętnościami plastycznymi.  Należy do nich seria, którą możemy określić jako wampiryczną. Najlepszym rysunkiem z tego cyklu jest Dracula, który wygląda niczym romantyczne, XIX wieczne dzieło malarskie. Zarówno jego warstwa plastyczna jak i kompozycja zasługuje na uznanie. W centrum obrazu znajduje się mroczna postać mężczyzny o bladej twarzy, trzymająca na rękach bezwładne ciało kobiety z ciemnymi włosami, w białych, powłóczystych szatach, z których spływa rzeka krwi… Ciemne tło lekko rozjaśnia u góry krwawy księżyc. Lekko, ponieważ głównym źródłem światła są blade widma architektonicznych struktur widoczne w tle, białe płyty dziedzińca oraz liczne jasne krzyże za plecami Wampira… Nad wszystkim unoszą się mgły lub dymy, które podnoszą dramaturgię sceny.


W podobnym klimacie utrzymany jest kolejny, wybrany przez nas obraz. Ukazuje także Wampira, ale przykucniętego nad przepaścią na krótkiej żerdzi. Za nim horyzont wypełnia wielki krąg księżyca. Z postaci spływają pajęczyny, podświetlone zimnym światłem nocy… Niebieska tonacja obrazu i delikatnie podświetlone strzępki pajęczych sieci, intensyfikują nastrój tajemnicy i grozy.




Oprócz tych dwóch prac możemy jeszcze wskazać kilka, które także są interesujące. Dowodzą one warsztatowych umiejętności Chana, zwłaszcza sprawności w posługiwaniu się światłocieniem i poblaskiem skrzesanym przez zimne światło nocy.


Artysta skrupulatnie wymienia na swoim portalu inspirujące go książki, komputerowe gry oraz twórców. Jest ich sporo, wśród nich są produkcje związane trylogią JR Tolkiena, Władca Pierścieni oraz twórców komiksów: Lineage Hiroaki Samura, Yoji Shinkawa, Akihiko Yoshida, Range Murata, Frank Frazetta i James Jean. Niestety, te nazwiska niewiele nam mówią, lecz na pewno ci z naszych czytelników, którzy korzystają z gier komputerowych bez trudu je skojarzą. My natomiast zachęcamy do zaglądania na stronę Chana Jansona aby dowiedzieć się więcej o jego twórczości LINK.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 10 stycznia 2022

Isolations News 175: Peter Hook and the Light, Chameleons i Transmission the sound of Joy Division w trasie, She Past Away w Polsce, Lisa Gerrard, Robin Guthrie i The Smile nagrywają, filmy o the Beatles i Depeche Mode, obrzezany Potter?

W hołdzie Joy Division w Manchesterze i innych miastach Wielkiej Brytanii zagra Transmission, najpierw w klubie Rebellion 15 stycznia w Manchesterze a potem kolejno m.in. w Scotland Garage w Glasgow i w Voodoo Rooms w Edinburghu. To już kolejne ich tournee, szczegóły tegorocznego programu są tutaj (LINK). Podróbka nigdy nie będzie oryginałem, niemniej dzięki takim inicjatywom pamięć o JD nie ginie...  


Nie ginie też dzięki zespołowi Peter Hook and the Light. Niestety ich koncert w Manchesterze z 14 stycznia 2022 roku został przełożony na 29 lipca (LINK). Ale w kwietniu widowisko z udziałem artysty i z muzyką Joy Division będzie można zobaczyć w innych miastach Wielkiej Brytanii. Występy odbędą się w ramach tourne także po Europie (Francji i Węgrzech) oraz Ameryce Północnej i Australii. Szczegóły: daty i miejsca TUTAJ.


Skoro jesteśmy w Manchesterze, 20 grudnia Burmistrz Manchesteru powołał radę komisarzy (Greater Manchester Music Commission), którzy będą mieli za zadanie wspierać twórców muzyki, szczególnie nowe talenty, a także przyczynić się do organizacji znaczącego wydarzenia, sławiącego miasto na świecie. Komisja będzie się spotykać cztery razy w roku, pierwsze spotkanie odbędzie się w styczniu 2022 r. Z każdej narady zostaną sporządzone sprawozdania. Skład rady jest TUTAJ. Przy wyborze członków wzięto pod uwagę parytet płciowy oraz gatunki muzyczne obecne na obszarze Great Manchester. I bardzo dobrze, wszak w najbardziej znanych zespołach z miasta (Joy Division, New Order, the Smiths, Oasis, Chemical Brothers) połowę stanowiły kobiety, w dodatku murzynki... 


Na platformie streamingowej można posłuchać składanki utworów cold wave, wśród wykonawców nasi znajomi: Echoberyl i Zanias (LINK). Nasze wywiady z wymienionymi artystami są TUTAJ.


Skoro wkroczyliśmy w chłodne klimaty - 19 lutego we Wrocławiu wystąpi grupa She Past Away, jeden ze sztandarowych przedstawicieli dark-wave (LINK).


Za to 4 lutego w Cambridge będzie można zobaczyć koncert Chameleons w ramach trasy z okazji 35. lecia istnienia - What Does Anything Mean? Basically - bilety do nabycia TUTAJ


W klimacie - Lisa Gerrard wraz z Marcello De Francisci wydają nowy album inspirowany muzyką sefardyjską z XV wieku w towarzystwie hiszpańskich gitar, cymbałów, orkiestry i wielu instrumentów strunowych oraz perkusji. Nowa płyta zatytułowana Sephardia pojawi się w lutym. Zapowiada się rewelacyjnie... Również w tym roku będzie można usłyszeć Lisę Gerrard na ścieżce dźwiękowej  filmu Byagstvo/Escape, skomponowanej przez Petara Dundakova. Lisa i Petar wcześniej pracowali razem nad albumem Bulgarian Voices BooCheeMish.


Inna gwiazda 4AD, były lider Cocteau Twins, Robin Guthrie, wydał nową EP-kę z instrumentalnymi utworami: Springtime. Wydanie zbiegło się z 60 urodzinami muzyka. Utwór wcześniej pojawił się na drugiej stronie Pearldiving, najnowszego studyjnego albumu Guthrie, który ukazał się w listopadzie 2021 roku (LINK). 


Inna wielka gwiazda, były i jedyny żyjący członek Kraftwerk, Wolfgang Flur, ogłosił, że 4 marca wyda nakładem Cherry Red Records nowy solowy album Magazine 1. Znajdą się na nim utwory nagrane z wieloma muzykami, w tym z Claudią Brucken (Propaganda), Midge Ure  (Ultravox) i Peterem Hookiem (Joy Division, New Order). Przedsprzedaż już ruszyła TUTAJ.  Próbkę muzyk udostępnił na swoim profilu (TUTAJ). 


Z innych nowości płytowych - Craft, brytyjskie trio progresywne z lat 80., doczekało się reedycji swojego jedynego albumu z 1984 roku, First Signs [Definitive Edition] przez Cherry Red Records. Nowa płyta zawiera osiem utworów bonusowych, z których cztery to remiksy z oryginalnego zestawu, wraz z dwoma wcześniej niepublikowanymi utworami Despina i Dmitri's Lament (LINK).  Jak brzmi można posłuchać TUTAJ


Z innych nowości - The Smile, nowa grupa składająca się z Thoma Yorke'a z Radiohead i Jonny'ego Greenwooda oraz Toma Skinnera z Sons Of Kemet, udostępniła swój debiutancki singiel You Will Never Work In Television Again. Utwór, który jest teraz dostępny wraz z teledyskiem (reż. Duncan Loudon) został po raz pierwszy wykonany w końcu ubiegłego roku w Glastonbury podczas Live At Worthy Farm. Jest to premierowe, oficjalne wydawnictwo The Smile, wyprodukowane przez Nigela Godricha.

The Smile zagra trzy koncerty na żywo w Magazine London dnia 29 i 30 stycznia. Te trzy występy będą również transmitowane w czasie rzeczywistym za pośrednictwem Internetu  (LINK). 

Skoro Londyn to Abbey Road i the Beatles. 5 stycznia został wyemitowany w sieci kin IMAX  film Petera Jacksona The Beatles: Get Back – The Rooftop Concert  ukazujący słynny koncert Beatlesów z 1969 roku na dachu Apple Corps. Po projekcji reżyser Peter Jackson wziął udział w specjalnym spotkaniu, które było transmitowane jednocześnie do wszystkich IMAX w USA i Londynie. 60-minutowy film przedstawiający przełomowy występ Beatlesów jest kontynuacją trzyczęściowego filmu dokumentalnego Jacksona The Beatles: Get Back. Z badań wynika, że film oglądany był głównie przez widzów w wieku około 55 lat (LINK).  

Inny film, tym razem o Depeche Mode już 14 stycznia 2022 r. na DVD! Film o 40 letniej historii Depeche The Show Must Go On - dla tych, którzy zdecydują się kupić go teraz, jest w promocji (LINK).


Zapewne niedługo w promocji będą też książki o Harry Potterze. Trwa bowiem dalszy ciąg grillowania JK Rowling. Popularny w W. Brytanii komik Jon Stewart stwierdził, że gobliny z Harry'ego Pottera są antysemickie (LINK).

Przed Rowling już tylko jeden ratunek. Zmiana płci i obrzezanie.   

Jak tutaj wytrzymać na trzeźwo? Frontman Judas Priest, Rob Halford, na Instagramie zamieścił wpis, którym świętuje 36 lat trzeźwości, wyraził przy tym wdzięczność za wsparcie, jakie otrzymuje. Muzyk w zeszłym roku ukończył 70 lat (LINK). Wznieśmy toast za to, żeby Rob wytrzymał.


a koniec niesamowity news. W niewielkiej wiosce w Allendale w hrabstwie Northumberland Wielkiej Brytanii, w piwnicy jednego z domów znajduje się niezwykła kolekcja złożona z ponad 200 kostiumów, rekwizytów i dzieł sztuki pochodzących z ekranizacji science-fiction m. in. Doktor Who, Blake's 7, Star Trek, Flash Gordon, Marvel i wielu innych. Muzeum przeżyło plany rady gminy zmierzające w 2019 roku do wyburzenia domu a także lockdown spowodowany koronawirusem i teraz czeka na zwiedzających (LINK).

My wracamy jutro, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 9 stycznia 2022

Mick Middles i Lindsay Reade: Życie Iana Curtisa - Rozdarty cz.25: Na Unknown Pleasures Martin Hannett nadał każdemu instrumentowi niepowtarzalny charakter

  

Dziś omawiamy kolejny fragment z książki Micka Middlesa i Lindsay Reade (poprzednio omówione fragmenty: 1234567891011121314151617181920212223i 24).

Mimo że sytuacja materialna wokalisty Joy Division nie była dobra, nie chciał on podpisywania kontraktu a potentatami. Starał się wytworzyć wkoło siebie i zespołu aurę undergroundu a Tony roztaczał dodatkowo wkoło aurę wolności, co go przyciągało. 

Płyta była nagrywana w Strawberry Studios w Stockport. Nieopodal znajdował się pub Waterloo i mówi się, że odegrał on równie ważną rolę podczas nagrywania albumu jak samo studio. 


Zdjęcie pochodzi ze strony pubu TUTAJ.

Martin Hannett nie tylko wyskakiwał tam samemu, ale też wysyłał tam muzyków kiedy zaczynali go denerwować. Lindsay Reade, która spędziła bardzo dużo czasu w studio podczas nagrywania Unknown Pleasures, pamięta, że Martin wtedy nie pił dużo alkoholu, zawsze miksował nocami po pobycie w pubie. Za to bardzo wiele palił różnych narkotyków. Co do mitów o jego szaleństwie jest w tym wiele przesady, bowiem w jej opinii Martin był rzemieślnikiem i dobrze wiedział co robi. Poza tym był perfekcjonistą. Powtarzanie wiele razy piosenek mogło nużyć i być wręcz nudne, ale Martin kazał to robić tak długo, jak długo nie był zadowolony z końcowego efektu. Atmosfera w studio wcale nie była napięta, tylko relaksująca. Martin starał się wyżyłować muzyków, unikał chaosu dźwiękowego. 

Mimo, że trzech członków Joy Division w wielu wywiadach podkreśla, że nie byli zadowoleni z efektów Unknown Pleasures, to Ian Curtis i Rob Gretton byli zachwyceni wprowadzeniem ambientu na album. 

Terry Mason jednak uważa, że charakter Martina był trudny do zniesienia, zwłaszcza jego wahania nastrojów. Reade jednak twierdzi, że było inaczej. Zespół wtedy był na etapie wzajemnego cieszenia się swoją obecnością, schodzili na dół, gdzie grali w bilard albo oglądali TV a kiedy Martin ich potrzebował wracali na górę. 

Hannetta wspomagał bardzo młody inżynier, uczący się od niego, Chris Nagle (pisaliśmy o nim TUTAJ). Martin w swoim założeniu starał się uniknąć zlania wszystkich instrumentów w jeden jazgot, dlatego każdy instrument, jak i wokal, nagrywany był osobno. Słychać to znakomicie choćby w She's Lost Control, gdzie wszystkie instrumenty tworzą osobną piękną melodię, a głos Iana Curtisa jest zniewalająco silny, ale jednocześnie wytłumiony w pogłosie. 


Hannett nadał każdemu instrumentowi na albumie jego niepowtarzalny charakter. Wiele zespołów chce brzmieć inaczej, niż wszystkie inne. Ale w przypadku Joy Division to Martin nadał instrumentom takie brzmienie, jakiego nie miał nikt wcześniej. I być może dlatego Hooky i Sumner nie lubią Unknown Pleasures, bo zespół brzmi na tej płycie inaczej niż na koncertach, gdzie brzmiał jak typowy zespól heavy metal czy punk. Sumner był zaszokowany kiedy usłyszał zmiksowany album, oczekiwał cięższego brzmienia i zdziwił się dodatkowymi efektami specjalnymi. Morley podkreśla, że nie oczekiwał po Hannettcie takiego dzieła, widział go zawsze palącego narkotyki, poza tym bardzo dziwnie się wypowiadał. Ale tak ja wielcy producenci Pink Floyd, the Beatles czy U2 Hannett stworzył arcydzieło. Pojawienie się Hannetta obaliło też mit, że dobry producent musi być z Londynu. Martin pojawił się znikąd dowodząc, że zupełnie nieznane źródło może wyłonić genialnego realizatora.              

Martin Hannett zmarł w 1991 roku,  trudno zatem stwierdzić, kiedy zauważył coś unikatowego w głosie Iana Curtisa, natomiast prawdopodobnym jest, że nie widziała tego reszta zespołu włącznie z nim samym. Hooky podkreśla, że nie było wtedy widać u Iana żadnych niepokojących zachowań. Jedynie denerwował się w studio podczas nagrań. Ale Martin znalazł na to sposób. Bardzo zbliżył się do Iana, chodzili razem do pubu na drinki a przez wytworzenie intymnej atmosfery doprowadził do tego, że Ian poczuł się w końcu wyluzowany. 

C.D.N.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.