Nie ukrywam, że dla mnie Killing Joke to dwie płyty, myślę tutaj o Nightime z 1985 roku, oraz kolejnej, wydanej rok później, Brighter Than a Thousand Suns. Ta druga to dojrzalsza siostra pierwszej. Na tych dwóch płytach zespół osiągnął apogeum możliwości, a same nagrania to wyżyny muzyki chłodnofalowej.
Tak więc z pewną premedytacją wybór dzisiejszego koncertu, jako jednego z ciekawszych z tamtego okresu z materiałem głównie z tych dwóch albumów. W opinii internautów i znawców twórczości Killing Joke to najlepiej udokumentowany zapis trasy z tamtego okresu.
Zaczyna się mocno od Twilight Of The Mortal z Brighter Than a Thousand Suns. Coleman mimo kontuzji ręki (gips) jak zawsze żywiołowy. Po nim Darkness Before Dawn z płyty Nigh Time. Wokalista pozwala sobie na monorecytacje celem spotęgowania nastroju (w nagraniu mamy lekkie usterki techniczne - widać że to kopia z kasety VHS). Po nim Coleman nawołuje do pobudki bowiem nadchodzi czas nocy czyli Night Time. Po nim chłopaki trzymają poziom bowiem grają Love Like Blood z tej samej płyty. Doskonały tekst jak i ściana gitar w refrenie powodują, że ten utwór na pewno należy do najważniejszych w twórczości Killing Joke.
We must play our lives like soldiers in the field
The life is short
I'm running faster all the time
Strength and beauty destined to decay
So cut the rose in full bloom
'Til the fearless come and the act is done
A love like blood
A love like blood
'Til the fearless come and the act is done
Love Of The Masses - romantyczna ballada o przemijaniu, o ile w ich przypadku można o takowych mówić. Sun Go Down to piosenka z płyty Ha z 1982 roku, a po niej Requiem, Wait i Wardance z albumu Killing Joke. Szczerze mówiąc szału nie robią. Po niej wracamy do klimatów z dwóch najlepszych albumów bowiem grają Eighties, boskie rytmy z Night Time. Mocno zaangażowany politycznie tekst:
Eighties, I'm living in the eighties
Eighties, I have to push, I have to struggle
Eighties, get out of my way, I'm not for sale no more
Eighties, let's kamikaze 'til we get there
Complications to znowu powrót do klimatu płyty Killing Joke, a finalnie doskonałe zakończenie w postaci piosenki Rubicon z Brighter Than a Thousand Suns. Pięknie i nostalgicznie... szkoda że urywa się na kilka taktów przed końcem...
Cały koncert pokazuje że Killing Joke byli wtedy jak doskonała naoliwiona maszyna. Inteligentne teksty, ponadczasowa muzyka która poprzez zastosowanie chłodnych, ale jakże symfonicznych gitarowych riffów nigdy się nie zestarzała, stawia ten zespół pośród najważniejszych grup nowej fali. Można powiedzieć że Coleman i koledzy z tamtego czasu są dla cold wave tym, czym Genesis byli dla rocka progresywnego. W końcu nie każdy ma brata noblistę...
Killing Joke Live: Twilight Of The Mortal, Darkness Before Dawn, Night
Time, Love Like Blood, Love Of The Masses, Sun Go Down, Requiem, The
Wait, Wardance, Eighties, Complications, Rubicon
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz