sobota, 3 lutego 2024

Czy są historyczne dowody na istnienie brytyjskiego króla zwanego Arturem?

Czy król Artur żył naprawdę czy jest tylko mitem? Prawie każdy słyszał historie o królu Arturze: o jego mieczu w kamieniu, rycerzach okrągłego stołu, jego zamku Camelot… Ale czy tak naprawdę są historyczne dowody na istnienie brytyjskiego króla zwanego Arturem?

Artur rzekomo rządził gdzieś pod koniec V lub na początku VI wieku i walczył z Sasami. Jednak pierwsza wzmianka o wojowniku imieniem Artur pojawia się 300-400 lat później, kiedy w 829 roku walijski mnich nazwał tak wodza walczącego u boku królów brytyjskich. Więcej faktów podały Annales Cambriae, kroniki historii Walii spisane w X wieku, gdzie kilkakrotnie wspomina się o Arturze. Kroniki odnotowują bitwę pod Badon jako wydarzenie historyczne, które miało miejsce w roku 516, ale wspominają także o innych bitwach, w których brał udział Artur. Najbardziej znanym opracowaniem gdzie jest mowa o królu Arturze jest Historia królów Wielkiej Brytanii Geoffreya z Monmouth, napisana w XII wieku. W tej pracy Artur jest przedstawiany jako potężny władca, który podbija większą część Anglii a okres jego rządów to wiek rycerskości i honoru. Twórczość Geoffreya z Monmouth wywarła ogromny wpływ na ukształtowanie legendy arturiańskiej, a wiele kluczowych elementów tej opowieści, takich jak Camelot i Okrągły Stół, wywodzi się z jego pracy.
 

Stamtąd bierze swój początek tradycja Avalon, miejsca śmierci i ostatecznego spoczynku króla Artura, opisywanego przez Geoffreya z Monmouth jako wyspa, co jest zgodne z ówczesnymi zwyczajami. Celtowie tradycyjnie chowali swoich zmarłych na wyspach. Avalon zostało później zidentyfikowane jako opactwo Glastonbury, za którego lokalizacją przemawiało położenie klasztoru.  Glastonbury było otoczone bagnami, które często były pokryte wodą, więc miejsce to mogło wyglądać jak wyspa. Kościół w Glastonbury ma bardzo starą metrykę, był jednym z pierwszych kościołów w Anglii, według legendy jego budowę zapoczątkował Józef z Arymatei, który po śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa podobno przybył do Anglii


Ale nikt nie potrafił wskazać miejsca pochówku króla Artura w opactwie aż 24 maja 1184 r. (w dzień św. Urbana) klasztor nawiedził niszczycielski pożar. Unicestwił znaczną część kościoła i krużganków, cenne księgi i święte relikwie. Wiele z nich przechowywano w tzw. Veusta Ecclesia , czyli Starym Kościele, którego mury, jak wierzono, zostały wzniesione w początkach naszej ery. Opisał go w XII wieku Wilhelm z Malmesbury jako świątynię zawierający mnóstwo relikwiarzy, tak licznych że nie można ich było policzyć.


W każdym razie krótko po pożarze mnisi porządkując teren, rozkopali ziemię w kaplicy Matki Bożej, pomiędzy dwoma kamiennymi obeliskami stojącymi razem i odkryli wydrążoną kłodę zawierającą dwa ciała. Trumna ta została zakopana dość głęboko, na głębokość około 5 metrów. Zamknięta była kamienną pokrywą, do której przymocowany był krzyż o dziwnym kształcie z łacińskim napisem, wymieniającym pochowane osoby, czyli sławnego króla Artura i jego żonę królową Ginewrę. O tych wszystkich szczegółach wiemy z relacji Geralda z Walii zamieszczonej w Liber de Principis instructione

Po ekshumacji w 1191 r. szczątki Artura i Ginewry złożono w grobowcu w kościele opackim. Ale nie od razu, bo dopiero w 1278 roku. Grobowiec ten został opisany przez antykwariusza Johna Lelanda podczas jego wizyty w Glastonbury w latach trzydziestych XVI wieku. Według Lelanda grobowiec wykonany został z czarnego marmuru, z czterema rzeźbami lwów u podstawy i z krucyfiksem oraz płaskorzeźbą przedstawiającą króla i ustawiony centralnie przed ołtarzem głównym. Oznaczało to, że król był obecny podczas każdej celebracji mszy i znajdował się w centrum życia religijnego opactwa. Po jego obu stronach ustawiono groby królów saskich: od strony północnej Edmunda Starszego a Edmunda Ironside od południa. Niestety, nie zachował się żaden szczątek owego wyposażenia. Groby nie przetrwały kasaty opactwa zarządzonej przez Henryka VIII i jego zwolenników podczas angielskiej reformacji w 1539 r.

Dzisiaj powątpiewa się aby znaleziony w 1191 roku grób był miejscem pochówku króla Artura. Podnosi się, że pożar był katastrofą i mnisi pilnie potrzebowali środków na odbudowę opactwa. Pozornie cudowne odkrycie grobów króla Artura i królowej Ginewry zaledwie kilka lat po pożarze stałoby się bardzo pożądanym źródłem dochodu. Grób króla Artura i Ginewry mógł przyciągnąć królewskich patronów i pielgrzymów oraz ich pieniądze do Glastonbury.

Ale w takim razie dlaczego zwlekali z tym prawie 250 lat zamiast od razu umieścić kości królewskiej pary w kościele? Dlaczego nie rozgłosili samego faktu znaleziska, nie rozpoczęli szeroko zakrojonej kampanii reklamowej, wydając na przykład pisma o tym? Poza kilkoma wzmiankami w kronikach klasztornych na przestrzeni kilkunastu lat, nie ma żadnych wzmianek o jakimkolwiek błysku reklamowym. Nie zbudowano żadnych nowych obiektów, w których można by zapewniać zakwaterowanie pielgrzymom. I nie napisano nic, co sugerowałoby, że odkrycie w Glastonbury w ogóle przyciągnęło jakąkolwiek uwagę, że stało się po prostu taką sensacją na jaką zasługiwało.


Pozostałości opactwa można dziś zwiedzać, a miejsce, w którym kiedyś stał grób króla Artura, oznaczone jest tablicą z napisem. Brzmi on tak: Miejsce grobowca króla Artura. Mówi się, że w roku 1191 w południowej części Kaplicy Matki Bożej odnaleziono ciała króla Artura i jego królowej. 19 kwietnia 1278 roku w obecności króla Edwarda I i królowej Eleonory ich szczątki przeniesiono do grobowca z czarnego marmuru ustawionego w tym miejscu. Grób ten przetrwał aż do kasaty opactwa w 1539 roku.

Tak więc grób został zniszczony w XVI wieku. Ale pozostał ołowiany krzyż znajdujący się na wieku drewnianej trumny, którą znaleźli mnisi. Był widziany przez Johna Lelanda około 1540 roku, a jego wygląd znany jest z wydanej w 1607 roku Britannia autorstwa Williama Camdena, gdzie umieszczono rysunek krzyża. Ostatnia wzmianka o nim mówi, że był w posiadaniu niejakiego Williama Hughesa, urzędnika katedry w Wells, gdzieś na początku XVIII wieku. Co potem się z nim stało nie wiadomo…
Od kilkunastu lat prowadzone są poszukiwania archeologicznych dowodów związanych z legendą arturiańską.  Dotychczasowe ustalenia potwierdziły, że prawdopodobnie we wczesnym średniowieczu w opactwie Glastonbury istniał kościół. Istnieją też dowody na to, że mnisi rzeczywiście prowadzili wykopaliska w opactwie i prawdopodobnie w pobliżu Kaplicy Matki Boskiej znaleźli pochówki. Mogły to być kości królewskie, ponieważ pochowano tam kilku królów angielskich z okresu wczesnego średniowiecza. Z kolei wykopaliska archeologiczne na pobliskim wzgórzu w pobliżu wieży mieszkalnej tzw. Glastonbury Tor poświadczyły, że miejsce to było zamieszkane w V wieku naszej ery (a więc w czasach Artura) i prawdopodobnie ufortyfikowane. Jedna z wersji legendy głosi, że Ginewra została uprowadzona do Glastonbury Tor, będącej wówczas twierdzą kontrolowaną przez króla Melwasa

Jednym z najbardziej znanych miejsc związanych z królem Arturem jest Zamek Tintagel w Kornwalii w Anglii. W latach trzydziestych XX wieku archeolodzy przeprowadzili wykopaliska w tym miejscu i odkryli szereg artefaktów, w tym ceramikę i kamień z wyrytą nazwą Artognou. Niektórzy uczeni uważają, że imię to może być odmianą słowa Artur i sugerują, że Tintagel był ważnym ośrodkiem władzy w czasach Artura.

Jak więc było naprawdę? No cóż, Jeśli masz do wyboru legendę lub prawdę, wybierz legendę.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz