sobota, 2 listopada 2024

Śmierć i jej wszechobecność w sztuce

Memento Mori, vanitas, śmiertelność. Śmierć jest jednym z najbardziej wszechobecnych tematów w historii sztuki. Wiele dzieł sztuki celebruje życie pozagrobowe ukazując dusze trafiające do nieba lub piekła, jednak najczęściej śmierć jest przywoływana jako ponure przypomnienie źle przeżytych dni i motyw przekonujący widza do dobrego życia, póki jeszcze można je wieść… Każda kultura ma rytuały związane ze śmiercią, pojawiające się w dziełach sztuki pod postacią symboli i alegorii. Klepsydry i zwiędłe kwiaty dla Holendrów, kukułka w Japonii, Totenkopf w Niemczech, a od średniowiecza szkielety. 


Artyści barokowi, tacy jak Caravaggio wnieśli dramatyczną intensywność do tematu śmierci, wykorzystując światłocień (kontrast światła i ciemności), aby zintensyfikować emocjonalny wydźwięk swoich dzieł. Dawid z głową Goliata (1610) Caravaggia jest przykładem nowego ujęcia tematu śmierci. Malarz pokazał przemoc i śmiertelność z surowym, niemal teatralnym realizmem. Ukazana dekapitacja nie tylko podkreśla aspekt fizyczności tego konkretnego wydarzenia, ale także eksploruje nowe treści: obrazuje zwycięstwo, stratę i sprawiedliwość.


W XIX wieku ruch romantyczny zaczął przedstawiać śmierć nie tylko jako fizyczny koniec, ale jako wzniosłą i tajemniczą siłę. Artyści tacy jak Caspar David Friedrich badali śmierć w kontekście natury, tworząc dzieła takie jak Opactwo w  dębowym lesie (1809-1810), przedstawiające opustoszałe krajobrazy, w których ruiny i nagie drzewa symbolizują rozkład i nietrwałość życia (pisaliśmy o tym TUTAJ). W takich dziełach śmierć jest ukazana nie jako brutalna siła, ale jako część naturalnego cyklu istnienia.


Nie epatujemy naszych czytelników krwawymi obrazami śmierci, gdzie malarze z lubością ukazują rozczłonkowane ciała, jak choćby u Théodore'a Géricaulta. Znacznie ciekawsze podejście do tematu prezentują artyści symbolistyczni, w tym Gustave Moreau i Odilon Redon, pokazywali śmierć poprzez alegorię i zjawiska nadprzyrodzone. Ich prace często zajmowały się samym momentem przejścia z życia do śmierci, przedstawiając je jako mistyczne, oniryczne doświadczenie. Na przykładzie Orfeusza (1865) Moreau w którym grająca dziewczyna trzyma odciętą głowę mitycznego muzyka w ramionach, artysta wyraża nie tylko śmierć, ale i artystyczną transcendencję. To abstrakcyjne, symboliczne podejście do śmierci ostro kontrastuje z dosłownymi przedstawieniami śmierci z wcześniejszych okresów.



Jakie wnioski płyną z tego bardzo pobieżnego oglądu twórczości artystycznej? Śmierć może być przerażającym snem niczym w Koszmarze Henry'ego Fuseliego, gdzie inkub ląduje na brzuchu śpiącej kobiety (o czym pisaliśmy TUTAJ) jak i poetyckim, naturalnym aspektem życia, przerażającym i fascynującym jak Wielka fala Hokusaia.


Bo niewątpliwie, śmierć jest ostatecznie czymś niezwykle osobistym, czymś, co jest wszędzie i zawsze. I podobnie jak na ostatnim obrazie Vincenta Van Gogha Pole pszenicy z krukami jest jednocześnie pogodna i straszna.


Przez całą historię sztuka pokazująca śmierć pozwalała ludzkości przetrwać trudne chwile i uporać się z tajemnicą śmiertelności. Niezależnie od tego, czy jest to uroczysta refleksja nad życiem pozagrobowym, pamiątka ulotnej natury życia, czy też surowe przypomnienie przemocy i cierpienia, śmierć w sztuce odnosi się do uniwersalnej kondycji ludzkiej, budując most nad przepaścią między tym, co fizyczne i duchowe, a tym, co rzeczywiste i nieznane.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz