sobota, 25 lutego 2023

Wszystkie ukrzyżowania według Salvadora Dali: cz.2. Corpus Hypercubus, czyli w czwartym wymiarze

Niedawno opisaliśmy Ukrzyżowanie autorstwa Salvadora Dali namalowane na podstawie wizji św. Jana od Krzyża (LINK). Wspomnieliśmy, że Dali namalował kilka obrazów na ten temat i zapowiedzieliśmy ich omówienie. Dzisiaj więc opowiemy naszym czytelnikom o Ukrzyżowaniu określanym mianem Corpus Hypercubus


Nazwa pochodzi od szczególnego kształtu krzyża, który tak naprawdę jest hipersześcianem rozłożonym w trójwymiarowej przestrzeni. Hipersześcian składa się z ośmiu trójwymiarowych kostek, każda hiperpowierzchnia takiej kostki jest połączona dwuwymiarowym kwadratem powierzchni z sześcioma innymi hiperpowierzchniami. Tak jak można rozłożyć sześcian, tak samo można rozłożyć hipersześcian do kształtu przedstawionego na obrazie Dalego.


Przenosząc analogię tego wielowymiarowego obiektu rozłożonego na trzy wymiary, Dali wyjaśnia za jego pomocą teologiczną tajemnicę ukrzyżowania. Przedstawia je jako wydarzenie które rozpoczyna wyższą płaszczyznę egzystencji, rozwijającą się w świat jaki wszyscy postrzegamy. W tym rozumieniu Corpus Hypercubus ma uzmysłowić nam, że chociaż można dyskutować o konieczności ofiary Jezusa lub studiować jej teologiczne konsekwencje, to z racji naturalnych ograniczeń ludzkiej natury da się studiować te zagadnienia tylko poprzez rozmaite analogie, ponieważ człowiek po prostu nie jest w stanie dostrzec zarysu Bożego planu.


Aby stworzyć tę niezwykłą interpretację ukrzyżowania Chrystusa Dali wykorzystał stworzoną przez siebie teorię mistycyzmu nuklearnego, łączącą katolicyzm, matematykę i inne nauki. Pierwszym obrazem będącym taką mieszanką mistycyzmu i nauki jest wykonany przez niego w 1949 roku, zaraz po nawróceniu, obraz Madonna z Port Lligat, który przedłożył papieżowi Piusowi XII do błogosławieństwa i otrzymał je. Obraz przedstawia Matkę Boską (do której pozowała mu jego żona Gala) trzymającą na kolanach małego Chrystusa. Rok później namalował kolejny obraz na ten sam temat. Oba ukazują Maryję, która siedzi zawieszona w powietrzu, zatomizowana, z wyciętą częścią tułowia.  Dzieciątko na jednym z obrazów trzyma w jednej ręce kulę ziemską, a w drugiej krzyż, otaczają je biblijne symbole, takie jak cytryny, jeżowce, muszle, ryba na obrazie z 1949 roku a na obrazie z 1950 roku przez nosorożca, kosz chleba i anioły. W obu przypadkach więc Maryja jest zawieszona w powietrzu jak cząsteczki atomowej materii, a bezpośrednio nad jej głową wisi na nitce strusie jajo, średniowieczny symbol niepokalanego poczęcia, oparty na micie, że samica strusia wykluła swoje jaja, wystawiając je jedynie na działanie promieni słonecznych, bez udziału samca.


Niezwykłą formę Madonny malarz skomentował tak: Współczesna fizyka coraz bardziej ujawnia nam dematerializację, która istnieje w całej przyrodzie i dlatego materialne ciało mojej Madonny nie istnieje, a zamiast torsu znajduje się tabernakulum „wypełnione Niebem”. Ale chociaż wszystko, co unosi się w przestrzeni, oznacza duchowość, reprezentuje również naszą koncepcję systemu atomowego – dzisiejszy odpowiednik boskiej grawitacji (LINK). Jak ważne były to obrazy dla Dalego świadczy fakt, że na ich wzór zaprojektował naszyjniki z zawieszką z 18 karatowego złota ozdobioną diamentami, na której otoczona diamentami Matka Boska, rozpościera ramiona zapraszając otwartych drzwi matczynego serca. W 1973 roku Dali stworzył jeszcze niewielką rzeźbę inspirowaną tym samym tematem.



Rozciągnięte na Corpus Hypercubus, a raczej lewitujące przed hipersześcianem – geometryczną, wielowymiarową formą – ciało Chrystusa jest zdrowe, atletyczne i nie nosi śladów tortur. Zbawicielowi brakuje korony cierniowej i gwoździ. Niejako można uznać, że jest to inspirowana Ewangelią św. Jana wizja Chrystusa, który jest panem własnego losu, czyli przyjmuje śmierć, bo tak chce, jak to powiedziała św. Katarzyna ze Sieny  do krzyża przykuwa go miłość, a nie gwoździe. Ten majestat i wolność dobrze podkreśla i brak gwoździ, i spokój postaci. Dobrym komentarzem do wyobrażenia jest kolejny wers z Ewangelii św. Jana o tym, iż chwała zwycięstwa Chrystusa objawia się już w Jego rzeczywistej śmierci, tak jak powiedział Jezus: gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie (J 12,32). U stóp krzyża stoi żona artysty, Gala, która jest świadkiem duchowego triumfu Chrystusa. Oprócz niej na tym obrazie znajduje się kilka elementów znanych z wcześniejszych surrealistycznych prac Daliego: rozległy, jałowy krajobraz i szachownica, której czarne pola się pod krzyżem układają się także w krzyż.



Namalowana w 1954 roku Ukrzyżowanie Corpus Hypercubus było wyśmiewane przez surrealistów, Andre Breton stwierdził, że Dali zniknął w 1935 roku i został zastąpiony przez portrecistę, który powrócił do Kościoła Katolickiego i artystycznego ideału renesansu. Ale to, co nie spodobało się Brentonowi wzbudzało zachwyt naukowców. Krzyż Salvadora Dali jest tym, co matematyk Tomas Banchoff opisał jako rozłożony czterowymiarowy sześcian. Po latach współpracy i fascynacji dziełem Dalego Banchoff ogłosił swoje przemyślenia na ten temat (LINK). Według niego artysta próbował poprzez obraz trójwymiarowego świata oddać cztery wymiary. Do tego służyło użycie dwóch perspektyw jednocześnie – z dwóch nałożonych na siebie krzyży. Inny matematyk: Marcus du Sautoy, któremu wtórował krytyk sztuki i poeta Kelly Grovier, nazwał sześciany Dalego rzeźbami umysłu. Jak argumentował w swoim programie Radio 3 The Secret Mathematician (TUTAJ): Nie można zobaczyć sześcianu 4D w naszym ograniczonym wszechświecie 3D, ale są różne sposoby, aby go sobie wyobrazić. Namalowana przez Dalego rzeźba umysłu przenosi geometrię w sferę metafizyki. Ukrzyżowanie (Corpus Hypercubus) ma w sobie coś z medytacji - mówi. Wydaje się, że pokonuje przepaść, która zdaniem wielu oddziela naukę od religii. Wyłamując się z trzech wymiarów, artysta mógł znaleźć nowe znaczenie tradycyjnej sceny biblijnej, argumentuje du Sautoy. Idea czwartego wymiaru istniejącego poza naszym światem materialnym odbiła się echem u Dalego w świecie duchowym wykraczającym poza nasz fizyczny wszechświat.


Dla Dalego geometria była więc w pewnym sensie drogą do wiecznego zbawienia. W pracach Dalego atomizm i nauka wydają się być tkaniną, na której wyszyte jest odkupienie i zbawienie - zauważył Grovier - Tesseraktyczny krucyfiks wydaje się rozciągać poza wymiary tego świata na nieznane płaszczyzny. Natomiast sam Dali przyznawał, że starał się zsyntetyzować chrześcijańską ikonografię z obrazami rozpadu materii inspirowanymi fizyką jądrową. Jak powiedział w The Dali Dimension: Myśliciele i literaci nie mogą mi nic dać. Naukowcy dają mi wszystko, nawet nieśmiertelność duszy (LINK).

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 24 lutego 2023

Super deluxe edition Revolver - najważniejszej płyty the Beatles cz.6: Ciężka praca ekipy podczas nagrywania Revolver

 

Pięć tygodni temu rozpoczęliśmy na naszym blogu omawianie specjalnego wznowienia albumu Revolver zespołu the Beatles (TUTAJ) streszczeniem wstępu Paula McCartneya. Następnie streściliśmy relację Gilesa Martina (TUTAJ) - współrealizatora nagrań, a fenomen albumu omawiał raper Questlove (TUTAJ). Opisaliśmy też historię zastosowania sitaru (TUTAJ) i jak powstawały efekty specjalne (TUTAJ).

Dzisiaj omówimy kolejną część rozdziału zatytułowanego Track by Track.

Technika Artificial Double Tracking (ADT) powstawała początkowo poprzez spowalnianie taśm magnetofonowych, co było męczące, bowiem wiązało się z manualną pracą. Przełomowym było też zastosowanie ogranicznika Fairchild 660.

 

Pomagał on podczas nagrywania zarówno wokali, jak i instrumentów. Emerick uważa, że to najlepsze urządzenie jakie wynaleziono, to ono jest odpowiedzialne za brzmienie zarówno Revolver, jak i Peppera. Ani perkusja ani wokale nie brzmiały nigdy w taki sposób. Co ciekawe, głos Johna zdawał się być idealnie dopasowany do instrumentu. W nagraniach używano czterościeżkowego magnetofonu, co podczas miksowania ścieżek prowadziło do redukcji wysokich i niskich częstotliwości. Wiele płyt w tamtym czasie nagrywano live. Chcąc tego uniknąć masę czasu zespół spędzał na takim dostrajaniu instrumentów, żeby po nagraniu nie było dogrywań. Gdy te się pojawiały, często stawały się koszmarem, zwłaszcza gdy ktoś się pomylił. Zarówno Revolver jak i singiel Perpeback Writer miały dogrywane wokale.

Dziś, dzięki komputerom sprawa jest szybka i prosta, w tamtym czasie, jak wspomina Ringo, mocno tyrali. Wiele z sesji zaczynało się po południu, a kończyło wieczorem. Patrząc w pamiętniki George'a Martina widać, jak to był ciężki czas, ten bowiem musiał pracować też z innymi grupami. Na przykład 18.05. zaczynał o 8:15 z Gerry and the Pacemakers i miał spotkanie o 11:00 z ich menadżerem. Natomiast o 14:30 odbył 12 godzinną sesję nagraniową z the Beatles. Kolejnego dnia rano znowu ten sam zespół a po południu praca z Paulem nad For No One


2.05.1966 Beatlesi zostali zapytani, dlaczego nie ma ich w mediach. Odpowiedzieli, że obecnie skupili się na pracy w studio. John wspomniał, że mają już połowę albumu, chcą go skończyć, mało tego nagrać też kilka singli. Album zakończyli nagrywać zaledwie dwa dni przed ich kolejnym światowym tournee po Niemczech i bez przerwy na wakacje. 
 
 

Dzisiaj dość trudno jest opisać w szczegółach genezę i ewolucję wszystkich piosenek, bowiem miksowano je w wersji mono jak i stereo, a daty ma pudełkach z taśmami dotyczyły ostatecznych wersji. McCartney wspomina, że były plany aby część nagrań realizować w Mamphis, z powodu ciekawego brzmienia jakie tam uzyskiwano. Ale mimo faktu, że do tego nie doszło, Paul uważa, że bez tego udało się im osiągnąć unikalne brzmienie, którego nikt wcześniej nie uzyskał.

W kolejnej części z tej serii omówimy poszczególne utwory, zaczynając od Taxman..

C.D.N.

Czytajcie nas  - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

czwartek, 23 lutego 2023

Claud-Joseph Vernet: malarz morski

Claud-Joseph Vernet (1714-1789), malarz obdarzony w 1753 roku przez króla Ludwika XV tytułem malarza morskiego urodził się wprawdzie we Francji lecz na terytorium Państwa Kościelnego czyli po prostu w Awinionie. Jego ojciec, Antoine Vernet, był snycerzem, dekoratorem drzwi do mieszkań, powozów i lektyk. Według metryk parafii Saint-Genest d'Avignon, Antoine Vernet i jego żona Marie-Thérèse Granier mieli sześcioro dzieci. François, jeden z braci Josepha także został pejzażystą i malarzem scen historycznych, Joseph był jednak z tej gromadki najzdolniejszy. Rysował całkiem dobrze już w wieku pięciu lat, a gdy miał około siedmiu lub ośmiu, ojciec podarował mu pierwszą, miniaturową paletę i sztalugę. Gdy podrósł, rodzice oddali go na naukę przyjacielowi Antoine Vernet -  Louisowi René Vialy (1680-1770), malarzowi dekoratorowi mieszkającemu w Aix-en-Provence.



W 1731 roku Joseph wrócił do Awinionu i kontynuował naukę u malarza Philippe'a Sauvana (1697-1792). Uczy się szybko i już w wieku 20 lat dzięki hojności markiz de Caumont, dla którego wykonał kilka zamówień, udał się do Rzymu. Tam podziwiał dzieła wielkich mistrzów renesansu oraz zapoznał się ze sztuką antyczną, ale tym co zrobiło na nim największe wrażenie było morze. Przez następne 19 lat pobytu w wiecznym mieście malował głównie pejzaże morskie i krajobrazy. 


Jakość prac Verneta zapewniła mu masę klientów, najpierw Francuzów, potem Włochów i wreszcie Anglików. Książę Saint Aignan, ambasador Francji w Rzymie, w 1739 roku zakupił jego trzy obrazy i zamówił pięć kolejnych. Sława Verneta z biegiem czasu rosła. Jego nazwisko wkrótce stało się znane w całej Europie. Anglicy przybywający do Włoch kupowali obrazy sygnowane jego nazwiskiem, Holendrzy, szwedzcy i austriaccy arystokraci zamawiali u niego płótna, nawet markiz de Marigny, brat Madame de Pompadour, zamówił u niego kilka malowideł dla króla Francji. Szczególnie rok 1745 był dla niego szczęśliwy. Ożenił się z Virginią Parker, córką oficera papieskiej marynarki wojennej, a także został przyjęty w poczet członków Królewskiej Akademii Paryskiej, choć mieszkał w Rzymie. Tam Vernetowie doczekali się trzech synów, i choć jeden z nich, Orazio, zmarł w dzieciństwie to inny Carle (1758-1836) stał się także malarzem. Córka Émilie (1760-1793) przyszła na świat w Paryżu, bo w 1753 roku Joseph Vernet opuścił Włochy i udał się z rodziną do Francji.

 





Po pobycie w Marsylii przeniósł się do Paryża, gdzie poznał wielu wpływowych oficjeli. Zapewne dzięki nim w 1753 został członkiem Królewskiej Akademii Malarstwa i Rzeźby. Znany malarz nie narzekał na brak zleceń. Wspomniany markiz de Marigny, zlecił mu wykonanie dwudziestu siedmiu obrazów przedstawiających najpiękniejsze porty królestwa. Aby sprostać tak dużemu zamówieniu Vernet udał się w podróż której celem był wybór najciekawszych porty i uczynić szkic najbardziej urokliwego widoku każdego z nich. Ostatecznie udało mu się namalować tylko 15 obrazów. Uwiecznił porty Morza Śródziemnego (Marsylia, Bandol, Tulon, Antibes, Sète), a następnie Atlantyku (Bayonne, Bordeaux, Rochefort i La Rochelle). Ostatnim z tego cyklu był port w Dieppe. To jeżdżenie od portu do portu bardzo go zmęczyło więc porzucił rozpoczęte dzieło i całkowicie poświęcił się przenoszeniu na płótno wymyślonym przez siebie morskim krajobrazom.



Nie brakowało na nie amatorów. Sam Denis Diderot zamówił u niego dwa obrazy w 1768 i 1769 roku. Artysta odniósł też międzynarodowy sukces, bo jego kompozycje doskonale wpisały się w panujące wówczas gusta, nawiązując do modnych pejzaży Nicolasa Poussina i Claude'a Lorraina. A wszystko dlatego, że krajobrazy na obrazach Verneta były nierzeczywiste, całkowicie wyidealizowane i poetyckie. Efekt ten osiągnął dość prostymi środkami wyrazu: Panoramy Verneta są zazwyczaj rozległe, obejmujące na ogół dwie trzecie nieba w górnej części i jedną trzecią morza i wybrzeża w dolnej części obrazu. Te rozległe połacie nieba stwarzają wrażenie nieskończonej przestrzeni co dopełnia oddalona linia horyzontu, który przecina cały obraz. Umiejętne posługiwanie się światłem także stanowi o urodzie jego dzieł. Czy to blask słońca, czy księżyca, jego źródło umieszczone jest w głębi obrazu, co nadaje kompozycji wyjątkową głębię…



W 1785 r. Joseph wyjechał wraz z synem Carlem do Awinionu, bo przed śmiercią chciał go ponownie zobaczyć. Po powrocie do Paryża w 1789 zaprezentował jeszcze kilka swoich obrazów, które spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem. Wkrótce jednak zachorował i zmarł. Żył w tzw. ciekawych czasach. Urodził się jeszcze za panowania Ludwika XIV, przeżył okres rządów Ludwika XV i Ludwika XVI a następnie wybuch rewolucji francuskiej… Może dlatego jego prace są pełne dramatyzmu z jakim ukazywał przebieg gwałtownych zjawisk pogodowych, ale i tęsknoty. Jak gdyby jego krajobrazy oferowały pod powierzchnią sentymentalnego spokoju melancholijny żal za światem, który nieuchronnie przemijał…

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 22 lutego 2023

Streszczenie książki Davida Nolana o Tony Wilsonie cz.14: Narodziny epoki acid house

 

Bez niego kariera Joy Division byłaby inna. To on odpowiadał za wydanie debiutu zespołu, albumu Unknown Pleasures (wydał go za spadek po matce), który dziś uważany jest za najlepszy debiut w historii rocka. A ponieważ opisaliśmy już na naszym blogu życiorysy wielu osób z kręgu zespołu (warto popatrzeć na prawy pasek gdzie zawarliśmy linki do streszczeń), dziś kolej na pierwszą część opowieści o Tony Wilsonie. Książka, którą zaczynamy dziś omawiać znalazła się w naszych rękach dzięki Tony'emu Costello, którego serdecznie pozdrawiamy.

Część pierwsza streszczenia była TUTAJ, druga TUTAJ, trzecia TUTAJ, czwarta TUTAJ, piąta TUTAJ, szósta TUTAJ,siódma TUTAJ, ósma TUTAJ, dziewiąta TUTAJ, dziesiąta TUTAJ, jedenasta TUTAJ, dwunasta TUTAJ, trzynasta TUTAJ.

Kariera telewizyjna Wilsona w tamtym czasie była już tak oszałamiająca, co wynikało głownie z faktu, że podczas programów improwizował i nie myślał co będzie mu do programu potrzebne, bardziej myślał o tym już podczas realizacji. 

W 1986 roku został zatrudniony w Channel 4 do programu After Dark. Producent tego show wspomina, że Tony podejmował się bez zastanowienia wykonania na wizji najbardziej szalonych pomysłów. Wkrótce dzięki pomysłom i dynamice prowadzenia program stał się najbardziej oglądanym show w UK. Ważne było to, że program pokazał osobowość Wilsona, który z Tony'ego stawał się poważnym Anthomnym H. Wilsonem. To był bardzo poważny program, do którego odnosiły się najpoważniejsze dzienniki w kraju jak The Guardian, czy The Independent. O ile kariera Tony'ego w TV znowu rozkwitła, Factory upadało. Wytwórnia płaciła muzykom z dużym opóźnieniem, nie było w niej nowych ciekawych artystów. 

W 1987 roku Wilson przygotował wystąpienie dla pracowników wytwórni. Wspominał w nim o nadchodzącej nowej rewolucji w muzyce, a w Haciendzie członkowie Happy Mondays rozrzucali na parkiecie tabletki MDMA (narkotyk, pochodna amfetaminy).


Tak też się stało, od 1987 roku rozpoczęła się era muzyki house. Pierwszym DJem w UK, który zaczął grać house, był Mike Pickering

W grudniu 1987 roku problemy osobiste Wilsona nasiliły się. Hillary była leczona w szpitalu, ale blizny po napadzie kobiety - nożownika były widoczne i ciągle przypominały co się wydarzyło. W prasie nawet porównywano sytuację z domu Wilsonów do tej z filmu Fatalne Zauroczenie z Close i Douglasem

Rozdział 8 zatytułowany jest Yvette. W Granadzie pojawił się nowy show Tonyego, jeden z trzech wiodących pt. The Other Side of Midnight. W styczniu 1988 Tony spotkał na ulicy Dave Haslama, który miał przy sobie torbę pełną płyt. Na pytanie Tony'ego co kupił, ten odpowiedział, że albumy w stylu acid house. Wkrótce Tony zaprosił go do programu, żeby przedstawił ten gatunek. Wilson jednak nigdy nie rozumiał muzyki dance, on był epoki Cohena i Sex Pistols. Disco było dla niego wrogiem.


W programie wystąpili między innymi the Fall, Bomb the Bass, the Rythm Sisters, New Order i Happy Mondays. Ryder wspomina, jak poszedł do telewizji na nagranie, widział gwiazdy z Cornation Street, którym kiedyś przynosił telegramy... 

C.D.N.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

wtorek, 21 lutego 2023

Albert Bierstadt: majestatyczne krajobrazy Ameryki

Albert Bierstadt (1830-1902) jest jednym z najbardziej znanych, czołowych amerykańskich pejzażystów. Żaden inny artysta nie uchwycił z takim dramatyzmem majestatycznego krajobrazu Ameryki. Jego obrazy stały się szczególnie popularne w 3 ćwiartce XIX wieku, po zakończeniu wojny secesyjnej i w erze rozwoju przemysłu. Zmiany krajobrazowe spowodowane przez rozwój przemysłu powodowały nostalgię za utraconym romantycznym widokiem rozległych połaci równin, rozciągających się od szczytów górskich po bezludne zatoczki otoczone sosnami.




Obrazy Bierstadta rozbudziły zainteresowanie Amerykanów ich własnych krajem, wielu zaczęło odwiedzać Zachód Ameryki w celach typowo turystycznych. Uważa się zatem, że to głównie dzięki dziełom Bierstadta  Kongres ustanowił Yosemite parkiem narodowym. A malarz został członkiem założycielem Boone and Crockett Club, pierwszej organizacji zajmującej się w USA ochroną, której celem była ochrona dzikich terenów i przyrody oraz zarządzanie nimi. A przecież Bierstadt był emigrantem. Urodził się w Solingen w Prusach – obecnie w Nadrenii Północnej-Westfalii w Niemczech. Jego ojciec, Henry Bierstadt, był bednarzem. Albert wyemigrował do Stanów Zjednoczonych wraz z rodzicami i dwoma braćmi jako małe dziecko i dorastał w portowym mieście New Bedford w stanie Massachusetts, wówczas znanym ośrodku wielorybniczym i miejscu akcji słynnej powieści Hermana Melville'a Moby Dick (1851). Dwaj starsi bracia Alberta, Charles i Edward, odnieśli później sukcesy jako profesjonalni fotografowie w Nowym Jorku. Młodsza siostra Eliza urodziła się już w USA. Gdy Albert skończył 23 lata powrócił do Europy, aby w Niemczech studiować malarstwo. Jak to zwykle bywa, miał skorzystać ze znajomości jaki posiadał kuzyn jego matki, Johann Peter Hasenclever (1810-1853), który był wówczas popularnym malarzem w Düsseldorfie. Z tym, że krewniak zmarł gdy Albert podróżował statkiem i kontakt okazał się nieaktualny. Niemniej pozostali jeszcze znajomi Hasenclevera, Amerykanin Worthington Whittredge z Cincinnati i Emmanuel Leutz, który pomogli młodemu artyście ukończyć naukę malarstwa na uczelni artystycznej w Düsseldorfie. Po powrocie do Massachusetts cztery lata później został instruktorem sztuki i pełnoetatowym malarzem, dołączając do Hudson River School, grupy artystów z nowojorskiej Hudson Valley, którzy malowali idylliczne sielskie sceny rozgrywające się na tle rodzimego krajobrazu (wspomnieliśmy o nich TUTAJ) .




Prace Alberta były bardziej dramatyczne, czym utrafił w gust publiczności.  Jego obrazy nie tylko zdobywały wyróżnienia na licznych wystawach krajowych ale także odniosły sukces komercyjny. W 1865 roku sprzedał The Rocky Mountains, Lander's Peak za 25 000 dolarów (dziś ponad 300 000 dolarów). Jego sława szybko dotarła do Europy i zaczął wystawiać swoje prace także w Londynie. U szczytu kariery Bierstadt otrzymywał za swoje pejzaże do 20 000 dolarów, a na jego obrazy przez dłuższy czas panował popyt. Ale nic nie trwa wiecznie.




 

W 1880 roku, krótko po zdiagnozowaniu gruźlicy u jego żony Rosalie, obrazy Bierstadta przestały zachwycać kolekcjonerów i krytyków sztuki. Do śmierci w 1902 roku był w dużej mierze zapomnianym artystą… Wrócił do łask w latach 60. XX wieku, wtedy na nowo odkryto jego pejzaże i odżyło zainteresowanie jego twórczością. Dziś oleje Bierstadta wiszą w Białym Domu, wielu znanych galeriach  w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 20 lutego 2023

Isolations News 233: Disorder w hołdzie Curtisowi, Section 25 live, Atmosphere ku pamięci, Swans w Polsce, najgorsze albumy wszechczasów, Beyond the Music, Durutti Column - wznowienie, nowy film o Lennonie, High Flying Birds i Garbage w trasie, Morrissey krytykuje, Guns N' Roses - hit, skandal w operze, księga rekordów, tatar z hipopotama, kokaina w cegle i najstarsza żyjąca mysz



Zaczynamy tradycyjnie od Manchesteru. W dzielnicy Północnej miasta w ostatni weekend otwarto bar o nazwie Disorder, który jest hołdem dla Iana Curtisa z Joy Division. Wewnątrz Akse P19, uliczny artysta we współpracy z Kevinem Cumminsem wykonał malowidło przedstawiające wokalistę JD, na ścianie jest także neon z pulsarem (LINK).  

Inicjatywa spotkała się z mieszanymi reakcjami w Manchesterze. Sporo osób wyraża się o niej negatywnie, krytykując zaspakajanie nostalgicznych nastrojów wczorajszej młodzieży i zarzucając babranie się w przeszłości zamiast budowy przyszłości... czyli Wybierzmy przyszłość! Takie hasło w Polsce nie kojarzy się już pozytywnie (LINK). Wiele też tłumaczy co do ludzi je głoszących, i bojkotujących inicjatywy upamiętnienia genialnego wokalisty.


W klimatach Factory. Muzycy Section25 zapraszają na dwa koncerty które zagrają z udziałem  Kevina Hewicka w dwie soboty maja: w klubie The Musician w Leicester 21 maja i w Bootleg Social w Blackpool 27 maja. Informacje o biletach należy śledzić na stronie zespołu TUTAJ.


Po niepodziewanej śmierci Mimi Parker, perkusistki i wokalistki zespołu Low, muzycy Codeine złożyli jej hołd coverem utworu Joy Division Atmosphere (LINK). Pisaliśmy, że to najczęściej grany na pogrzebach utwór.. (LINK).


W klimacie - Oliver Wilson, syn legendy Factory Records - Tony'ego Wilsona, organizuje w Manchesterze międzynarodową konferencję i festiwal muzyczny Beyond the Music. Konferencja muzyczna będzie poświęcona  kluczowym problemom stojącym przed branżą muzyczną, a także celebrowaniu możliwości, jakie stwarza nowa ekonomia kultury. Wydarzenie odbędzie się w Manchesterze 11-14 października. Ambasadorami konferencji stali się muzycy New Order którzy zagrają 13 marca koncert SXSW w The Moody Theatre w Austin w Teksasie. Beyond The Music za cel ma zgromadzić artystów, przedsiębiorców, twórców i profesjonalistów z branży muzycznej w jednym miejscu z mecenasami muzyki, firmami i organizacjami. A to wszystko aby zmaksymalizować wpływy i zastosować rozwiązania na dużą skalę, jednocześnie zwracając uwagę na nowe style muzyczne i muzyków (LINK).



Filia Factory, czyli Benelux podczas Record Store Day planuje ponowne wydanie albumu Durutti Column Treatise On the Steppenwolf - pierwszego ze ścieżką dźwiękową autorstwa Vini Reilly. Treatise On the Steppenwolf zawiera muzykę towarzyszącą spektaklowi eksperymentalnej grupy teatralnej 12 Stars, napisanemu i wyreżyserowanemu przez Gerarda McInulty'ego (Factory The Wake), który po raz pierwszy wystawiono w Glasgow w maju 2003 roku. Wydawnictwo wyjdzie na CD oraz w wersji na podwójnym winylu, gdzie znajdą się jeszcze 3 niepublikowane wcześniej utwory z Human Avatars, artystycznej instalacji wystawionej w Manchesterze w 2005 r. Ta edycja jest limitowana do 1000 egzemplarzy tłoczonych na czarnym winylu o gramaturze 180 g. ze zmienioną grafiką autorstwa Howarda Wakefielda. Płyty można już zamawiać w przedsprzedaży TUTAJ.


Jeszcze Manchester. High Flying Birds Noela Gallaghera i Garbage  wyruszają razem w trasę koncertową, która rozpocznie się w 2 czerwca w Auburn czyli w dniu premiery nowego albumu Gallaghera Council Skies (LINK). Garbage tymczasem ogłosili, że z okazji Record Store Day 22 kwietnia wyjdzie ich ekskluzywna winylowa EP-ka zawierająca Witness to Your Love i trzy niepublikowane wcześniej utwory, w tym cover Cities In Dust autorstwa Siouxsie And The Banshees oraz dwa niewydane utwory z sesji No Gods No Masters (LINK).


Z kolei BBC Radio 6 Music Festival wraca na stałe do miasta po dziewięciu latach nieobecności -  kto gra i jak zdobyć bilety opisano TUTAJ

Do miasta wraca też były DJ Hacienda, Matt Ryan, aby otworzyć studio jogi (LINK).


Teraz w temacie jogi, ale specjalnej - łóżkowej. Do szpitala w Piotrkowie Trybunalskim (woj. łódzkie) trafił mężczyzna z metalową kłódką na przyrodzeniu. Jak się okazało, był to nieszczęśliwy finał miłosnych uniesień. Nieszczęśnika z opresji uratowali dopiero strażacy... (LINK). 

Co mówi Arab z HIV-em przed seksem?
- Raz kozie śmierć.

 

Za to powyższy news zilustrowano zdjęciem kobiety aresztowanej w Oksfordzie. Smutek na jej twarzy wynika z faktu rychłego  osadzenia w więzieniu... 

Para w łóżku po dzikim przygodnym  baraszkowaniu. Nagle mężczyzna widzi zdjęcie faceta na szafce. Zaniepokojony pyta kobietę:

- Maż?

- Nie

- Syn?

- Nie

- Pewnie brat?

- Nie

- To kto to?

- Ja przed operacją 


Zatem panowie, trzymajcie się i sprawdzajcie, albo się bójcie, tym bardziej że jest jeszcze jeden powód do obaw. Pharrell Williams został dyrektorem kreatywnym projektów odzieży męskiej Louis Vuitton. Jego pierwsza kolekcja dla tego domu mody zostanie zaprezentowana podczas czerwcowego Tygodnia Mody Męskiej w Paryżu. Pharell współpracował wcześniej z marką w 2004 i 2008 roku (LINK).  Powyżej próbka jego stylu... Jakże męskiego!

Idzie przez deptak dwóch mężczyzn w eleganckich, długich płaszczach. Jak poznać, który z nich to Rosjanin?
- Rosjanin ma płaszcz wpuszczony w spodnie.


Z pobliża opisanej powyżej męskiej mody - balet, tym razem z toaletą w tle. Skandal w Państwowej Operze w Hanowerze. Niemiecki reżyser baletu Marco Goecke został zawieszony za atak jaki przypuścił na Wiebke Huester, krytyka teatralnego, która napisała niepochlebną recenzję jego sztuki. Po spektaklu reżyser podszedł do niej i wyjął z papierowej torby, którą miał przy sobie, zwierzęce ekstrementy, jak się potem okazało na podstawie analizy, po czym posmarował nimi twarz kobiety, a następnie uciekł przez zatłoczone foyer teatru. Huester natychmiast zorientowała się, że jej twarz została potraktowana psimi odchodami i wezwała policję. W efekcie reżysera spotkała kara. Do odwołania nie może pracować w operze. Ma też poinformować swoich szefów o motywach swojego postępowania (LINK).

Idzie gościu bez jednego oka, patrzy, a na chodniku leżą psie odchody. Jaki z tego wniosek?
Ano taki, że jednym okiem widzi g*wno, a drugim g*wno widzi. 
 


W temacie g*wnianych występów. Występ Sama Smitha na BRIT Awards 2023 wywołał ponad 100 skarg na niego i występującą z nim Kim Petras. Wykonując utwór Unholy, Smith założył kapelusz z przyczepionymi diabelskimi rogami a na scenie towarzyszyło mu czerwone oświetlenie, tancerze w metalowych siatkach i pirotechnika. Inne skargi dotyczące występu wnosiły zastrzeżenia odnośnie używania wulgarnego języka i znacznych ilości spożywanego alkoholu. Smith został także zauważony z powodu kostiumu - gumowego kombinezonu z za dużymi ramionami i nogawkami...(LINK).

Występ Smitha skrytykował także Morrissey, określając go jednym słowem - satanizm. I stwierdził, że Capitol Records wybrało ten satanizm Sama Smitha zamiast jego nowego albumu. Bo i trzeba przyznać, że w tej wytwórni ukazały się cztery albumy Smitha a Morrissey miał problemy z wydaniem ostatniego (LINK).

Zamawia Biden rozmowę telefoniczną z Piekłem. Gada, gada, po kilku dniach przychodzi rachunek na ogromną kwotę. Zamówił także Putin, bo co, ma być gorszy? Gada, gada, gada, gada.
Przyszedł rachunek na kilkanaście rubli. Zdumiony dzwoni na centrale z zapytaniem co on tak tanio, a Biden drogo?
- Bo ze Stanów do Pielka to międzynarodowa, a z Moskwy to miejscowa.


Skoro było o Morrisseyu i politykach, to teraz o obu na raz. Faroutmagazine podał 10 najlepszych piosenek inspirowanych politykami. Dla przyciągnięcia uwagi w tytule podał rozrzut: Od Kate Bush do Morrisseya (LINK).
 

Z kolei magazyn Rolling Stone podał typy najgorszych albumów jakie przydarzyły się sławom muzyki rockowej. Na podium Kanye West z Yes (2018), The Velvet Underground ze Squeeze (1973) i Yes z Union (1991). Pierwszą dziesiątkę zamykają John Lennon i Yoko Ono z Unfinished Music No. 1: Two Virgins' (1968), Elvis Presley z Fun In Acapulco: Original Soundtrack (1963), Crosby, Stills, Nash, and Young z American Dream (1988) i Creedence Clearwater Revival z Mardi Gras (1972). Ale o co tu chodzi - pierwsze miejsca oznaczają dno dna czy raczej pukanie od spodu przewiduje się przy numerze 50? (LINK). 
 
My cieszymy się, że żadnej z powyższych płyt nie znamy.
 

Za niedługo będzie można obejrzeć nowy dokument poświęcony wspomnianemu powyżej ex Beatlesowi, czyli Johnowi Lennonowi zatytułowany Daytime Revolution i autoryzowany przez syna Ono i Lennona, Seana. W filmie będzie można zobaczyć archiwalne materiały filmowe z każdego z pięciu odcinków programu TV czyli The Mike Douglas Show z 1972 roku, których współgospodarzem była słynna para. Daytime Revolution wyreżyserował Erik Nelson. Film będzie zawierał także wywiady z żyjącymi gośćmi Lennona i Ono, a także zakulisowe historie z tygodniowego pobytu pary w Nowym Jorku. Data premiery Daytime Revolution nie została jeszcze ogłoszona. Dokument będzie kontynuacją serii filmów dokumentalnych o Lennonie, które zostały wydane w ostatnich latach, w tym Last Weekend Lennona w 2020 roku i wznowienie 24 Hours: The World Of John And Yoko w 2021 roku (LINK).
  

Jeszcze jeden news o Yes. Ci bowiem ogłosili, że perkusista Jay Schellen dołączył do zespołu jako stały członek, zastępując perkusistę Alana White'a, który niespodziewanie zmarł w maju ubiegłego roku (LINK).


Koncertowo - do Polski przyjedzie i da dwa występy zespół Swans. Wystąpi w maju Katowicach i w Poznaniu w ramach europejskiego tournee (LINK).

Teraz o innym zwierzątku, ale też amerykańskim. Kalifornijska mysz została odnotowana przez biuro rekordów Guinnessa  jako najstarsza żyjąca mysz pod opieką człowieka. Ma 9 lat i 209 dni. Przyszła na świat i żyje w San Diego Zoo Wildlife Alliance i wabi się Pat – na cześć aktora Star Trek Patricka Stewarta (LINK).

Malutka myszka zobaczyła nietoperza. Oniemiała, wreszcie zerwała się i co sił pędzi do swojej norki.
- Mamo, mamo! - woła od progu. - Nie uwierzysz!!! Widziałam aniołka!!!


W temacie prawdziwych aniołków. Najstarsza hebrajska Biblia na świecie która ma ponad 1000 lat może zostać sprzedana na majowej aukcji za 50 milionów dolarów. Biblia wykonana prawdopodobnie w IX wieku będzie tym sposobem najdroższą książką świata. Wcześniej, w 2021 roku miliarder Ken Griffin, zapłacił 43,2 miliona dolarów za egzemplarz pierwszego wydania Konstytucji Stanów Zjednoczonych wystawionej na aukcji Sotheby’s. W 1994 roku Bill Gates zapłacił 30,8 miliona dolarów za Codex Leicester, zbiór pism naukowych zawierający rysunki Leonarda da Vinci. A teraz rarytasem jest kompletna księga Biblii czyli kodeks składający się z 792 kart pergaminowych nazwany na cześć znanego kolekcjonera judaików Davida Sassoona (1880-1942) Kodeksem Sassoona (LINK).
  

Co do rekordów - piosenka Guns N' Roses November Rain jest pierwszym rockowym teledyskiem, który osiągnął dwa miliardy wyświetleń na YouTube. Na szczycie stawki jest jednak  Despacito Luisa Fonsiego i Daddy Yankee, z 8 miliardami wyświetleń. Czego to dowodzi? Że Zenek Martyniuk ma ciągle szansę.


Powyżej wegańska wersja ryby z mąki, ale o weganach za moment. Teraz natomiast o rekordowej karze w dziedzinie jedzenia. Fabryka produkująca batony M&Ms i Mars została ukarana grzywną w wysokości ponad 14 500 USD (12 000 GBP) po wypadku, w którym dwóch pracowników wpadło do kadzi z czekoladą. Gdyby nie ratownicy którym udało im się uwolnić parę, wycinając dziurę w dnie zbiornika i szybkie ich przewiezienie do szpitala, spotkałaby ich prawdziwie słodka śmierć (LINK).

Mąż do żony:

Wiesz mam coraz większą ochotę w pracy włożyć małego w obieraczkę do ziemniaków.

- Zwariowałeś? Co to za zboczone myśli, poza tym pokaleczysz się..

Na drugi dzień.

- Zrobiłem to

- I co?

- Zwolnili mnie 

- A co z obieraczką?

- Ją też zwolnili...


Z księgi rekordów ciąg dalszy. Rzadki motocykl Harley-Davidson zbudowany w 1908 roku jest obecnie najdroższym motocyklem, jaki kiedykolwiek sprzedano na aukcji, zgodnie z danymi zebranymi przez stronę internetową śledzącą sprzedaż zabytkowych motocykli. Strap Tank Harley-Davidson - bo to o niego chodzi - został odnotowany na stronie vintagent.com po sprzedaży za 935 000 USD na aukcji Mecum w Las Vegas w zeszłym miesiącu (LINK).


Inny rekord - tym razem coś dla wegan. Nad brzegiem afrykańskiego Jeziora Wiktorii w Kenii zespół naukowców  z Narodowego Muzeum Historii Naturalnej Smithsonian i Queens College, CUNY, a także Narodowego Muzeum Kenii, Uniwersytetu Johna Mooresa w Liverpoolu i Muzeum Historii Naturalnej w Cleveland odkrył najstarszą rzeźnię świata datowaną na około 2,9 miliona lat p.n.e. Ze szczątków można było stwierdzić, że w tym miejscu przodkowie człowieka za pomocą najstarszych kamiennych narzędzi, jakie kiedykolwiek znaleziono, zarzynali hipopotamy a także ubijali rośliny na papkę.  Naukowcy podejrzewają, że narzędzia te były używane do tłuczenia mięsa, aby wyglądało jak tatar z hipopotama. Mięso i rośliny jedli na surowo, bo ogień został ujarzmiony znacznie później (LINK).

Sylwia Spurek nie lubi tego. Honor ratują papki z roślin - i to jest nasza przyszłość, najlepiej jedzone z mąką z szarańczy.


Tymczasem na zwykłej mące robiony jest nasz przysmak, o którym też głośno. O polskim tłustym czwartku podczas którego podobno daliśmy odpór inflacji stojąc w rekordowych kolejkach za agencją Reuters pisały media całego świata (LINK). Nie ma się czemu dziwić, bo co to za inflacja, za Balcerowicza to były rekordy, każdy Polak był milionerem.  

Jak co tydzień kończymy newsem z pola zaawansowanych odkryć naukowych. 

Pod rządami prezydenta Guillermo Lasso, konserwatywnego byłego bankiera, Ekwador zintensyfikował wysiłki w walce z gangami, które wykorzystują ten kraj jako punkt tranzytowy dla przerzutu kokainy do Stanów Zjednoczonych i Europy. Przechwycono tak wielkie ilości kokainy, że piece nie są w stanie jej spalić. Dlatego nadwyżkę kokainy przerabia się metodą enkapsulacji w materiały budowlane. A więc zmieszaną z cementem i odpadkami kokainę używa się do budowy fundamentów i innych elementów konstrukcji budynków. Podobno przetworzoną kokainę nic nie jest w stanie wyemitować z betonowych bloków(LINK).

Wciągnąć nosem cegłę? Ciekawe komu się uda.

Małgosia wypytuje Jasia na pierwszej randce:
- Jasiu, Ty masz jakieś nałogi?
- Ależ skąd!!
- A masz jakieś hobby?
- Tak, lubię roślinki.
- A jakie?
- Chmiel, tytoń, konopie...

My na szczęście takich roślin jak powyższe nie lubimy. Za to wracamy jutro - dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.