Winter Severity Index pochodzą z Włoch, i po wysłuchaniu prezentowanego dziś albumu można wyciągnąć wniosek, że makaroniarze zaczynają nas coraz bardziej zaskakiwać, bowiem kilka ich dobrych kapel mieliśmy już tutaj okazję opisywać (choćby doskonały Branches TUTAJ).
Zespół tworzą Simona Ferrucci (gitary, perkusja, programowanie) i Alessandra Romeo (klawisze i syntezatory).
I gdy tak pławisz się w depresji, przychodzi do głowy pomysł rozwijania taksonomii, w dodatku tej dotyczącej nas - ludzi.
Ta zaczyna się mocno, od instrumentalnego utworu Paraphilia. Jak na opis odchylenia przystało, piosenka jest mroczna i bardzo depresyjna... Pulsujący rytm basu od początku wprawia słuchacza w stan permanentnego transu... Po nim Athlete, zaczyna się klimatem Sisters of Mercy, ale tylko moment. Później jest już zupełnie inaczej. Syntezatory i wokal.... Tekst to opis wiecznych zawodów - zawodów życia...
By wygrać i przegrać -
Tysiące razy
Wspinaj się po schodach
Niekończącego się podium
Po co pokazywać trofea
Tysiące razy
Wspinaj się po schodach
Niekończącego się podium
Po co pokazywać trofea
Kiepskim ludziom
Pragnącym
Pragnącym
Twojej porażki?
Być ubóstwiany
Głupimi słowami
Przechodniów
Kiedy skóra poci się krwią
Nigdy nie wybieraj
Swoich wrogów
Tych najgorszych jakich masz
Których widzisz w lustrze
To mój faworyt na tym albumie. Po nim utrzymany w podobnym klimacie A Quiet Life - dotyczy zaburzenia związanego z tendencjami do przesadnego porządku.. Nie mam obsesji - jestem po prostu schludna... Waiting Room - to kolejny z moich faworytów. Nostalgiczny wokal, piękna melodia i tekst o śmierci i ucieczce od życia by zlać się w jedno z wiecznością:
Daleko, w korytarzu
Niczym rodzaj intuicji
Nagi dźwięk poprzez pustkę
Łamie czyste światło dnia
Marmurowe schody, które się wspinają
Do pustego budynku
Gdzie za każdymi drzwiami (ponownie)
Wydaje się zanikać uczucie
To nie ma końca
Niepokój
Rozpuszcza się
Wola
By znaleźć się jako jedność
Z wiecznością
Zamienia się w odległy
Szary odcień
A potem znika
Na zawsze
Wszystko
Odnosi się do mnie
To nic ponad
Moje odbicie
Więcej niż można by powiedzieć
Odbicie lustrzane
Z tych czasów
Odsłania twarz
Prawdziwego pragnienia
Gdzieś
Powinieneś zgadnąć dlaczego ...
powinieneś zgadnąć dlaczego ...
Backstroke jest moim zdaniem zbyt depechmodowy i nie należy do moich ulubionych utworów, mimo że jest całkiem przyzwoity. Album kończą Drums of Affliction i 5 am. Pierwszy to w zasadzie nastrojowy utwór instrumentalny, poza wykrzykiwanym w nim the dusk. Drugi natomiast opisuje samotność w wielkim mieście...
Reasumując to znakomite wydawnictwo. Leci już do nas winyl (kupiony TUTAJ), i jak tylko nadejdzie odpowiedni czas, opiszemy go u nas.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Być ubóstwiany
Głupimi słowami
Przechodniów
Kiedy skóra poci się krwią
Nigdy nie wybieraj
Swoich wrogów
Tych najgorszych jakich masz
Których widzisz w lustrze
To mój faworyt na tym albumie. Po nim utrzymany w podobnym klimacie A Quiet Life - dotyczy zaburzenia związanego z tendencjami do przesadnego porządku.. Nie mam obsesji - jestem po prostu schludna... Waiting Room - to kolejny z moich faworytów. Nostalgiczny wokal, piękna melodia i tekst o śmierci i ucieczce od życia by zlać się w jedno z wiecznością:
Daleko, w korytarzu
Niczym rodzaj intuicji
Nagi dźwięk poprzez pustkę
Łamie czyste światło dnia
Marmurowe schody, które się wspinają
Do pustego budynku
Gdzie za każdymi drzwiami (ponownie)
Wydaje się zanikać uczucie
To nie ma końca
Niepokój
Rozpuszcza się
Wola
By znaleźć się jako jedność
Z wiecznością
Zamienia się w odległy
Szary odcień
A potem znika
Na zawsze
Wszystko
Odnosi się do mnie
To nic ponad
Moje odbicie
Więcej niż można by powiedzieć
Odbicie lustrzane
Z tych czasów
Odsłania twarz
Prawdziwego pragnienia
Gdzieś
Powinieneś zgadnąć dlaczego ...
powinieneś zgadnąć dlaczego ...
Backstroke jest moim zdaniem zbyt depechmodowy i nie należy do moich ulubionych utworów, mimo że jest całkiem przyzwoity. Album kończą Drums of Affliction i 5 am. Pierwszy to w zasadzie nastrojowy utwór instrumentalny, poza wykrzykiwanym w nim the dusk. Drugi natomiast opisuje samotność w wielkim mieście...
Reasumując to znakomite wydawnictwo. Leci już do nas winyl (kupiony TUTAJ), i jak tylko nadejdzie odpowiedni czas, opiszemy go u nas.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Winter Severity Index - Human Taxonomy, Manic Depression Records, 2016, reżyseria nagrań: Luciano Lamanna, tracklista: Paraphilia, Athlete, A Quiet Life, Waiting Room, Backstroke, Drums of Affliction, 5 am.