czwartek, 21 października 2021

Pociągi na Wietrze Davida Shepherda

 Życie Davida Shepherda (1931-2017) naznaczone było szczęśliwym zbiegiem okoliczności, choć on sam twierdził, że na początku moje życie było pasmem nieszczęść. Co miał na myśli? Nie wiadomo, bo pomimo początkowych niepowodzeń – wyjechał do Kenii aby zostać strażnikiem w parku narodowym i nie został przyjęty, a potem po powrocie do Anglii startował do Slade School of Fine Art i także został odrzucony – osiągnął niebywały sukces. Stał się szeroko znanym ekologiem, malarzem, oficerem Orderu Brytyjskiego Imperium (Order of the British Empire (OBE)), wreszcie założycielem poważanej David Shepherd Wildlife Foundation.


A wszystkim pokierował szczęśliwy los. Najpierw przypadkowe spotkanie z artystą Robinem Goodwinem skończyło się trzyletnią nauką malarstwa, po której Shepherd rozpoczął karierę artystyczną, malując lokomotywy i samoloty. To właśnie obrazy o tematyce lotniczej zwróciły na niego uwagę Królewskich Sił Powietrznych. Został poproszony aby wykreować dobry wizerunek formacji i dlatego jako gość latał po całym świecie. Podczas jednej z takich podróży znalazł się w Kenii, gdzie zaczął malować obrazy dzikiej przyrody… Podczas jednak tej wizyty zobaczył jakie szkody potrafią zrobić kłusownicy zarabiający na handlu dzikimi zwierzętami. Przeżył wstrząs gdy przy jednym z zatrutych wodopojów znalazł martwych ponad 250 sztuk zebr.  Po powrocie do Londynu urządził swoją pierwszą wystawę indywidualną złożoną z obrazów, których tematem była dzika przyrody. Wszystkie prace wyprzedały się w ciągu pierwszych kilkunastu minut i od tego czasu zapotrzebowanie na wykonane przez niego dzieła nie maleje. Część zysków ze sprzedaży zasilał odtąd specjalnie w tym celu założoną fundację, która wspomaga ochronę dzikich zwierząt.



Jest to oczywiście bardzo szlachetna działalność, nas jednak zainteresowała druga pasja Davida Shepherda, a były nią lokomotywy.  Zaczęła się u niego dość oryginalnie. W 1967 roku kupił dwie 120-tonowe lokomotywy parowe, ochrzczone nazwami Black Prince i The Green Knight. I założył The East Somerset Railway w Cranmore, organizację charytatywną, która utrzymuje linię kolejową obsługiwaną przez pociągi ciągnione przez lokomotywy parowe. Po latach malarz zgromadził sporą ich kolekcję.



A namalowane przez niego maszyny parowe są oddane z najdrobniejszymi szczegółami. Lecz nie są to rysunki techniczne. Kolosy stworzone przez człowieka są na jego płótnach owiane mgłą dymu i pary, przez co nabierają romantycznego i nostalgicznego charakteru. Malarz nie przejmował się opiniami krytyków, który zarzucali mu kiczowatość lub w najlepszym przypadku naiwność. Tworzył z całym zaangażowaniem. My także podziwiamy kunszt malarza, emocjonalny stosunek do ciężkich maszyn i umiejętność przekazania uczuć, które artysta do nich żywił. Mimo, że był oddany idei ratowania dzikich zwierząt, mimo, że pasję do kolejnictwa oznaczał Numerem 2, twierdząc, że Zawsze możesz zbudować kolejny silnik parowy, ale nie możesz zbudować innego tygrysa, to nie pozbywał się obrazów z parowozami. Utrzymywał, że nie są na sprzedaż. My także uważamy, że nie da się kupić emocji, a widok lokomotywy, który przenosi nas w czasie w przeszłość jest bezcenny.



Za to każdy z posiadaczy obrazu czy choćby szkicu autorstwa Davida Shepherda może dołączyć do stowarzyszenia David Shepherd Originals Circle i podzielić się historią nabycia dzieła oraz je skatalogować. To wszystko oferowane jest na  stronie internetowej malarza czyli TUTAJ.


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz