Ostatnio dość mocno eksplorujemy na naszym blogu historię i dalsze losy Minimal Compact (TUTAJ) - niezwykle ważnego zespołu z Izraela, choć tak naprawdę trudno powiedzieć że z tego kraju, bo tworzyli głownie w Amsterdamie a później w Brukseli. Po rozpadzie zespołu muzycy tworzą dalej, co zaowocowało tak znakomitymi wydawnictwami jak choćby Fortisakharov (projekt Rami Fortisa - wokalisty i Berry Sakharova - gitarzysty Minimal Compact) i ich On Gurad (opisanym TUTAJ), czy doskonałym albumem basistki i wokalistki Minimal Compact Malki Spigel pt. Rosh Ballata, opisanym przez nas TUTAJ. Dzisiaj natomais chcemy przedstawić zespół w którym gra aż dwóch artystów z Minimal Compact, czyli Malka i Max Franken - perkusista. W zespole tworzy też Colin Newman, exczłonek legendarnej kapeli postpunkowej Wire, mąż Malki.
Poza nimi w kapeli działają też Robin Rimbaud, brytyjski artysta balansujący między rockiem eksperymentalnym a soulem, gitarzysta od dzieciństwa.
Zespół powstał w roku 2004 i był podporą wytwórni stworzonej przez Malkę i Colina - Swim Records. Pierwsza EP-ka Headgit, wyszła w tym samym roku, a rok później ukazał się pierwszy album zespołu, pt. Profile.
W 2007 roku ukazał się kolejny album grupy, pt. Art Pop. Zespół nagrał go stosując przestarzałe techniki zapisu dźwięku. Finalnie w roku 2009 nagrali płytę Landing, będącą wynikiem ich podróży do Rotterdamu. Po jakimś czasie kapela na chwilę zawiesiła działalność oddając się swoim solowym projektom, by powrócić do studio i nagrać w 2014 album Waiting for a Sign. Jest to bardzo specyficzna muzyka, zespół poszedł w kierunku bardziej akustycznego rocka. Utwory są spokojniejsze a teksty raczej spokojnie monorecytowane. To znakomita muzyka.
Na koniec kilka słów o wytwórni Malki i Colina - Swim Records. Nie jest to jakiś ogromny projekt, niemniej muzyka jaką oferuje jest niezwykle ciekawa. Tak też poza sześcioma wydawnictwami Malki Spigel i wspomnianymi powyżej wydawnictwami Githead,oferuje jeszcze nagrania Colina Newmana i kapeli o nazwie Immersion .
Pod tą tajemniczą nazwą kryje się projekt... Malki i Colina. Nie mamy zatem tutaj do czynienia z niczym nowym jeśli chodzi o artystów, tylko jest to kolejny miks. Tym razem jednak to niezwykle interesująca muzyka... instrumentalna. Czy ktoś pamięta instrumentalne wcielenie Minimal Compact pod tytułem Lowlands Flight, opisane przez nas TUTAJ? Immersion to jakby dalszy ciąg, nie widać w nim jednakże neurotycznych wpływów Fortisa i Birnbacha. Jest więcej elektroniki, awangardy i nieco motywów muzyki regionalnej. A jak wygląda to na żywo? Proszę bardzo - oto pełen zapis koncertu Immersion z 2017 roku.
Tym oto sposobem przedstawiliśmy kilka wcieleń wybitnych muzyków. I żeby zakończyć na tym od czego zaczęliśmy, poniżej dokument Profile, krótki film pokazujący profil Githead - urywki z prób i występów w reżyserii Renate Ziegermann.
Na koniec kilka przydatnych linków - strona Swim Records jest TUTAJ, a kanał Githead na YT TUTAJ.
Wkrótce omówimy solowe projekty pozostałych muzyków Minimal Compact. A na koniec - powróćmy jak za dawnych lat, do czasów, które nigdy już nie wrócą, a które roztaczają w nas niepowtarzalne klimaty...
Do czasów, kiedy muzyka znaczyła wszystko. Bo dzisiaj już nikt nawet o ułamkach promila nie potrafi zbliżyć się do tego poziomu, osiągnąć przekaz który wbija się w każdy atom naszych komórek. Amen.
Takie klimaty tylko u nas - dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
The musicians own everything, the company owns nothing. All our bands have the freedom to fuck off - powyższe zdanie pochodzi ze słynnego kontraktu zawartego pomiędzy Wytwórnią Factory Records, reprezentowaną przez Tony Wilsona, z muzykami Joy Division. Tony, jak głosi legenda, podpisał go własną krwią. Inne pogłoski twierdzą, że nie tylko podpis ale cały kontrakt spisany był krwią. Scena spisywania kontraktu znajduje się w filmach 24 Hour Party People (pisaliśmy o nim TUTAJ) oraz Control. Podobno umowa została napisana na papierowej serwetce po występie Joy Division w Grenada TV. Podobno potem, oprawiony w ramki, kontrakt zawisł na ścianie gabinetu Wilsona w FR, podobno… Można by dodać jeszcze niejedno, ale pora może zadać pytanie, czy taki kontrakt rzeczywiście istniał?
Nie napisali o nim ani Deborah Curtis, ani Bernard Sumner, ani Peter Hook. Sam Wilson raz zaprzeczał jego istnieniu, kiedy indziej opisywał z detalami techniczne aspekty złożenia podpisu. W jednym z wywiadów tak mówił: Chciałby również wyjaśnić kilka innych nieporozumień, w tym opowieść, że wypisywałem umowy z muzykami krwią. Nigdy nie spisałem kontraktu krwią - mówi rozbawiony. Był podpisany krwią, a nie napisany krwią (LINK). Z kolei prestiżowy portal donosił o napisaniu krwią (LINK). Informacja o kontrakcie pisanym krwią znajduje się także na nieoficjalnej, lecz najbardziej znanej stronie, poświęconej historii wytwórni, założonej przez Johna Coopera (LINK). Czy kiedykolwiek dowiemy się prawdy?
Sam pomysł na taki kontrakt jest niezwykle literackim zabiegiem. Jest powtórzeniem nieomal sceny z Fausta, w której ten podpisuje z diabłem cyrograf, w zamian taką chwilę, o której bohater powie trwaj, jesteś piękna. Podpisuje krwią, bo jak twierdzi Mefistofeles, Krew ma specjalne właściwości w sobie. My nie chcemy wyrokować, czy Wilson wcielił się w Mefistofelesa a Ian Curtis miałby przyjąć rolę Fausta. Zamykając krótkie rozważania na temat kontraktu, chcemy jednak zauważyć, że taka umowa staje się - niczym poemat Goethego – poezją. Ulotną, niezwykłą, nierzeczywistą. Nigdzie bowiem ów kontrakt nie został pokazany, ani na żadnej wystawie, ani na żadnej aukcji.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
To jeden z wierszy niderlandzkiego fotografa Franka Peters (ur. 1976 r.), którego prace są równie zwięzłe. Obie formy poetyckie (przyjmujemy za taką również obraz) mają wiele wspólnego z japońskim Haiku - także odnoszą się do życia i śmierci, są pełne stoickiego spokoju, a także - co przecież nie wyklucza się - afirmacji chwili, czyli cząstki życia zamkniętej w kadrze.
Peters tworzy w stylu, który wyjątkowo cenimy, czyli jest minimalistą, a większość jego prac wykonana jest w technice czarno-białej. Już to wystarczy, abyśmy zapragnęli je pokazać naszym czytelnikom. Ale zanim to nastąpi może kilka zdań o bohaterze dzisiejszego dnia: Frank Peters urodził się i wychował w Dordtenaar, w Niderlandach (do niedawna zwanych Holandią). Teraz mieszka w Groede w Zelandii, gdzie jego żona od trzech lat prowadzi pensjonat. Frank interesuje się fotografią od 16 roku życia, pasją do robienia zdjęć zaraził się od ojca. Tematem jego prac jest szeroko rozumiany krajobraz: zarówno przyrodniczy jak i miejski. Nas głównie jednak uwiodły jego zdjęcia przyrodnicze i te o ograniczonym spektrum barw. Fotograf podziela zresztą naszą opinię stwierdzając w jednym z wywiadów iż: czerń i biel oraz monochromatyczność są moim zdaniem najbardziej odpowiednie dla fotografii artystycznej, ponieważ w tej palecie jest więcej duszy i dramatu. Dzięki takiej pracy mogę lepiej wyrazić siebie, ale to nie jest dogmat. Wszystko może się zmienić, ale powinno być interesujące. Po co Peters tworzy? I tutaj także artysta nie ma wątpliwości: Fotografia artystyczna to dla mnie tworzenie spokojnych, ulotnych, wzruszających chwil. Obrazów, które mówią więcej o samych fotografach, niż ujawniają piękna. O ile mogę ocenić, moja praca to głównie poszukiwanie równowagi, doskonałości, to ucieczka od rzeczywistości i tego czegoś nieznanego (LINK).
Skoro już wiemy, czego spodziewać się po zdjęciach Franka Petersa, po prostu musimy je obejrzeć:
Do 2020 roku prace Petersa były nagradzane w wielu prestiżowych konkursach fotograficznych, zajęły m. in.: tym II miejsce w Monochrome Awards i III miejsce w Fine Art Photography Awards w Londynie oraz przyznano im wyróżnienia Prix de la Photography Paris i Minimalist Photography Awards. Więcej informacji na ten temat można znaleźć na stronie internetowej Franka Petersa (LINK). Od 30 września jego fotografie można obejrzeć na wystawie w Middelburgu. Ekspozycja miała potrwać do 8 listopada, ale została przedłużona do końca tego roku.
To, co jeszcze nam się podoba w jego sztuce, to fakt, iż artysta lubi muzykę, dostrzegając w niej źródło inspiracji. Fotograf był przez kilka lat nawet DJ w radio w Dordrecht, choć cenione przez niego gatunki (Mowtown, country, folk i jazz) są dalekie od naszych fascynacji (choć jedną z jego ulubionych grup są The Eagles, a któż nie zna ich hitu Hotel California?).
Więcej informacji i zdjęć Franka Petersa znajduje się na jego stronie TUTAJ. Na koniec zamieszczamy jeszcze krótką składankę jego prac, dobranych i zmontowanych w widoklip przez ich Autora
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Malka Spigel to wokalistka i basistka Minimal Compact - zespołu o którym pisaliśmy i piszemy dużo na naszym blogu z powodu jego ogromnego znaczenia dla muzyki post punk i cold wave lat 80-tych (TUTAJ).
Kiedy w 1988 roku zespół się rozwiązał, Spigel rozpoczęła solową karierę, choć w zasadzie nie tak zupełnie solową, bo w tle jej działań pojawiał się i pojawia Colin Newman, dawny członek Wire i realizator płyty Raging Souls Minimal Compact, a prywatnie mąż Malki.
Album Rosh Ballata został nagrany w ich studio domowym w Brukseli a zmiksowany w Londynie, natomiast wydany w roku 1993. Jest odejściem od postpunkowych brzmień charakterystycznych dla dokonań Minimal Compact. Pojawia się tutaj shoegaze i triphop a teksty są w języku izraelskim.
Sama autorka powiedziała, że zawsze pisała w języku angielskim, więc powrót do rodzimego języka pozwolił jej przekazać w warstwie tekstowej naiwność dziecka, przez co stają się one czarujące. To piosenki powstałe pod wpływem dzieciństwa, słuchanych w tamtym czasie audycji w radio... Teksty do dwóch utworów napisał ekswokalista Minimal Comapact Samy Birnbach, a Malka posiłkowała się też tekstami znanych poetów Antona Shammasa i Dahli Ravikovich.
Płyta cieszyła się większym uznaniem za granicą niż w Izraelu, mimo faktu, że teksty są po izraelsku. Jest to też pierwsze wydawnictwo wytwórni Newmana i Spigel - Swim Records (LINK).
W 2018 roku artystka udzieliła wywiadu na temat albumu i spojrzenia na niego z perspektywy czasu (LINK). Zapytana o to jakie piosenki najbardziej pasują i współgrają z nią - z tym jaka jest obecnie, odpowiedziała, że cała płyta.
A co do niej, to muzycznie bardzo przypomina klimaty Cocteau Twins. I nie ma racji artystką zażegnując się od klimatycznych i nostalgicznych chwilami nastrojów, choć rzeczywiście płyta do smutnych nie należy. Powiedzmy że jest nieco nostalgiczna i lekko optymistyczna.
Na szczególne wyróżnienie zasługują - doskonały i otwierający album utwór tytułowy... Możemy sobie zadać pytanie, dlaczego cały album nie ma takiego właśnie klimatu... To jest dopiero muzyka... Druga piosenka - Lisgor Sipor Yashan też trzyma poziom, i rzeczywiście wokalnie przypomina nieco dziewczęce klimaty. Kishufim to znowu arcydzieło! Rotsa Ladat Od, Besof Hayom, też nie są złe. Zwłaszcza doskonały klimat drugiego z nich. Oj dobrze - bo zaraz wyjdzie na to że wszystko wymaga polecenia. Niech każdy posłucha sam i zanurzy się w oceanie, przemieniając się na chwilę w czerwoną rybę...
Na pewno będziemy tutaj wracać do solowych projektów muzyków Minimal Compact. Bo jest do czego. Jeśli chcecie je poznać czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Są problemy z działaniem YouTube więc w razie czego link do albumu jestTUTAJ.
Baśnie zawierają uniwersalne prawdy przez co nigdy się nie starzeją. Bez względu na czasy ukazują to, co najważniejsze. Pamiętacie baśnie Christiana Andersena? Wśród nich są smutne opowieści bez happy endu, albo raczej z taką pointą, która zdarza się tylko w realnym świecie: dziewczynka z zapałkami umiera, cesarz słuchając śpiewu słowika godzi się ze śmiercią, brzydkie kaczątko wprawdzie staje się sobą, kimś niezwykłym, lecz czy nowego życia nie przesłoni gorycz wcześniejszego odrzucania? Życie podobno to nie bajka, lecz każdy z nas czuje się czasem bezradny i zagubiony niczym dzieci, o których pisał Andersen.
Taki właśnie świat – groteskowy, pełen czarnego humoru podszytego smutkiem – znajdziemy na obrazach Krzysztofa Iwina (ur. 1974 r.). On tak samo jak Tadeusz Makowski swoim bohaterem i komentatorem rzeczywistości czyni dziecko. Choć artysta odżegnuje się od identyfikacji w swojej sztuce głębszych treści, twierdząc: Moje malarstwo jest niczym więcej jak tylko wyrażoną środkami plastycznymi poezją, którą czasami zrozumie ktoś inny. Moje utwory traktują zazwyczaj bezpośrednio o człowieku, rzadziej dotykają go pośrednio interpretując wytwory ludzkiej cywilizacji, kultury i sztuki, jeszcze rzadziej dotykają problemów uniwersalnych. Najważniejsza w moim malarstwie jest chyba figuratywność, a w niej twarz z oczami, za pomocą której próbuję symulować kontakt odbiorcy z nieistniejącą świadomością zaklętą w dwóch wymiarach. To przecież nie stroni od komentowania aktualnej rzeczywistości, choć stara się to czynić w sposób zawoalowany (a, że nasz blog jest – nawet nie lata świetlne ale ery świetle - od aktualnej polityki, nie będziemy kontynuować tego wątku).
Malarz operuje własnym, rozpoznawalnym stylem, w którym można jednak znaleźć, niczym dobrych znajomych, okruchy inspiracji twórczością Tadeusza Makowskiego i… wydawałoby się z drugiego krańca wyobraźni – Zdzisława Beksińskiego (o którym pisaliśmy wiele razy TUTAJ).
Tak samo jednak jak i oni, także Iwin posługuje się, wprawdzie opracowanym przez siebie kodem” znaków malarskich, jednak o podobnych formach. Wśród swoistego alfabetu” łączącego jego malarstwo z malarstwem Beksińskiego i Makowskiego można wymienić postać dziecka, o okrągłej buzi, wyrazistych oczach i w trójkątnej czapeczce, wizerunki pajacyków, kotów i lalek, a także truposzowate stworki, czaszki, otwarte groby… Wszystko w umownym krajobrazie lub w pomieszczeniu zasygnalizowanym za pomocą kilku kresek i plam barwnych.
Artysta prowadzi w Internecie galerię, przez którą sprzedaje swoje prace – obrazy o różnej technice, grafiki i rzeźby TUTAJ. Stamtąd także pochodzą zdjęcia jego dzieł na naszym blogu. Zachęcamy do zaglądania na nią.
Portal Omega Auctions (TUTAJ) zapowiada że w styczniu będzie sprzedawał unikalne zdjęcia z lat 70-tych i 80-tych, wśród nich powyższe foto Joy Division z koncertu w Birmingham w 1980 roku. Fotograf zdawał sobie jak widać sprawę kto był wtedy najważniejszą postacią kapeli. Jak to powiedział o nich Martin Hannett - Joy Division to geniusz i trzech kibiców Manchester City...
W temacie - pojawiły się też nowe zdjęcia Iana Curtisa (TUTAJ) i komputerowo pokolorowane słynne zdjęcie Kevina Cumminsa (TUTAJ).
Na oficjalnym kanale Joy Division na YT pojawiło się coś co nazwane jest official lyrics video piosenki Colony. Po tragedii jaką było Joy Division Reimagined videos z okazji 40-lecia wydania Unknown Pleasures, jak widać komuś zależy na dalszej kompromitacji zespołu. Czy Joy Division bez Iana Curtisa mają prawo do produkowania tego typu taniego szajsu skierowanego do gimbazy? Dajcie już sobie siana panowie, albo zacznijcie inwestować, bo tego typu nikobudżetówka wręcz zniechęca.
W temacie i klimacie - Album From Brussels with Love znalazł się na liście najciekawszych wznowień roku wytwórni Rough Trade. Więcej TUTAJ.
Jeśli zeszliśmy do undergroundu - The Opposition (o których pisaliśmy u nas wiele razy TUTAJ) nagrali już 8 z 9 piosenek na nową płytę - album wyjdzie na CD i DVD, jest także mowa o książeczce dołączonej do nagrań. Więcej TUTAJ. Przypomnijmy że Mark Long i przyjaciele wrócili do nas po latach w znakomitym stylu, albumem Somwhere in Between, który zrecenzowaliśmy TUTAJ.
Kopiemy jeszcze głębiej w undergroundzie i dokopujemy się do złóż rodzimego. Pojawiło się nagranie pierwszej Siekiery z próby z 1984 roku. Utworu Zabij TY można posłuchać powyżej. Pamiętamy ich koncert z Jarocina, o czym pisaliśmy TUTAJ.
A propos drugiej Siekiery, o której pisaliśmy TUTAJ, zmarł jej basista i wokalista Dariusz Malinowski... (LINK). Już jest Na Zewnątrz...
Wtedy w Jarocinie grał też KAT. Zespół zamieścił właśnie wideoklip z anglojęzyczną wersją ich utworu Ostatni Tabor / The Last Convoy, w ramach 40.lecia płyty pod tym samym tytułem. Brak Kostrzewskiego na wokalu, poziom muzyczny (bo tylko o tym mówimy), który jest delikatnie mówiąc odległy od tamtego. Powiedzmy takiego:
Być może dlatego zespół wyłączył możliwość komentowania teledysku...
Daleki od poziomu z tamtych lat jest też inny wielki artysta - Jean Michel Jarre (pisaliśmy o nim TUTAJ), który da darmowy koncert w Sylwestra, online o 23:35 (czasu paryskiego) w wirtualnej katedrze Notre Dame. Powyżej trailer za zaproszeniem.
Jak pisze artysta: Welcome to the Other Side będzie jednorazowym, ekskluzywnym, ogólnoświatowym i otwartym dla wszystkich, bezpłatnym koncertem, którego celem, poza świętowaniem Nowego Roku w futurystyczny i świąteczny sposób, będzie przesłanie nadziei na 2021 rok i na koniec mrocznych czasów, przez które wszyscy przeszliśmy w tym roku: cyfrowe i wirtualne zaproszenie z Paryża, Miasta Światła, tętniącej życiem metropolii sztuki i kultury oraz siedziby najsłynniejszej katedry na świecie. Notre-Dame zajmuje wyjątkowe miejsce w zbiorowej wyobraźni, jest symbolem siły i światowego dziedzictwa, które nas łączy. Muzyk na wszelki wypadek radzi zacząć przygotowywać się do połączenia już o 23:15 (TUTAJ). My jesteśmy już gotowi.
Koncertu na pewno nie obejrzy legenda instrumentów klawiszowych - Harold Budd. Miał 84 lata. Przyczyną jego śmierci były komplikacje po COVID-19. O tym smutnym wydarzeniu poinformował zespół Cocteau Twins (TUTAJ), z którym muzyk współpracował nagrywając absolutnie genialny album, którego okładkę zamieszczamy powyżej... Muzyk współpracował też z Robinem Guthrie czego wynikiem jest wydana w zeszłym tygodniu płyta Another Flower , nagrana w Bordeaux we Francji w 2013 roku, fragmentu można posłuchać TUTAJ.
RIP Harold.
My wracamy jutro, no chyba że spikniemy się z Haroldem, ale jeśli nie to kolejny news, jak co dzień, już jutro. Dlatego czytajcie nas - tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Bezpieczny własnymi słowami, uczący się z własnych słów
Straszny żart, straszny żart
Otulony bezpieczeństwem kimona ze sztucznego jedwabiu
Poranna mara galopuje w bezgwiezdnych żaluzjach moich oczu
Powraca duch nieudanego dzieciństwa by przemówić
Do tego sieroty złamanego serca, pozbawionego złudzeń i zranionego
Uchodźcy
Uchodźcy
Kayleigh
Czy pamiętasz czekoladowe serca topione na ścianie na placu zabaw?
Czy pamiętasz ucieczki z wypełnionych księżycem hali koledżu?
Czy pamiętasz kwiaty wiśni na rynku
Czy pamiętasz jak myślałem że to konfetti w naszych włosach
A propos czy nie złamałem ci serca?
Wybacz mi proszę, nigdy nie chciałem złamać ci serca
Wybacz, nigdy nie chciałem złamać ci serca
Ale ty złamałaś moje
Kayleight czy nie jest już za późno aby powiedzieć przepraszam?
Czy możemy znowu dostać to razem?
Nie mogę dalej udawać że to wszystko skończyło się normalnie
Kayleight nigdy nie myślałem że cię stracę
I myślałem że zawsze będziemy przyjaciółmi
Mówiliśmy że nasza miłość będzie wieczna
Dlaczego więc tak gorzko się skończyła?
Czy pamiętasz jak biegaliśmy boso po trawniku wśród spadających gwiazd
Czy pamiętasz miłość na ławce w Belsize Park
Czy pamiętasz taniec w sztyletach śniegu
Cy pamiętasz, nigdy nie zrozumiałaś dlaczego musiałem odejść
A propos czy nie złamałem ci serca?
Wybacz mi proszę, nigdy nie chciałem złamać ci serca
Wybacz, nigdy nie chciałem złamać ci serca
Ale ty złamałaś moje
Kayleight chcę powiedzieć przepraszam
Ale boję się podnieść słuchawkę telefonu
Żeby usłyszeć, że masz już nową miłość by załatać nasz popękany dom
Kayleight ciągle staram się napisać tę miłosną piosenkę
I teraz jest dla mnie bardziej ważne że odeszłaś
Może ona udowodni nam że zrobiliśmy dobrze
A może udowodni że byłem w błędzie
Lawenda
Spacerowałem po parku marzyłem o nowej miłości
Kiedy usłyszałem rozpryskujący się szept
Lśniący w mgle letnich trawników
I słyszałem śpiewające dzieci
Biegnące przez tęcze
Śpiewały piosenkę dla ciebie
Wyglądała jak dla ciebie
Ta którą chciałem napisać dla ciebie
Dla ciebie
Lawenda niebieska, lawenda zielona
Kiedy będę królem, ty będziesz królową
Płacę za twoje myśli moja droga
Mam u ciebie dług za miłość
Lawenda zielona, lawenda niebieska
Kiedy mnie pokochasz, ja pokocham ciebie
Płacę za twoje myśli moja droga
Płacę za twoje myśli moja droga
Jestem twoim dłużnikiem za miłość
Za twoją miłość
Gorzka suita
I. krótkie spotkania
Pająk wędruje bezbronnie w cieple cienia
Nie jak królewski stwór z przybrzeżnych jaskini
Ale jak biedny, bezcelowy, zagubiony krewny
Nieznanego szkockiego poety
Mgła wyczołguje się z kanału
Jak pierwotny duch romansu
By kłębić się pod kaskadą neonowego pyłu
Kiedy ja siedzę przywiązany do telefonu jak oczekujący ojciec
A twój goździk więdnie w wazonie
II. Stracony weekend
Pociąg śpi na bocznicy
Maszynista wypija kolejne piwo
By zmyć z siebie wspomnienia z piątkowej nocy w klubie
Ona podpierała ścianę mając lat szesnaście
I będzie podpierała mając trzydzieści cztery
Jej matka nazwała ją piękną
Ojciec powiedział: dziwka
III. Niebieski anioł
Niebo w Lionie miało kolor biblijnej czerni
Kiedy spotkałem Magdalene
Paradowała w świetle latarni ulicznych
I odmówiła podania swojego imienia
A pierścień fioletowych sińców
Przyszpilony do jej ramienia
Dwieście franków za świątynię, i poprowadziła mnie za rękę
Do pokoju tańczących cieni gdzie znikają wszystkie problemy sercowe
I z palących się języków świec usłyszałem jak szepce mi do ucha
"Kocham cię całym sercem"
Słyszę twoje serce
IV. Nieudana randka
Jest zbyt późno aby napisać coś na papierze
Coś w końcu musi się zmienić pod wpływem tej presji
Już widać rysy
Jest za późno
Kariera weekendowej dziewczyny nigdy się nie zaczęła
Powiedzieli, że to nigdy nie powinno się ponownie zdarzyć
Jak źle, jak źle
Tym razem wydaje się to być kolejną nieudaną randką
Wygląda to jak kolejna nieudana randka
Z tobą
Z odpowiednikiem Ciebie, ciebie
V.Wystawianie kciuka na wiatr
Na peryferiach niczego
Na okrężnej drodze gdzieś
Na krawędzi niezdecydowania
Zawsze wybieram okrężną drogę
Czekam na deszcz
Bo urodziłem się z przyzwyczajeniem
Wystawiania kciuka na wiatr
Na znak deszczu
Zaczęło padać
Serce Lothiana
Dzicy chłopcy, urodzeni z sercem Lothiana
Jest szósta rano w blokach wieżach
Stalagmitach kulturowego szoku
Gdzie podróżnicy fantastycznego światła, kłaniają się
Rozpylają feromony na ich perfumowane mundury
I anarchia śmieje się w Royal Mile
A one czekają na swoich chłopców
Kowbojów
Wesołe małe panienki przy wodopojach
Wygrają swoje nagrody piątkowej nocy
Urodziłem się z sercem Lothiana
Podniesienie kurtyny
A człowiek z gazety chce kolejnego ujęcia ciebie skulonej
Bo wyglądasz jak aktor w ujęciu filmowym
Ale czujesz się jak pijaczek na parkingu
Jak mogłem mimo tego w to wejść?
Czy na prawdę potrzebujesz playbacku do swojego show?
Bo dzicy chłopcy chcą wezwania do wodopojów
A człowiek w lustrze ma smutne oczy
Wodopój (Expresso Bongo)
Kiedy taksówki zbierają się w miejscu ceremonii
Pogrzebowe pogłoski zasądzają śmierć dziewictwa
Czy był to raj utracony, a może raj znaleziony?
Czy otrzymaliśmy szacunek czy też trwaliśmy przy swoim
Znalazłeś nową miłość, czy tylko w to wierzyłeś
A dzicy chłopcy otwarcie tatuują swoje serca
I kiedy myślisz że czas iść
Kiedy myślisz że już czas iść
Nie zdziw się
Bohaterów zawsze brakuje
Gderający kupcy sprzedają fałszywe wrażenia
Wywracający oczami na kelnerów w amerykańskim stylu
Wiążący anioły przy barach ze słodyczą Martini i ich wdziękami
Kładą się na byle wezwanie
Kiwają swoimi głowami w najlepszym stylu
Dla tanich win
A dzicy chłopcy
Kryją swoje miłosne ukąszenia dla swoich zbrodni
Zakulisowi władcy
Piosenka miłosna bez uzasadnienia
Udająca że nigdy wiele dla mnie nie znaczyłaś
Zdrętwiały, jestem dzieckiem walium.
Znudzony bezsensownymi kolizjami
Samotny błysk reflektora, diamenty uwięzione w czarnym lodzie
Lustro pęka wzdłuż białych linii
Po prostu chciałem żebyś była pierwszą
Płoną popioły
Styl życia bez uproszczeń
Ale nie proszę o twoją sympatię
Rozmowa, nigdy nie umieliśmy rozmawiać,
zdystansowani wszystkim co było między nami
Zakulisowy władca, twór językowy
Jestem za daleko tam i za blisko tu
A ja po prostu chciałem żebyś była pierwsza
Chciałem żebyś była pierwsza
Płoną mosty
Mosty płoną
Ukryta krzywa
I. Śpiew w krwawym świetle
Ostatniej nocy powiedziałaś mi, że byłem zimny, niedotykalny
Samotna akcja w innym stylu
A ja po prostu chcę być wolny, cieszę się kiedy jestem sam
Czy możesz mnie zostawić w spokoju?
Po prostu zostaw mnie samego z moimi myślami
Uciekinier, po prostu uciekinier
Ocalam samego siebie
II. Przechodzący nieznajomi
Rozciągający się pod naszyjnikiem karnawałowych świateł
Zimny jęk, na brzegu nocy
Jestem zbyt zmęczony by walczyć
Tak więc teraz jesteśmy przechodzącymi nieznajomymi
Przy osobnych stolikach
Ciągle starającymi się dojść do siebie
Ciągle starającymi się pisać piosenki miłosne dla przechodzących nieznajomych
Tych wszystkich przechodzących nieznajomych
A migoczące kłamstwa, te wszystkie migoczące kłamstwa
Iskrzą się mokrym atramentem na papierze
III. Mylo
Pamiętam Toronto kiedy utonął Mylo
A my usiedliśmy i płakaliśmy do słuchawki
Nigdy nie czułem się taki samotny
Był naszym pierwszym
Niektórzy z nas topią się w blasku niejasności
Niektórzy z nas toną we mgle rozgłosu
Cena niesławy, krawędź obłąkania
W kolejnym Holiday Inn, kolejny tymczasowy dom
I dziennikarz Grozi mi mikrofonem
Porozmawiaj ze mną, opowiedz mi swoje historie
Tak więc powiedziałem o sumieniu i powiedziałem o cierpieniu
A on spojrzał za okno i wtedy zaczęło padać
I pomyślałem, że może zwariowałem
Poszukałem butelki a on wyszedł
I podniosłem tabletki nasenne rozsypane na podłodze
Zapraszające mnie, do przygodnej obsceniczności
IV. Spacer po kole
Byłoby niewiarygodne jeśli moglibyśmy
Powrócić do wszystkich czasów w których tu żyliśmy
Do wszystkich zderzeń
Stracony, nigdy nie byłem tak stracony
Nigdy tak nie było przedtem
Spacer po kole
Wszyscy są obecni
Czuję, że mógłbym być wiekowy
Mistyczny
Jest obecne
Dziecko, moje dziecko
Moje dzieciństwo nie na miejscu
Oddajcie mi je, oddajcie
Moje dzieciństwo
Proszę oddajcie mi je
V. Próg
Widziałem wdowę wojenną w pralni
Spierającą wspomnienia z ubrań męża
Miała medale poprzypinane do płaszcza
Grudę w gardle i cmentarne oczy
Widziałem konwoje wlokące się po niemieckich autostradach
Szykujące się do wojny
Robią to cały czas
Nie mogę tego wytrzymać
Widziałem czarne flagi na fabrykach
Woluntariuszki przy ustach biedaków
Wałęsające się dzieci gwałcone w uliczkach
Czy ktoś tym się martwi? Nie mogę tego wytrzymać
Powinniśmy to skończyć
Widziałem księży, polityków?
Bohaterów w czarnych plastikowych workach pod narodowymi flagami
Widziałem żebrzące dzieci
Spalone napalmem, to nie Wietnam
Jak można to dłużej wytrzymać, czy nie powinniśmy tego skończyć
Jak możemy to usprawiedliwić?
Przecież mówią że jesteśmy cywilizowani!
Koniec dzieciństwa?
Był poranek
Byłem w żałobie
Po dzieciństwie
Które myślałem że odeszło
Spojrzałem przez okno
Zobaczyłem srokę na tęczy, przestało padać
Nie jestem sam, spojrzałem w lustro
I zobaczyłem ciebie, dziecko które kochałem
Dziecko, przedtem zanim złamano mu serce
Nasze serce, serce o którym myślałem że jest stracone
Zaskoczony? Więcej niż zaskoczony
Znalezieniem odpowiedzi na pytania
Które zawsze miałeś w oczach
Czy zdawałeś sobie sprawę że do niej wrócisz
Ale to będzie cofnięcie się do wszystkich znanych ci problemów
Tak nieprawdziwe
Bo ona żyje swoim życiem
A ty swoim
Widzę że to ja, staram się coś zrobić
I ciągle jestem dzieckiem
Jedyne co pomyliłem to kierunek
A teraz go znalazłem
To nie koniec dzieciństwa
Jesteś moim przyjacielem z dzieciństwa, prowadź mnie
Hej ty, ocalałeś, przybyłeś
Aby odrodzić się w cieniu sroki
Teraz zrozumiałeś, że stąd nie uciekniesz
Znalazłeś światło przeznaczenia, płonące w popiołach twojej pamięci
Chcesz zmienić świat
Chciałeś zrezygnować i umrzeć jak złamany buntownik
Ale to się cofnęło
I znalazłeś światło
Ty, dziecko które kochałem
Zanim złamali mu serce
Nasze serce, to o którym myślałem że jest stracone
To ja, rozumiem, mogę wszystko
Ciągle jestem dzieckiem
Bo jedyne co pomyliłem to kierunek
I go odnalazłem
To nie koniec dzieciństwa
Jestem twoim przyjacielem z dzieciństwa, prowadź mnie
Białe pióra
Kiedy wracam do ulic z 1981
Znajduję serce w rynsztoku i koronę poety
Czuję kwaśne elektryzujące pocałunki i łzy jak sople lodu
Gdzie byłem przez te wszystkie lata?
Widziałem polityczne intrygi, polityczne kłamstwa
Chciałbym zmazać te uśmiechy samozadowolenia z ich oczu
Założę wasze białe pióra
Poniosę waszą białą flagę
Przysięgnę że nie mam narodowości
Ale jestem dumny, że mam serce
Założę wasze białe pióra
Poniosę waszą białą flagę
Przysięgnę że nie mam narodowości
Ale jestem dumny, że mam serce
Moje serce, to jest moje serce
Nie potrzebujemy mundurów, nie chcemy przebrań
Podzieleni trwamy, razem powstaniemy
Założymy wasze białe pióra
Poniesiemy waszą białą flagę
Przysięgniemy że nie mamy narodowości
Ale jesteśmy dumni, że mamy serca
Założymy wasze białe pióra
Poniesiemy waszą białą flagę
Przysięgniemy że nie mamy narodowości
Ale jesteśmy dumni, że mamy serca
Nasze serca,
To są nasze serca
Nie zabierzecie nam ich
Nie ukradniecie
Nie odejdę już
Nigdy więcej
ISOALTIONS: zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów
To conceptalbum, i nie zawaham się twierdzić, że najlepszy conceptalbum w historii progrocka, o ile nie w całym dorobku światowej muzyki.
Autor na początku opisuje swój stan, zdaje się usprawiedliwiać nadchodzącą projekcję nieudanego dzieciństwa, która niczym poranna mara galopuje w bezgwiezdnych żaluzjach jego oczu i przemawia... A swoją przemowę zaczyna od historii nieudanej miłości, bowiem inaczej nie można nazwać Kayleigh - mówiąc krótko miało być pięknie, ale wszystko odeszło, bowiem ona złamała mu serce i opuściła, ale on ciągle to pamięta... Wręcza jej z uśmiechem na ustach kwiat maku - symbol śmierci, w tym przypadku umarłej miłości...
Nic już nie powróci i nie będzie jak dawniej... A przecież obiecali sobie wielkie uczucie, coś jak w dziecięcej wyliczance Lavender... To jednak nie starczy, z czasu dzieciństwa przenosimy się do bliższego współczesności - Bitter Suite - oczekiwanie, które nie prowadzi do spełnienia, a po nim wspomnienie, kiedy to ona podpierała ścianę w dyskotece, a ojciec nazywał ją dziwką... Może z tego właśnie powodu goździk więdnie w wazonie... I być może z tego właśnie powodu on poszukał ukojenia w ramionach francuskiej prostytutki...
Zdaje się, że w dalszej części płyty mamy coraz większe zacieranie się przeszłości i teraźniejszości, bo trudno jednoznacznie określić, co Fish miał na myśli mówiąc dzieciństwo... Nieudane randki, chłód miłości niosącej zniewolenie, alkoholizm i depresja, a w końcu ucieczka i śmierć syna, to bardziej współczesne wątki... Wszystko w to finalnie miesza się i prowadzi do rozstania, a ci których kiedyś łączyło uczucie stają się obcymi przechodniami taplającymi się w bagnie otaczającego ich spolityzowanego świata pełnego wojen i samotnych wdów...
Wszystko to okraszone jest przepiękną okładką Marka Wilkinsona, czarującego nam za pomocą zwykłego aerografu zupełnie niesamowite pejzaże pełne symboliki, o której pisaliśmy (TUTAJ)... Natomiast środek okładki po rozłożeniu nie ma sobie równych - to istnie arcydzieło.
Komplet stanowi doskonałość, a poziom na który wtedy wzbili się Marillion już nigdy więcej nie został przez nich osiągnięty.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Marillion - Misplcaed Childhood,EMI: 1985, producent: Chris Kimsey, Tracklista: Pseudo Silk Kimono; Kayleigh; Lavender; Bitter Suite; Heart Of Lothian; Waterhole (Expresso Bongo); Lords Of The Backstage; Blind Curve; Childhood's End; White Feather.