W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe.
Dziś przejdziemy do edukacji, także muzycznej. W 1969 roku, kiedy ludzie wylądowali na księżycu Stephen fascynował się ich misją. Zdawał też egzamin 12 - latka. To był dla niego jeden z najważniejszych egzaminów. Zaczął edukację w szkole Christ Church. Była to szkoła koedukacyjna z dużą biblioteką, którą Morris lubił.
W tamtym czasie Morris czytał książki, głównie science - fiction np. Philip K. Dick. Czytał też literaturę z undergroundu, np. Timothy Leary - The Politics of Ecstasy (jeden z kapłanów LSD - nasz przypis), a z jednym ze swoich kolegów stali się tajnymi konsumentami alkoholu. Nie cierpiał gry w rugby.
W szkole był też pokój do wspólnego użytku z gramofonem i plakatami zespołów na ścianach. Okupowali go starsi chłopcy z płytami Led Zeppelin, Cream, Deep Purple itd. Stephen tej muzyki nie lubił, wahał się jedynie co do Led Zeppelin. Jeden z jego kolegów miał gramofon w domu. W pokoju z udekorowanymi gazetami ścianami. Słuchali u niego Zappy i Velvet Underground z Nico.
Niestety miał za mało pieniędzy... Kupił zatem album Melanie Safka Gather Me. Poza jednym utworem album go rozczarował...
C.D.N.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz