środa, 12 stycznia 2022

Z mojej płytoteki: ULVER i ich Shadows of The Sun - zapiski z krainy depresji ze wstępem Davida Tibeta

Norweski Ulver to źródło tak różnorodnej muzyki, że chyba nie ma człowieka, który byłby w stanie ją jednoznacznie sklasyfikować. Pamiętam, że poznałem ich po jakiejś wielkiej tragedii, kiedy mieliśmy w Polsce żałobę i w radio, był to chyba Program Trzeci, puszczono bodajże Predition City. Nie znam wszystkich ich płyt, ale z tych które znam, do moich ulubionych należą Blood Inside i prezentowany dziś, Shadows of The Sun - siódmy studyjny album zespołu z 2007 roku.

Powstał pod wpływem depresji, na którą zapadł jeden z muzyków. Życie, miłość, strata, śmierć... tak ująć można najłatwiej klimaty roztaczane na tym albumie.  


 

Płyta, którą zakupiłem bardzo okazyjne w sklepie nie dla idiotów kilka lat temu (z przeceny), opatrzona jest (jako wznowienie) komentarzem Davia Tibeta.
 

Co ciekawe, pseudonim tego urodzonego w Malezji angielskiego poety nadany został mu przez... Genesisa P-Orridge'a, przyjaciela samego Iana Curtisa (pisaliśmy o tym TUTAJ). Poeta interesuje się ciemnymi stronami mocy, miedzy innymi Thelemą...

We wstępie czytamy (wielkości liter jak w oryginale): Shadows of the Sun to pierwsza płyta Ulver, jaką usłyszałem. Nie pamiętam jak dotarłem do tych cieni słońca, czasami nowe Sfery pojawiają się o zmierzchu, jako zmierzch. I Zmierzch jest rzeczywiście tym, co widzę i słyszę, gdy te Słoneczne Cienie płoną w powietrzu wokół mnie. I znowu jej słucham, starając się uchwycić w słowa nadzwyczajne piękno, nadzwyczajną melancholię  tego nadzwyczajnego Ducha albumu i ciągle widzę że nie jestem w stanie tego zrobić i określić znakomitego połączenia pustki i pełni, jej intymnego piękna i epickiej wielkości. Shadows of The Sun to znakomity album, a doskonałe dzieła nie dają się opisać słowami. 

Jak wspomniałem Shadows of The Sun to dla mnie kobieta Duch, czasem jest zaraz za mną, czasem przede mną, niemożliwa do zanalizowania, unosi się między różnymi czasami nieuchwytna i niepokojąca, pełna zmierzchu i niepokoju. Zawsze gdy jej słucham słyszę coś nowego, a ona pokazuje mi swoją nową Twarz. Ulver dobrze wybrał jej tytuł, Cień i Słońce oba są tutaj triumfatorami, zamieniając się Maskami gdy wzajemnie się przenikają, i przenikają też nas. 

Jakże chciałbym być twórcą tego niesamowitego, dziwnego i monumentalnego dzieła... 

DAVID TIBET, Hastings, 3.11.2017.



Tibet oddaje to co w warstwie tekstowej Ulver transmituje nam na albumie.


EOS

Słońce jest daleko
Kręci się wkoło
Ktoś umiera
Ktoś żyje
W bólu
Płonie
W rozrzedzone powietrze
Z natury
Kultury
Po ciemnej stronie
Pod księżycem
Gromadzą się wilki..

I jeszcze kilka cytatów z innych piosenek:

...Boimy się tego, czego nie rozumiemy...

...Pójdziemy, kiedy nadejdzie czas
Będziemy modlić się o życie
Żeby zacząć wszystko od początku 
A kwiat 
Otworzy się 
Na grobie...

...Bez marzeń 
Nie mamy nic...

No właśnie... To arcydzieło, nie może być innej oceny, jak 6/6. Ulver jeszcze będzie u nas, bowiem to niekończące się źródło niezwykłych klimatów. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


Ulver, Shadows of The Sun, producent: Ulver, Jester 2007, tracklista: Eos, All the Love, Like Music, Vigil, Shadows of the Sun, Let the Children Go, Solitude  (Black Sabbath cover), Funebre, What Happened.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz