czwartek, 19 maja 2022

Fotografia Teda Cronera: rozmyte zdjęcia i czarno-biała, posępna stylizacja Nowego Jorku

Wystarczy trochę uporu i talentu aby przejść do historii. I oczywiście kilka łutów szczęścia. Ted Croner (1922-2005) fotograf pochodzący z Karoliny Północnej, podczas II wojny światowej robił zdjęcia lotnicze dla Korpusu Powietrznego Armii Stanów Zjednoczonych stacjonującego na Południowym Pacyfiku. W 1946 udał się do Nowego Jorku, gdzie wraz z Billem Helburnem, innym byłym fotografem Korpusu Powietrznego otworzyli małe studio fotograficzne na West 57th Street na Manhattanie. Nie mieli wielkiego wzięcia i może dlatego Croner zapisał się na lekcje fotografii Alexeya Brodovitcha w New School. I pewnego dnia Brodovitch poprosił go o zrobienie od 12 do 15 zdjęć miasta w nocy na wystawę organizowaną w domu towarowym Strawbridge & Clothier. Croner przyjął to zlecenie, mimo że otrzymany budżet w wysokości 100 dolarów ledwo pokrył koszt filmu i obróbki. Jak się okazało, wspominał to wydarzenie po latach Croner, był to jeden z najważniejszych momentów mojego życia, nie tylko jako fotografa, ale być może był to także najważniejszy krok w mojej karierze fotografa komercyjnego. Tak powstało najbardziej znana seria prac Cronera, Taxi – New York Night (1947-48).


W 1948 roku Edward Steichen, ówczesny kierownik działu fotografii Museum of Modern Art w Nowym Jorku, zdecydował o przyjęciu prac Cronera na dwie wystawy w Muzeum: In and Out of Focus oraz Four Photographers, na której pokazał zdjęcia trzech innych fotografów: Bill Brandta, Harry'ego Callahana i Lisette Model. Po tym posypały się kolejne oferty: propozycje wystaw oraz zlecenia takich znanych magazynów jak: Harper's Bazaar i Vogue. Croner równolegle tworzył własne dzieła, wykonując eksperymentalne ujęcia ukazujące miasta po zmroku oraz ludzi w codziennych sytuacjach, stołówkach, przechodzących przez ulicę lub oczekujących na kogoś lub na coś… Odtąd jego można tak określić - znakiem rozpoznawczym - stały się celowo rozmyte  - jak gdyby przez deszcz (lub łzy) zdjęcia i czarno-biała, posępna stylizacja.





Z biegiem czasu mimo kolejnych wystaw zainteresowanie fotografiami Cronera osłabło… Ale znów wydarzyło się coś, co ponownie skierowało na niego uwagę publiczności. Zainteresowanie pracą Cronera odrodziło się wraz z publikacją The New York School, Photographs Jane Livingston w 1992 roku, która została opublikowana po wystawie pod tym samym tytułem w 1985 roku w Corcoran Gallery w Waszyngtonie. Livingston na okładkę albumu wybrała jedno ze zdjęć Cronera z cyklu Nowy Jork by night, 1948, które przedstawia panoramę Manhattanu zredukowaną do abstrakcyjnych plam białego światła wśród czarnych wysokich budynków na tle ołowianego, szarego nieba. I nastąpił ponowny zwrot ku fotografii Cronera. Był zapraszany do udziału w prestiżowych wystawach, jego zdjęcia trafiły na okładki płyt.






Zmarł w wieku 83 lat, uważając się za spełnionego człowieka. Lubił powtarzać: A photographer is lucky if he produces 10 good images (Fotograf jest szczęściarzem, jeśli uda mu się wykonać choć 10 dobrych zdjęć). Sami oceńcie, czy Ted Croner nim był. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz