piątek, 11 maja 2018

Z mojej płytoteki: Kontinuum - arcydzieło wydawnicze

O płycie pisaliśmy już wcześniej (TUTAJ) przedstawialiśmy również jej ścieżkę dźwiękową. Ponury i nostalgiczny klimat, mnie osobiście kojarzy się z muzyką, którą słyszy się podążając w tunelu w kierunku światła... 

Jestem posiadaczem CD, wydanie jest arcymistrzowskie, rozkładane, w środku znajduje się płyta i książeczka.  




Okładka z twardego kartonu, zdobionego folią drukarską UV z nazwiskiem artysty, tytułem płyty i tracklistą. 

W środku w bardzo estetycznej kieszeni ukryta jest książeczka, w której możemy przeczytać artystyczny życiorys autora. Wydana na błyszczącym papierze, zawiera unikalne zdjęcia artysty z  różnych okresów jego życia. 


W książeczce, przyjaciel muzyka George Boskar opisuje swoje spostrzeżenia z tej znajomości - czytamy między innymi: 

Słownik współczesnego języka angielskiego, definiuje kontinuum, w swoim drugim znaczeniu, jako: coś co zmienia się tylko na sposób regularny i ma wspólny charakter od początku do końca.    

Jaki muzyk/producent nazywa ulubione wyposażenie swojego studia nagraniowego kolegami, a popsute lub złośliwe urządzenia ogórkami? Schulze tak robi, co oznacza, że dobre urządzenia to jego przyjaciele, a on rozmawia z nimi jak z istotami ludzkimi. Kiedy jest na nie zły ignoruje je, co jest formą psychicznej kary... 
    


Klaus Schulze pozostawał przez te lata Klausem Schulze, i nie tracił ani chwili na to, żeby udawać że jest kimś lub czymś innym. Byłem w studio gdy wciskał gałki i tym sposobem odczyniał magię, razem dzieliliśmy scenę i kulisy gdy stawały się rzeczy jeszcze bardziej magiczne. Podróżowaliśmy razem podczas promocji i spędzaliśmy wiele wolnego czasu w małych pokojach paląc masę papierosów, oraz dzieliliśmy się odczuciami ze słuchania muzyki.   


Kiedy Klaus coś powiedział, można być pewnym, że dokładnie to ma na myśli. On urzeczywistnił prawdziwe życiowe kontinuum z największym szacunkiem, i to prawdopodobnie jest powodem, dla którego będzie miał miejsce nie tylko w moim sercu, ale i w sercach wielu mieszkańców naszej planety  (a może i innych). 

  
Czas na prawdę go nie zmienił, i trudno mi wskazać drugiego muzyka, który jest naładowany tak spójną i imponującą zawartością.  



Ta historia będzie bez wątpienia dalej trwała, z charakterystyczną  ciągłością Klausa Schulze wszędzie, w każdym miejscu. Jak sekwencer. Chce cie się założyć, że już na zawsze?  

Niech to brzmi i zabierze nas w ostatnią podróż...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz