wtorek, 12 marca 2024

Chusta z Manoppello: Święte Oblicze Chrystusa identyczne z twarzą z Całunu Turyńskiego i niemożliwe do odtworzenia przez człowieka

Czy w dobie nauki możliwe jest współdziałanie wiary z rozumem? Badania naukowe nad starożytnymi reliktami przeszłości pokazują, że nauka może pomóc człowiekowi trzeciego tysiąclecia w zrozumieniu wielu aspektów wiary. Do takich okoliczności dochodzi na przykład podczas ustalania sposobu wytworzenia pewnych tajemniczych artefaktów. Należy do nich niewątpliwie obraz nazywany Chustą z Manoppello, przechowywany w sanktuarium, w klasztorze kapucynów w Abruzji, w prowincji Pescara. Według tradycji znajduje się na nim oblicze Chrystusa, zwane Świętym Obliczem

Czym jest to szczególne przedstawienie? Według relacji zawartych w rękopisach przechowywanych w klasztorze w Manoppello, przedmiot ten przyniósł do klasztoru baron Donato Antonio De Fabritiis (1588-1670), który kupił go za 4 skudi (20 lirów) od Marzii Marzii Leonelli (1588-1643), prawnuczki Giacomo Antonio Leonelli (LINK). Leonelli był lekarzem i astrologiem. W posiadanie chusty wszedł podobno przypadkiem, otrzymał ją w 1506 roku od nieznanego pielgrzyma z Ziemi Świętej. Historię tę spisał 1640 roku O. Donato da Bomba OFM Cap. w dziele Relatione Historica di P. Donato Da Bomba. Te dość dziwne okoliczności spowodowały masę hipotez, także o nabyciu przez Fabritiisa skradzionej relikwii, która od VIII wieku spoczywała w relikwiarzu w jednym z filarów podtrzymujących kopułę Bazyliki św. Piotra w Rzymie i która zaginęła w bardzo niejasnych okolicznościach około 1630 roku (więcej TUTAJ).
 

Jaka by nie była historia, wizerunek Chrystusa z Manoppello wykazuje zadziwiające właściwości.  Wykonany jest na kwadratowym kawałku materiału o pierwotnych wymiarach 4 na 4 rzymskie palmy (co oznacza 1,05 na 1,05 metra). Palma jako jednostka miary była używana już w starożytnym Egipcie. W czasach Jezusa cenne tkaniny mierzono w łokciach egipskich. Jeden łokieć odpowiadał 52,5 centymetrom. Oznaczałoby to, że to, że Chusta mierzyła w tamtych czasach dokładnie 2 na 2 łokcie egipskie (52,5 x 2 = 105 centymetrów). Pierwotne rozmiary ustalono na podstawie ramki, w którą oprawiono tkaninę. Z biegiem czasu jednak krańce tkaniny uległy zniszczeniu. Wtedy niejaki ojciec Klemens przyciął tkaninę, pozostawiając jedynie niewielki margines zakryty obecnie relikwiarzem.

Tak dużego i cienkiego lnianego welonu nie można wiązać z płótnem malarskim, lecz ze strojem odpowiednim dla kobiety o określonej randze społecznej. Podstawową więc funkcją chusty było po prostu kobiece nakrycie głowy. Dowodem na to są widoczne przy odpowiednim świetle deformacje splotu wątku podczas użytkowania: złożenia i przesunięcia pod wpływem sił działających podczas naciągania płaskiej tkaniny na głowę, co jest widoczne szczególnie w środkowej części Welonu (widać to na poniższych zdjęciach). Sam obraz nie uległ zniekształceniu, ponieważ został odciśnięty później, gdy położenie nitek było już ustalone. Te ustalenia od razu identyfikują kobietę i samą chustę ze św. Weroniką, która według tradycji podczas męki Chrystusa otarła mu twarz, za co została nagrodzona odbiciem na nim twarzy Zbawiciela, czy jednak rzeczywiście jest to TA tkanina? 


I tu dochodzimy do szczególnej cechy tkaniny z Mannopello, jaka jest jej półprzezroczystość. Jest to tkanina z włókien lnianych składająca się z bardzo cienkich nitek o grubości około 0,1 mm, oddzielonych odległościami nawet dwukrotnie większymi od grubości nici, tak że około 42% welonu to pusta przestrzeń. Można powiedzieć więc, że patrzymy na coś co głównie jest powietrzem, ale że zdolność rozdzielcza ludzkiego oka jest tego samego rzędu wielkości co gęstość splotu, kontury obrazu pozostają więc wyraźne. Twarz widoczna jest obustronnie (przód – tył) i w zależności od warunków oświetleniowych i obserwacji wykazuje pewne różnice w szczegółach anatomicznych. Włókna tworzące nici lniane mogły zostać spojone substancją organiczną o składzie chemicznym zbliżonym do celulozy, prawdopodobnie skrobią, eliminując pomiędzy nimi powietrze. Ta szczególna struktura sprawia, że cienkie lniane nici stają się przezroczyste dla światła widzialnego. Właśnie dzięki temu w zależności od warunków oświetleniowych i kąta patrzenia obserwatora dostrzegalne są różnice w znajdującej się na niej twarzy. I co jeszcze ciekawsze, znaki Męki Pańskiej, czerwonawe ślady, które uważa się za odciśniętą krew, są dobrze widoczne tylko w padającym świetle. Oznacza to, że te czerwonawe plamy znajdują się we włóknach znacznie głębiej, niż pozostałe kolory, jak gdyby Święta Twarz została odciśnięta na lnianych nitkach dopiero, niejako wtórnie, po zabarwieniu ich Znakami Męki. Jest to nieoczekiwany wynik wielu badań, jakim poddano włókna chusty, co jest absolutnym ewenementem, biorąc pod uwagę, jak cienkie są lniane włókna.
 
Płótno, jak już wspomniano, poddawane było i jest szczegółowej analizie i badaniom z użyciem nowoczesnych instrumentów i technik, pierwszy raz w 1974 r. i od tej pory cyklicznie: promieniami Roentgena, spektroskopem Ramana, promieniowaniem: ultrafioletu generowanym przez lampę Wooda oraz podczerwieni, a ostatnio spektrum promieniowaniem laserowym. I nadal niewyjaśnione pozostaje, w jaki sposób na tak cienkim, wykrochmalonym lnianym welonie można było uzyskać tę szczególną sekwencję kolorowania ikony, z czerwonawymi detalami umieszczonymi na większej głębokości i odciśniętymi przed innymi kolorami. Welon jest tak cienki, że trzeba dozować ilość światła która go oświetla, aby obserwator mógł zobaczyć obraz jaki się na nim rysuje. Można to jednak łatwo skorygować osłaniając tkaninę przed nadmiarem światła na przykład dłonią, tak jak to pokazano na poniższym obrazku.
 

I co widzimy? Twarz z wyraźnie nierównymi policzkami,  ponieważ jeden z nich jest szczególnie opuchnięty. Na pierwszy rzut oka podbródek nie pasuje do resztą twarzy, a oczy nie są w tej samej odległości od nosa. Wszystkie te cechy dają wyraźną asymetrię twarzy. Cechy te stały się powodem, dla którego zaczęto porównywać twarz z chusty z Manoppello z twarzą widniejącą na Całunie Turyńskim, który według tradycji chrześcijańskiej miał zakrywać zwłoki Jezusa w grobie aż do Jego Zmartwychwstania. Jednakże deformacje twarzy na chuście były także spowodowane uszkodzeniami strukturalnymi bardzo cienkich nici z których ją utkano, o czym wspominaliśmy. Dlatego porównanie z twarzą Człowieka z Całunu wymagało w pierwszej kolejności korekty tych zniekształceń poprzez cyfrową rekonstrukcję obrazu, a następnie wykonano zdjęcia w świetle widzialnym przez GC Durante, zaś w ultrafiolecie przez GB Judica Cordiglia. Rezultat potwierdził, że i na całunie i na chuście jest ta sama twarz. 
 
 
Jeśli postawić hipotezę, że artysta z przeszłości, na przykład ze średniowiecza, mógł widzieć Całun Turyński, a następnie stworzył Święte Oblicze z Manoppello, to musiałby namalować twarz znacznie bardziej wydłużoną i suchą, tak jak widać to na całunie po jego rozciągnięciu. A zamiast tego mamy twarz okrągłą, asymetryczną i opuchniętą. Jednak po połączeniu – nałożeniu na siebie obu obrazów otrzymano nieoczekiwaną zgodność między dwiema twarzami, miały one te same proporcje, a uzyskany wynik pokazano na poniższej ilustracji.


A zatem, czy chusta z Mannopello jest chustą św. Weroniki, czy raczej chustą, która spoczęła na twarzy Chrystusa w czasie pogrzebu, tą chustą, o której wspomina w św. Jan w Ewangelii? Tą, która w Grobie Chrystusa leżała osobno, nie razem z innymi płótnami, ale zwiniętą na jednym miejscu (J 20,6-7).

Zainteresowanych najnowszymi badaniami naukowymi nad fenomenem Wizerunku z Manoppello oraz analizą podobieństw między tym obrazem a odciśniętym na Całunie Turyńskim odsyłamy do opracowań naukowych fizyka Liberato da Caro, członka Consiglio Nazionale delle Ricerche (LINK). Nas jedno jeszcze ciekawi w tych wszystkich rozważaniach. Chusta z Manoppello nie należała do św. Weroniki, a zatem do kogo? Kto mógł oddać swoją chustę aby przykryć twarz Chrystusa podczas pogrzebu? Najprawdopodobniej użyto chusty osoby mu najbliższej, czyli… Jego Matki. Ale to tylko nasze domniemania i domysły. Jest jeszcze jeden aspekt. Co więc stało się z Chustą św. Weroniki? Na to pytanie odpowiemy za jakiś czas… I jest w tej historii istotny dla niej (i dla nas) wątek polski.  
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz