To druga oficjalna płyta Orkiestry Ósmego Dnia, legendarnego polskiego projektu. Tym razem prezentują się przed nami w duecie, obok Jana Kaczmarka występuje tutaj czołowy polski basista - Krzysztof Ścierański, który poza grą na basie udziela się również na gitarach. Jest też współkompozytorem kilku utworów. Jan Kaczmarek gra poza fidolą Fishera na flecie i instrumentach strunowych.
Album jest poprzednikiem genialnego Czekając Na Kometę Halleya (opisanego przez nas TUTAJ), który uważam za szczytowe osiągnięcie Orkiestry. Mimo dość znacznych różnic muzycznych z Kometą, płyta jest w pewien sposób wstępem do doskonałości. Jest bardziej improwizowana, ale miejscami daje nam sygnał tego co nastanie na Komecie. Do moich ulubionych utworów zaliczyć należy bez wątpienia Forgotten Prayer - wprowadzający nas w klimaty, z leniwym basem i fidolą w tle, dynamiczny Rondo Con Fuoco - tylko Jan Kaczmrek potrafi tak grać, i tylko Krzysztof Ścierański umie grać takie solówki na basie. Dość mroczny Descending to już zupełnie inna liga. W tym utworze panowie osiągnęli absolutnie mistrzostwo - zupełnie zwala z nóg. Ładunek emocji i nostalgii są zupełnie nie do opisania. Nic nie stałoby na przeszkodzie gdyby utwór znalazł się na Komecie. W każdym razie poszli w tym kierunku i dobrze, że tak właśnie się stało. Również tytułowy At The Last Gate jest bardzo nostalgiczny i mimo, że tan album do łatwych nie należy, nikt nie może zarzucić muzyce braku oryginalności. To są nagrania do których po latach wraca się z nutką nostalgii wspominając czasy, kiedy muzyka była oryginalna, twórcza i ambitna.
I skoro już wracamy do tamtych czasów pora na zapowiadany bonus.
Jako szczęśliwy posiadacz albumu Czekając No Kometę Halleya, oczarowany muzyką Orkiestry, postanowiłem napisać list na adres Teatru Ósmego Dnia w Poznaniu (adres widniał na obwolucie płyty). W tamtych czasach zdobycie płyt zespołu graniczyło z cudem, chciałem więc zorientować się w dyskografii grupy. Ponieważ muzyka była spoza mainstreamu, trudno było o informacje o niej w dość ubogiej muzycznej prasie (pamiętajmy, że wtedy nie było Internetu). Wyraziłem więc swoje uwielbienie dla muzyki zawartej na Komecie. I przyszła odpowiedź, którą zamieszczam poniżej:
Tak więc na czarnej stronie poza znakomitym zdjęciem fidoli, mamy wycinki prasowe z recenzjami z wielkich światowych tytułów jak Music, Sun, Jazz Times. Czytamy choćby: Jest Orkiestra Ósmego Dnia świeżym powiewem oczyszczającym intelektualnie stęchłe powietrze współczesnej sztuki...
Po drugiej stronie plakatu masa zdjęć, historia grupy i wykaz ważniejszych festiwali od 1977 do 1985 roku. Dokładny opis tej strony jednak pozwalamy zostawić sobie na kiedy indziej.
W końcu jeszcze nie żegnamy się z Orkiestrą i jej dorobkiem...
P.S. Płyta, którą posiadam, jest wygraną loteryjną. Musiała komuś nie przypaść do gustu, bowiem jest w stanie idealnym. Kupiłem ją wiele lat temu na giełdzie płytowej za jedyne 25 PLN. W końcu to nie jest muzyka dla każdego.
Można śmiało zaryzykować twierdzenie, że był to jeden z najbardziej inspirujących zespołów z undergroundu, a jego lider przecież w końcu zdobył Oskara, o czym pisaliśmy TUTAJ.
Dziękuję za informacje, jakie tu u Ciebie mogłam uzyskać na temat tej płyty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie i proszę o kontakt na
renabed@poczta.fm
(wyświetlę się jako erka 2020, ale tego adresu nie używam)
Cieszymy się, że nasz blog na coś się przydał. Pozdrawiamy - załoga (mail zostanie wysłany).
OdpowiedzUsuń