Boże miłosierny, z tronu Twojej chwały wejrzyj na biedne dusze w czyśćcu cierpiące. Wejrzyj na ich karanie i męki, jakie ponoszą, na łzy, które przed Tobą wylewają. Usłysz ich błagania i jęki, którymi wołają do Ciebie o miłosierdzie. Zmiłuj się nad nimi i odpuść im grzechy. Wspomnij, najłaskawszy Ojcze, na Mękę, którą Twój Syn podjął dla nich. Wspomnij na Krew Przenajświętszą, którą za nich wylał. Wspomnij na gorzką śmierć Jego, którą dla nich podjął i zmiłuj się nad nimi. Za wszystkie ich przewinienia, których się kiedykolwiek dopuściły, ofiaruję Ci przenajświętsze życie i wszystkie czyny Twego najmilszego Syna. Za zaniedbania popełnione w Twojej świętej służbie ofiaruję Ci Jego gorące pragnienia. Za opuszczenie dobrych i zbawiennych spraw ofiaruję Ci nieskończone zasługi Twego Syna. Za wszystkie krzywdy, jakich od nich doznałeś, ofiaruję Ci wszystko, co Ci kiedykolwiek miłego świadczyły. Na koniec za wszystkie męki, które słusznie muszą cierpieć, ofiaruję Ci wszystkie pokuty, posty, czuwania, modlitwy, prace, boleści, krew i rany, mękę i śmierć niewinną, którą z najgorętszej miłości cierpiał za nas najmilszy Twój Syn. Błagam Cię, abyś raczył przyjąć te ukochane dusze do rajskiej szczęśliwości, aby Cię tam wielbiły na wieki. Amen.
Procession moves on, the shouting is over
Praise to the glory of loved ones now gone
Talking aloud as they sit round their tables
Scattering flowers washed down by the rain
Stood by the gate at the foot of the garden
Watching them pass like clouds in the sky
Try to cry out in the heat of the moment
Possessed by a fury that burns from inside
Cry like a child, though these years make me older
With children my time is so wastefully spent
A burden to keep, though their inner communion
Accept like a curse an unlucky deal
Played by the gate at the foot of the garden
My view stretches out from the fence to the wall
No words could explain, no actions determine
Just watching the trees and the leaves as they fall
/Ian Curtis, the Eternal, Closer/
Kto interesuje się tekstami Iana Curtisa zapewne zna powszechną interpretację powyższego tekstu. Ponoć Curtis przechodził w drodze do pracy koło ogrodu, gdzie miał okazję obserwować chłopca z zespołem Downa, i to właśnie z jego perspektywy napisana jest piosenka. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie owa procesja, która nijak ma się do tej narracji.
Kto śledził losy wokalisty Joy Division ten wie, że zaczytywał się w Biblii, miał w niej pooznaczane fragmenty, na brzegach zakreślał notatki, w swoich tekstach wspominał Boga. Przemycał też w tytułach wątki naszej religii, jak choćby w Passover. Można postawić tezę, że the Eternal - czyli Wieczny, może być obserwacją z punktu widzenia duszy kogoś, kto już odszedł, i tak jak nieraz się wspomina, kogo dusza błąka się między niebem a ziemią (może to dusza potępione jak z powyższej modlitwy). Opadające liście kojarzą się z dzisiejszym świętem, być może Curtis napisał ten tekst pod wpływem wizyty na cmentarzu. Bernard Sumner wspomina, że często przechodzili przez cmentarz, spacerowali po nim, a pod koniec życia nawet uświadamiał Curtisowi, że gdyby jego próba samobójcza doszła do skutku, to by tutaj teraz leżał. Na Ianie jednak nie robiło to wrażenia, pomrukiwał tylko coś pod nosem.
Zatem najpierw przechodzi procesja, ludzie milkną pod powagą chwili, popadają w stan zadumy nad tymi, których już nie ma, a których kochali. Później przychodzi żałoba, czas rozmów i wspomnień przy stołach, czas kiedy deszcz opłukuje świeżo ścięte kwiaty na cmentarzach i w miejscach spotkań... A dusza narratora, widzi to wszystko, stoi przy wejściu ogrodu (może rajskiego), ale jest potępiona, nie może się tam dostać. Widzi tylko, jak teraz oni, jego bliscy szykują się do odejścia, przemijają niczym chmury na niebie i liście które spadają. To sprawia jej ból, jednak tylko duchowy, nie może przecież krzyczeć, dusza może jedynie zapłakać niczym dziecko, i wspominać swoje stracone dzieciństwo.... Może z perspektywy własnej nieśmiertelności tym dzieciństwem było jej całe młode życie, dusza jest przecież nieśmiertelna więc mogło minąć już wiele lat, nawet wiele więcej, niż gdy była w ciele...
Tak upływa czas a ona tkwi wciąż w tym samym miejscu i widzi, że opadają kolejne liście i odchodzą kolejni ludzie. Jednak jako dusza potępiona, nigdy się z nimi nie spotka i jest to dla niej całkiem nie do wytrzymania.
Pamiętajmy o wszystkich tych, którzy być może dziś patrzą na nas i smucą się, że każda godzina zbliża nas do śmierci. Ale pamiętajmy, że też do wieczności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz