O Jarocinie nigdy za dużo. Nasze wspomnienia z 1984 roku okiem uczestnika można przeczytać TUTAJ. Uzupełniliśmy je wzmianką o postawie Waltera Chełstowskiego, dyrektora festiwalu, i dojrzałej reakcji Skandala z Dezertera TUTAJ. A skoro zaczęliśmy od wzmianki o koncercie Dezertera, który o mało nie skończył się spałowaniem publiki przez ZOMO, to już wiadomo, o czym będzie dzisiejszy post – o służbie bezpieczeństwa na festiwalu w Jarocinie.
O tym, że SB interesowała się młodzieżą i występującymi zespołami wiedzieli wszyscy. Publika miała świadomość, że jest obserwowana, organizatorzy przyjmowali ów fakt bez zdziwienia, a tajne służby zdawały sobie sprawę że wszyscy wszystko wiedzą. Dziwnym zatem wydaje się deklaracja Waltera Chełstowskiego, który po latach stwierdził, że nie miał żadnej styczności z SB bo według niego: teoria wentyla to kompletna bzdura. Władza się tą muzyką prawie nie interesowała. W Polsce nie było aż takiego reżimu pod tym względem jak w Czechosłowacji czy w NRD. Działały np. kabarety. Jedyną osobą z władz, która przyjechała kiedykolwiek do Jarocina, był minister do spraw młodzieży (…) Aleksander Kwaśniewski. Chciał zobaczyć, jak to wygląda (LINK). Lecz zaraz potem powiedział coś naprawdę interesującego: Zawsze przy stanowisku milicjanci stawiali swoją kamerę VHS i rejestrowali koncerty. Ciekaw jestem, czy coś z tych materiałów jest w IPN.
Jakby spełniając życzenie reżysera i producenta festiwalu w latach 1986-87 i 1991-92, łódzki IPN w 2004 roku odnalazł w swoich zasobach taśmy oraz dokumentację z infiltracji Jarocina przez Służbę Bezpieczeństwa. Materiały te zebrano w publikacji, którą wzbogacono o wywiady z muzykami zespołów: Dezerter, Moskwa, Brygada Kryzys, Abbadon i T.Love, z organizatorem festiwalu Walterem Chełstowskim i ówczesnymi ministrami kultury: Kazimierzem Żygulskim i Józefem Tejchmą. W książce opublikowano oprócz tego wycinki prasowe, teksty utworów i reprodukcje plakatów oraz folderów festiwalowych – wszystko to jak przypominamy – zebrane pracowicie przez tajne krasnoludki (Krzysztof Lesiakowski, Paweł Perzyna i Tomasz Toborek, Jarocin w obiektywie bezpieki, Warszawa 2004).
Na podstawie tego albumu w 2008 roku Marcin Więcław (1962-2017) zmontował 44 minutowy film dokumentalny. Składa się on z fotokopii notatek o grupach młodzieżowych, odczytywanych przez lektora i ze świadectw osób zajmujących w Jarocinie u schyłku PRL eksponowane stanowiska w aparacie władzy. Wśród nich są: Krzysztof Hajdasz, były oficer Departamentu III MSW, naczelnik gminy Czesław Robakowski, Marian Szurygajło dyrektor ośrodka kultury oraz Tadeusz Szmidel, zastępca komendanta milicji w Jarocinie. Materiały operacyjne komentują także pracownicy IPN oraz Walter Chełstowski i Krzysztof Skiba.
Paweł Perzyna z łódzkiego oddziału IPN zwrócił uwagę na system obiegu esbeckich dokumentów. Otóż od 1986 roku funkcjonariusze SB zatrudnienie w Jarocinie przekazywali swoje materiały do opracowania Wydziałowi III kaliskiego SB. Były tam charakterystyki organizatorów wraz z informacjami pozwalającymi na późniejsze tropienie nieprawidłowości, głównie finansowych (np.: temat martwych dusz czyli dopisywania do listy zepołów-widmo, aby oficjalnie zwiększyć koszty festiwalu, czy zatrudnienia nieokreślonej liczby ochroniarzy-karateków). Ciekawe są także opisy subkultur młodzieżowych i szacowana ich liczba.
Paweł Perzyna z łódzkiego oddziału IPN zwrócił uwagę na system obiegu esbeckich dokumentów. Otóż od 1986 roku funkcjonariusze SB zatrudnienie w Jarocinie przekazywali swoje materiały do opracowania Wydziałowi III kaliskiego SB. Były tam charakterystyki organizatorów wraz z informacjami pozwalającymi na późniejsze tropienie nieprawidłowości, głównie finansowych (np.: temat martwych dusz czyli dopisywania do listy zepołów-widmo, aby oficjalnie zwiększyć koszty festiwalu, czy zatrudnienia nieokreślonej liczby ochroniarzy-karateków). Ciekawe są także opisy subkultur młodzieżowych i szacowana ich liczba.
W poszczególnych latach istnienia festiwalu tajniacy zajmowali się coraz to inną grupą – w 1987 roku tropili wzmianki o nielegalnej broni i działalności antypaństwowej, w 1988 zajęli się organizacjami Wolność i Pokój, Ruch Społeczeństwa Alternatywnego, Monar, Ruch Ekologiczny oraz działalnością grup parafialnych i oaz. W 1989 r. funkcjonariusze zbierali informacje na temat ruchów pacyfistycznych, anarchistycznych oraz grup happeningowych i ekologicznych. Wśród nich było także Towarzystwo Przyjaciół Chińskich Ręczników założone przez kumpla Chełstowskiego – Jerzego Owsiaka – którego aktywność z dzisiejszej perspektywy czasu określana jest jako typowe wypuszczanie wentyla. Opisy osób w poszczególnych grupach przypominają charakterystyki zwierząt w filmach przyrodniczych… Kto je robił? Według ustaleń IPN od 1981 r. za inwigilację imprezy odpowiadał Wydział III Służby Bezpieczeństwa Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Kaliszu. Funkcjonariusze, początkowo w liczbie pięciu, sześciu pracowników operacyjnych, pieczołowicie sporządzali notatki i fotografowali co się dało. Nie wiemy jak się nazywali, lecz znamy osoby, które nimi kierowały: Byli to Mieczysław Marciniak ur. 1928 r. szef SB w Jarocinie w latach 1983-1985 (LINK) i Jerzy Mieloszyk ur. 1950 szef SB w Jarocinie od 2 listopada 1987 do 26 stycznia 1988 roku, który odbył trzymiesięczne przeszkolenie w Wyższej Szkole KGB w Moskwie, a potem był zastępcą ostatniego szefa SB w Jarocinie (od 1 lipca 1985 do 31 lipca 1990) (LINK).
Oprócz reżyserowanego dokumentu na razie IPN udostępnił jeszcze jeden materiał operacyjny, którym jest film nagrany w Jarocinie w 1990 roku. Składa się z dwóch nagrań, pierwsze jest rejestracją wypowiedzi chłopaka, który jest przepytywany przez tajniaków udających studentów wydziału dziennikarstwa UAM. Drugie pokazuje przesłuchanie zatrzymanego skinheada:
Jak możemy skonstatować, tajne kadry były doskonale przygotowane do wyznaczonych im zadań, jakkolwiek efekty ich pracy dzisiaj mogą wydawać się śmieszne. Jednak może nie tyle istotne były fakty, co ich propagandowy wydźwięk i rejestracja poszczególnych osób biorących udział w festiwalu, co widać na poniższych zdjęciach:
Należy sądzić, że nie są to wszystkie materiały służb, na pewno było ich znacznie więcej. Za niedługo zobaczymy następne, to tylko kwestia czasu i możliwości technicznych pracowników IPN którzy jeszcze nie zdołali opracować kilometrów akt wytworzonych przez milicję i esbeków.
A ci są ciągle wśród nas, mało tego, bronią dzisiaj demokracji. Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
A ci są ciągle wśród nas, mało tego, bronią dzisiaj demokracji. Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.