sobota, 9 czerwca 2018

Michel Duval o koncercie Joy Division w Plan K w Brukseli: To było naturalne, że zaprosiłem Burroughsa


Photo by Phlippe Carly downloaded from www site HERE

Wspomnienia związane z Joy Division i z ich występami nadal są żywe. Dziś prezentujemy obszerne fragmenty wywiadu przeprowadzonego przez Maxime Delcourt'a we wtorek, 15 lipca 2014 roku z Michelem Duvalem, dziennikarzem i krytykiem muzycznym, który wraz z Annik Honoré założył klub muzyczny Plan K w Brukseli (TUTAJ). Opowiedział on o pierwszym koncercie w tym miejscu, w dniu 16 października 1979 r., na którym wystąpiły dwa brytyjskie zespoły: Joy Division i Cabaret Voltaire i o spotkaniu z Williamem S. Burroughs'em, znanym pisarzem pokolenia Beat Generation, które miało miejsce tego samego wieczoru (o tym pisarzu pisaliśmy TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ).

Maxim Delacourt: Aby zrozumieć narodziny Twilight Records, musimy cofnąć się do roku 1979, kiedy otworzyliście z Annik Honoré Plan K u Frédérica Flamand. Jakie masz wspomnienia z tej sali koncertowej?

 
Michel Duval: Wszystko co pamiętam stamtąd jest dobre. Pierwszy koncert z Joy Division i Cabaret Voltaire był imponujący. Ale wystąpiło tam wiele innych zespołów: Fela Kuti, The Human League, Scritti Politti

Czy czułeś się, jakbyś wyprzedzał swój czas?

Tak, ponieważ większość z tych artystów tam zagrała swój pierwszy koncert w Europie. I gościliśmy także Williama S. Burroughsa, który wtedy, w tamtym czasie był już kimś.

Jak dokładnie wyglądało spotkanie z Burroughs'em?


William był obecny tam tego samego wieczoru, co Joy Division i Cabaret Voltaire.  Ten plakat miał uczcić otwarcie tego pięknego miejsca, jakim był Plan K (o tym wieczorze więcej TUTAJ). To było naturalne, że go [Burroughs’a] zaprosiłem. Powiązania między tym miejscem a Burroughsem są dość oczywiste, więc było naturalne, że go zapraszam. Zwłaszcza, że Cabaret Voltaire i członkowie Joy Division, i my wszyscy podziwialiśmy pisarza i byliśmy  zachwyceni uczestniczeniem wydarzeniach tego wieczoru.

Czy utrzymałeś z nim kontakt tym występie, po tamtym wieczorze?

Nie, ale ponieważ byłem wtedy także dziennikarzem, miałem okazję przeprowadzić z nim po południu wywiad dla magazynu En Attendant. Zachowywał się bardzo profesjonalnie, był bardzo inspirujący. Ale to nie spowodowało żadnych dalszych kontaktów.

A z Joy Division, jaki miałeś związek?

Szybko stali się przyjaciółmi. Nadal są, jeśli chodzi o tamtą chwilę.
 
Wieczór z Fela Kuti był naprawdę imponujący. Jak ich pozyskałeś?

Otwarcie nowego miejsca w Brukseli wydawało się ekscytować ludzi. Po pierwsze dlatego, że było to wyjątkowe miejsce w tym czasie, całkowicie nowe. Ale także dlatego, że Plan K propagował prawdziwą mieszankę gatunków, z założenia wielokulturowych. Z tej właśnie perspektywy sprowadziliśmy Fela Kuti, których francuskiego agenta znaliśmy. Nie pamiętam szczególnie tego wieczoru, ale pamiętam, że wątpiłem w ich przybycie do ostatniej chwili.
 

Z jakich powodów?
 
Ich otoczenie było niezdecydowane. A potem organizacja, nie pamiętam czy ich, czy nasza, była naprawdę niepewna.

 
Czy Factory Benelux postępowało zgodnie z tymi samymi założeniami, według których działał Plan K, a mianowicie z normami dotyczącymi utrzymania i udostępnienia?

 
Factory Benelux powstała w tym samym czasie, co Plan K. W związku z tym logiczne jest, że wytwórnia mieściła się w bezpośrednim sąsiedztwie sali koncertowej. Podobnie jak w wielu innych aspektach, wszystko zostało zorganizowane bardzo naturalnie. W końcu celem było powstanie wytwórni, która pozwoliłaby nam wspomóc rozwój artystów, których kochamy.
 

Czy fakt, że brała w tym udział Annik Honoré, która miała szczególny związek ze sceną w Manchesterze, przyczynił się do rozwoju wszystkich tych projektów?

Oczywiście! Annik mieszkała wówczas w Londynie, więc była naszą forpocztą tam na miejscu. Pozwoliło to nam wyszukać wszystko, co mogłoby się wydarzyć po drugiej stronie kanału.

Czy sam też zdecydowałeś się tam pojechać? Czy pamiętasz swój pierwszy raz?

 
Po raz pierwszy pojechałem do Anglii łodzią z Ostendy do Dover, żeby kupić płytę winylową. Potem moje zamiary zmieniły się, wróciłem tam głównie po to by wziąć udział w punkowej rewolucji, by śledzić zespoły takie jak Clash, X-Ray Spex czy Siouxsie. Trzeba powiedzieć, że często podróżowaliśmy do Anglii z płytami Crépuscule, mniej więcej raz w miesiącu. Pozwoliło to utrzymać relacje i zobaczyć, jaka muzyka była tam grana.
 

Jak wyglądały relacje między Tonym Wilsonem a tobą? Wiemy, że gdy człowiek ma własną wizję przemysłu muzycznego, nie zawsze musiało być to łatwe, prawda?
 
Wręcz przeciwnie, Tony Wilson nauczył mnie wszystkiego, a jednocześnie sam cały czas angażował się tę całą przygodę, w Factory Benelux i Twilight Records. Uważam, że byliśmy blisko aż do jego śmierci. Teraz raptem przez miesiąc nie myślę o nim.

 
W Factory Benelux pierwsza produkcja to EP z Durutti Column i jedna z Section 25, dwie produkcje w oczywistej ciągłości z Factory Records. Z drugiej strony pierwsze wypusty z Twilight Discs wyraźnie koncentrują się na lokalnej brukselskiej scenie z kompilacją From Brussels With Love. Konieczne było zatem natychmiastowe rozgraniczenie oznaczeń obu tych wytwórni?

 
Tak, ponieważ Factory Benelux i Twilight Disks zostały stworzone w tym samym czasie, więc łatwo mogło dojść do zamieszania. Ważne aby podkreślić, że Factory Benelux było po prostu filią Factory Records, wydając to co wytwórnia z Manchesteru. Ponieważ Tony Wilson nie chciał produkować niczego innego ze względu na ryzyko odejścia od pierwowzoru, który ukształtował, potrzebowaliśmy stworzyć kolejną strukturę, która pozwoliłaby nam publikować bardziej osobiste i lokalne projekty. Stąd Twilight Records.
 
Skąd ta nazwa?

Wahaliśmy się pomiędzy Les Disques du Crépuscule (Płytami Zmierzchu) i Les Disques de L’Intérieur (Płytami Wnętrza). Ale głosowanie w zarządzie wyszło na korzyść pierwszej opcji. Odpowiadało to duchowi czasu, w którym królował postpunk. Dodaj do tego szarość Brukseli już zrozumiesz, wszystko wyda się oczywiste.
 

Produkcja kompilacji w Brukseli jako pierwszego odniesienia była najlepszym sposobem na narzucenie swojego wizerunku, swojego sposobu działania. Co ta kompilacja reprezentowała dla ciebie?
 
To była bardziej koncepcja niż prawdziwa chęć wrzucenia Brukseli w świat rocka. Dla nas był to najlepszy sposób aby zaprezentować artystów, których kochaliśmy. Zdajemy sobie sprawę, że takie podejście może wydawać się dość wydumane, ale nam się podobało! Będąc eklektycznymi, tworząc współistniejące radykalnie różne gatunki muzyczne, takie jak new wave i muzyka eksperymentalna, było to bardzo ekscytujące. Było to posunięcie, które miało wpływ na znak firmowy w kolejnych latach.


Numer  From Brussels With Love miał TWI 007. Czy to prawda, że było to odniesienie do Jamesa Bonda?

Tak, to było takie mrugnięcie okiem. To samo dotyczy nazwy kompilacji. W tamtym czasie to było nasze wariactwo: podobały nam się filmy o Jamesie Bondzie - no cóż, szczególnie mnie! - i chcieliśmy zrobić do tego małe odniesienie. To nie było racjonalne, to był tylko nasz pomysł.
 

Po tym pierwszym wydaniu nabrałeś zwyczaju wydawania jednej kompilacji na rok. Skąd taki rytuał?
 
Przyznaję, że nawet nie pamiętam tej tradycji... Oczywiście zaproponowaliśmy kontynuację tej pierwszej kompilacji, ale była to świąteczna płyta, taki zwyczaj, który każda wytwórnia stosowała na swój sposób w tym czasie. Każdego roku wydaliśmy kompilację, aby uczcić świąteczny sezon piosenkami tematycznymi. Artyści to lubili!
 

Podobieństwa Factory Records do Twilight Records są też widoczne na innym przedmiocie, którym jest plakat anonsujący pierwszy wieczór według projektu obmyślonego przez Benoîta Henneberta. Uznanie go za belgijskiego Petera Saville'a było zatem dość łatwe, czyż nie?
 
Tak, zwłaszcza, że jego praca jest zupełnie inna Petera. Ale oprócz tego porównania muszę przyznać, że nie było nic oryginalnego w tym, że odwołałem się do Benoîta Henneberta. Jest jednym z założycieli Twilight Records, a każda [wytwórnia] miała własnego projektanta graficznego. Było więc całkiem naturalne, że do niego zadzwoniłem, chociaż później zmieniliśmy grafika. Trzeba powiedzieć, że był bardzo, bardzo powolny...

Od kilku lat Manchester jest bardzo dumny z przeszłości, ze swojej muzycznej sceny. Czy to też jest twoja sprawka?

 
Oczywiście! Bruksela była wtedy odtwarzaczem [gramofonem]. Było wiele wytwórni, takich jak Crammed Discs, dużo naśladownictwa, dużo dziwadeł i wielu młodych hiper-innowacyjnych artystów. Należy również pamiętać, że w tym czasie w Brukseli odbywało wiele nowych koncertów - rzadkie zespoły na scenie, które po raz pierwszy wyjechały z kraju pochodzenia.
 

Dlaczego w Brukseli działo się więcej, niż gdzie indziej?

Nie wiem czy więcej. Powiedziałbym po prostu, że każde miasto ma własną specyfikę. Podobnie jak Paryż, który kiedyś stał na czele światowej muzyki i łączył różne gatunki, Bruksela znajdowała się na czele całej tej rockowej sceny. Fakt, że mieszkańcy Brukseli bardzo dobrze mówią po angielsku, pozwolił na bezpośrednie związki ze sceną angielską. Belgia jest prawdopodobnie także krajem bardziej ciekawskim niż inne. Na przykład Holandia jest znacznie mniej zainteresowana nowinkami muzycznymi.
 

Pomimo prośby, czy nigdy nie próbowałeś skompilować wszystkich tych elementów, aby wykorzystać na przeszłość?
 
Pośrednio jednak. Przyjaciel z tamtego czasu, James Nice, ponownie wydał w ostatnich latach różne produkcje Factory Records, Factory Benelux i Records of Twilight w swojej wytwórni Les Temps Modernes. Pozwala na zaktualizowanie pewnego rodzaju rocka. 

Cień i skóra, które stały się znakiem wywoławczym, nie przeszkadzały ci?
 
Nie, ponieważ cała ta estetyka jest związana z muzyką tamtych czasów. Nie oznacza to, że my i artyści byliśmy poważni lub chorobliwi. Joy Division, na przykład, pomimo swojej reputacji dark, samobójczego lub złowieszczego zespołu, byli najdowcipniejszymi facetami, jakich znałem. Może to być trudne do wyobrażenia, ale byli to bardzo weseli ludzie. Dowód, że patrzysz na etykiety, które zostały zbyt szybko doczepione.
 

Czy miałeś taki sam związek z raperami jak z zespołami post-punkowymi?
 
Nie, wcale. Trzeba powiedzieć, że wszystkie moje relacje z artystami zawsze były czysto profesjonalne, z rzadkimi wyjątkami, takimi jak te z Joy Division.
 

Czy odczuwasz tęsknotę za Twilight Disks?

Wcale nie! Nie dlatego, że żałuję tego okresu, ale dlatego, że myślenie o przeszłości nie leży w moim charakterze. Wolę patrzeć w przyszłość.


Te wszystkie wytwórnie, które istnieją dzisiaj, czy uważasz, że tworzą one jakąś szkołę?
 
Nie sądzę. Istnieje wiele interesujących firm, takich jak Ed Banger, Enterprise lub Kitsuné, ale robią wszystko po swojemu. Być może była to nasza epoka, ale nie rościmy sobie prawa do innych.


Wywiad w wersji oryginalnej: TUTAJ

piątek, 8 czerwca 2018

Niezapomniane koncerty: Rammstein w Polsce - Katowice, Odjazdy 1997, czyli płonący wokalista i ogniowy łuk



Dokładnie to było tak, że muzykę Rammstein przyniósł do pracy były kolega. Ich pierwszą płytę, a dokładnie kasetę magnetofonową z jej nagraniem. Płyta nazywała się Herzleid i była wydana w 1995 roku. I powiem szczerze, że nie podzielałem wtedy jego fascynacji. Było tam kilka dobrych utworów, jednak po nich płyta zwyczajnie siadała i wiało nudą. Mimo pozytywnego przyjęcia przez krytyków muzycznego undergroundu nie polubiłem ich twórczości, przynajmniej do tego stopnia, żeby płytę kupić.

I stał się cud. Bowiem w 1996 roku, zespół nagrał album, który dla mnie pozostał dziełem niepowtarzalnym. Tą płytę uważam za najlepszą w ich dyskografii. Rok później przyjechali na festiwal Odjazdy do Katowic, a transmisję z koncertu oglądałem w programie 2 TV. O koncercie było bardzo głośno, bowiem pojawiły się obawy ze strony strażaków, którzy nie chcieli zgodzić się na niektóre efekty pirotechniczne (szczególnie  Du riechst so gut - 25:05). Poniżej zapis, szkoda że nie od początku (przed zapłonem płaszcza wokalisty), niemniej zawsze... 


Koncert odbył się 22.11.1997 roku. Tracklista: Rammstein (cut), Bestrafe mich, Sehnsucht, Asche zu Asche,  Seemann, Heirate mich, Du riechst so gut, Du hast, Engel, Wollt ihr das Bett in Flammen sehen?  

Polecam obejrzenie całości, nawet jeśli komuś lekko ciężkawe brzmienie nie przypada do gustu. Mamy tutaj bowiem całą masę ciekawych efektów, płonący płaszcz, ponton z keyboardzistą, łuk ognia, pochodnie, palące się mikrofony, czy ogniowe fajerwerki... 

Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że w zapisie brakuje piosenki Spiel mit mir. Swego czasu zespół w wywiadzie akcentował, jak ważna to piosenka, dotycząca cierpienia powodowanego zboczeniem, jakim jest  pedofilia.  Pozwolę sobie zatem uzupełnić zazdroszcząc tym, którzy mogli w tamtych czasach oglądać zespól na żywo. 
      

czwartek, 7 czerwca 2018

Chłodnofalowa jazda obowiązkowa: Branches - dystans, nostalgicznie prosto z Włoch


 Mój czas wypada

....Właśnie zaczęła się noc
I wracają sny
Zatrzymamy chwile
Zatrzymamy je
Tlen stanie się
Kolonią dymu
A rzeczywistość przyozdobi się w makijaż
By wyglądać pięknie
By wyglądać pięknie....
 
Noc trwa
Nasze oczy są teraz jak wydrukowane
Chemiczne emocje
Sztuczne uśmiechy
Kości policzkowe są kolonią
Wkoło oczu
A rzeczywistość
Zatraca urok
Noc się już kończy
Noc się już kończy
Noc się już kończy
Noc się już kończy....

Skądś

To skrawek
Naszych marzeń
Skądś
Z lądu wolności
Słowa lodowe
I nie ma słońca
Nie ma dźwięków
I światła
 
Są tysiące
Mokrych oczu
Z wielu miejsc
Na tym innym lądzie
Jest wiele rzeczy do powiedzenia
I tylko kilka sposobów
Mało czasu
I mała przestrzeń


Pokaż mi twoją twarz

Nie obawiaj się gdy
Zobaczysz mnie smutnym czy zdołowanym
Obawiaj się tylko wtedy
Gdy zobaczysz mnie oziębłym
Ponieważ światło słoneczne gdy coś napotyka
Zawsze tworzy cień
I to wszystko zawsze zmienia
 
W końcu księżyc
Jest bardziej szczery i jest taki nieśmiały
Zawstydzony tym, że nigdy
Nie ukaże się w pełni
W końcu księżyc jest bardziej szczery
I pod jego blaskiem

W jego blasku ja jestem również
Pokaż mi swoją twarz
W blasku księżyca
Pokaż mi swoją twarz
Oto moja
 
Nie obawiaj się kiedy
Mój wyraz twarzy jest dziwny, czy nie na miejscu
Obawiaj się jedynie
Kiedy zobaczysz mnie na czas
Nie obawiaj się kiedy mój wyraz twarzy jest zły
Spraw by prawda trwała
Tak długo jak moje przekonanie
Pokaż mi swoją twarz
W blasku księżyca
Pokaż mi swoją twarz
Oto jest moja
Pokaż mi swoją twarz

Dystans

Uciekłeś z tej klatki
Z tej klatki
Gdy ja byłam w izolacji
Teraz moje cierpienie
Moje cierpienie jest gorsze
I teraz moja ucieczka
Moja ucieczka jest trudniejsza
Może my
Może znowu się kiedyś spotkamy?
Może
Znowu
Może
Znowu
 
Uciekłeś z tych słów
Z tych słów
A ja zostałam
Sama ze sobą
Zbudowałam te ściany
Twoimi rękami
Ale tylko ja widziałam
Ich urzeczywistnienie
 
Może my
Może kiedyś się spotkamy
Może my
Może kiedyś znowu się spotkamy
Może kiedyś
Się spotkamy
Nie powinniśmy nic więcej mówić
Może znowu
Się spotkamy
Ale będziemy wtedy
Spali bez oddechu

Bez kierunku

Nigdy w tym miejscu na prawdę nie byłam
Blaknie sens cierpienia
Po dziesięciu latach widzę swoje nogi
Moje nogi
Przebyły długą drogę
 
Teraz
Nie potrzeba mi oczu
Nie ma potrzeby obserwacji
Bez kierunku co oznacza
Że czeka na mnie nowa rzeczywistość
Przy wejściu
Z głębi pokoi czasu
Do wysokich wiecznych gór lodowych
Mogę porzucić swoje zmysły
Zmysły
 
Nie potrzebuję oczu
Nie ma potrzeby obserwacji
Kierunek nie ma znaczenia
 
Kawałeczki pamięci niesione przez wiatr
Wiatr
Topią się przedmioty
W zamkniętych bramach
Deszcz łez na moich nogach
Poznaję zapach
Południowego wiatru

Pierwsze światła

Znowu się modliliśmy
O wieczną noc
Lśniącą pod
Pod nieruchomym księżycem
Przeklinając wiarę
Wiarę do naszych oczu
Płakaliśmy znowu
Za utraconym czasem
 
Wyciągając ręce
Ku tobie
Starać się znowu, zanim pierwsze promienie słońca nas nie roztopią Na zawsze
 
Grób dźwięku
W kołysce snu
Znaleźliśmy ciszę
Staraliśmy się marzyć
Ale cisza umarła
Jak umiera iluzja
Pośród pierwszych głosów
Pod pierwszymi światłami
Znowu wyciągam moje ręce do ciebie
Staram się zanim pierwsze słońce nie stopi na na zawsze

Gdzie świt przychodzi późno

Nie mam nic do powiedzenia
Bo jestem pusty wewnątrz
W drodze po wyrok
Nie możemy zrozumieć
Ciemności słonecznego lądu
Zdecydowały się odmienić
Ale światła lat
Są lata świetlne daleko stąd
 
Mam tak wiele do powiedzenia
Bo jestem pusty w środku
Nikt nie modli się o siebie
Głosy niespokojnych dusz
Czasem pytam się swego cienia
Gdzie my prze ten czas byliśmy
"Kiedy świt przyszedł późno
I nikt go nie pragnął"

ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów. Dziękujemy zespołowi Branches za przesłanie nam oryginałów tekstów. 


The sending of original lyrics by Branches band is gratefully acknowledged. 


Branches - Distance, płyta wydana we własnym zakresie. Realizacja: 1.01.2006. Tracklista: Branches, My Time Is Falling Out, From Somewhere, Show Me Your Face, Nice, Distance, No Direction, The Lure, First Lights, Where The Dawn Comes Late

Wszystkie piosenki na płycie skomponowane zostały przez duet Francesco Forestiere i Giampiero De Francesco. Pierwszy z nich gra w Branches na keyboardach, syntezatorach i śpiewa, drugi jest perkusistą. Ponadto w skład grupy realizującej ten album wchodzili jeszcze: Enrico Russo (wokal, gitara) i Giovanni Scuderi (gitara basowa). To ich debiutancki album, a do kolejnych dokonań zespołu jeszcze wrócimy. 

Szata graficzna płyty, jak i warstwa tekstowa nie należą do łatwych. Na okładce na tle nieba widać spalone gałęzie. Wewnątrz dziwny kolaż jakiejś prehistorycznej ryby i okna na świat. W środku sowa, i znowu dwa motywy z bramą. Myślę, że do szaty graficznej warto będzie wrócić w dziale z mojej płytoteki. Tymczasem zarówno szata jak i teksty sugerują, że mamy do czynienia z opowieścią sprzed czasów kiedy Ziemię nawiedziła ludzkość. Epoko lodowcowa, brak słońca, autor jakby błądził w prastarych czasach... Ale możliwe, że moja interpretacja jest błędna, może jak zazwyczaj chodzi o uczucia? W końcu cały urok sztuki polega na wielości interpretacji, a tylko autorzy tak na prawdę wiedzą, co mieli na myśli. Niemniej dziękujmy zespołowi za przesłanie tekstów, dzięki czemu Branches możemy dziś gościć u nas. Pierwszy, ale nie ostatni raz.       

środa, 6 czerwca 2018

Transkrypcja hipnozy Iana Curtisa z Joy Division - cz.5

Poprzednie części zapisu hipnozy Iana Curtisa, które z nagrania magnetofonowego przeniósł na papier Bernard Sumner (gitarzysta Joy Division, jednocześnie poddający IC hipnozie) opublikowaliśmy TUTAJ (cz.1), TUTAJ (cz.2), TUTAJ (cz.3) i TUTAJ (cz.4).  

Ian Curtis cofany jest w czasie do wczesnego dzieciństwa, następnie do okresu noworodka, a finalnie aż do okresu sprzed swoich narodzin. Dowiedzieliśmy się, że był angielskim prawnikiem o imieniu John, i mieszkał w domu ze swoją żoną. 

W kolejnej części cofnięty do roku 1830 Curtis wyjawia, ze był handlarzem książek pracującym w firmie Hayman na przedmieściach Londynu. Cofany dalej odnalazł się w więzieniu we Francji w roku 1642 lub 3 (TUTAJ)...

Publikujemy zapisy które nigdy nie ukazały się w naszym języku.


BS: Teraz rok do przodu w czasie, jeden rok, zrelaksuj się i powiedz, co widzisz?
IC: Ściany
BS: Jesteś w tym samym miejscu co poprzednio? Gdzie jesteś?
IC: W pokoju... Wygląda tak samo... Ale jest tutaj inny zapach... zapach jest inny
BS: Jak pachnie?
IC: Ja... Nie wiem...
BS: Są tam jacyś inni ludzie?
IC: Tak
BS: Wiesz dlaczego zostałeś tam umieszczony?
IC: Myślę, że miałem... gorączkę
BS: Czy to szpital, miejsce gdzie jesteś? Szpital dla chorych?
IC: Są tu inni ludzie... gorączka...
BS: Jakim językiem mówią?
IC: Po Francusku
BS: Znasz ten język?
IC: Nie... Mogę, umiem słuchać... i wiele mogę zrozumieć...
BS: A jakim językiem władasz?
IC: Angielski to język którego używam
BS: Ile masz lat?
IC: Ummm... 50.......51?..... Nic więcej nie wiem
BS: Tak więc zostałeś uwięziony we Francji, wiesz może gdzie? Jakiś rejon?
IC: Ja... Lion
BS: Lion?
IC: Mmmm
BS: Czy to za walkę przeciwko Francji?
IC: [cicho]... tak
BS: Kiedy walczyłeś, jakiej broni używałeś?
IC: Używaliśmy... [cicho] .. mieczy
BS: Jakich?
IC: Mieczy... Kling... Pistoletów...
BS: Zostałeś ranny podczas walki?
IC: Tak
BS: Gdzie?
IC: W nogę
BS: Którą?
IC: Dwa razy w prawą, raz w lewą... i .... cięcia na obu ramionach... na obu stronach... oba wygojone 
BS: W jakiej bitwie?
IC: To było we... Francji...i w... w Hiszpanii... i... to ni były bitwy tylko walki
BS: Walki? W jakiej armii walczyłeś?
IC: Czasami. Hiszpańskiej... Gdzie nasze armie zostały sprowadzone... razem... by walczyć...bratobójczo
BS: Rodzina z której pochodziłeś była znana?
IC: Nie... nie...
BS: Jak się nazywała?
IC: ... nie, nie, biedna, myślę...
BS: Jak się nazywała?
IC: Ojciec jest... anglikiem... to Cheacott 
BS: Jak?
IC: Cheacott
BS: Szklanka herbaty (teacott)?
IC: Matka była z Flamandii
BS: Z Flamandii?
IC: Mm. Nie pamiętam jej panieńskiego nazwiska. Wydaje się.. bardzo dawno... dawno odkąd...
BS: Zrelaksuj się. Słuchaj tylko mojego głosu, żadnych innych dźwięków, tylko mojego głosu. 

wtorek, 5 czerwca 2018

Brygada Kryzys, najlepsza płyta polskiej nowej fali: Robert Brylewski 25.05.1961 - 3.06.2018.


Centrala

Czekamy, czekamy
Czekamy, czekamy
Czekamy, czekamy
Czekamy, czekamy
Czekamy na sygnał
Czekamy na sygna
ł
Czekamy na sygnał

Czekamy na sygnał
Czekamy na sygnał
Czekamy na sygnał
Czekamy na sygnał
Czekamy na sygnał
Z centrali!
 
Czekamy, czekamy
Czekamy, czekamy
Czekamy, czekamy
Czekamy, czekamy
Wszyscy na jednej fali!
Centrala nas ocali
Centrala nas ocali, ocali
Ocali, ocali
Ocali, ocali
Ocali, ocali
 
Ufamy, ufamy
Ufamy, ufamy
Ufamy, ufamy
Ufamy, ufamy
 

Czekamy na sygnał
Czekamy na sygnał
Czekamy na sygnał
Czekamy na sygnał
Czekamy na sygnał
Czekamy na sygnał
Czekamy na sygnał
Czekamy na sygnał
Z centrali!
 
Czekamy, czekamy
Czekamy, czekamy
Czekamy, czekamy
Czekamy, czekamy
Wszyscy na jednej fali!
Centrala nas ocali
Centrala nas ocali, ocali
Ocali, ocali
Ocali, ocali
Ocali, ocali
 
Czekamy, czekamy
Czekamy, czekamy
Czekamy, czekamy
Czekamy, czekamy...

Radioaktywny blok

Beton, beton
Dom, dom
Winda, dom
Dom, beton
Ściana, beton
Beton, dom
Sklep, beton
Praca, dom
Radioaktywny blok!
 
Beton, dom
Dzień, beton
Praca, beton
Dom, dom
Winda, sklep
Beton, dom
Balkon, beton
Dom, dom
Radioaktywny blok!
Beton, beton
Dom, dom
Beton, beton
Dom, dom
Beton, beton
Dom, dom
Beton, beton
Dom, dom
Radioaktywny blok!

 Nie ma nic

Jeżeli jest coś nowego
Jeżeli jest nowy świat
Ten na który czekamy
I o którym marzymy
Na pewno nie ten
Na pewno nie
I tak tu już nie ma nic
I tak tu już nie ma nic
I tak tu już nie ma nic
I tak tu już nie ma nic
Do stracenia

Jeżeli jest coś pozytywnego
Jeżeli jest coś, co ma jakiś sens
Coś, co każdy wie
I czego każdy chce
Chcę zobaczyć to teraz
Chcę zobaczyć to tu
 

I tak tu już nie ma nic
I tak tu już nie ma nic
I tak tu już nie ma nic
I tak tu już nie ma nic
Do stracenia
 
Przebiłeś się przez front aż na tyły wroga
I pytam: komu służysz, zdecyduj się?
My służymy sobie
I wierzymy w siebie
Żyjemy teraz
Żyjemy tu
 

I tak tu już nie ma nic
I tak tu już nie ma nic
I tak tu już nie ma nic
I tak tu już nie ma nic
Do stracenia
 
Nie ma, nie ma, nie ma, nie ma
Nie ma, nie ma, nie ma, nie ma
Nie ma, nie ma, nie ma, nie ma
Nie ma, nie ma, nie ma, nie ma
 
Chcę zobaczyć to teraz
Chcę zobaczyć to teraz
Chcę zobaczyć to teraz
Chcę zobaczyć to teraz
 
Bo może rano już nie będzie tego wszystkiego
Może rano już nie będzie tego wszystkiego
Może rano już nie będzie tego wszystkiego
Może rano już nie będzie tego wszystkiego
Może rano już nie będzie tego wszystkiego
Może rano już nie będzie tego wszystkiego
Może rano już nie będzie tego wszystkiego
Może rano już nie będzie tego wszystkiego
I tak tu już nie ma nic!

Przestań śnić 

Jestem Twoim snem
A Ty jesteś moim
Zamykasz oczy i śnisz
Hej, co Ci się śni?
To tylko sen
To tylko sen
To tylko sen, sen, sen
Tylko śnisz
Tylko Ci się zdaje
Tylko halucynujesz
Piekło i raj
Obudź się!
Obudź się!
Obudź się!
Obudź się!
Obudź się!
Obudź się!
Obudź się!
Obudź się!
 
Stracisz swoje sny
Stracisz swoje sny
Stracisz swoje sny
Stracisz je i Ty, i Ty
 
Obudź się!
Obudź się!
Obudź się!
Obudź się!
Obudź się!
Obudź się!
Obudź się!
 
Wszystko się zmienia
Cały świat
Płonie wielki ogień
I wieje wielki wiatr
Wszystko się zmienia, zmienia
Zmienia, zmienia, zmienia, zmienia...
 
Jestem Twoim snem
A Ty jesteś moim
Zamykasz oczy i śnisz
Hej, co Ci się śni?
Obudź się!
Obudź się!
Obudź się!
Obudź się!

The real one/ Ten prawdziwy

He comes one day/ on przychodzi pewnego dnia 
Remember/ pamiętaj
He comes again/ znowu przychodzi

Nobody ever knows the time/ nikt nigdy nie wie kiedy
Noone knows the place/ nikt nie zna miejsca
He came to our fathers/ przychodził do naszych ojców

Many times before/ wiele razy wcześniej
He promissed to come again/ obiecywał znowu przyjść
So everybody could know/ tak wiec każdy powinien wiedzieć
He comes one day/ że kiedyś nadejdzie
Remember/ pamiętaj
He comes again/ znowu nadejdzie

Watch out!/ uważaj
He's comming your way/ idzie twoją drogą
Don't let him down/ nie zawiedź go
He's the real one/ on jest prawdziwy


Trvelling Stranger/ Podróżujący obcy

I see crashing structures/ widzę łamane struktury
Lifeless shapes break/ nieżywe kształty pękają

There's nothing to regret/ nie ma czego żałować
It's only a big fake/ to tylko wielka mistyfikacja
Face to face with dragons/ twarzą w twarz ze smokami
That want to swallow the sun/ co pragną połknąć słońce
 

I give'em my body/ oddaję im swoje ciało
And they start to run/ a one zaczynają swój bieg
I'm a traveling stranger/ jestem podróżującym obcym
And I'm traveling thru' your mind/ przez twoją pamięć
I'm a traveling stranger/
jestem podróżującym obcym
And I'm traveling thru' your mind/ przez twoją pamięć
I'm a traveling stranger/ jestem podróżującym obcym

And I'm traveling thru' your mind/ przez twoją pamięć
I'm a traveling stranger/ podróżującym obcym
And I'm traveling thru' your mind/ przez twoją pamięć
 

Then I see the light/ później widzę światło
Shinin' nite and day/ świecące noc  i dzień
There ain't no hidden place/ nie ma gdzie się ukryć
It could not penetrate/ nie ma gdzie wniknąć
Lifeless shapes are broken/ nieżywe kształty znikają
Life is everywhere/ teraz wszędzie jest życie
Life is everlasting/ życie jest wieczne 
It's what we all share/ jest tym w czym uczestniczymy
 

I'm a traveling stranger/ jestem podróżującym obcym
And I'm traveling thru' your mind/ przez twoją pamięć
I'm a traveling stranger/ podróżującym obcym
And I'm traveling thru' your mind/ przez twoją pamięć
I'm a traveling stranger/ obcym
And I'm traveling thru' your mind/ przez pamięć
I'm a traveling stranger/ obcym
And I'm traveling thru' your mind/ przez twoją pamięć

Except One/ Poza jednym

If you find a key to every door/ jeśli odnajdziesz klucz do każdych drzwi
Except one/ poza jednymi
If you win every war/ jeśli wygrasz wszystkie wojny

Except one/ poza jedną
If you solve all your problems/ i kiedy rozwiążesz problemy

Except one/ poza jednym
If you find every answer/ znajdziesz wszystkie odpowiedzi

Except one/ poza jedną
Don't come to me/ nie przychodź do mnie

Don't ask me why/ nie pytaj dlaczego
'Cos I don't know.../ bo ja nie wiem....
'Cos I have found a key to every door/ bo ja znalazłem klucz do wszystkich drzwi
Except one/ poza jednymi
And I have won every war/ wygrałem wszystkie wojny

Except one/ poza jedną
And I have solved all my problems/ i rozwiązałem wszystkie moje problemy
Except one/ poza jednym

And I have found every answer/ i znalazłem wszystkie odpowiedzi
Except one/ poza jedną

So don't come to me/ tak więc nie przychodź do mnie
Don't ask me why/ i nie pytaj dlaczego
'Cos I don't know/ bo ja nie wiem

Ganja/ Ganja
 
I feel, I feel, I feel, I feel your velvet touch/ czuję twój aksamitny dotyk
When you come, when you come, when you come, when you come to to my brain/ kiedy wchodzisz w mój mózg
And you take, and you take, you take, you take me to my heart/ i zabierasz mnie do mojego serca
So I want, I want, I want, I want to sing again/ tak że znowu chcę śpiewać

Ganja, ganja, ganja, ganja/ ganja
So good for everybody/ tak dobra dla każdego

Ganja, ganja, ganja, ganja/ ganja
So good/ tak dobra
Ganja, ganja, ganja, ganja/ ganja

So good for everybody/ tak dobra dla każdego
Ganja, ganja, ganja, ganja/ ganja

So good/ tak dobra
 
Some people say it's far away/ niektórzy mówią że to daleko
I say it's here/ a ja mówię że to tutaj

It's so clear/ to jest tak wyraźne
When you/ kiedy ty
  
Fallen, Fallen is Babylon/ Babilon upada
 
Babylon inside me/ Babilon wewnątrz mnie
Is projecting to the outside/ wychodzi na zewnątrz
Darkness in my eye/ ciemność w moim oku 

Is babylon outside/ to Babilon na zewnątrz
So I go to zion/ tak więc podążam do Syjonu

To the mount mehru/ ku górze Mehru
I sit down on the top/ siadam na szczycie
Take a look around and see/ rozglądam się i widzę
I tell you what/ powiem wam co
 

Fallen, fallen is babylon/ upadający Babilon
Fallen, fallen is babylon/ upadający Babilon
Fallen, fallen is babylon/ upadający Babilon
And the wall of babylon is fallen/ mury Babilonu padają
 

Ask the beasts and they will teach you/ zapytaj bestii a one ci powiedzą 
The birds in the air they will tell you/ ptaki w locie powiedzą
Green plants they will teach you too/ zielone rośliny też ci oznajmią
And the fish in the see will declare to you that/ i ryby w morzu zadeklarują
Fallen, fallen is babylon/ że Babilon upada

Fallen, fallen is babylon/ upada Babilon
Fallen, fallen is babylon/ Babilon upada
And the wall of babylon is fallen/ ściany Babilonu upadają
 

Love is the shelter, love is the key/ miłość jest schronem i kluczem
Love is all creation/ miłość to każde stworzenie
Reality is living free/ rzeczywistość się uwalnia

Love is our liberation/ miłość to nasze wyzwolenie
Fallen, fallen is babylon/ Babilon upada

Fallen, fallen is babylon/ Babilon upada
Fallen, fallen is babylon/ Babilon upada
And the wall of babylon is fallen/ ściany Babilonu upadają


ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów. 




Brygada Kryzys - Brygada Kryzys, Tonpress 1982. Tracklista: Strona A: Centrala, Radioaktywny blok, Nie ma nic, Przestań śnić, Strona Z: The real one, Travelling stranger, Except one, Ganja, Fallen fallen is Babylon. Tomasz  Lipiński - śpiew, gitara, Robert Brylewski - gitara, Ireneusz Wereński - gitara basowa, Janusz Rołt - perkusja, Jarosław Ptasiński - instrumenty perkusyjne, Tomasz Świtalski - saksofon.  

To był czas kiedy w Polsce budziła się wolność. Ta płyta niosła ze sobą niesamowity przekaz. Świeżość brzmienia, styl nowej fali zmieszany z chłodnymi brzmieniami (jak choćby w moim ulubionym Travelling stranger), ale przede wszystkim kpiny z bloku socjalistycznego. Wtedy kiedy jeszcze sygnały szły z Centrali, i wszyscy nadawali na jednej fali. Ale była już nadzieja, że mury Babilonu jednak całkowicie upadną. Czy nie przypomina to Orwella i jego Roku 1984?

Płytę (mającą strony A i Z) w tamtych czasach było bardzo trudno kupić, dodatkowo, miała niesamowicie wysoką cenę. Fortunnie w tzw. Domach Książki, przy odrobinie szczęścia można było dostać.  Oczarowany odkupiłem drugi egzemplarz  od kolegi, któremu brzmienie Brygady nie przypadło do gustu. Lubił spokojne klimaty z 4AD, a tutaj jednak mamy rewolucję. Oba egzemplarze mam w swej kolekcji do dziś... 

W tamtych czasach Brygada Kryzys stała po jasnej stronie mocy. W podziemiu muzycznym krążyła ich płyta wydana w UK z taką oto okładką:   


Wtedy wiedzieliśmy już wszystko. Później nadeszła inna epoka i Brygada ewoluowała w nowe zespoły. Autorem muzyki do wszystkich utworów na płycie Brygada Kryzys był Robert Brylewski


Robert Brylewski zmarł 3.06.2018 w Warszawie. Jego muzyka, zwłaszcza z TEJ płyty, w TYCH wersjach i z TAMTEGO czasu, zostanie na zawsze z nami. 

poniedziałek, 4 czerwca 2018

Swans - jak to wszystko się zaczęło, Michel Gira o matce alkoholiczce, więzieniu, narkotykach Madonnie i blefowaniu na gitarze basowej, cz.1


Kiedy byłem młody i dziki, tzn. brałem regularnie twarde narkotyki i byłem agresywnie niemiły wobec każdego wokoło mnie, razem z jednym z przyjaciół zwykliśmy grywać w grę nazywaną "Bill Bronson". Nazwaną tak po Bilu Bronsonie basiście Swans, który grał w zespole w latach 1995 - 1997. Dostawało się punkt za każdego spotkanego danej nocy ex-członka Swans. Jeśli spotkało się samego Billa Bronsona, wygrywało się. Jeśli natomiast muzyka spoza orbity Swans, np. Jona Spencera czy kogokolwiek innego, przegrywało się.         

Michael Gira zmienia się, ja się zmieniam. Mój manager zawołał mnie i powiedział: Michael Gira się zmienia. Wiesz, że mam reputację bycia prawdziwym kretynem, ale nim wcale nie jestem? 

Michel Gira urodził się w Los Angeles  w roku 1954. Jego dzieciństwo było z wielu powodów okropne. Matka była alkoholiczką i poświęcała czas głownie jego młodszemu bratu. Po tym jak Michel został aresztowany w Kalifornii za drobne przestępstwa, i groziło mu umieszczenie w wiezieniu dla nieletnich, ojciec zabrał go do Niemiec, gdzie sam pracował w fabryce narzędzi. Kiedy ojciec chciał oddać go do szkoły Gira uciekł podróżując autostopem przez Jugosławię, Grecję, Turcję i Izrael. Wcześniej raz już uciekł, w wieku 15 lat by pojechać do Belgii na festiwal Actuel (podobny w stylu do Woodstock). Tam widział Yes, Zappę i Pink Floyd.  

Teraz kiedy sam jestem ojcem, trudno jest mi wyobrazić sobie, jak mogłem swoim rodzicom zgotować takie piekło.  

Druga ucieczka z domu miała miejsce kiedy Gira już brał narkotyki. Skończył w więzieniu w Izraelu. Sprawa była poważna, bowiem tym razem wylądował w więzieniu dla dorosłych za sprzedawanie haszyszu. Był tam kilka miesięcy, po czym został uwolniony i odesłany do swojego kraju. 

O mało co nie zostałem zgwałcony. Ale szczęśliwie byli tam starsi hippisi, którzy mnie obronili. Jedyną rzeczą, którą wtedy robiłem, to było czytanie wszystkiego co mi wpadło w ręce. 

Widział torturowanych Palestyńczyków. Ostatecznie jeden z współwięźniów skontaktował się z prawnikiem, który go uwolnił, i Gira wrócił do pracy polegającej na przerzucaniu pyłu w kopalni miedzi. 

Spałem na plaży, i wspaniała perska pani, która była Żydówką, przygarnęła mnie do siebie. Ona była dla mnie jak matka, której wtedy z desperacją potrzebowałem. Skontaktowała się z moim ojcem. Ten wziął mnie do Kalifornii i powiedział: jesteś u siebie. Teraz, kiedy sam jestem ojcem, trudno jest mi sobie wyobrazić, jak mogłem swoim rodzicom zgotować takie piekło.    

Gira nie odzywał się do ojca przez kolejne 15 lat. W Kalifornii uzyskał GED (dyplom ukończenia szkoły średniej), poszedł do koledżu, uzyskał stypendium artystyczne, i rozpoczął karierę. Rzucił jednak szkołę przed zakończeniem ostatniego semestru. Wtedy zaczynał się okres punka i Gira przeniósł się do Nowego Jorku. Tam wszyscy przyszli członkowie Swans przesiadywali głównie w barach.

Pamiętam jak pewnego razu leżałem w łóżku z Jarboe. Mieliśmy klimatyzator zawieszony w bramie i słychać było przez niego wszystko, co dzieje się na zewnątrz. To było koło 2 w nocy i wtedy usłyszałem taki dźwięk, jakby piły,  i zadałem sobie pytanie - co to kurwa jest? Otworzyłem drzwi i zobaczyłem dzieciaka, jeżdżącego na rowerze trójkołowym, samego, po porozbijanym szkle wszędzie wokół niego.      

Przyjechaliśmy do Nowego Jorku z poczuciem, że odniesiemy tutaj sukces - za pomocą psychodelicznej gotyckiej nowej fali. Mieliśmy dobre teksty. Pierwszy raz mogłem słuchać własnej muzyki przez więcej niż kilka sekund, nie odczuwając zażenowania.     

Dan Braun który stworzył Circus Mort wraz z bratem Joshem, Girą i Rickiem Ollerem, nieco inaczej wspominają pierwsze próby zespołu. 

Gira i Oller mieli zażyłą relację. Grali u nas swoje piosenki a my obaj bardzo je lubiliśmy. To było inne, niż wszystko co grano wtedy w Nowym Jorku. Były w  tym elementy Kurta Weila, the Screamers i widać było wpływ zespołów z Los Angeles.    

Braun pamięta też jak przyszła partnerka Giry, Madonna, (tak tak, TA Madonna) zapukała do ich drzwi. Pytała, czy któryś z nas ma papierosa. Wszyscy skoczyliśmy do niej, żeby być pierwszym częstującym. Powiedziała, że ma próby na dole w hallu, i że powinniśmy zamilknąć ze swoimi na jakiś czas. Kiedy poszła wszyscy zaczęliśmy wykonywać sprośne gesty. To była ta chwila kiedy Madonna i Gira spotkali się po raz pierwszy.   

To był także początek końca Circus Mort, który implodował w 1981, po wydaniu pierwszego singla.  


Spotkałem później Rhysa Cathama. Dał mi swoją gitarę basową. Nie umiałem na niej grać. Ale bass jest na tyle łatwy w użyciu, że możesz blefować, że grasz, jak długo nie chce się zostać prawdziwym muzykiem. Rhys nauczył mnie także, jak go stroić.    

Warto posłuchać, bo rzeczywiście brzmieli bardzo interesująco. Przed nami  ich singiel Circus Mort (Labor Records, 1981):


Tracklista: Swallow You, Children Remember, Yellow Light, Watch The Puppet

Pierwszy koncert zespołu po nagraniu singla miał miejsce w 1981 roku kiedy supportowali Bauhaus. Po tym Gira i Kane odeszli by stworzyć Swans. Dan Braun dołączył do nich krótko po tym, i wspólnie zrealizowali Body to Body, Job to Job

CDN.

W tekście wykorzystano fragmenty wywiadu z Michelem Gira opublikowanym TUTAJ.

niedziela, 3 czerwca 2018

Philippe Carly - exclusive post for Isolations. blogspot. com: My Joy Division photos from Plan K/ Specjalnie dla Isolations: Philippe Carly o swoich zdjęciach Joy Division z koncertu w Plan K


After the two Joy Division gigs at Plan K I printed an 8x10 set of the photos I had taken. I was aware that Annik knew the band, their management and Factory Records. So I gave her the photos and asked her to forward them to the group as a souvenir of their Brussels gigs. And then I forgot about them. 

In 2002, a friend, Nicolas Warztacki, advised me to retrieve my negatives from storage. So I began to scan them and created a website (www.newwavephotos.com) to share my photos with the online community. The rapid success of the site caught me off guard: I thought it would only attract a few nostalgic old timers, but I soon came to realise that many visitors are quite young, and eagerly searching for information about that particular musical period. So I set out to provide as many relevant links (fan sites, blogs, interviews) as possible for each band featured. This was way before most of the bands had any official sites, MySpace, Facebook, Twitter, etc. Searching for Joy Division links to add to my site, I realised that this picture of Ian and it’s twin sister had travelled far and wide, without credit, on multiple web pages, in books, on merchandise, etcetera. I also discovered the photo had been used on the cover of Deborah Curtis’ book Touching From a Distance - and credited to Kevin Cummins! There followed a long investigation lasting many months, during which everyone pleaded innocence and tried to shift the blame. But Kevin provided much needed help and encouraged me to continue and persevere to obtain what was due. Little by little the puzzle pieces fell into place: Annik had indeed handed the photos over to the band, Factory liked them, but since they were somewhat disorganised they just copied them and added them to their press kits, which in turn led to their uncontrolled distribution. Ian’s tragic demise did the rest. 

But how did my picture end up on the front cover of Touching From a Distance? The first, hardcover, edition of the book featured a Kevin Cummins photo on the cover. When the publisher produced a second edition they didn’t want to pay another licensing fee. So they used my photo instead from the Factory press kits. And forgot to update the credit. Being the author of an iconic photo has been both a blessing and a curse. A blessing, because very few photos reach, in their field, such a level of celebrity. A curse, because it is a like the proverbial tree that hides the forest, and I often feel my work has been reduced to that single image, the success of which is mostly due to Ian’s tragic fate. 

Philippe Carly - for Isolations.blogspot.com

New York had CBGB, Paris had Les Bains Douches, Amsterdam had the Paradiso, Manchester had its Haçienda. And from 1979 to 1986 the Belgian capitol Brussels had Plan K, a wondrous countercultural centre housed in a former sugar refinery, and destination of choice for those seeking cutting edge music, avant-garde happenings, films, dancing, and industrial architecture. The list of headline attractions at Plan K reads like a who’s who of post-punk. Joy Division, Cabaret Voltaire, William S. Burroughs, The Human League, Orange Juice, Josef K, Scritti Politti, James White, Tuxedomoon, Front 242, Bauhaus, The Slits and many more. Most of these legendary performances were documented by noted new wave photographer Philippe Carly, who has selected the best of his images for this rich and varied book, giving readers a unique opportunity to relive these moments as if they were standing in the front row. Pride of place goes to all 54 images shot by Philippe at two landmark shows by Joy Division at the venue on 16 October 1979 and 17 January 1980. However, he has scanned and carefully restored 270+ original negatives from more than 70 different performances at Plan K. In addition, Philippe has invited musicians, journalists, collaborators, designers and spectators to share their memories and anecdotes. From taking these photos to designing this book it’s been a labour of love says Philippe. Whether you are interested in photography and design, or simply nostalgic about some of the greatest bands of the post-punk era, this book will be what your coffee table has always been waiting for.

Born and raised in Belgium, Philippe Carly was taught photography by his father. Caught up in the punk explosion of 1977, he soon realized his own musical skills were sorely lacking even by the modest one chord wonder standards of the day, and that the only way for him to ride the new wave was through photography. Embracing the punk motto Get up and do it he began to shoot right away, learning as he went along.


For more than a decade Philippe spent most of his free time photographing famous (and not so famous) groups in concert halls, clubs, bars, school gyms, back rooms and recycled industrial halls. Many of these images were published in rock magazines including More, En Attendant, Sounds, Vinyl, Télé Moustique, Pulsion, Ecoute and Trespassers W, and also used as artwork for books and record sleeves.
 

After access at concerts became increasingly problematic for free-lance photographers Philippe largely withdrew from the music scene. However in 2001 he launched a website drawn from his unique archive (www.newwavephotos.com), which proved an immediate and unexpected success among young and older music lovers alike.

Currently Philippe awaits delivery of a prototype machine that will carry him back in time to re-shoot these landmark concerts (as well as several he missed) with the aid of increased skills and modern digital equipment, and unhindered by the cost of 35 mm film.

Translation into Polish: 

Po dwóch koncertach Joy Division  w klubie Plan K wydrukowałem serię zdjęć 8x10 które wtedy zrobiłem. Wiedziałem, że Annik (Honore) zna zespół i ich managerów z Factory Records. Dlatego dałem jej te zdjęcia i poprosiłem, żeby podarowała zespołowi, na pamiątkę koncertów w Brukseli.  I później zapomniałem o tym zupełnie. 

W 2002 roku, mój przyjaciel, Nicolas Warztacki, doradził mi, żebym wyszukał tamte stare negatywy. Tak więc zeskanowałem je i utworzyłem stronę www.newwavephotos.com (TUTAJ) by podzielić się zdjęciami ze społecznością sieci. Nagły sukces tej strony strasznie mnie zaskoczył. Myślałem, że przyciągnie tylko kilku nostalgicznych ludzi  żyjących starymi czasami, ale wkrótce przekonałem się, że odwiedzający to młodzi ludzie, szukający konkretnych informacji o tamtym szczególnym czasie w muzyce. Tak więc starałem się śledzić i podawać tak wiele linków ile to możliwe do fanów i zespołów z tamtych czasów, lub je opisujących. To były czasy zanim większość zespołów miała swoje oficjalne strony w sieci, na MySpace, Facebook, Twitter itd. Szukając linków do stron o Joy Division, tak aby zamieścić je na mojej stronie, zrozumiałem, że to zdjęcie Iana i jego bliźniaczki obiega świat bez wskazania źródła, i to nie tylko na stronach www ale i w książkach czy innych materiałach. Odkryłem też, że zdjęciu użytemu na okładce książki Deborah Curtis, Touching From a Distance, przypisano autorstwo Kevina Cumminsa! Następnie przeprowadzono wielomiesięczne śledztwo, podczas którego każda ze stron udowadniała swą niewinność i przerzucał winę na innych. Ale Kevin pomógł mi najbardziej i zachęcił do trwania w ustalaniu, co tak na prawdę zaszło. Pomału klocki układanki znalazły swoje miejsca: Annik rzeczywiście przekazała zdjęcia zespołowi, a w Factory bardzo się spodobały, i ponieważ panował tam bałagan, skopiowali je i dodali do materiałów promocyjnych, poddanych niekontrolowanej dystrybucji. Tragiczny zgon Iana dopełnił sprawę. Ale jak moje zdjęcie trafiło na okładkę Touching From a Distance? Pierwsze, twardookładkowe wydanie książki miało rzeczywiście zdjęcie Cumminsa na okładce. Kiedy produkowano drugie wydanie, wydawca nie chciał płacić za licencję. Dlatego użyli mojego zdjęcia zamiast tego z wydawnictw reklamowych Factory. I zapomnieli zaktualizować dane autora.  

Będąc autorem kultowego zdjęcia, czuję się jednocześnie błogosławionym, jak i przeklętym. Błogosławionym, bo wiele zdjęć osiągnęło w społeczności znamiona znakomitych. Przeklętym, bo to jest jak przysłowiowe drzewo, za którym kryje się las, dlatego często czuję się jak autor którego dorobek jest zredukowany do tego jednego zdjęcia, którego popularność ma swoje źródło w tragicznym losie Iana Curtisa.

Philippe Carly dla Ioslations.blogsport.com

Nowy Jork miało swoje CBGB, Paryż, Les Bains Douches, Amsterdam - the Paradiso, Manchester Haçiendę. A od 1979 do 1986 stolica Belgii Bruksela miała swój Plan K, cudowne  centrum antykulturowe, umiejscowione w dawnej rafinerii cukru i bedące miejscem przeznaczenia dla szukających ostrej muzyki, wydarzeń awangardowych, happeningów, filmów, tańca i industrialnej architektury. Lista zespołów grających w Plan K wygląda jak who is who post-punka. Joy Division, Cabaret Voltaire, William S. Burroughs, The Human League, Orange Juice, Josef K, Scritti Politti, James White, Tuxedomoon, Front 242, Bauhaus, The Slits i wielu, wielu innych. Wiele tych legendarnych występów została udokumentowana przez Philippe Carly, który wybrał najlepsze zdjęcia ubogacajac książki i dając czytelnikom możliwość unikalnego obcowania  z wydarzeniami twarzą w twarz. Na zaszczytne miejsce wysuwają się jego historyczne zdjęcia Joy Division na występach 16.10.1979 i 17.01.1980. Poza tym, autor zeskanował i przechowuje ponad 270 oryginalnych negatywów z ponad 70 różnych koncertów w Plan K. Ponadto Philippe zaprasza muzyków, dziennikarzy, współpracowników, kreatorów mody, do dzielenia się z nim anegdotami i wspomnieniami. Zrobienie tych zdjęć i opracowanie książki to wynik prawdziwego zamiłowania, mówi Philippe. Bez względu na to, czy jesteś zainteresowany zdjęciami, czy po prostu wspomnianiami tamtych czasów i wielkich zespołów, ta książka będzie tym na co oczekiwał twój czytelniczy stolik.

Urodzony i dorastający w Belgii Philippe Carly nauczył się fotografowania od swojego ojca. W obliczu eksplozji punka w 1977, szybko zrozumiał, że jego muzyczne zainteresowania nie muszą skupiać się tylko na jedynie muzycznym akordzie, ale może też skupić się na dokumentowaniu wydarzeń tamtych czasów poprzez fotografię. Podchwytując motto punka: Rusz tyłek i zrób to! zaczął fotografować zdarzenia wkoło siebie. Więcej niż dekadę, Philippe spędził większość swojego wolnego czasu na fotografowaniu znanych i nieznanych zespołow, koncertów w klubach, barach, holach, szkołąch itd.  Wiele z jego zdjęć zostało opublikowanych w znanych magazynach, jak More, En Attendant, Sounds, Vinyl, Télé Moustique, Pulsion, Ecoute and Trespassers W, a takze użytych przez artystów na okładkach płyt. Kiedy dostęp na koncerty stał się dla fotografów ograniczony, wycofał się ze sceny muzycznej. W 2001 roku otworzył stronę, o której piszemy powyżej (www.newwavephotos.com).
 

Obecnie Philippe oczekuje na dostarczenie mu prototypu maszyny, która zabierze go do przeszłych czasów, tak aby mógł ponownie je fotografować (również te których nie dał rady) za pomocą nowoczesnego sprzętu cyfrowego nie posiadającego takich ograniczeń, jakie ma film 35 mm.

Isolations: All rights reserved. We gratefully acknowledge Mr. Philippe Carly for this text, his memories, and the promise to visit the past again, to take better photos. Please, if you go there on your machine, do not forget to take us with you. Regards. 

The link to the book by Philippe Carly (BOOK)