Znane dzieła sztuki zawsze przyciągają różnych maści fałszerzy, czy innych amatorów łatwego zarobku. Ilość domniemanych prac Leonardo da Vinci jest spora, o uznanie niektórych toczą od lat boje eksperci, o jednym takim obrazie pisaliśmy TUTAJ a dzisiaj opowiemy o kolejnym. Jest to ni mniej ni więcej tylko prawdopodobnie wczesna wersja Mony Lisy, nazywana Isleworth Mona Lisa, wystawiona obecnie w galerii Promotrice delle Belle Arti w Turynie.
Czym jest ten obraz? Jest to portret kobiety upozowanej i fizycznie bardzo podobnej do Mony Lisy wystawianej w Luwrze, różniący się od niej nieco tłem oraz wyrazem twarzy, podobno młodszej i znacznie szczęśliwszej od słynnego oryginału. Wiemy o nim stosunkowo niewiele. Pierwsza pewna informacja pochodzi z 1778 roku. Wtedy został zakupiony przez rodzinę Montacute i sprowadzony do ich siedziby w Anglii. W 1913 roku odkupił go od nich marszand Hugh Blakera z Isleworth w zachodnim Londynie i od jego posiadłości druga Mona Lisa nosi swoją nazwę.
Kiedy Blaker i członkowie jego rodziny zmarli, w 1947 roku obraz został sprzedany amerykańskiemu kolekcjonerowi Henry’emu Pulitzerowi, który większość swojego życia poświęcił próbom udowodnienia, że jest to dzieło da Vinci. Napisał nawet książkę na temat swoich ustaleń. Kiedy zmarł jego spadkobierca przekazał obraz konsorcjum anonimowych osób, które przez 40 lat trzymały go w skarbcu szwajcarskiego banku. Po latach osoby te założyły Fundację Mona Lisy (LINK). Teraz dzieło zostało wydobyte na światło dzienne i pokazane światu jako pierwsza Mona Lisa.
Co można potwierdzić lub wykluczyć? Na pewno można prześledzić historię obrazu do połowy XIX wieku, dokładnie do 1856 roku, kiedy Hugh Blaker zobaczył obraz zatytułowany La Joconde na wystawie sztuki w mieście Yeovil i kupił je dwa lata później. Cofając się w głąb czasu, podobno odnaleziono dokument stwierdzający, że młody szlachcic z Somerset, James Marwood z Montacute Hall, był właścicielem obrazu Leonarda znanego jako La Joconde, który prawdopodobnie kupił podczas podróży po Włoszech około 1778 roku. Ale od kogo go kupił i gdzie – tego nie ustalono. Niemniej Fundacja, do której należy sporna Mona Lisa przytacza bliżej nieudokumentowaną informację jakoby florencki kupiec Francesco del Giocondo zamówił z 1503 roku Mona Lisę z Isleworth, a Giuliano de' Medici, patron Leonarda, kilka lat później obraz wiszący w Luwrze. Jednak inne elementy budzą wątpliwości. Na przykład technika i podobrazie. Eksperci zauważają, że portret z Isleworth jest wykonany na płótnie. Chociaż Leonardo od czasu do czasu malował na płótnie, ogólną zasadą było, że znaczna większość a przynajmniej obrazy uznane za zakończone zostały wykonane na drewnie. Jednak Fundacja powołuje się także na inwentarz majątku z 1525 r. sporządzony przez służącego Leonarda, w którym odnotowano Monę Lisę nadal znajdującą się w kolekcji artysty – mimo że od 1517 roku Mona Lisa była już częścią francuskiej kolekcji dzieł sztuki królewskiej. I jeszcze sposób malowania. Tak zwana pierwsza Mona Lisa nie została namalowana techniką sfumato, czyli wykorzystującej nakładanie warstw w celu uzyskania płynnych przejść między kolorami i tonami, tak jak to miał w zwyczaju Leonardo.
Jak możemy zauważyć, wątpliwości i niedomówień jest sporo. Może aby się ich pozbyć należałoby osobiście obejrzeć obraz? Dzieło w Luwrze widziane na reprodukcjach nie robi specjalnego wrażenia. Trzeba je zobaczyć w muzeum, aby zrozumieć na czym polega jego fenomen i dlaczego oddziałuje na kolejnych malarzy od tylu stuleci (jak choćby TUTAJ).
Pierwszą Mona Lisę można oglądać – jak zaznaczyliśmy na wstępie - w Promotrice delle Belle Arti w Turynie do 26 maja 2024 roku…
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Dwa lata po śmierci Johna Lennona zespół Cheap Trick nagrywa hit If You Want My Love. Program 3 naszego radia wykorzystuje podobieństwo do the Beatles i nadaje singla z informacją, o reaktywacji wielkiej czwórki, w której miejsce zmarłego Lennona miał zająć jego syn Julian.
Fani wielkiej czwórki już oczami wyobraźni widzą reaktywację, tym bardziej, że utwór brzmi rzeczywiście znakomicie... Jak za starych dobrych czasów, z tym że technicznie bardziej przystaje do obecnych lat 80-tych. Jest hitem. Rozdzwaniają się telefony, ludzie piszczą z zachwytu, jest pełna euforia...
Niestety do radia dzwoni jeden z fanów i psuje zabawę wygrywając singla.
Zabawa była możliwa bowiem w 1976 roku o mało autentycznie nie doszło do reaktywacji.
Pierwszym powodem był organizowany przez Bila Sargenta z LA w tym roku koncert, za udział w którym oferowano ex-członkom 50 milionów dolarów (po czasie podwajając kwotę). Wtedy trzech z nich odpowiedziało na ofertę pozytywnie, Lennon miał zastrzec że zrobi to ale charytatywnie, Ringo i George byli za. Paul jednak nie wypowiedział się w tej sprawie (istnieją tutaj sprzeczne informacje, niektóre źródła podają, że żaden z Beatlesów nie odpowiedział na ofertę, inne jak choćby nasz rodzimy Przekrój, z którego pochodzi zdjęcie ilustrujące newsa, że trzech to zrobiło).
Następnie padła oferta w programie Saturday Night Live, 24.04.1976 roku, gdzie exBeatlesom zaproponowano 3 000 USD za zaśpiewanie trzech piosenek. Co ciekawe, po latach okazało się, że Lennon oglądał ten program na żywo w NY w Dakota House razem z... Paulem McCartneyem. Mieli zamiar nawet, w ramach happeningu, wsiąść do auta i pojechać do studia, ale byli zmęczeni i im się odechciało.
Trzecia - najpoważniejsza okoliczność wznowienia działalności, miała miejsce następnego dnia. Paul wrócił do domu Lennona z gitarą, ten bowiem zgodził się na rozpoczęcie wspólnego komponowania. Niestety tego dnia Lennon musiał opiekować się Seanem i odmówił McCartneyowi. Ten musiał opuścić NY i udać się na próby z zespołem Wings do Dallas...
Niewiele brakowało. Jednak instynkt ojcowski zwyciężył. Trudno się dziwić, Ono bowiem dwa razy wcześniej poroniła, i w końcu kiedy Lennonowi urodził się wyczekiwany syn, postanowił postawić go na piedestale swojego życia.
Być może gdyby doszło do reaktywacji zespołu John Lennon dziś by żył, i wcale nie jest wykluczone, że Now And Then, podbijający listy przebojów i będący 18 - tym singlem numer 1 zespołu, byłby nagrany z udziałem Lennona na żywo, a nie z taśmy.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Smutna passa trwa. Ledwie otrząsnęliśmy się po wiadomości o odejściu 26 listopada Kevina „Geordie” Walkera (Killing Joke) – pisaliśmy o nim TUTAJ, to przedwczoraj dowiedzieliśmy się o kolejnej stracie. W środę 5 grudnia w Neapolu na Florydzie w wieku 79 lat zmarł Denny Laine, a właściwie Brian Frederick Arthur Hines, znany przede wszystkim jako gitarzysta i wokalista zespołu The Moody Blues oraz jako gitarzysta grupy Wings (o ich hitach pisaliśmy TUTAJ). O śmierci powiadomiła świat jego żona, Elisabeth Hines.
Urodzony na Wyspach Normandzkich w rodzinie romskiej, Laine dorastał w Birmingham, a do gry na gitarze zainspirowała go, jak podają wszystkie biografie muzyka, legenda jazzu, Django Reinhardt. Pseudonim sceniczny Denny złożył ze zdrobnienia, jakim nazywano go w dzieciństwie i nazwiska ulubionej piosenkarki jego siostry, Frankie Laine. Karierę muzyka rozpoczął od gry w założonym zespole Denny Laine and the Diplomats, w którym na perkusji grał przyszły muzyk ELO Bev Bevan. Kiedy jednak zespół nie przeszedł przesłuchania w wytwórni płytowej, Laine odszedł i dołączył do The Moody Blues. Tam nagrał hit jakim była płyta Go Now, a następnie wypuścił kilka przebojów, singli inspirowanych R&B, takich jak From The Bottom of My Heart (I Love You) i Bye Bye Bird.
Po opuszczeniu The Moody Blues, założył The Electric String Band, w skład którego weszli obok niego Trevor Burton i Viv Prince. Wydali dwa single: Say You Don't Mind w 1967 r. oraz Too Much In Love w 1968 r. W 1967 r. wystąpili na koncercie razem z The Jimi Hendrix Experience i Procol Harum teatrze Saville w Londynie. Jednak mimo to nie zdobyli oczekiwanej popularności i grupa rozeszła się. Laine i Burton dołączyli do zespołu Balls w 1969 r., w którym grali aż do rozpadu grupy w 1971 r. Laine w tym czasie grał także w zespole Ginger Baker's Air Force. Niewątpliwie przełomem w jego karierze było w 1971 r. stworzenie trio z Paulem McCartney'em, jego żoną Lindą z którymi założył zespół Wings, istniejący aż dziesięć lat, do 1981 roku. Po dość burzliwym rozstaniu się, McCartney umieścił niewydane materiały Wings na swoich dwóch solowych albumach co znacznie pogorszyło jego i tak wówczas napięte stosunki z Laine'm.
Odtąd losy Laine’a toczyły się ze zmiennym szczęściem. W 1986 r. Denny zagrał na koncercie charytatywnym, z którego dochód przeznaczony został na szpital dziecięcy w Birmingham. Na tym samym koncercie wystąpił jego był członek - The Moody Blues. W tej samej połowie lat 80. muzyk ogłosił bankructwo i sprzedał współprawa do utworu Mull of Kintyre McCartney'owi. Nie przestał jednak tworzyć, pojawiał się także na imprezach poświęconych The Beatles oraz Wings.
W ostatnim czasie mimo ogłoszenia dat tras koncertowych po Stanach Zjednoczonych, w tym w Nowym Jorku i Nashville, i zapowiedzi pracy nad nowym materiałem na album, muzyk bardzo zapadł na zdrowiu. Po przejściu COVID-19 cierpiał na powikłania po niej, chorobę płuc, ostatecznie na nią zmarł… Jego żona do końca była przy nim (pobrali się po 7 latach znajomości w lecie tego roku), zbierając środki na jego leczenie (LINK).
Była jego drugą żoną i kolejną partnerką, pierwsza żona Jo Jo Laine zmarła w 2006. Miał z nią syna - Laine'a Hinesa oraz córkę - Heidi Hines. Artysta miał jeszcze trójkę dzieci z innych związków: Lucianne Grant, Damiana Jamesa i Ainsley Laine-Adams. Można powiedzieć, cieszył się życiem do samego końca, pozostawiając nam swoją muzykę…
Spójrzmy teraz na jego już teraz ostatni występ w marcu tego roku i tak go zapamiętajmy…
Czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Książka Micka Middlesa pt. From Joy Division to New Order. The True story of Anthony H. Wilson and Factory Records, wydana została przez wydawnictwo Virgin Books w roku 1996. W moim posiadaniu jest wznowienie z roku 2002.
Streszczenie pierwszego rozdziału pojawiło się TUTAJ, drugiego TUTAJ, fragment trzeciego TUTAJ, kolejny TUTAJ a ostatni fragment rozdziału trzeciego pt. The Wythenshave Connection (TUTAJ). Streszczenie rozdziału czwartego pt. From Safety To Where? o dzieciństwie i młodości członków grupy opisaliśmy TUTAJ. Kolejny post TUTAJ dotyczył debiutów the Dammned i the Clash, oraz rozmowy miedzy Ianem Curtisem a Pete Shelly z Buzzcocks. Następny omawiany fragment opisywał scenę punk miasta, na której wyłaniało się wiele ciekawych zespołów w tym Stiff Kittens - jeden z pierwszych zespołów Iana Curtisa, i alternatywne nazwy, które wtedy muzycy rozważali (TUTAJ). Później opisywaliśmy historię pierwszego koncertu Warsaw (warto zobaczyć TUTAJ), oraz klubu Electric Circus (TUTAJ). Fragment dotyczący mało znanych faktów z życia Roba Grettona, ale i kilka ciekawostek ze świata sceny punk Manchesteru opisaliśmy (TUTAJ). Ostatnia noc w Electric Circus i skandal na koncercie Warsaw jak i wizyty Iana Curtisa w RCA opisaliśmyTUTAJ. Nagrywanie przez Joy Division albumu dla RCA opisaliśmy TUTAJ. TUTAJ natomiast przedstawiliśmy historię pozyskania przez zespół Roba Grettona na pozycję menadżera. Pierwszy wywiad krajowy zespołu opisaliśmy TUTAJ, a początki FactoryTUTAJ. Z kolei TUTAJ zajęliśmy się mitem związanym z nazwą wytwórni, a TUTAJ opisaliśmy prawdziwą inspirację okładki A Factory Sampler, aTUTAJ przedstawiliśmy zarys historyczny jej powstania. W kolejnym wpisie (TUTAJ) podaliśmy mało znane fakty dotyczące Martina Hannetta. W tym wpisie (LINK), przedstawiliśmy mało znane fakty dotyczące początków powstawania Unknown Pleasures, a TUTAJ pierwsze wrażenie autora po zobaczeniu okładki Unknown Pleasures.
Po boomie ze sprzedaży albumu Unknown Pleasures, Tony miał wyrazić opinię, że nie dziwi go, że wytwórnie w Londynie są tak bogate. Autor jednak wspomina, że sukces ten okupiony był negatywnymi recenzjami prasy muzycznej. To samo zresztą spotykało innych wykonawców sceny Manchesteru jak the Fall czy później the Smiths. Middles opisuje, że to co wyróżniało oba albumy Joy Division to autentyczne cierpienie Curtisa, które na nich słychać. Wspomina jak wrócił z Russel Club, otworzył butelkę wina i zaczął słuchać Unknown Pleasures po raz pierwszy. To co go od razu powaliło, to zdziwienie, że zespół i jego menadżer stworzyli tak piękne dzieło i sobie tego nie uświadamiali. Kiedy był z Martinem Hannettem na piwie ten sprawiał wrażenie człowieka, który zdaje sobie sprawę iż to najlepszy album jaki kiedykolwiek zrealizował.
Wielu patrzy na album z perspektywy późniejszego samobójstwa Iana Curtisa, jednak Middles uważa, że mało kto zna prawdę.
Jego zdaniem bowiem Curtis osiągnął w tekstach głębię swoich myśli, często egoistycznych pragnień, był skupiony, zdesperowany i zdezorientowany - co stanowiło perfekcyjną kombinację. Tego nie dałoby się nagrać w innej wytwórni i bez Hennetta.
Następnie autor opisuje historię the Distractions, który był ciekawym zespołem popowym. Często grali przed Joy Division co było dobrym antidotum na mroczne brzmienie zespołu Curtisa.
15.09.1979 Joy Division wystąpili w Something Else grając Transmission. Padły komentarze w prasie, że nie potrafią grać na swoich instrumentach, ale mimo tego, występ był mistrzowski.
Kiedy Tony Wilson usłyszał finalny miks Transmission zadzwonił do Roba i krzyczał do słuchawki, że to jest absolutnie genialne. Uważał że w radio będą to grali do znudzenia. Rzeczywiście singiel zapowiadał się dobrze, polecił więc żeby pierwszy nakład miał 10 000 kopii. Mimo tego, że Tony pesymistycznie zapatrywał się na niektóre eksperymenty z dźwiękiem Martina, to jednak stał się wielkim fanem singla. Pozytywne recenzje pojawiły się w czołowych tygodnikach muzycznych. Jednak sprzedało się zaledwie 3000 kopii... Pozostałe 7000 zalegało w magazynie. Tony nie mógł tego zrozumieć.
C.D.N.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Robert Wiliński (1974 r.) jest – można go tak określić – artystą globalnym. Bo studiował w Polsce, (jest absolwentem UAM w Poznaniu z 1998 roku) ale potem pracował w Londynie (Wielka Brytania), w Lyonie (Francja), w Upsali i Sztokholmie (Szwecja) a obecnie mieszka i tworzy w Los Angeles (USA). Zaczynał w Polsce, w People Can Fly, rodzinnej firmie założonej w 2002 roku, ale po zakończeniu prac nad jej sztandarowym projektem jakim był Painkiller, postanowił sprawdzić jak pracuje się na Zachodzie. I tak już mu zostało… Jest grafikiem z ponad 20 doświadczeniem w branży gier komputerowych, pracował w zespole tworzącym takie gry jak Spider-Man: Miles Morales Spider-Man: Remastered Ratchet & Clank: Rift Apart Star Wars Jedi: Fallen Order Titanfall 2 Payday 2 Syndicate The Crossing Quake Wars: Enemy Territory Painkiller: Battle Out Of Hell Painkiller Syndicate i Payday i Titanfall 2. Obecnie jest głównym artystą w Insomniac Games.
Jak na specjalistę komputerowego przystało, jest obecny w zasadzie w każdym medium społecznościowym, prezentując swoje umiejętności wygenerowane za pomocą sztucznej inteligencji oraz własnej, ludzkiej wyobraźni.
Co robił, nad czym teraz pracuje i co zamierza można zobaczyć na jego stronie https://robw.artstation.com/ ale u nas, na naszym blogu, nasi czytelnicy już mogą zapoznać się z kilkoma jego grafikami:
Jak widzimy są mroczne, niczym kadry z filmu opartego na wiktoriańskiej powieści grozy, w której ścigani przez upiorne mary lordowie i damy błądzą wśród pałacowych ruin. Inne z kolei przypominają stylistyką kadry z Matrixa, albo Łowcy Androidów (Blade Runner), o którym pisaliśmy TUTAJ.
I jeszcze kompozycje w których pobrzmiewa dalekie echo obrazów Zdzisława Beksińskiego oraz jego naśladowców:
Niewątpliwie świadczą o talencie autora, bo przecież nie wszystko jest w stanie wykonać MidJourney… Szkoda, że jeszcze żaden z zespołów nie sięgnął po jego grafiki aby ozdobić nimi okładki swoich płyt. Ale może nie wszystko jeszcze wiemy? W gruncie rzeczy to pocieszająca perspektywa…
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Jak zawsze na start Manchester. Noel Gallagher potwierdził, że na początku przyszłego roku wejdzie do studia, aby popracować nad kolejnym, solowym albumem. Ma to być kontynuacja Council Skies, który nagrał ze swoim zespołem High Flying Birds i opublikował w czerwcu tego roku (LINK).
Jeszcze Manchester - Morrissey ogłosił, że w 2024 roku
zagra dwa koncerty w USA, aby uczcić tym 20. rocznicę wydania swojego
albumu You Are the Quarry. Pierwszy koncert odbędzie się 26 stycznia w
Honda Center w Anaheim w Kalifornii, a następnie 27 stycznia w Kia Forum
w Los Angeles. Bilety będą dostępne od godziny 10:00 w piątek, 8
grudnia. Potem muzyk ruszy do Meksyku (LINK). Ogólnie ciepełko...
A wy zakupiliście już świeczki żeby wam było ciepło zimą? W końcu klimat jest najważniejszy...
Jaka jest pierwsza umiejętność młodego Eskimosa?
Nie jeść żółtego śniegu
Opozycja za to zaczyna nas chronić przed zimą. To powyżej to nie fake. Takie zmiany znalazły się w projekcie nowej ustawy. Niemcy nas wywłaszczą bo tutaj mają być lasy i ich tereny wypoczynkowe.
Co ma piernik do wiatraka? - Wiatrak może się rozpierniczyć, ale piernik nie może się rozwiatraczyć.
My za to dostaliśmy KPO. Mamy kupić niemiecki wiatraki bo Siemens bankrutuje. Dlaczego? Wiatraki nie idą. Ludzie zobaczyli, że nie tedy droga. Kwota KPO zbliża się do tej, jakiej brakuje Siemensowi żeby stanąć na nogi. Niemcy to geniusze. Dają nam na procent kasę, żebyśmy ratowali ich firmę. Wszystko przy spadku cen akcji Orlenu (ten miał budować elektrownię atomową) oraz za zgodą Volskdeuche Partai (i jej przystawki z TVN).
Po czym poznać postępowego Niemca?
Nie zawozi swoich dziadków do domu starców, tylko na zabiegi eutanazji
Marszymek po śmierci. Na jednej z bram wiodących do raju widać napis: "Dla pantoflarzy", na drugiej: "Dla mężczyzn, którzy nie dali się zdominować przez kobiety". Przed pierwsza brama kłębi się tłum zmarłych, przed druga stoi jedna samotna duszyczka Marszymka. Podchodzi do niej święty Piotr:
- A ty co tu robisz? - Ja nie wiem, żona kazała mi tu stanąć!
Jeszcze o klimacie. Podobno
na ziemi wymierają gatunki, bo efekt cieplarniany, działalność
człowieka i inne takie tam sprawy. A może warto rozejrzeć się
dokładniej? Na wydmach w Republice Południowej Afryki ponownie odkryto
tzw. złotego kreta, którego nie widziano od ponad 80 lat. Niewidome
zwierzę zostało sfilmowane i sfotografowane po szeroko zakrojonych
poszukiwaniach gatunku, który według badaczy wymarł. A jednak nie tylko
nie wymarł ale ma się bardzo dobrze (LINK).
Podczas lotu z Nowego Yorku do Los Angeles samolot musiał awaryjnie lądować w Chicago, gdzie wyjątkowo panował upał i było bardzo słonecznie. Stewardessa poinformowała pasażerów, że mogą wyjść do terminalu, gdyż planowany odlot nastąpi dopiero za dwie godziny. Wszyscy pasażerowie i obsługa wyszli z samolotu oprócz jednego pasażera. Gdy ostatni pilot wychodził z samolotu zaczepił jedynego pasażera pytaniem: - A pan dlaczego nie wysiada? - Przepraszam bardzo, ale jestem niewidomy, nie znam nikogo w Chicago i wolę posiedzieć w fotelu i posłuchać muzyki. - Ach rozumiem, ale nie chciałby pan rozprostować nóg? Przed nami jeszcze kilka godzi lotu. - Nie, proszę się nie martwić o mnie, ale jeżeli byłby pan tak dobry to czy mógłby pan zabrać ze sobą mojego psa przewodnika na spacer? - Oczywiście że tak, żaden problem. - Dziękuje bardzo, ale proszę wziąć ze sobą moją laskę bo pies nie będzie posłuszny gdy nie będzie miał w polu widzenia laski. - Nie ma sprawy. Pilot założył przeciwsłoneczne okulary wziął psa na smycz i wyszedł z maszyny. Wyobraźcie sobie reakcję pasażerów gdy spostrzegli wychodzącego z samolotu pilota z białą laską, ciemnymi okularami na nosie i prowadzącego psa przewodnika.
W temacie wymierających gatunków a la ślepy kret. Andrew Benfield, pisarz i nauczyciel, przez
lata poszukiwał Yeti wraz ze swoim przyjacielem i politologiem Richardem
Horseyem. Zjechali Indie, Birmę, Nepal i Bhutan, zbierając od tubylców
opowieści o legendarnym stworzeniu. Z ich podróży powstał serial BBC
Radio 4. W ostatnim odcinku pokazali włos, dostarczony przez anonimowe
źródło, w domyśle włos Yeti. Włos został przekazany do analizy DNA,
której wyniki pojawiły się w ostatnim czasie... Wynika z nich że ten
tajemniczy włos jest włosem konia (LINK).
Jedzie Baca bryczką przez granicę. Zatrzymuje go żołnierz i pyta: - Co wieziecie w tej beczce baco? - Sok z banana. - Ale banan nie ma soku. - To masz pan, spróbuj. Żołnierz próbuje. Krzywi się i mówi: - Fuj, a jedź se baco dalej. Na to baca do konia: - Wio Banan!
Z
dziwnych zwyczajów i świeckich tradycji, ale i w tematach kuchennych: Co roku 29 listopada wielu
mieszkańców Holandii zakłada naleśniki na głowę mówiąc: Życzymy
szczęśliwego i błogosławionego Świętego Naleśnika (Sint Pannekoek)!
Święto zostało wymyślone w 1986 roku w kreskówce holenderskiego
rysownika Jana Kruisa, w której ojciec wraca wieczorem do domu i zastaje
swoją rodzinę z naleśnikami na głowach. Po kilkunastu latach rysownik
poszerzył ten pomysł publikując tzw. Ewangelię św. Pannekoeka, fikcyjną
historię XII-wiecznych mnichów którzy świętują urodziny najmłodszego
mnicha i jedzą naleśniki. Jak przyznaje sam autor jest to ukryta krytyka
tradycyjnych zwyczajów (LINK).
A propos prawdziwych mężczyzn - The
Rolling Stones ujawnili właśnie, że wydadzą koncertową wersję
ostatniego albumu Hackney Diamonds. Będzie to zapis występu z 19
października w nowojorskim Racket Club (LINK).
Najlepszymi kumplami Stonesów byli Beatlesi. Nowy
dokument John Lennon: Murder Without A Trial ukaże się na Apple TV+ 6
grudnia. i opowie o morderstwie byłego Beatlesa. Zawiera relacje
świadków, przyjaciół Lennona, psychiatrów i nie tylko Jest to w zasadzie
trzyczęściowy serial. Jego narratorem jest Kiefer Sutherland. Murder
Without Trial przedstawi wszystkie znane i nieznane okoliczności zbrodni
za pośrednictwem niepublikowanych wcześniej zdjęć i relacji osób które
widziały moment zabójstwa, takich jak taksówkarz Richard Peterson i Jay
Hastings, dozorca w budynku gdzie było mieszkanie Lennona, który
usłyszał jego ostatnie słowa. W zwiastunie serialu ujawniono, że Chapman
w dziwaczny sposób przeprosił pobliskich widzów. Jeden ze świadków
wspomina: właściwie nas przeprosił, powiedział: „Ojej, przepraszam, że
zrujnowałem ci wieczór. A ja na to: chyba żartujesz, właśnie
zrujnowałeś całe swoje życie. W 2022 roku Chapmanowi po raz dwunasty
odmówiono zwolnienia warunkowego. Teraz ma stawić się przed komisją ds.
zwolnień warunkowych w lutym 2024 r.
Dawno powinni go posadzić na krześle. Elektrycznym.
Na krześle elektrycznym siedzi skazaniec. W pewnym momencie dostaje czkawki. Naczelnik więzienia: - Czy ma pan jakieś ostatnie życzenie? Więzień czkając: - Czy mógłby mnie Pan Panie Naczelniku wystraszyć?
Za to Roger Waters wcale nie wystraszył się reakcji swojego syna Harryego i wyrzucił go ze swojego zespołu, w którym ten grał 14 lat... Syn planuje teraz pracować z zespołem wykonującym covery Pink Floyd oraz w założonym przez siebie zespołem jazzowym Harry Waters Band. Ostatnio występuje też z piosenkarzem i autorem tekstów Johnem McNally, tworząc McNally Waters. Podobno mimo szoku, jakim było bezpardonowe pozbycie się go z zespołu, ma dobre kontakty z ojcem (LINK).
Jaki jest najszczęśliwszy dzień w życiu rudego? - Chemioterapia
Ta niestety nie zawsze pomaga. w
wieku 65 lat zmarł Shane MacGowan, lider kultowej grupy punkowej The
Pogues. Jego żona, Victoria Mary Clarke, potwierdziła tę wiadomość w
poście na swoim Instagramie (LINK).
W temacie tych, których już nie ma wśród nas. Ostatni,
solowy album zmarłego Lou Reeda, Hudson River Wind Meditations,
ukaże się w styczniu po raz pierwszy na winylu. Album pierwotnie ukazał
się w 2007 roku za pośrednictwem wytwórni Sounds True.
Jest to zbiór
nagrań ambientowych, o zupełnie innym charakterze niż reszta twórczości
Reeda. Nowe wydawnictwo wyjdzie w niezależnej wytwórni Light In The
Attic z Seattle, płyta jest wynikiem współpracy żony Reeda, Laurie
Anderson z Lou Reed Archive.
Jeśli mowa o solowych albumach - w
końcu ukazał się nowy, po wielokroć zapowiadany utworami publikowanymi
podczas pełni księżyca, album Petera Gabriela: zatytułowany i/o. I od razu
posypały się recenzje, jedna z nich jest TUTAJ.
Podobno album ma widoki na uznanie go za jeden z najważniejszych w
ostatniej dekadzie. Zobaczymy.
Za to wokalista Iron Maiden, Bruce Dickinson, ujawnił dalsze informacje na temat swojego siódmego solowego albumu, The Mandrake Project, który ukaże się 1 marca 2024 roku za pośrednictwem BMG. Będzie zawierał 10 utworów, z których jeden ukazał się w zeszłym tygodniu. Jest to pierwszy nowy utwór tego artysty od 18 lat. The Mandrake Projekt będzie promowany podczas tournee po Europie i Ameryce Północnej. Także w Polsce, którą Dickinson odwiedzi na początku czerwca kiedy wystąpi w Gdańsku podczas Mystic Festival.
A to klimaty bliskie Cold-Hearted
Festival2024 który odbędzie się w Dreźnie i Bohun zaprasza na występy m. in.
Lebanon Hanover, Linea Aspera, Twin Tribes (LINK). W DreźnieFestiwal Zimnego Serca
zabrzmi w Starej Rzeźni...
Ach to niemieckie poczucie humoru...
Jak powstały Niemcy?
Pan Bóg siedział nad Odrą i mocząc nogi w wodzie lepił Polaków.
Nieudanych wyrzucał za siebie.
w temacie stworzenia świata, coś dla zwolenników teorii ewolucji. John
Foxx i Ade Fenton udzielili wywiadu Jonathanowi Wright, w którym mówili
głównie o nowym utworze A Million Times, wydanym wyłącznie dla
subskrybentów Q Sound And Vision. Piosenka, która podobno opowiada o
łańcuchu ewolucji właśnie, nie ma konwencjonalnej struktury, lecz opiera się na
powtórzeniach (LINK).
News ilustrujemy etapami ewolucji życia mężczyzny, łącząc go z tematem nadchodzących świąt.
Chociaż może rzeczywiście wchodzimy w ten klimat zbyt wcześnie... Ciekawe czy Niemcy wierzą w Świętego Mikołaja? A może zamiast tego w krasnale?
Dlaczego narodowy test IQ wypadł w Niemczech tak słabo?
Bo pisali Niemcy a nie krasnale ogrodowe...
Na szczęście po ziemie znowu nadejdzie wiosna. A wtedy duet The Jesus and Mary Chain (8 marca) wyda album Glasgow Eyes nakładem Fuzz Club. Teraz muzycy wypuścili klip zachęcający do kupna płyty, który gra powyżej.
A po wiośnie przyjdzie lato i znowu będziemy mogli wyjechać na wakacje...
Tato co to jest kompromis?
A widzisz synku, mamy jechać na wakacje. I tata chce w góry a mama nad morze. Jedziemy nad morze, ale mama pozwala zabrać tacie narty.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Nick Drake był geniuszem gitary. Opracował własny styl gry, komponował, śpiewał swoją poezję. Nagrał zaledwie trzy albumy, każdy z nich jest inny, niemniej my zaczynamy od ostatniego - uchodzącego za najlepszy. Albumu, nagranego po przerwie, kiedy autor zmagał się z permanentną depresją. Udowodnił, że jest artystą wielkiego formatu, a jego piosenki inspirowały takie gwiazdy jak Kate Bush czy the Cure. Ci ostatni zaczerpnęli swoją nazwę z tekstu jednej z jego piosenek.
Drake i jego życiorys są godne głębszej eksploracji i tym zajmiemy się na naszym blogu wkrótce. Na wstępie jednak warto wspomnieć, że jego geniusz owocował też pewnymi ograniczeniami (tak zwykle jest z geniuszami). Mimo tego, że doskonale grał i śpiewał dał tylko około 30 koncertów, a występy sprawiały mu ból. Miał kłopoty z kontaktami z ludźmi, próbował być w kilku związkach z kobietami, ale to nie przynosiło efektów. Nie był homoseksualistą i nie brał morfiny (jak twierdzą niektórzy). Był nadmiernie wstydliwy i wyciszony, a kiedy nagrywał wokale na albumy śpiewał zwrócony twarzą do ściany...
Popełnił samobójstwo (25.11.1974) w wieku 26 lat przez zmieszanie około 60 leków antydepresyjnych na receptę, wyrzucając wcześniej opakowania (coś w stylu Tomasza Beksińskiego).
Dzisiejszy album nagrywano 3 lata wcześniej. Jest krótki (zaledwie 28 minut), niemniej zawiera aż 11 piosenek. Po latach okazał się bestsellerem, przywracając artyście należyte miejsce na jakie zasługiwał za życia.
A ponieważ postać Nicka Drake nie ma odpowiedniej reprezentacji na naszym rynku muzycznym, postanowiliśmy skupić się na wierszach, może w ten sposób uda nam się dotrzeć do przesłania, które artysta chciał nam przekazać...
Różowy księżyc
Widziałem to jako napisane i widziałem jako powiedziane Różowy księżyc jest już w drodze I nikt z was nie jest na tyle wysoki Różowy księżyc dopadnie was wszystkich
I jest różowy księżyc Tak, to różowy księżyc Różowy, różowy, różowy, różowy Różowy księżyc Róż, róż, róż, róż Różowy księżyc
Widziałem to jako napisane i powiedziane Różowy księżyc już w drodze I nikt z was nie jest na tyle wysoki Różowy księżyc dopadnie was wszystkich
I jest różowy księżyc Tak, różowy księżyc
Miejsce w którym mogę być
Kiedy byłem młody, młodszy niż wcześniej Nigdy nie widziałem prawdy A teraz jestem starszy, zobaczę ją twarzą w twarz A teraz jestem starszy, muszę wstać i to uporządkować
Byłem zielony, bardziej zielony niż wzgórze Gdzie rosły kwiaty, a słońce wciąż świeciło Teraz jestem ciemniejszy niż najgłębsze morze Więc po prostu daj mi spokój, daj mi miejsce, w którym mogę być
A ja byłam silny, silny stojąc w słońcu Pomyślałem, że zobaczę, kiedy dzień się skończy Teraz jestem słabszy od najjaśniejszego błękitu Taki słaby w tej potrzebie posiadania ciebie
Na którego?
Na którą się zdecydujesz? Którą pokochasz? Którą wybierzesz Z gwiazd nad nami? Na co odpowiesz? Do którego zadzwonisz? Za co się weźmiesz Dla Ciebie i wszystkich?
I powiedz mi teraz Którego pokochasz najbardziej?
Dla kogo tańczysz? Co sprawia, że lśnisz? Które teraz wybierzesz Jeśli nie wybierzesz mojego? Na co będziesz mieć nadzieję? Które to może być? Którego teraz weźmiesz Jeśli nie zabierzesz mnie?
I powiedz mi teraz Którego pokochasz najbardziej?
Poza słońcem
Proszę, uważaj na te spojrzenia Będą się tylko uśmiechać, gdy cię zobaczą, gdy będziesz poza domem A kiedy już zobaczysz, czym one były Zdobycie ziemi po prostu nie będzie warte twojej nocy ani dnia Kto usłyszy co wtedy powiesz?
Rozejrzyj się, znajdziesz ziemię Nie jest tak daleko od miejsca, w którym jesteś, ale nie bądź zbyt mądry Bo one nigdy nie rosną na dole Zawsze są zmęczone i wynajmuje się uroki z ich oczu Nigdy nie niespodziankę
Nie spiesz się, a wszystko będzie dobrze I pomódl się za tamtejszych ludzi Którzy zwijają się ze śmiechu A jeśli zobaczysz, co ma być Nie wymieniaj dnia ani nie próbuj powiedzieć Że to zdarzyło się wcześniej
Nie wstydź się, nauczysz się latać I zobaczysz słońce, gdy dzień się skończy, jeśli tylko zrozumiesz Po prostu to, czym jesteś pod tą gwiazdą To oznacza jeden deszczowy dzień jesienią za darmo Tak, bądź tym, kim będziesz
Wiesz
Wiesz, że Cię kocham Wiesz, że mnie to nie obchodzi Wiesz, że cię widzę Wiesz, że mnie tam nie ma
Pasożyt
Podnoszenie maski lokalnego klauna Czuje się przygnębiony tak jak on Widząc światło w barze na stacji Podróżując daleko w grzechu Płyniemy w dół do linii północnej Oglądanie połysku butów Słuchanie prób tamtejszych ludzi Kogo to obchodzi, jeśli przegrają?
Spójrz, może zobaczysz mnie na ziemi Bo jestem pasożytem tego miasta
Taniec w kościele z dzwonkami Znak czasów dzisiaj Nie słychać dzwonu z wysokiej wieży Ludzie w przerażeniu Spadają daleko na srebrną łyżkę Zmieniają szlafrok na zbyt mały
Spójrz, może zobaczysz, jak idę Bo jestem pasożytem, który podróżuje parami
Kiedy zdejmuję maskę z lokalnego klauna I czuję się przygnębiony tak jak on I widzę światło w barze na stacji
Podróżują daleko w grzechu A ja płynę w dół do linii północnej Oglądając połysk butów I słysząc doświadczenia tamtejszego ludu Kogo to obchodzi, że przegrają?
Spójrz, może zobaczysz mnie na ziemi Bo jestem pasożytem tego miasta I spójrz, może zobaczysz mnie w błocie
Darmowa przejażdżka
Znam Cię Mnie też to obchodzi Obejrzałem Wszystkie obrazy, które trzymasz na ścianie Wszystkich ludzi, którzy przyjdą na bal
Ale usłysz moje wołanie Nie dasz mi Darmowej przejażdżki Usłysz moje wołanie Nie dasz mi Darmowej przejażdżki
Też wiem Co robisz Kiedy już skończysz Liczę bydło, które przechodzi obok drzwi Utrzymanie tak grubego dywanu na podłodze
Ale usłysz moje wołanie Nie dasz mi Darmowej przejażdżki Usłysz moje wołanie Nie dasz mi Darmowej przejażdżki
Znam Cię Mnie też to obchodzi Obejrzałem Wszystkie obrazy, które trzymasz na ścianie Wszystkich ludzi, którzy przyjdą na bal
Ale usłysz moje wołanie Nie dasz mi Darmowej przejażdżka? Usłysz moje wołanie Nie dasz mi Darmowej przejażdżki?
Na żniwo
Upadam szybko i spadam swobodnie Szukasz przyjaciela Upadam szybko i spadam swobodnie To może być po prostu koniec Upadając szybko, pochylasz się, by dotknąć I ucałować kwiaty, które się uginają I jesteś już gotowy Na żniwo
Od rana
Pewnego razu nastał dzień I było pięknie Pewnego razu z ziemi wstał dzień Potem upadł w noc A powietrze było piękne Tej nocy, kiedy upadł dookoła
Więc spójrz, zobacz dni Nieskończonych kolorów I idź zagrać w grę, której się nauczyłeś Od rana
A teraz wstajemy A my jesteśmy wszędzie A teraz podnosimy się z ziemi Zobacz, ona leci A ona jest wszędzie Zobacz, ona lata dookoła
Więc spójrz, zobacz znaki Niekończących się letnich nocy I idź zagrać w grę, której się nauczyłeś Od rana
Po wielokrotnym wysłuchaniu album wpada w ucho, nie ma się więc co dziwić, że jeden ze znanych jamajskich pisarzy Marlon James w wywiadzie twierdził, że CD miał w swoim odtwarzaczu aż pięć lat (LINK)... Wyróżniają się (choć wszystko jest bardzo dobre): Place to Be - bardzo nostalgiczny, Road - jaka piękna i czysta gitara, Things Behind the Sun - brzmi jak krzyk rozpaczy, jest zwyczajnie piękny, ponury Parasitei kończący albumFrom the Morning - jednak chyba optymistyczny? Pomiędzy nimi przelatują jak strzały krótkie utwory instrumentalne.
Nick Drake jeszcze powróci, może za tydzień? Tymczasem warto pamiętać, że takich samotnych ludzi jak Drake jest pełno wkoło nas. I nie wszystkich spotka sława, taka jaka spotkała jego..
Szkoda, że dopiero po śmierci.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Nick Drake, Pink Moon, Pink Moon, producent: John Wood, Island 1972, tracklista:Place to Be, Road, Which Will, Horn, Things Behind the Sun, Know, Parasite, Free Ride, Harvest Breed, From the Morning