wtorek, 30 stycznia 2024

Graffiti Charlesa Levala: Staram się mieszać świat wyobraźni z realnym

Graffiti uliczne wdarło się przebojem w sztukę i w niej pozostało. Na początku uważane za efekt dewastacji, po latach doczekało się uznania, a jego twórcy stali się cenionymi artystami (wystarczy spojrzeć na ceny prac np.: Bangsy’ego). Dzisiaj więc chcemy zaprezentować malarza (a może raczej grafika?), który tworzy głównie na ulicy, ale jego prace wystawiane są w wielu cenionych galeriach na całym świecie.

 





Urodzony w 1988 roku w Epinal we Francji Charles Leval zwany Levalet dorastał na Gwadelupie i kształcił  w Strasburgu, studiując malarstwo, a następnie animację. Od 2012 roku mieszka i tworzy w Paryżu, zaskakując przechodniów dowcipnymi ale zmuszającymi do myślenia obrazkami, wykonanymi indyjskim, czarnym tuszem na białym papierze Kraft, a następnie przyklejonymi do muru. 






Obrazki Levaleta idealnie wykorzystują miejsce, na którym je umieścił autor, ich temat uwzględnia a może nawet jest podporządkowany wymiarom ścian i temu, co się na nich aktualnie znajduje. Co więcej, wchodzi  w interakcję z elementami na ścianach: z urządzeniami, kablami, plamami na tynku, schodami, oknami i gzymsami, tym wszystkim, co daje się zawłaszczyć i powiązać z obrazem.






Malarz inspiruje się takimi artystami jak Blek le Rat, Krzysztof Wodiczko i Zevs, lecz niewątpliwie polega na własnej wyobraźni i indywidualnym wyczuciu urbanistycznej przestrzeni ulic. Zanim wykona obraz najpierw dokładnie ogląda miejsce gdzie go umieścić. Robi zdjęcia z różnych perspektyw, szkice itp. Topografia jest dla mnie bardzo ważna – mówi w jednym z wywiadów – zawsze przed rozpoczęciem pracy sprawdzam dane miejsce, staram się mieszać świat wyobraźni z realnym, bawiąc się fizyczną spójnością kreowanych przeze mnie sytuacji. Architektura wspiera moją pracę (LINK).






Obrazki Levaleta jak wspomnieliśmy są pełne humoru. Ale także przesycone są refleksją a nawet pewnego rodzaju morałem. Na przykład cykl Cienie ukazuje ludzi, którzy na pozór są zwykłymi, tuzinkowymi przechodniami. Ale ich cienie komentują i ujawniają ich myśli, marzenia, a nawet lęki. Wszytko, co może sam autor czasem przeżywia, czego obawia się lub za czym tęskni. Nie na darmo większość namalowanych osób nosi jego twarz.


Warto popatrzeć na tego typu prace. Mistrzowsko, wręcz perfekcyjnie nakreślone. I nie wiadomo już, co zadziwia w nich bardziej, znajomość warsztatu malarskiego czy stopień integracji z otoczeniem?

Więcej informacji o artyście jest na jego stronie TUTAJ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz