Wzburzone morze, szalejący żywioł, statek, rozbitkowie - lub wręcz przeciwnie - gładka tafla na tle bezkresnych wód, to motywy często przewijające się w sztuce europejskiej, w zasadzie od zarania jej dziejów. Już w starożytnym Egipcie można spotkać freski o takiej tematyce, lecz zarówno wieki temu, też na malowidłach ściennych w Pompejach, a także jeszcze później, w średniowieczu, morski krajobraz malowany był tylko przy okazji, gdzieś w tle, towarzysząc scenie głównej. Dopiero w XVII wieku w Holandii powstały obrazy, w których motywy morskie stały się głównym tematem. Nie było to dziełem przypadku, lecz wynikało z sytuacji tamtego społeczeństwa, żyjącego z handlu na morzu i z zamorskich kolonii. W każdym razie to tam żyła liczna grupa malarzy nazwanych małymi mistrzami holenderskimi, którzy odtwarzali na niewielkich obrazkach scenki z życia codziennego, wśród których znalazły się również te dziejące się na morzu. Z czasem, mniej więcej od poł. XVIII w., podobna tematyka trafiła na płótna malarzy żyjących w Niemczech, Anglii, Stanach Zjednoczonych, Rosji i Belgii, czyli krajów posiadających spore floty morskie, aby w poł. XIX w. stać się istotnym tematem malarstwa romantycznego (wystarczy gdy przypomnimy malarstwo Caspara Davida Friedricha, które opisaliśmy tutaj: LINK). Po malarzach romantycznych po motywy morskie sięgnęli impresjoniści i postimpresjoniści francuscy oraz malarze kolejnych pokoleń. Od tamtego czasu wprawdzie wątek uległ znacznej przemianie, lecz istnieje w malarstwie do dziś.
Morski widoczek nie tylko zdobił, lecz dostarczał przeżyć egzystencjalnych, bo morze na obrazie nosi w sobie wiele znaczeń: Toń morska, tajemnicza i niezgłębiona od zawsze symbolizuje świat stworzeń i nieznanego życia spod powierzchni, których obecność tylko przeczuwamy. Woda może także symbolizować siłę nadziei i wiary w nią, ponieważ fale rozpływają się na brzegu, lecz za chwilę wzbierają znów i z nową siłą uderzają ponownie, podobnie jak człowiek, który upadając ciągle zdobywa się na odwagę rozpoczynania nowego życia z nową energią. Ale to nie wszystko, morze może również oznaczać nieskończoność, zmienność nastrojów kobiety a nawet smutek, żałobę i śmierć…
W poetyckich porównaniach morze odnosi się do emocji, jest więc morze miłości, morze litości, morze spokoju, morze złości, morze rozpaczy. Charles Baudelaire (TUTAJ) zauważył, że morze jest wcieleniem emocji, kocha, nienawidzi i płacze, odrzuca wszelkie próby uchwycenia go słowami i odrzuca wszelkie kajdany, bez względu na to, co mówisz, zawsze jest tym, czego nie możesz, a w jednym z sonetów porównuje muzykę do morza:
Muzyka mnie ogarnia niekiedy jak morze!
Ku mojej gwieździe bladej
Pod stropem mgły lub w puste eteru przestworze
Rozpinam żagiel.
Pierś ma naprzód podana, wzdymają się płuca,
Niby płótno żaglowe,
Na grzbiety fal się wdzieram, noc zasłonę rzuca
Na moją głowę.
I czuję, jak namiętnie tętnią w moim pulsie
Wszystkie tortury okrętu,
Przychylny wiatr, i nawałnice, i konwulsje
Wśród niezmiernego odmętu
Kołyszą mnie. Lub cisza płaska w morzu pustem
Jest mej rozpaczy lustrem!
W poetyckich porównaniach morze odnosi się do emocji, jest więc morze miłości, morze litości, morze spokoju, morze złości, morze rozpaczy. Charles Baudelaire (TUTAJ) zauważył, że morze jest wcieleniem emocji, kocha, nienawidzi i płacze, odrzuca wszelkie próby uchwycenia go słowami i odrzuca wszelkie kajdany, bez względu na to, co mówisz, zawsze jest tym, czego nie możesz, a w jednym z sonetów porównuje muzykę do morza:
Muzyka mnie ogarnia niekiedy jak morze!
Ku mojej gwieździe bladej
Pod stropem mgły lub w puste eteru przestworze
Rozpinam żagiel.
Pierś ma naprzód podana, wzdymają się płuca,
Niby płótno żaglowe,
Na grzbiety fal się wdzieram, noc zasłonę rzuca
Na moją głowę.
I czuję, jak namiętnie tętnią w moim pulsie
Wszystkie tortury okrętu,
Przychylny wiatr, i nawałnice, i konwulsje
Wśród niezmiernego odmętu
Kołyszą mnie. Lub cisza płaska w morzu pustem
Jest mej rozpaczy lustrem!
A w innym jego utworze, słynnym wierszu zatytułowanym Człowiek i Morze, morze jest metaforą losu ludzkiego:
Miłość dla morza wieczna w twoim wolnym łonie!
Morze jest twym zwierciadłem; ty swojego ducha
Badasz w wzburzonej fali, gdy toczy się głucha,
I niemniej gorzkie ducha twojego są tonie.
Ty chętnie się zatapiasz w głąb swego obrazu,
Ogarniasz go ramieniem i wzrokiem, a serce
Twe niekiedy się kocha w swej własnej rozterce,
Na głos tej skargi pełnej dzikiego wyrazu.
Wy jesteście milczący, posępni oboje,
Człowiecze! Nikt nie zbadał twych przepaści stoków,
Morze! Nikt nie zna skarbów twych skrytych mroków,
Tak skrywacie zazdrośnie tajemnice swoje!
I oto wieki wśród czasów otchłani,
A wy bój wciąż toczycie bez żalu, litości,
Tak dzika żądza mordu i śmierci w was gości,
O bojownicy wieczni, bracia niezbłagani!
Napisać, że poezja Baudelaire’a wywarła ogromny wpływ na twórczość innych poetów, to truizm, lecz on sam przyznawał, iż cały widzialny wszechświat jest jedynie magazynem obrazów i znaków, którym wyobraźnia da względne miejsce i wartość, jest rodzajem pastwiska, które wyobraźnia musi strawić i przemienić, zatem nic dziwnego, że dwa jego wiersze Podróż do Cythery i Podróż, opublikowane w 1857 roku w Les Fleurs du Mal (przetłumaczone jako Kwiaty zła ) zainspirowały m.in. Jean Artura Rimbaud (Pijana łódź) i Paula Verlain’a. Pisaliśmy też o wyraźnym wpływie jego poezji na muzykę zespołu nowofalowego Little Nemo (TUTAJ). Podróż morska, podróż łodzią, sama łódź stała się w nich metaforą życia ludzkiego i jego zmiennych losów, co także nie było nowością, bo takie porównanie eksploatowane jest od czasów starożytności i masowo występowało w poezji renesansowej i barokowej. Przed Baudelaire’m byli także poeci romantyczni, którzy wzbogacili wątek morski o motywy wynikające z fascynacji cierpieniem, tajemnicą, makabrą, egzotyką...
Reasumując mocno przydługi wstęp, według rzymskiego przysłowia navigare necesse est, vivere non est necesse (żeglowanie jest koniecznością, życie nią nie jest), które oddaje zarówno cały ogrom znaczeń, wiele obrazów zawiera skomplikowane, nawet eschatologiczne treści. Należą do nich morskie weduty norweskiego artysty Amaldusa Clarina Nielsena, urodzonego w Mandal w 1838 r., który żył prawie 100 lat bo zmarł w 1932 r.
Nielsen kształcił się w Kopenhadze i Düsseldorfie a przez całe długie życie malował przede wszystkim Naturę. Chciał ją oddać jak najdokładniej, dlatego wiosną i latem wiele czasu spędził kontemplując wybrzeże, szkicując i tworząc niewielkie studia, które w pracowni dopracowywał. Jego ojciec był kapitanem, ale zmarł, gdy malarz miał 7 lat. W związku z tym w młodości nie raz brakowało mu funduszy na kontynuowanie edukacji. W 1857 r. otrzymał pomoc finansową od właściciela huty żelaza Diderika Cappelena, którego zmarły przedwcześnie syn August także był malarzem. Dzięki temu mógł kontynuować naukę i podróżować wzdłuż wybrzeża, a nawet odbyć rejs do Kadyksu w Hiszpanii, skąd przywiózł serię obrazów o tak świeżych barwach, że niemal impresjonistycznych. Znawcy jego twórczości podkreślają, iż był on jednym z pierwszych malarzy, którzy pracowali w plenerze. By być bliżej swoich tematów, w 1869 r. przeprowadził się do Christianii, gdzie mieszkał aż do swojej śmierci. Utrzymywał się z gospodarstwa rolnego lecz każdego lata odbywał wycieczki studyjne po kraju. W latach 70. XIX wieku znalazł interesujące go motywy w fiordach Vestland, wokół Mandal i na archipelagu Hvaler.
Na jego obrazach powtarzają się podobne motywy: pasek morza na pierwszym planie z przesuwającym się niebem powyżej. Rejestrował również wrzosowiska i skaliste wybrzeża południowej Norwegii. Jego liryczne krajobrazy tworzone były w godzinach porannych, co widać na w szarych i czerwonawych odcieniach palety barw ukazujących letnie słońce i ślizgające się w czystym powietrzu promienie.
W 1886 r. Nielsen w epidemii grypy stracił żonę i troje dzieci. Ta tragedia spowodowała, iż podał się rozpaczy i przestał malować na niemal dekadę. Wrócił do pracy twórczej na początku lat 90 XIX wieku na wyspie Jæren. Jego obrazy z tego czasu są zwykle budowane według stałego schematu: na pierwszym planie jest piasek i głazy, poza nimi morze, a nad tym wszystkim wysoko na niebie wiszą kłębiaste chmury. Ostatnie 15 lat życia malował tematy zza okna, ogród, dom, krajobraz przesiąknięty deszczem i śniegiem. Zmarł na zapalenie płuc, właśnie malując pejzaż pokryty śniegiem… Miał trzy żony, jego syn Niels był kapitanem żeglugi wielkiej i kupcem. Obrazy Nielsena zostały udostępnione w formie zdigitalizowanej na stronie norweskiego muzeum (TUTAJ).
Morze rzeczywiście chwyta za serce. Choć mnie najbardziej kojarzy się z podróżą w nieznane, zaczynaniem na nowo, odkrywaniem nieznanych lądów itd. A z wierszy Baudelaire'a najbardziej "Człowiek i morze" przypadł mi do gustu, a zwłaszcza fragment:
OdpowiedzUsuńWy jesteście milczący, posępni oboje,
Człowiecze! Nikt nie zbadał twych przepaści stoków,
Morze! Nikt nie zna skarbów twych skrytych mroków,
Tak skrywacie zazdrośnie tajemnice swoje!
Co do obrazów, zaczęłam przypominać sobie te znane mi ze sztuki Chin (której żadnym znawcą nie jestem) i tam motyw morza zbyt często się nie przewija. Ciekawe dlaczego..
Jak zauważyłaś morze to ogrom znaczeń. Jest w nim tajemnica która fascynowała poetów. Co do chińskich rycin nie znam się na nich ale grafiki japońskie często ukazują morskie fale. Podobnie było i jest w sztuce innych krajów wiec sadze ze do tego tematu jeszcze wrócimy. Pozdrawiamy
Usuń