Stare, rzymskie przysłowie stultorum plena sunt omnia tłumaczy się jako głupich nie sieją co oznacza tyle, że głupich jest wszędzie pełno. Ta mądrość współbrzmi z myślą z biblijnej Księgi Koheleta 1:15 Głupich jest liczba nieskończona (stultorum infinitus est numerus). Ten wers św. Tomasz z Akwinu w różnych swoich dziełach przywołuje dziewiętnaście razy podkreślając stosunkowo niewielką liczbę osób mądrych w przeciwieństwie do niezliczonej rzeszy głupców. U Tomasza pojawiają się aż dwadzieścia trzy formy głupoty! Lekarstwem na nią są uczynki miłosierne, które wytrącają człowieka z marazmu, zadufania, pychy, tępoty i egoizmu.
W naszych czasach, w których znalazłoby się więcej niż 23 formy głupoty trudno szukać poważnych analiz na temat tego zalewającego nas zjawiska. Być może dlatego wczoraj w Luwrze otwarto wystawę Figures du fou. From the Middle Ages to the Romantics (Postacie głupca od średniowiecza do romantyzmu). Na ekspozycji przypomniano błazna – urzędową postać uosabiającą głupotę – której zadaniem było rozśmieszanie władców i dworzan i która jako jedyna mówiła królowi nawet najbardziej bolesne prawdy.
Błazen kojarzy się nam głównie ze średniowieczem. Epokę tę określa się teraz jako ciemną i ponurą. W obiegu publicznym jest uznana za przeciwstawną do Oświecenia. Ale jest to szkodliwy stereotyp. Bo średniowiecze – które trwało przecież tysiąc lat - było okresem pełnym fantazji, w którym jakże często ludzie oddawali się zabawie. Był to również czas fantazji i z pewnością żartobliwego humoru.
Wystawa ukazuje więc głupca w zachodniej sztuce i kulturze od końca średniowiecza aż po wiek XIX, gdy rodziły się początki socjologii i psychologii. Poprzez zebrane dzieła sztuki jej twórcy próbują zanalizować znaczenie tej postaci. Głupiec rozśmieszał, ale także wywracał do góry nogami istniejący porządek rzeczy, obnażał to, co prawdziwe, zdzierając – czasem nawet brutalnie – pozór mądrości, czy potęgi. Błazen więc nie raz ostrzegał przed skutkami złych postępków lub potępiał wynikające z nich grzechy. Dokładniej o znaczeniu błazna pisaliśmy kiedyś w poście o znaczeniu symboli na okładkach Marillion (LINK).
Błaznów, głupotę i remedium na nią pokazał Hieronymus Bosch, malując wiejską scenę z chirurgiem, który lejkiem wlewa mądrość do głowy głupca.
Na innym jego obrazie mamy koncert w jaju (pisaliśmy o nim TUTAJ), który wykonują osoby reprezentujące prawie wszystkie warstwy społeczne, a wśród nich jest także głupiec z lejkiem na głowie… Na wystawie jest zresztą znacznie więcej dzieł, zgromadzono ich ponad 300! Wystawa ukazuje złożoność symboliki błazna w średniowieczu i zniknięcie tej tematyki wraz z przyjściem oświecenia, po czym jego powrót w XIX w., kiedy artyści zaczęli utożsamiać się z wyobcowanym szaleńcem, żyjącym na marginesie, którego społeczeństwo uważa za głupca. Wśród wielu obrazów znajduje się także polski akcent – jest nim Stańczyk Jana Matejki, dzieło wybitne, zarówno w warstwie malarskiej jak i znaczeniowej. Czy pamiętamy, że pełny tytuł obrazu Matejki brzmi Stańczyk podczas balu na dworze królowej Bony w obliczu utraty Smoleńska?
Ciekawym zbiegiem okoliczności nowy film Todda Philippsa - Joker: Folie a Deux - ukazał się mniej więcej w tym samym czasie, co wystawa w Luwrze, chociaż jej otwarcie jest efektem ponad dziesięciu lat pracy. Mimo to Luwr postanowił nie przegapić takiej okazji na promocję i nawiązał współpracę z Warner Bros Pictures przy krótkim klipie promującym oba przedsięwzięcia. Lady Gaga, która gra w filmie Joker, pojawia się w klipie, gdy wędruje nocą po korytarzach Luwru maluje uśmiech czerwoną szminką na szkle chroniącym Monę Lisę… Obraz Matejki pojawił się też na okładce jej najnowszego albumu... Przypadek? Wystawę w Luwrze na 93 Rue de Rivoli można oglądać do 3 lutego 2025 r. Bilety na nią są TUTAJ.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz