Przeciętnemu fanowi zespołów lat 80. wydaje się, że przed Factory Records nie było nic. A tymczasem wytwórnia Tony'ego Wilsona nie była jedyna. Wcześniejszy był projekt Jamesa Richarda Boona, menagera Buzzcocks (o zespole pisaliśmy TUTAJ).
Boon, rocznik 1952 był przyjacielem Howarda Devoto, razem chodzili do Grammar School w Leeds, więc niejako z automatu został kierownikiem jego zespołu. Ale Boon nie tylko organizował występy dla grupy, napisał dla nich także kilka tekstów pod pseudonimem Alan Dial. W 1976 r. aby umożliwić zespołowi wydanie debiutanckiej EP-ki Spiral Scratch (zrealizowanej zresztą przez samego Martina Hannetta) Richard Boon pożyczył od przyjaciół i rodziny 600 funtów i założył wytwórnię New Hormones. Nazwa pochodziła od odkrytego w tym samym roku nowego hormonu trzustkowego, o którym było głośno w prasie brytyjskiej.
Płyta szybko się sprzedała, więc jeszcze w tym samym roku wytwórnia wypuściła kolorowy, drukowany na dobrym papierze fanzin The Secret Public, stworzonym przez dziennikarza muzycznego Jona Savage'a i grafika / konceptualistę Lindera Sterlinga oraz zajęła się wydawaniem płyt innych artystów.
Regularnie wypuszczane krążki pojawiały się z logo New Hormones od 1979 do 1982 roku. Wśród nich były takie zespoły jak: Biting Tongues, Diagram Brothers, Dislocation Dance, Ludus z Eric Random i Gods Gift.
Boon rozpoczął katalogowanie wypuszczanych publikacji. Używał symbolu ORG i cyfr. Litery były aluzją do orgonu, teorii opracowanej przez psychiatrę Wilhelma Reicha, lecz sam pomysł prawdopodobnie zainspirował Tony'ego Wilsona do nadawania numerów katalogowych wszystkim produktom Factory Records.
Wytwórnia The Hormones była ambitnym zamierzeniem i szkoda, że w zasadzie o niej zapomniano (a przynajmniej nie wspomina się jej tak często jak to ma miejsce z Factory Records). Za projekty graficzne pierwszych płyt Buzzcocks odpowiadał grafik Malcolm Garrett, który studiował z Peterem Savillem w Manchester Polytechnic i projektował potem okładki dla takich zespołów jak Simple Minds i Duran Duran.
Jednak pomimo wydania dobrych płyt wytwórnia Boon’a nigdy nie odniosła takiego sukcesu, na który zasługiwała. New Hormones, często pozbawione pieniędzy, działały w zrujnowanym biurze w dawnym magazynie przy 50 Newton Street, do którego Boon zaprosił Cath Carroll i Liz Naylor wydawców fanzinu City Fun (pisaliśmy o nim TUTAJ).
Innymi korzystającymi z hojnego wsparcia Boona byli Alan Wise, samozwańczy doktor teologii i Nigele Baguely, którzy zajmowali się promocją wielu koncertów nowej fali i rocka artystycznego, występujący pod szyldem Wise Moves.
Alan Wise, jedna z tych niezwykłych i nieco zapomnianych postaci Manchesteru, zmarł we śnie w 2016 r. trzy miesiące po tragicznej śmierci swojej córki Natashy, która cierpiała na depresję i popełniła samobójstwo skacząc z mostu. Świat muzyczny orzekł wtedy, że pękło mu serce... Równie smutny był kres wytwórni The Hormones, która w 1982 r. z powodu braku pieniędzy, po odejściu Pete Wrighta, po prostu zaprzestała działalności.
W dwadzieścia pięć lat później Factory Records zrosła się z historią Manchesteru w jedno, podczas gdy New Hormones, pomimo swojej istotnej roli dla powstania ruchu post-punk, została praktycznie zapomniana.
Alan Wise, jedna z tych niezwykłych i nieco zapomnianych postaci Manchesteru, zmarł we śnie w 2016 r. trzy miesiące po tragicznej śmierci swojej córki Natashy, która cierpiała na depresję i popełniła samobójstwo skacząc z mostu. Świat muzyczny orzekł wtedy, że pękło mu serce... Równie smutny był kres wytwórni The Hormones, która w 1982 r. z powodu braku pieniędzy, po odejściu Pete Wrighta, po prostu zaprzestała działalności.
W dwadzieścia pięć lat później Factory Records zrosła się z historią Manchesteru w jedno, podczas gdy New Hormones, pomimo swojej istotnej roli dla powstania ruchu post-punk, została praktycznie zapomniana.
Tymczasem była to nie tylko pierwsza wytwórnia płytowa w Manchesterze, lecz pierwsza tego typu wytwórnia w Wielkiej Brytanii. Zainspirowała pokolenie punkowych i post-punkowych muzyków zarówno do tworzenia własnej muzyki, jak i wydawania jej we własnych, zakładanych do tego celu, niezależnych wytwórniach. Tak narodził się styl indie-rock i inne gatunki wywodzące się w wielkiego ruchu post-punk.
A Richard Boon? Dawno temu opuścił Manchester i biznes muzyczny. Jest bibliotekarzem, najfajniejszym bibliotekarzem na świecie, jak sam o sobie pisze TUTAJ.
Pracuje w bibliotece publicznej w Stoke Newington pod Londynem i wydaje się jednak całkowicie z tego zadowolony. Przekonuje, że jego rola bibliotekarza jest taka sama, jak zarządzanie Buzzcocksami: obie polegają na zamianie ludzi w towar, bo według Boon'a punk polegał na otwieraniu drzwi, które wcześniej były zamknięte. Obecnie organizuje coroczny Festiwal Literacki w tym mieście TUTAJ i zamierza kiedyś wydać wspomnienia.
Budynek przy 50 Newton Street stoi nadal. Mieści się w nim hotel i schronisko młodzieżowe. A Richard Boon przeszedł do historii jeszcze z jednego powodu - to on nagrał na kamerze VHS, koncerty Joy Division i Buzzcocks, które miały miejsce w weekend 27-28 października 1979 r. w Apollo Theatre w Manchesterze i które potem wyszły na kilku bootlegach.
Ale to już zupełnie inna historia…
Chcecie ją poznać? Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz