sobota, 14 maja 2022

Dwubiegunowy Ian Curtis z Joy Division

Pogląd, że depresja i inne formy chorób psychicznych idą w parze z kreatywnością, jest tak powszechny, że dał początek określeniom szalony artysta a w języku angielskim nawet tortured artist czyli artysta udręczony. Ale czy taki pogląd jest tylko stereotypem, czy rzeczywiście zawiera ziarno prawdy? Trzeba przypomnieć, że mit o intensywności życia wewnętrznego artystów aż do szaleństwa zrodził się w epoce romantyzmu, a potem został podchwycony przez zbuntowane środowiska z okresu powstania ruchów punk i post-punkowych. O skłóconych ze światem, rozdartych wewnętrznie, nadwrażliwych i samotnych ludziach, którzy zazwyczaj tragicznie kończyli życie już pisaliśmy, prezentując Iana Curtisa, Kurta Cobaina, Romana Sidorova, Marka Linkousa Tima Berglinga, a także sylwetki Sylvi Plath czy Sarah Kane (LINK). Szczególnie dużo miejsca poświęciliśmy osobie Iana Curtisa. A że zbliża się rocznica jego przedwczesnej śmierci, naturalną koleją rzeczy ponownie podejmujemy ten temat, zwłaszcza, że pojawiły się naukowe analizy dotyczące psychicznej kondycji muzyka.

W 2020 roku psychiatrzy Hirakawa i Ishii z Uniwersytetu Oita w Japonii opublikowali artykuł w czasopiśmie Bipolar Disorders, w którym postawili tezę, jakoby Ian Curtis cierpiał oprócz padaczki także na psychozę afektywną dwubiegunową (LINK).  

Ich krótki komunikat w zasadzie nie potwierdza diagnozy żadnymi dowodami poza analizą rodzaju i skutków przyjmowanych przez Iana Curtisa leków oraz opisu jego usposobienia i zachowania. Przypomnieli to, co pisała w swojej książce Deborah Curtis o zmiennych nastrojach Iana, od nadzwyczajnej uległości i uprzejmości po wybuchy ślepej furii. Wiedzieli, że lekarz przepisał mu dawki fenytoiny i fenobarbitalu, które wpłynęły na niego niekorzystnie, w szczególności przyczyniły się do nasilenia chwiejności nastroju i depresji. Jednak pomimo tych problemów zdrowotnych, zespół wydał debiutancki album Unknown Pleasures a potem zagrał wiele koncertów. Był to czas, w którym Curtis doświadczał ciągłego stresu zarówno na scenie, jak i w życiu prywatnym. W kwietniu 1980 roku próbował popełnić samobójstwo przez przedawkowanie fenobarbitalu, po czym został przewieziony do szpitala na płukanie żołądka. W maju 1980 roku, w przededniu pierwszej amerykańskiej trasy Joy Division i krótko przed wydaniem ich drugiego albumu Closer, odebrał sobie życie...


Hirakawa i Ishii zwracają uwagę, że wahania nastroju nie były spowodowane raczej przez przyjmowane leki. Z biografii jego żony wynika przecież, że doświadczał takich stanów zanim zaczął przyjmować leki przeciwpadaczkowe, zatem uważają, że Curtis miał depresję, co przy temperamencie cyklotymicznym diagnozowane jest jako choroba afektywna dwubiegunowa. Oba te schorzenia: choroba afektywna dwubiegunowa i padaczka mają kilka wspólnych cech, takie jak ich epizodyczny charakter i możliwość przejścia w stan przewlekły oraz związek z działalnością artystyczną.

Możliwe, że lekarz, który go prowadził również podejrzewał istnienie u niego w choroby afektywnej dwubiegunowej, którą nazywano depresją maniakalną. Fenobarbital jest barbituranem stosowanym w leczeniu padaczki od 1912 roku. Szybko doceniono jego właściwości uspokajające, a przed 1960 r. barbiturany i opioidy były najczęściej przepisywanymi lekami na zaburzenia nastroju i lęki. Natomiast fenytoinę opracowano w latach 30. XX wieku i stosowano, jako typowy lek przeciwdrgawkowy przy leczeniu padaczki. Pod względem budowy chemicznej ma strukturę podobną do fenobarbitalu, ale nie jest barbituranem. Fenytoina nigdy nie była szeroko stosowana w psychiatrii, ale na początku lat 2000 grupa izraelskich psychiatrów opublikowała wyniki badań, w których wykazali, że fenytoina może skutecznie leczyć i zapobiegać psychozom maniakalnym. Ale także powoduje niepokojące i niebezpieczne skutki uboczne, z których głównymi jest pogorszenie nastroju, depresja lub rozdrażnienie, choć takie efekty były dość rzadkie. Gorsze w skutkach było przedawkowanie leku, co kończyło się po prostu śmiercią. Judy Garland, Jimi Hendrix, Marilyn Monroe, wszyscy zmarli z powodu przedawkowania barbituranów, a Ian Curtis próbował popełnić samobójstwo przez przedawkowanie fenobarbitalu.

Tyle ustalenia japońskich psychiatrów. Czy mieli oni rację, nie dowiemy się nigdy... Jedno co jest pewne - diagnoza o chorobie afektywnej dwubiegunowej nie jest łatwa do postawienia, nawet podczas osobistej rozmowy z pacjentem, a zwłaszcza po 40 latach na podstawie opisu biograficznego byłej żony, czy sugestii jednego z bohaterów filmu Granta Gee o zespole Joy Division...

Hirakawa H., Ishii N., Did Ian Curtis have bipolar disorder?, "Bipolar Disord", 23 (2021), s. 215-215.

Curtis D, Touching from a distance - Ian Curtis and Joy Division, London 1995.

Middles M., Reade L., Torn Apart: The Life of Ian Curtis, London 2007, (nasze streszczenie TUTAJ).

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 13 maja 2022

Ten album warto znać: Little Nemo i ich doskonała EPka Cadavres Exquis

Francuska zimna fala, to jak na razie dla mnie, Little Nemo z Paryża. O zespole mieliśmy już okazję napisać, przedstawiając ich znakomity album Sounds in the Attic, gdzie grupa nie zawahała się użyć absolutnie niesamowitych poezji samego Baudelaire'a (wpis jest TUTAJ).

Tamta produkcja pochodziła z roku 1989, natomiast dzisiaj opiszemy EPkę wydaną rok później, w 1990 roku, a zatytułowaną Cadavres Exquis, co się tłumaczy jako Wykwintne Zwłoki

Do tytułu tego utworu nawiązuje okładka wydawnictwa - wiadomo, słynna maska faraona Tutenchamona, jak wiadomo najdoskonalszy odlew złota jaki udało się uzyskać w historii ludzkości, z jedną niewielką skazą. Co ciekawe, z historią odkrycia mumii (rok 1925) związana jest słynna klątwa faraona, i jeden z największych badaczy starożytnego Egiptu - Howard Carter.


Zanim jednak opiszemy album, kilka słów o historii samego zespołu, bo jest on wart przedstawienia. 

Powstali w 1983 roku a założycielami byli Olivier Champeau i Vincent  Gallo. Nazwę zaczerpnęli z komiksu Windsora McCaya, pochodzącego z początku XX wieku i opowiadającego o przygodach małego chłopca podczas jego snów. Duet inspirował się muzyczną psychodelą, a wśród swoich inspiracji wymieniają Pink Floyd z okresu Syda Barretta. W tamtym czasie ich muzyka to głównie automat perkusyjny, który programował Olivier i gitary Vincenta, który jako inspirację podaje the Cure i Joy Division, a także francuskie grupy  Taxi Girl i Marquis de Sade.

Ich dokonania muzyczne z początku twórczości zostaną przez nas opisane w osobnym poście, natomiast teraz przenieśmy się do 1990 roku i omawianego dziś albumu. 

Wydawnictwo zawiera tylko 5 piosenek, ale za to jakich! Całość otwiera Cadavres Exquis (Howard Song), którego podtytuł wszystko nam wyjaśnia, wiadomo, że chodzi o wspomnianego powyżej egiptologa Cartera. Całość promował klip:


Piosenka opowiada o poszukiwaczu, jego snach i marzeniach. Po nim znakomity That Was No Martian. Skąd my znamy ten tembr... Przecież to czysty Ian Curtis. Piosenka ewidentnie wzorowana na Transmission, opisuje koniec świata, powodowany przez ludzi a nie, jak moglibyśmy się spodziewać, atak obcych  cywilizacji. Nieoczekiwana sytuacja, ale jakże aktualna dzisiaj... 
Po nim Anybody Home - piosenka o przyjaźni przeradzającej się w uczucia. Po niej cover zespołu Wire pt. The 15th, którego autorem jest Colin Newman. A tego muzyka znamy jako realizatora nagrań Minimal Compact i męża Malki Spigel - basistki tego właśnie zespołu, z którą obecnie tworzy między innymi projekt Githead (pisaliśmy o nim TUTAJ). Piosenka jest o powstawaniu idei i komercjalizacji. Minialbum kończy mocno eksperymentalny, instrumentalny Sesordiulfteiuq, nieco przypominający dokonania Lennona i jego organów parowych.

Szkoda że płyta jest bardzo droga, ale myślę że będę musiał... 

Nie ma innego wyjścia, 6/6 - kanon zimnej fali. 


Little Nemo, Cadavres Exquis, producent Jean Taxis i Little Nemo, Lively Art, 1990. Tracklista: Cadavres Exquis (Howard Song), That Was No Martian, Anybody Home, The 15th (Wire cover), Sesordiulfteiuq. 

  

czwartek, 12 maja 2022

Vito Acconci: pionier performance oraz sztuki wideo i instalacji

Skandalizujący performersi próbują zaszokować publiczność wymyślając coraz to dziwniejsze scenariusze, którymi chcą przełamać kolejną barierę dobrego smaku. Ale nie jest to łatwe, bo wydaje się, że nie są wstanie pobić w tym względzie swoich poprzedników, tych którzy pierwsi zastosowali ten gatunek sztuki. Mamy tu na myśli choćby osobę Vito Acconci (1940-2017), amerykańskiego projektanta, architekta krajobrazu, pioniera performance oraz sztuki wideo i instalacji. Jego prace dostępne są na oficjalnej stronie TUTAJ.

Z wykształcenia był historykiem literatury, w 1962 uzyskał tytuł licencjata w Holy Cross College w Worcester w stanie Massachusetts, prywatnej, jednej z najstarszych uczelni w kraju, założonej i prowadzonej przez jezuitów. Dwa lata później uzyskał tytuł magistra literatury na Uniwersytecie Iowa w Iowa City. Po powrocie do Nowego Jorku realizował różnorodne dzieła począwszy od poezji i literatury a skończywszy na sztukach plastycznych i video. Od 1969 zaczął używać fotografii do dokumentowania różnych czynności, takich jak skakanie, schylanie się i spadanie, które wykonywał, aby zrozumieć, jakie są powiązania jego ciała z przestrzenią, w jaki sposób ono się z nią łączy i jak nawiązuje interakcję z widzem. Szczególnie  instalacje i performance, które tworzył, wyrażające jego narcyzm i egoistyczny subiektywizm wywoływały ogromne kontrowersje. Badał w nich relację między podmiotem a otoczeniem i efekt nakręcał kamerą wideo oraz robił zdjęcia. Powiedział po latach, że „kiedy w latach 60. myślałem o sobie jako o pisarzu, zacząłem kwestionować cel przyświecający mi przy zapisywaniu kartek. Doprowadziło to do rozważań o przestrzeni oraz czasie. Zadałem sobie wtedy pytanie dlaczego ograniczam się do papieru, skoro na zewnątrz do zapisania jest cały świat?


I tak w Claim Excepts (1971) on, jedyny bohater filmu, ma zawiązane oczy i ćwiczy obsesyjnie powtarzane czynności w ograniczonej przestrzeni. W Pryings (1971) próbował siłą otworzyć oczy kobiecie (Kathy Dillon), podczas gdy ona uparcie trzyma je zamknięte. W innym performansie - w Seedbed (1972) - masturbował się, wciśnięty pod prowizoryczną podłogą w Sonnabend Gallery w Nowym Jorku, przemawiając do ludzi, którzy chodzili mu nad głową. Mawiał: Moja praca rozciąga się od poezji, to znaczy od przedmiotu i podmiotu, przez architekturę, aż po konstrukcję przestrzeni. Zarówno pisanie, jak i architektura są związane z czasem. Czytanie książki ma początek i koniec, a architektura ma związek z okazją, z tym, co ludzie mogą zrobić w przestrzeni.



Pod koniec lat 70. Acconci zaczął tworzyć rzeźby nawiązujące do architektury i mebli. Od 1980 r. niektóre jego formy wymagały udziału widza: przy tworzeniu dzieł w kształcie prostopadłościennych domów, widzowie składali ich ściany ciągnąc za liny. Z biegiem czasu jego projekty zajmowały coraz to więcej przestrzeni i w końcu, od końca lat 80. artysta stworzył  na Brooklynie w Nowym Jorku Acconci Studio. Był to warsztat projektowania skupiający profesjonalistów – architektów, projektantów, teoretyków sztuki i inżynierów, w którym jego własne, artystyczne zaangażowanie nabrało mocy poprzez aktywację określonych stref ograniczonych oraz traktowanie architektury jako okazji do aktywności, ale w typie wspomnianej już aktywności przyjemnych połączeń. Czynił przestrzenie płynnymi, zmiennymi oraz przenośnymi jak ludzka natura, równocześnie doskonale integrując i separując przestrzeń publiczną od prywatnej. Zespół specjalistów wykonywał rocznie przynajmniej kilka projektów architektonicznych rocznie. Acconci choć nie miał formalnego wykształcenia architektonicznego także samodzielnie projektował, a jego działania wywodziły się z myślenia komputerowego.  Twierdził tak: Mój punkt widzenia powstał w latach sześćdziesiątych, kiedy ludzie spotkali się i rozmawiali, a rewolucja się zaczęła. Kiedyś myślałem, że przestrzeń publiczna jest miejscem, gdzie ludzie się gromadzą i zaczynają rozmawiać i zmieniać rzeczy. Teraz widzę to miejsce jako miejsce, gdzie łatwiej jest ich obserwować […], a oni [ludzie] obserwują innych, tych znajdujących się daleko, poprzez media społecznościowe (LINK) . Z projektów autorstwa jego grupy powstało kilka realizacji: sztuczna wyspa w Graz, sklep odzieżowy w Tokio, stacja metra na Coney Island, budynek w Toronto i inne.








Dokonania Acconciego zostały docenione. Proszony był o wykłady przez wiele instytucji, wśród nich możemy wymienić California Institute of the Arts w Walencji, Nova Scotia College of Art & Design w Halifax, San Francisco Art Institute, School of the Art Institute of Chicago, School of Visual Arts w Nowym Jorku, University of North Carolina w Chapel Hill i Yale University w New Haven. Równie dużo, jeśli nie więcej, miał wystaw indywidualnych.

Obecnie wiele osób uważających się za artystów próbuje nawiązać swoimi działaniami do jego dokonań. Próbuje je powielić. Ale wykonując założenia skandalizującego scenariusza można posunąć się jeszcze dalej niż to czynił Acconci, warto może zastanowić się przy tym - po co?


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

środa, 11 maja 2022

Mick Middles i Lindsay Reade: Życie Iana Curtisa - Rozdarty cz. 42: Connolly powiedział też, że Ian na pewno spróbuje ponownie popełnić samobójstwo

  

Dziś omawiamy kolejny fragment z książki Micka Middlesa i Lindsay Reade (poprzednio omówione fragmenty: 12345678910111213141516171819202122232425262728293031323334353637383940 i 41).

19 rozdział książki nosi tytuł, który jest zaczerpnięty z tekstu piosenki Colony: A Cry for Help, A Hint of Anaesthesia.

Na początku przytoczony jest cytata Tony Wilsona, który wskazuje jak głupimi byli wszyscy wkoło Iana nie zauważając jego wołania o pomoc, między innymi właśnie w tekście Colony. Po zajściach w Bury Lindsay i Tony zabrali Iana do swojego domku w Charlesworth. Był milczący w samochodzie. 

W domku miał swój mały pokoik i łazienkę do dyspozycji. Tony zostawiał na całe dnie i popołudnia Lindsay i Iana samych, ponieważ miał do prowadzenia program w TV. Lindsay miała dużo czasu, bowiem porzuciła pracę nauczycielki. Wspomina siebie jako młodą dziewczynę, mało wiedzącą o rodzinie. Uważała, że Ian powinien odpocząć i znaleźć spokój od obu kobiet w swoim życiu. 

Ian zwykle siedział na podłodze z nogami pod stolikiem kawowym, na którym znajdowała się popielniczka. Dużo palił. Typowy poranek z Lindsay polegał na tym, że puszczała im płyty z odtwarzacza po drugiej stronie owego stolika. Zwykle  słuchali Iggy Popa (Passenger), Bowiego (Heroes), Velvet Underground, Lou Reeda, Briana Eno i Neila Younga, ponieważ oboje lubili tą muzykę. Ian cały czas był bardzo zamyślony.

Photo by Kevin Cummins.

Lindsay nie pamięta żeby Ian pomagał jej w zakupach, zostawał z odtwarzaczem i słuchał muzyki. Pewnego wieczoru kiedy Tony dłużej nie wracał do domu obejrzała jego dłoń i stwierdziła, że nie ma na niej linii samobójstwa. Jest za to linia sztuki. 

Pewnego wieczora zahipnotyzowała go. Miała w tym doświadczenie i zdziwiła się, że Ian tak łatwo wchodzi w trans. Podczas niego był nieobecny, nie spał ale też nie był świadomy (nasze transkrypcje i analiza wiarygodności zapisów hipnozy CurtisaTUTAJ). 

Po wybudzeniu Curtis wspomniał koncert w Bury. Powiedział, że unosił się nad zespołem i widział jak grają bez niego. Miał uczucie że kiedyś tak będzie już na zawsze. Kolejnego dnia gdy poznał już Lindsay lepiej, zwierzył jej się, że nie ma ani żony, ani Annik i pozostał mu tylko zespół. Czuł się bezpiecznie w domu szefa wytwórni. Powiedział że zawsze czuł, że poza Deborah pozna jeszcze kogoś innego. Myślał o tym gdy jechał z Debbie na ślub. Wiedział, że słowa przysięgi małżeńskiej są nieprawdziwe, bo kiedyś pozna kogoś innego (dowodem na to może być tekst LWTUA, który Ian napisał zanim poznał Annik).

Pewnego wieczoru odwiedził ich Tony Connolly. Był to przyjaciel i partner ojca Tonyego Wilsona, który był homoseksualistą. Po śmierci matki Tonyego ta para mieszkała razem. Ojcem Tonyego był prawdopodobnie brat Connollyego. Prawdziwa miłość mamy Tonyego zginęła podczas II Wojny, a z ojcem Tonyego zamieszkała na zasadzie umowy. 

Ian gdy go zobaczył poczuł się zmieszany i poszedł po papierosy, na co Connolly miał powiedzieć, że jego zdaniem Ian jest w ciężkiej depresji. Connolly powiedział też, że Ian na pewno spróbuje ponownie popełnić samobójstwo. Lindsay w to nie wierzyła, uważała że Ian dobrze wraca do równowagi, je, śpi, jest uprzejmy i spokojny. Nie było symptomów. Lindsay traktowała Connollyego jak psychicznego, choć pamiętała, jak z jej matką śmiały się, go ten powiedział że matka jest śmiertelnie chora. I tak się stało, po trzech miesiącach umarła... 

Później okazało się, że w sprawie Iana też miał rację...

C.D.N. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

wtorek, 10 maja 2022

Plakaty Johna Heartfielda: dadaizm i fotomontaż

Żyjemy w ciekawych czasach. Obserwujemy zaskakujące zwroty akcji, ale także sytuacje typu deja vu. Rosja prowadzi wojnę używając propagandy rodem z minionej epoki, a Niemcy … Cóż, Niemcy zachowują się dokładnie tak, jak gdyby nie zapomnieli o czasach Furehra i realizowali jakiś tajny pakt Putin-Merkel, o którym dowiemy się dopiero za kilka lat. Dlatego chcemy przypomnieć plakaty Johna Heartfielda (właściwe nazwisko Helmut Hertzfelde) urodzonego  w Niemczech w 1891 roku a zmarłego w 1968  roku w NRD - dadaisty - który jako jeden z pierwszych - obok  George Grosza - stosował fotomontaż. Za jego pomocą wykonywał satyryczne grafiki, uderzające przede wszystkim w politykę Hitlera. Parodiował w nich kultowe pozy, gesty i symbole dyktatora, aby stworzyć wrażenie, że wystarczy podrapać cienką powierzchnię faszystowskiej propagandy, aby odkryć jej absurdalną rzeczywistość.

Heartfield opracował oparte na zdjęciach symbole Komunistycznej Partii Niemiec, której był członkiem, dzięki czemu organizacja mogła konkurować na symbole z nazistami. Jego obrazy zaciśniętych pięści, otwartych dłoni i uniesionych ramion sugerowały odważne działanie i determinację. Na jednej z grafik bezcielesna pięść staje się anteną radiową dla powiązanej z komunistami stacji w Czechosłowacji, która nadawała na terytorium Niemiec.




Ale jak już wspomniano, najostrzejsze żądło krytyki Heartfield przykładał do Führerkult Hitlera (kultu przywódcy), podstawę niemieckiego faszyzmu. Jego prace były zamieszczane przede wszystkim na okładkach AIZ (Arbeiter-Illustrierte-Zeitung), komunistycznego magazynu robotniczego. Użył tam rozmaitych środków wyrazu, teraz typowych a wtedy nowatorskich. Należała do nich  różnica skali, aby udramatyzować przekaz. Tak jest w obrazku ilustrującym stosunek Hitlera do bogatych i wspierających go finansowo niemieckich przemysłowców. Przywódca jest postrzegany jako marionetka, której gestykulacja odczytywana była jako akceptacja wpływów pieniężnych.





Czasy niewątpliwie się zmieniły i mimo podobieństw do tamtego okresu niepewności i poczucia chaosu, obserwujemy także pewne odmienności. Dzisiaj Niemcy nie są kierowane przez Furehra, a lewicowe poglądy zapewniają w Europie powodzenie, jednak grafiki Heartfielda, które zapowiadały i odzwierciedlały problemy, jakich doświadczyły Niemcy w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku, pomogły przekształcić fotomontaż w potężną formę masowej komunikacji. I warto po nie sięgnąć aby uderzyć tym razem w pokrewny z faszyzmem reżim rosyjski.



Z ciekawostek przypominamy, że grafika  Hurray, the Butter is Gone! była inspiracją do utworu Metal Postcard wykonywanego przez Siouxsie and the Banshees. Piosenka ta została ponownie nagrana w języku niemieckim jako Mittageisen i wydana na singlu we wrześniu 1979 roku, z pracą Heartfielda na okładce. Kilka miesięcy później singiel został wydany również w Wielkiej Brytanii. Nazwa szwajcarskiego zespołu darkwave Mittageisen (1981-1986) pochodziła już od tytułu tej piosenki. Warto wyjaśnić, że tytuł obrazka był odniesieniem do słynnego przemówienia Hermanna Goeringa z 1936 r., w którym powiedział: Pistolety uczynią nas potężnymi; masło tylko nas tuczy. Genialną odpowiedzią Heartfielda jest stworzenie typowego aryjskiego domu, w którym na stole obiadowym jest tylko żelazo. 


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 9 maja 2022

Isolations News 192: Dokument o Haciendzie i Sex Pistols, Reaktywacja Soft Cell, Penis na ramieniu, Hante ma plany, wznowienie Roxy Music, Bauhaus, Rammstein,Wolfgang Flür i Free Games for May - koncerty, aplikacja ukraińskiej armii

BBC pokaże film dokumentalny o klubie Hacienda (LINK). A z okazji 40. rocznicy legendarnego klubu nocnego w Manchesterze, czyli Haciendy, na parkingu przy Whitworth Street, w miejscu, w którym stał klub, Peter Hook, Paul Fletcher, James Masters i Aaron Mellor 21 maja (piątek) organizują wielką imprezę. Ma to być wieczór przypominający otwarcie klubu w dniu 31 maja 1982 roku oraz 30 lecie w 2012 (LINK).


A Haciendy i Factory nie byłoby bez punk rocka i Sex PistolsPistols, dokument o zespole, autorstwa Danny'ego Boyle'a zapowiada nowy trailer, który gra powyżej.  

Film przekształcony w miniserial będzie można oglądać w brytyjskiej telewizji od 31 maja (LINK).   A zespół przypomni o sobie 27 maja, w jubileusz 70-lecia panowania królowej Elżbiety II ponownym wydaniem singla God Save The Queen. Płyta wyjdzie na srebrnym winylu, przedsprzedaż już ruszyła (LINK).

Skoro pojawiło się słowo sex - na brytyjskim Channel 4 nadało dokument o mężczyźnie, który żył 6 lat z przeszczepionym na ramię penisem... (LINK) (LINK).

Jak wynika z drugiego linkowanego materiału ten miał mu w końcu sczernieć i odpaść... 

Jak mawia obiegowa opinia, ponoć Malcolm MacDonald, bo tak nazywa się ów nieszczęśnik, miał iść z takim sczerniałym do lekarza. Lekarz po dokonaniu oglądu kazał mu wejść na stołek i zeskoczyć. 

- widzi pan, sam odpadł...

Po tygodniu Malcolm odwiedził tego samego lekarza - tym razem z siniejącym jądrem. 

-Oj musimy amputować. To też sczernieje i będzie problem. 

Lekarz amputował.

Po kilku dniach podczas kontroli lekarz zauważył sinienie drugiego jądra. Historia się powtórzyła i dokonano amputacji. 

Przy zdejmowaniu szwów lekarz dokonał niesamowitego odkrycia - zaczęła się sinica na nogach! Dokładny ogląd pozwolił na wydanie diagnozy. 

-Panie Malcolmie mam przyczynę. Jeansy panu farbują! 

Przypomina się inny dowcip. 

Przychodzi facet do lekarza i mówi że chce amputacji penisa. Lekarz przeprowadza wywiad, stara się odwieść pacjenta od tak drastycznej decyzji. Ten jednak jest nieugięty. 

Lekarz znieczula i amputuje. Po operacji zapala papierosa i pyta z czystej ciekawości, co skłoniło pacjenta do podjęcia tak dramatycznej decyzji.

- A wie pan doktorze, poznałem żydówkę i chcę się wkupić w jej rodzinę

- Przepraszam, ale czy czasem nie chodziło panu o obrzezanie?

- A co ja powiedziałem?


W temacie chorób różnych - Hante podzieliła się z fanami poprzez media społecznościowe informacjami o swoim nienajlepszym zdrowiu. Była chora, zaraziła się COVID-19 i bardzo źle przechodziła infekcję, jeszcze źle słyszy i musi przejść terapię. Ale nadal ma plany muzyczne i prosi aby zaglądać na profil Minute Machine który współtworzy z Amandine Stioui (LINK) gdzie można kupić wydawnictwa duetu, najnowsze ze zniżką 20% po wbiciu kodu Spring2022 (LINK).


Dalej o wznowieniach - z okazji 50. rocznicy wydania pierwszego albumu Roxy Music (1972) zostanie opublikowany tomik z tekstami autorstwa Bryana Ferry do piosenek z siedemnastu albumów, od pierwszego wspomnianego Roxy z 1972 roku, poprzez najpopularniejszy Avalon, aż po refleksyjny Avonmore z 2014 roku. Książka poprzedzona będzie wstępem autora i wnikliwym esejem autorstwa Jamesa Trumana (LINK). 

Co się dzieje dzisiaj z Ferrym opisaliśmy TUTAJ.


Z serii reaktywacji i wznowień - zaskoczenie. Marc Almond i Dave Ball (Soft Cell) wydali pierwszy od dwóch dekad album studyjny - płyta zatytułowana Happiness Not Included pojawiła się sprzedaży w zeszłym tygodniu 6 maja (LINK). Można ją odsłuchać TUTAJ. Dokonamy recenzji. Tymczasem newsa ilustrujemy jednym z ciekawszych utworów duetu... To były czasy...


Koncertowo - Bauhaus zapowiedział występ w londyńskiej O2 Academy Brixton. Koncert będzie miał miejsce 19 sierpnia, bilety są już dostępne od piątku (6 maja) (LINK).


Z kolei Rammstein zapowiedział w 2023 roku trasę koncertów po europejskich stadionach. Rozpoczną ją w Lizbonie w Portugalii 31 maja 2023 roku. Trasa obejmie m.in. występ na londyńskim stadionie Wembley oraz na PGN w Warszawie, a zakończy się 17 sierpnia koncertem na Stadionie Olimpijskim w Atenach. Objazd związany jest z promocją nowego albumu, z którego jeden z utworów już można posłuchać. Klip do niego jest kpiną z samych muzyków, którzy używają wszystkich możliwych środków aby nadal wyglądać na młodych, oraz z ich podstarzałej widowni.


Inny niemiecki muzyk - Wolfgang Flür (Kraftwerk) weźmie udział w dyskusji o nowych technologiach w produkcji muzycznej oraz opowie o swoim najnowszym albumie Magazine 1. A wszystko w ramach Future Creative in Music, Media and Tech w czerwcu w Londynie. Chętni fani, którzy chcieliby posłuchać na żywo tego panelu już mogą  się tutaj zarejestrować (LINK).


Z kolei Free Games For May (nasz wywiad z zespołem jest TUTAJ) wystąpi 14 maja w Słupsku w Motor Rock Pub. Więcej TUTAJ.  

Rozmawialiśmy też z Aleksandrem Januszewskim - artystą i muzykiem. Ten opublikował nowy utwór Gardenii - Pokój przemian, który gra powyżej. Klip ilustrują rysunki i motto Rolanda Topora.


A co tam panie na wojnie? Ukraińskie wojsko stworzyło aplikację, która przekazuje użytkownikom na żywo aktualne informacje o tym, ilu rosyjskich żołnierzy ginie na Ukrainie. Aplikacja nazywa się wdzięcznie: Русский корабль иди нах@й lub Ркин

Wojsko poinformowało, że aplikacja zawiera również informacje o rosyjskim sprzęcie. Według szacunków NATO w marcu nawet 40 000 Rosjan zostało zabitych, schwytanych, zaginionych lub wyłączonych z walki na skutek odniesionych ran. Aplikacja podnosi morale Ukraińców i demobilizuje Rosjan (LINK).    

Co do tych ostatnich przypomina się taki żart:

Vladimir Putin  przeczytał bajkę o Śpiącej Królewnie. Zamyślił się i z pewnym wahaniem udał się na Plac Czerwony.

- Nie darowałbym sobie, gdybym nie spróbował - wyszeptał przekraczając próg mauzoleum...


Bohaterska Rosja próbuje wszelkimi możliwymi sposobami wstrzymać biodegradację mumii Lenina. Za to zmodyfikowany enzym może skrócić czas potrzebny na degradację plastiku z lat czy miesięcy do zaledwie jednego tygodnia. Żółwie z Galapagos umieszczane na każdym prawie opakowaniu jednorazówek mogą więc odetchnąć z ulgą (LINK). Jakby w odpowiedzi na ten dobry news, okazało się, że Wielka Wyspa Śmieci na Pacyfiku stała się siedliskiem endemicznych gatunków zwierząt, które ją także zjadają... (LINK). Teraz naukowcy zaczynają interesować się wnętrznościami ciała ludzkiego, w których odkłada się plastik. Trwają badania nad specyfikiem, który nas tego pozbawi.

My preferujemy metody naturalne, bo nie ma to jak solidne przeczyszczenie. A propos w temacie:

Najgorsze połączenie chorób, to Alzheimer i biegunka - biegniesz, ale nie wiesz dokąd.

My wracamy już jutro - dlatego czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 8 maja 2022

Ten album warto znać: Bel Canto i Birds of Passage - znakomita, nostalgiczna muzyka, trudna do zaszufladkowania

 

W sieci istnieje wiele recenzji drugiej płyty norweskiego tria Bel Canto, którą dziś przypominamy u nas. Są one jednak dość powierzchowne, zatem pora na naszą.

Zespół określa się jako post-Cocteau Twins, przywołuje się klimaty 4AD czy Clan of Xymox. Trudno się z takimi opiniami zgodzić, bowiem Bel Canto stworzyli własny styl. Wystarczy spojrzeć na instrumentarium, gdzie poza syntezatorami, używają też gitar czy np. skrzypiec. 

Trio na swojej stronie (TUTAJ) przyznaje się, że rzeczywiście od nich zaczęła się norweska elektronika, a pośród swoich ulubionych zespołów z tamtego czasu podają Royskopp

Pochodzą z Tromsø w północnej Norwegii, a zostali założeni przez Nilsa Johansena i Geira Jenssena w 1985 roku. Zaledwie 20-letni Nils  miał silne podstawy muzyczne - dziesięć lat uczył się gry na skrzypcach. Muzycy szukali śpiewającej dziewczyny, a kilka miesięcy później odkryli bardzo młodą - szesnastoletnią wówczas Anneli Drecker, ta z kolei posiadała  doświadczenie w śpiewaniu chóralnym, co zresztą słychać na albumie. 

Zespół znalazł zainteresowanie niezależnej belgijskiej wytwórni Crammed Discs, którą znamy choćby z płyt Minimal Compact, czy Tuxedomoon. Tam wydali swój debiut White Out Conditions w 1987 roku, a Birds of Passage, w w 1989. Ten ostatni album uważa się za kanon tzw. brzmienia Tromsø

Album naszym zdaniem jest trudny do zakwalifikowania, między innymi przez wokal Anneli. Rzeczywiście gdzieś w tle widać ten chóralny sznyt, natomiast znakomity głos, jak i własny, niepowtarzalny styl, stawiają jej wokale obok takich doskonałości jak Elizabeth Frazer, czy Lisa Gerrard.

Album promował tytułowy utwór, i tutaj można się spierać, bowiem na płycie jest kilka lepszych piosenek, choć ta w pełni pokazuje niesamowite możliwości wokalne Anneli...


Całóść otwiera Intravenous i jest to dość dziwne otwarcie. Szybko natomiast pojawia się znakomity refren i już jesteśmy w domu. Narratorka prosi o pomoc w przejściu na ciemną stronę życia, by wślizgnąć się w wieczność... 

Po nim tytułowy Birds of Passage, być może nie jest doskonały, bo brak jako jego współautorki Anneli. Piosenka opisuje wyrwanie się spod jarzma tyrana, uwolnienie z toksycznego związku. The Glassmaker to zaskoczenie jeśli chodzi o wokal, który wyraźnie kieruje się w strony absolutnie orientalne. Tutaj rzeczywiście śpiew imituje instrument, co znamy z płyt 4AD i wspomnianych powyżej wokalistek. 

A Shoulder to the Wheel to pierwsze arcydzieło... Drecker jest tutaj autorką tekstu i współautorką muzyki. Piosenka to hymn nawołujący do podniesienia się po upadku. 

Po nim jest utwór, który powinien promować album. Podniosły, majestatyczny i niesamowity Time Without End to moment płyty po którym trudno będzie by cokolwiek zabrzmiało lepiej. No i ten  niezwykle poetycki tekst, kojarzy się chyba jedynie z arcymistrzowstwem, jakiego Brendan Perry dokonał w Severance...

 

Nadzieja mierząca czas bez końca

Możesz być jak słońce

Piękna jak sen

Niewinna jak dziecko

Bohaterska i odważna

Jak królowie i wojownicy z legend


Oto czeluść twojej najskrytszej duszy

Minotaur chodzący w niekończącej się rozpaczy

Mityczny jak sen

Niewidoczny jak delikatny powiew wiatru

Ale wciąż w twojej fantazji

To wszystko będzie prawdziwe


Pokażę ci, kim jesteś

Wyposażę cię w palące pragnienie


Oyster to kompozycja Anneli w której znowu demonstruje nam swoje możliwości. Piosenka jest o ujawnianiu tajemnic. Continuum ma bardzo ciekawą strukturę, i może nieco zbyt mocno wysunięte na pierwszy plan instrumenty perkusyjne. Co ciekawe, śpiewany jest w języku hiszpańskim...  

Po nim Dewy Fields  i znowu wracamy na kolejny pik tego albumu! O ile Time Without End jest majestatyczny, to ten utwór tym bardziej, i co ważne, zaskakuje niezwykle rozbudowane instrumentarium. Chwilowo operowe wokale nadają mu absolutnie niesamowity klimat...


Idź, idź szukać i znajdź

To na co liczysz

Przyjdź, skarb jest twój

Kończy Ci się czas


Kiedy nadchodzi poranek

Twoje marzenia są realne

Na polach rosy

Twój ślad jest pozostawiony gdzieś hen w tyle


Tak bardzo mało czasu, tak bardzo mało nadziei

Tęsknisz za kimś

Podczas gdy pada deszcz

Szukasz, szukasz kogoś


Przekraczasz pola rosy

Idziesz po lesie

Jest ktoś, kto nadrabia zaległości

Czuwają nad tobą

Utrzymując w cenny sekret w tajemnicy 


Twój skarb jest twoim wrogiem


Po nim znowu jesteśmy na szczycie możliwości zespołu. Tym razem The Suffering napisany przez Drecker i Jennsena


Mój smutek jest głęboki, 

Moje dni są zaćmione

Pukaj do moich drzwi

Powiedz, że będziesz mój

I zostań ze mną na zawsze

Ponieważ nic nie może odrodzić mojej duszy

Byłabym szczęśliwa, wiedząc


Bo czułam się tak bezpiecznie, kiedy spojrzałam ci w oczy

Myliłam się, ale teraz jestem pewna 

Nadal cię kocham

Ale cicho w środku

Wiem, że moje uczucia nie zmienią twojego zdania


Więc co mam zamiar zrobić

Oddałam ci wszystko

Cierpię z powodu bolesnych ciosów

Czy to będzie trwało wiecznie?


W porządku, nie będę płakać

Łzy nie pomogą mi znaleźć przyczyny

Dlaczego nagle zniknąłeś mi z oczu

Myliłam się, ale teraz jestem pewna 

Nadal cię kocham

Ale cicho w środku

Wiem, że moje uczucia nie zmienią twojego zdania


Album kończą doskonały Picnic on the Moon, Look 3. Oba są bardzo dobre, jak i cała płyta, którą można polecić nostalgikom, i której nie da się inaczej ocenić jak 6/6. 

Bel Canto wróci jeszcze do nas z płytą, która nie mieści się w żadnej skali. Niedługo.  

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 


Bel Canto - Birds of Passage, Crammed Discs, 1989, tracklista: Intravenous, Birds of Passage, The Glassmaker, A Shoulder to the Wheel, Time Without End, Oyster, Continuum, Dewy Fields, The Suffering, Picnic on the Moon, Look 3