sobota, 9 marca 2024

Las Meninas Diego Velázqueza: Obraz, którego interpretacja obrosła tomami wyjaśnień

Od pewnego czasu odkrywamy przed naszymi czytelnikami różne słabo wiadome (albo wcale) treści bardzo znanych obrazów. Zaczęliśmy oczywiście od dzieł Leonardo da Vinci (LINK), potem były prace Salvadora Dali (LINK). A dzisiaj, jak sądzimy, przyszła chyba pora na obraz, którego interpretacja obrosła tomami wyjaśnień. Chodzi o Las Meninas Diego Velázqueza.

Artysta namalował na nim słabo oświetloną komnatę Pałacu Królewskiego w Madrycie, w której utrwalił – wydawałoby się – dość przypadkową scenę. Przetaczający się orszak dworski, towarzyszący pięcioletniej infantce Małgorzacie Teresie, córce króla Hiszpanii Filipa IV i Mariany Austriaczki. Po prawej stronie obrazu drzemie wielki mastyf, jakby mający za nic powagę chwili. Obok niego stoją dwie karlice, z których jedna  spogląda na nas, widzów tego obrazu, sprawiając wrażenie, że obraz obserwuje każdy nasz ruch z taką samą uwagą, jak my go oglądamy. Za karlicami opiekunka infantki zwierza się w poufnej rozmowie strażnikowi… Jeszcze dalej, przez otwarte drzwi wychodzi z obrazu szambelan królowej, ale najpierw zatrzymuje się, by spojrzeć na nas, być może po raz ostatni. 

Na lewo od tych drzwi lustro odbija blade, wręcz upiorne twarze króla i królowej, których jak przypuszczamy, maluje malarz, ale których fizyczne umiejscowienie w namalowanym świecie nie jest określone. Bo czy malarz naprawdę ich maluje? Jeśli przyjrzymy się dokładniej, zauważymy, że na palecie ma kleks cynobrowej farby, dokładnie w takim odcieniu jak mały, prawie niezauważalny dzbanuszek, który dwórka podaje Infantce
 

Ten dzbanuszek to búcaro - rodzaj naczyń sprowadzonych do Starego Świata przez hiszpańskich odkrywców w XVI i XVII wieku. Wyprodukowany jest z czerwonej gliny występującej w okolicach Tonalá w meksykańskim stanie Jalisco, która nadawała przechowywanej w nim wodzie delikatnego posmaku i aromatu. Uważano, że oczyszczają wodę i wykrywają zatrute płyny.

Ale bucaro pełniło także inną, bardziej zaskakującą funkcję, wykraczającą poza nadawanie wodzie uzależniającego smaku. W XVII-wiecznych hiszpańskich kręgach arystokratycznych panowała moda na obgryzanie i zjadanie brzeżków takich naczyń przez dziewczęta. Glinka, z której lepiono dzbanuszki, powodowała bladość cery. Było to szczególnie pożądane w tamtym czasie,  kiedy sztucznie białą skórę w Europie uznano za normę piękna. A w ciepłym klimacie Hiszpanii za dowód zamożności.
 
Malarka i mistyczka Estefanía de la Encarnación, w opublikowanej w Madrycie w 1631 roku autobiografii pisała o wręcz uzależnieniu od podjadania búcaros, co skutkowało nie tylko śmiertelną bladością, ale także podatnością na popadanie w stany mistyczne.
 

I tak śmiertelnie blada Infantka, wydaje się lekko unosić nad podłogą – efekt został subtelnie osiągnięty dzięki delikatnemu cieniowi pod krynoliną. Także bladzi rodzice infantki, których wizerunki odbijają się w lustrze bezpośrednio nad dzbankiem búcaro, przypominają raczej duchy, niż zwykłe odbicia w lustrze. I w ten sposób malarz osiągnął nieosiągalne – pokazał nie tyle przypadkową scenę dworską lecz metaforę, obraz medytacji nad przemijaniem tego świata i kontemplację wizji powolnego lecz nieuniknionego odchodzenia. Wszyscy, poza Infantką, zdają się doskonale wiedzieć po co przechodzący pochód przez sale pałac królewskiego zatrzymuje się, po co wkłada się  búcaro do ręki królewny. Dzbanuszek staje się nagle dziurką od klucza, przez którą zaglądamy, aby odkryć świat arcydzieła Velázqueza, świat przebrzmiałych chwil wzruszeń...

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz