Światło w Wielkiej Brytanii jest inne. (...) Europejskie światło jest inne! Zieleń jest taka różnorodna. Malowanie zieleni było dla mnie wyzwaniem… nigdy nie byłem całkowicie pewien użytej zielonej barwy, musiałem zmagać się z odruchem nanoszenia zieleni australijskiej i przyzwyczaić się do innej zieleni w krajobrazie.
Powyższe słowa pochodzą z bloga prowadzonego przez Richard'a Claremont'a, australijskiego malarza (ur. 1965 r.). Nie będziemy podawać tu jego życiorysu, bo można go przeczytać TUTAJ. Bardziej interesuje nas jego twórczość. A cóż maluje ten australijski artysta? Głównie pejzaże, widoki krajobrazów i miast, lecz również martwe natury i różne pojazdy mechaniczne. Nas najbardziej zainteresowały jego krajobrazy. Może z powodu sposobu podejścia do tematu? Spójrzmy na nie, i odpowiedzmy sobie czy coś tu widzimy, czy też mamy do czynienia tylko z ugniecionymi przypadkowo farbami, odbitymi z palety?
Pomimo
przyjętej techniki - malowania impastowego, nakładania farby grubą
warstwą, żłobienia w niej niuansów odtwarzanych kształtów - jeśli
spojrzymy na te obrazy z pewnej odległości - widzimy na nich zazwyczaj
ogromne niebo, z kłębiastymi piętrowymi chmurami, wiszącymi nad ziemią,
zaznaczoną czasem ledwie wąskim, kolorowym pasem u dołu obrazu. I
musimy zauważyć precyzję, z jaką malarz odtwarza bogactwo odcieni:
mieniących się wód, w których odbiją się chmury, zieleni pól, wędrówki
cieni, kolorów ziemi... Lecz przy tym wszystkim widać także pasję
tworzenia i zachwyt. Zachwyt światem, który otacza artystę. I szaloną
chęć oddania chwili, taką, która była właściwa tylko impresjonistom,
chętnie stosujących technikę impostu, szybkiego nakładania farby grubymi
pasmami, jakby nie mogli się doczekać, kiedy zobaczą swoje dzieło na
płótnie.
Wielu artystów próbuje wydeptać w sztuce swoją ścieżkę. Nie wiadomo, czy Richard Claremont będzie jednym z nich, lecz to co robi ma wiele wspólnego z muzyką, którą propagujemy. Pełną emocji, skrywanych pod powierzchnią konwencji. Lecz gdy je odłożymy na bok, zobaczymy...
Wielu artystów próbuje wydeptać w sztuce swoją ścieżkę. Nie wiadomo, czy Richard Claremont będzie jednym z nich, lecz to co robi ma wiele wspólnego z muzyką, którą propagujemy. Pełną emocji, skrywanych pod powierzchnią konwencji. Lecz gdy je odłożymy na bok, zobaczymy...
Cóż zobaczymy? To właśnie zależy od nas. Bo odbiór sztuki tak samo jak i muzyki zależy od widza.
Jedno jest pewne. Jakość tego odbioru najlepsza jest tutaj. Dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz