piątek, 1 grudnia 2023

Piątek z the Beatles: Kilka refleksji o teledysku Now and Then

Autorzy pierwszego w historii teledysku kończą swoją karierę klipem do utworu Now And Then. Piosenka została odrzucona podczas sesji Anthology, kiedy żyjący pozostali trzej Beatlesi, posługując się taśmą od wdowy po Lennonie, (rzekomo podpisanej dla Paula)  próbowali ją nagrać z jego wokalem. Niezadowolony z efektów był George Harrison, a utwór trafił do szafy pancernej. Piosenkę reaktywowano obecnie, a wdowa po Georgu - Olivia, miała ją w nowej wersji zaaprobować. 

W klipie pojawia się, poza wielką czwórkę, Giles Martin, syn zmarłego piątego Beatlesa, jak niekiedy określało się Geogrea Martina - realizatora większości nagrań zespołu.


Słychać opinie, że piosenka i owszem, niczego sobie, ale ten klip... Naszym zdaniem jednak, aby przekonać się że za klipem stoi jakieś głębsze przesłanie, warto wgłębić się w historię zespołu. 

Przede wszystkim stawiamy tezę, że dobór fragmentów w których pojawia się zespół nie był przypadkowy. Meritum stanowi tutaj fragment klipu, w którym widzimy Paula McCartneya siedzącego w studio i wspominającego. Co zatem wspomina Paul? Pomijając dwa urywki pokazujące Lennona z epoki post Beatles (w jednym z nich występuje  w białym garniturze, który znajduje się w muzeum w Liverpoolu, a został odkupiony na aukcji przez jednego z filantropów i tam przekazany) poza jednym (urywek z Hey Jude) pozostałe ujęcia z zespołem to czasy ZANIM Lennon poznał Yoko Ono. Mamy tutaj okres wczesny - Hamburg (i to niepublikowane rzeczy), ale głównie okres 1965 - 67. Mimo tego, że w czasie realizacji Peppera Lennon odsunął się od zespołu i trudno jest jednoznacznie podać dlaczego tak się stało, a stery w grupie przejął McCartney, zespół ciągle był zespołem. Zatem w 99,9% klip pokazuje Beatlesów z epoki gdy stanowili w miarę zwarty team, wesołych chłopaków najpierw na Preludinie, później palących marihuanę, a finalnie biorących LSD, ale zawsze stanowiących team. Nietrudno zatem dziwić się, że takie chwile chce pamiętać Paul. Wraca oczywiście pytanie, na ile Ono przyspieszyła rozpad grupy. Naszym zdaniem znacząco, bowiem wpływ na Lennona miała ogromny. I nie chodziło tutaj bynajmniej o wspólne zażywanie narkotyków (czego nie chciała robić poprzednia żona Lennona Cynthia, która po LSD miała przerażające wizje), ale o odsunięcie Lennona od zespołu w kierunku sztuki i performance. Przy okazji o przejście od LSD do heroiny. Wszystko to spowodowało, że John mniej uwagi poświęcał zespołowi. I nie jest w tym miejscu ważne, który z nich odszedł pierwszy. Ważne, ze lider grupy zapoczątkował jej śmierć, a Ono, którą pytał o zdanie i opinie podczas sesji zespołu, musiała nieźle działać na nerwy pozostałym. O wzbogacaniu życia i piosenek Lennona można przekonać się oglądając poniższy klip. Śpiewa człowiek, który chwilę przed tym występem wymiotował w toalecie po wzięciu heroiny, a w piosence Cold Turkey mało co nie zwymiotował podczas jego trwania.


Niemniej Betalesi zeszli się, co prawda wirtualnie, ale jednak się zeszli. Marzenie, które zakończyło się 8.12.1980 roku ziściło się na ekranach naszych komputerów i telewizorów, dzięki postępowi technologii i Peterowi Jacksonowi (to jego pierwszy w życiu klip). John i reszta zespołu, są tutaj takimi, jakich zapamiętać ich chce Paul McCartney, bez Ono bez heroiny, kiedy byli jeszcze jednym organizmem.


I niech takim zostaną w naszej pamięci.       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz