Jesteśmy przyzwyczajeni do imprezy nazwanej męskie granie: komercyjnej, nastawionej na zyski i masową publiczność głównego nurtu. Imprezy skierowanej do ludzi którzy mało wiedzą o muzyce a do szczęścia wystarczy im kilka chwytliwych rytmów opakowanych w komercyjną papkę i paru zarośniętych przystojniaków. Imprezy te organizowane są w dużych salach i przynoszą zyski, a o większości wykonawców po roku lub dwóch nikt więcej nie słyszy.
Dlatego celem osiągnięcia pewnej równowagi, dzisiaj chcemy zaprezentować czysto kobiece granie, może nie tak zaangażowane jak zazwyczaj prezentujemy, nieco lżejsze, ale jednak niekomercyjne.
Chodzi o zespół, który w USA ma już dość mocno ugruntowaną pozycję, nagrał kilka płyt i gra na dość znaczących imprezach międzynarodowych (TUTAJ), jak choćby na ostatnim, organizowanym w Barcelonie festiwalu Primavera Sound 2018.
Chodzi o zespół, który w USA ma już dość mocno ugruntowaną pozycję, nagrał kilka płyt i gra na dość znaczących imprezach międzynarodowych (TUTAJ), jak choćby na ostatnim, organizowanym w Barcelonie festiwalu Primavera Sound 2018.
Zespół nazywa się Warpaint, pochodzi z Los Angeles i powstał w roku 2004. Tworzą go Emily Kokal (gitara, śpiew), Theresa Wayman (gitary - głównie prowadząca, śpiew; można dodać że okazjonalnie gra też w filmach), Jenny Lee Lindberg (gitary - głównie bas, śpiew), i Stella Mozgawa - perkusja.
Powiem szczerze, że choć mamy do czynienia z lżejszą formą psychodelicznego post punka, panie doskonale radzą sobie na scenie, posiadają na prawdę umiejętności wokalne i instrumentalne wymieniając się podczas koncertów gitarami. Muzyka nieco przypomina Throwing Muses - jedną z legend 4AD, choć jest na pewno bardziej psychodeliczna i kobieca. Panie nagrały trzy płyty długogrające: The Fool (2010), Warpaint (2014), Heads Up (2016).
Powiem szczerze, że choć mamy do czynienia z lżejszą formą psychodelicznego post punka, panie doskonale radzą sobie na scenie, posiadają na prawdę umiejętności wokalne i instrumentalne wymieniając się podczas koncertów gitarami. Muzyka nieco przypomina Throwing Muses - jedną z legend 4AD, choć jest na pewno bardziej psychodeliczna i kobieca. Panie nagrały trzy płyty długogrające: The Fool (2010), Warpaint (2014), Heads Up (2016).
Zacznijmy od Elephants pochodzącego z ich debiutanckiego singla Exquisite Corpse z 2007 roku:
I'll break your heart
To keep you far from where all dangers start
And atmosphere
Gets crazy life
Where every breath transpires
And to a star
Space of calm about you
They call me a thief
They call me a thief
Call me a thief
Call me a thief
Common thief
Common thief
Common thief
Call me
Call me
So I know
That you're not that you're not here
Sort of lost without you
I hope
That you burn all there is that
You want is inside you now
I'll break your heart
To keep you far from where
All dangers start
I'm on my way
I'm on my way down
I know
That you're not that you're not here
Sort of lost without you
I hope
That you find all there is that
You want is inside you now
I know…
W podobnym klimacie utrzymany jest Bees - utwór z pierwszej płyty:
Cztery lata później ukazuje się drugi album a jego wizytówką staje się doskonały Keep it healthy:
Na koniec równie doskonały Billie Holliday, śpiewany na koncertach niemalże a cpella. A Joy Divison czai się w tle - proszę zobaczyć:
Dzisiaj nic już nie zabrzmi piękniej...
I koło się zamyka...
To kobiece granie przypadło mi do gustu bardziej od męskiego tu prezentowanego. Chyba kwestia większej subtelności :)
OdpowiedzUsuńPolecam ich koncert z Primavera w Barcelonie z tego roku. Po prostu rewelacja, na pewno o nim tutaj napiszemy. Dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy
OdpowiedzUsuń