wtorek, 5 maja 2020

Gabor Dvornik: Jestem obserwatorem i łowcą chwil - czasem łapaczem snów

Jestem obserwatorem i łowcą chwil - czasem łapaczem snów. Nadal nie wiem, w którym miejscu i gdzie skończy się moja droga. Możesz mnie zobaczyć na każdym uchwyconym przeze mnie zdjęciu. Tak zareklamował na swojej stronie własną twórczość Gabor Dvornik, urodzony w 1960 roku na Węgrzech fotograf, którego życie mogłoby służyć za scenariusz filmowy (LINK).

W dzieciństwie chodził do amerykańskiej szkoły podstawowej w Kairze, potem mieszkał w Budapeszcie, gdzie ukończył liceum o profilu chemicznym z językiem angielskim, następnie uczęszczał do College of Veterinary Sciences and Agricultural Universtity, gdzie został inżynierem weterynarii. Później zajął się sztukami wizualnymi i ukończył wydział operatorski w węgierskim Instytucie Filmowym, lecz nie poprzestał na tym, imał się różnych zajęć, od taksówkarza po zbieracza jadu żmij, był również ekspertem gastronomicznym i otworzył własną kawiarenkę internetową. Był także ochroniarzem, pracował w ZOO, nauczył się nurkować oraz jeździć na motocyklu …  Od 2006 roku zajął się fotografią, najpierw amatorsko (najmował się jako fotograf na wesela i inne imprezy rodzinne), a z biegiem lat i osiąganych nagród coraz bardziej profesjonalnie.

Robi głównie portrety i pejzaże. Nas zachwyciły te ostatnie, a wśród nich tajemnicze krajobrazy wykonane w małej węgierskiej wiosce Sződliget. Mgła unosząca się nad jeziorem otacza to miejsce aurą magii, z której wynurzają się niewielkie domki…





Inny zakątek z kolei roztacza atmosferę grozy, jak gdyby autor dotarł do ziem Mordoru.







Artysta określa swoje prace łapaniem czasu, uważa, jak wielu innych fotografów, iż naciskając spust migawki utrwala moment rzeczywistości i zamyka w nim własne emocje. Istotne w tym wszystkim ma traktowanie przez niego światła, które buduje nastrój zdjęcia. Odbierając nagrodę  The Neighborhood Award 2015, podzielił się swoimi poglądami na jego rolę. Otóż do niedawna uważał, iż światło jest nam dostarczane w krajobrazie przez kwiaty i słońce, a ludzie są tylko posłańcami cieni i ciemności… Może dlatego na jego pejzażach prawie nie ma ludzi? Tylko czasem, na niektórych widać w oddali samotną ludzką sylwetkę. Wyjątkiem jest obraz, na którym po jeziorze płynie w łódce młoda dziewczyna w białej sukni, niczym anioł śmierci w łodzi Charona.

Naszych czytelników, którzy chcieliby zobaczyć jeszcze więcej zdjęć Gabora Dvornika odsyłamy do jego strony internetowej i profili: TUTAJ, TUTAJ,  TUTAJ  i TUTAJ.

Wkrótce zaprezentujemy kolejnych interesujących artystów, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz