sobota, 22 czerwca 2019

Najnowsza książka Jona Savage'a o Joy Division - This Searing Light, the Sun and Everything Else, Joy Division the Oral History, nasza recenzja cz.2


Całkiem niedawno miała premierę książka Jona Savage'a pt. The Searing Light, the Sun and Everything Else, Joy Division the Oral Story. Pierwszy rozdział książki streściliśmy TUTAJ

Dzisiaj pora na kolejny, drugi zatytułowany 1966-76. Rozdział rozpoczyna wspomnienie gitarzysty Joy Division/New Order, Bernarda Sumnera, z okresu gdy był 17-latkiem. Wtedy na pytanie matki co chciałby w prezencie na Boże Narodzenie Sumner odpowiedział, że gitarę i tym sposobem stał się posiadaczem kopii Gibsona SG. Gitara jednak musiała swoje odczekać, bowiem nastolatek nie bardzo miał z kim utworzyć zespołu. 
 
C.P. Lee wspomina sytuację jaka panowała na rynku Manchesteru w tamtym czasie. Puste hale fabryk, młyny masa tanich hoteli. Jednocześnie puby i kluby przeżywające kolejne bumy beatu, później disco. Tony Wilson wspomina jeden z takich klubów nazywający się Twisted Wheel, gdzie ludzie w latach 60-tych zażywali narkotyki słuchając Erica Claptona. Bernard Sumner opisuje swoje szkolne czasy kiedy uczęszczał do Salford Grammar School. Nie przepadał za nauką, uważał, że wiele rzeczy których musi się uczyć (jak na przykład logarytmy) są w życiu kompletnie nieprzydatne. Siedział zwykle gdzieś w ostatnich ławkach i wtedy zwrócił uwagę na jednego z rówieśników, który miał identyczne podejście do nauki. Tym sposobem zaprzyjaźnił się z Peterem Hookiem, późniejszym basistą Joy Division. Wspomina też westerny, które oglądali i fascynację muzyką Ennio Morricone. Nie mógł zrozumieć muzyki Jima Hendrixa, ale po wielokrotnym wysłuchaniu jednej z płyt spodobała mu się. Hendrixa słuchał też wtedy Hook. Chodzili razem do klubu North Salford Youth Club gdzie puszczano nie tylko Hendrixa, ale i Rolling Stones, Led Zeppelin i Free

Życie w Salford skazywało ich na bycie nikim. Wtedy powstała idea żeby zacząć tworzyć muzykę. Była to szansa na zostanie kimś. Hook wspomina inne kluby z tamtych czasów: Salford Rugby Club,  gdzie puszczano Slade, Deep Purple, Hendrixa, Groundhogs i Status Quo. Wspomina też jak razem chodzili na koncerty Led Zeppelin i Deep Purple

Słuchali tylko ciężkiej muzyki, a disco usłyszeli dopiero, kiedy wkroczyło do klubów. Terry Mason zwraca uwagę na specyfikę szkolnictwa Manchesteru  - na jego roku było około 150 osób, z czego szansę na kontynuowanie nauki na studiach miały zaledwie cztery.. Szkoły nie produkowały wtedy doktorów, za to specjalizowały się w produkcji operatorów maszyn... 

Specyfika tamtych czasów i perspektyw życia młodych doskonale uwidacznia się w opowieści Bernarda Sumnera. Miał zamiar iść na sztuki piękne ale matka była przeciw, przekonała ich dalszego wujka, żeby uzmysłowił Bernardowi, że pora zarabiać na siebie. Ten zdecydował się podjąć pracę, pracował przy frankowaniu listów. Praca była nudna więc szukał innej - związanej ze sztuką i zaoferowano mu dwie: w warsztacie fryzjerskim lub przy obcinaniu zdjęć... W końcu podjął dwie prace jako chłopak na posyłki.. W jednej z tych prac słuchano muzyki z adaptera, rzeczy w stylu van Morrisona, i kiedy Bernard włączał swoje płyty - Hendrixa czy Led Zeppelin zawsze słyszał że to hałas i że ma wyłączyć. 

Terry Mason podkreśla że chodzili wtedy na koncerty głównie na obrzeżach miasta, poza mainstream, można było tam usłyszeć ciekawą muzykę: Eddie and the Hot Rods, AC/DC, Kursaal Flyers, Dr Feelgood. Chodzili też na koncerty na uniwersytet ale nie było to łatwe, bowiem wymagało załatwienia dla nich karty studenckiej. Hook wspomina, że na koncerty z Sumnerem jeździli skuterami. Wielkie wrażenie zrobił na nich koncert Lou Reeda we Free Trade Hall. Odwiedzali też klub Pips, ulokowany blisko tyłu Katedry Manchesteru gdzie mogli słuchać Bowiego i Roxy Music. Ian Gray wspomina, że Pips był oblegany głównie przez fanów Bowiego, nigdy nie widział tam Iana Curtisa natomiast bardzo dobrze pamięta Hooka i Sumnera. Stephen Morris przypomina czasy szkolne w King School w Manchesterze, chodził do tej samej szkoły co Ian Curtis, który był rok lub dwa wyżej. Iana wspomina jako porządnego chłopaka, o sobie natomiast nie wyraża się dobrze, odurzał się wtedy rozpuszczalnikami i lekami. 

Ian Curtis podjął pracę w wieku około 15 lat w fabryce, gdzie zajmował się przepychaniem wagonów z bawełną. Był zadowolony bowiem taka praca nie wymagała od niego wysiłku intelektualnego, natomiast mógł myśleć o czymś przyjemnym. Myślał wtedy o weekendzie, o tym jak wyda zarobione pieniądze i jaką płytę za nie kupi... Jego mottem było: możesz żyć w swoim małym świecie...
 
Deborah Curtis wspomina jak trudno było jej zrozumieć decyzję rodziców Iana o przeprowadzce do Macclesfield. Jej zdaniem Ian miał słaby kontakt z rodzicami. Ojciec policjant był skrytą osobą, a rodzice Iana nie dawali wiary w złe informacje o swoim synu. 

Mark Reeder przywołuje z pamięci czasy, gdy Ian Curtis pracował w Rare Records przy sprzedaży płyt. Wyróżniał się wśród innych sprzedawców uprzejmością, bardzo lubił w tamtych czasach muzykę reagge (był rok 1974), fascynował się historią i wojną. Reeder wspomina jak sam pracował w Virgin Records, jakim przełomem muzycznym było pojawienie się Kraftwerk, Tangerine Dream, Oldfielda i jego Tubular Bells, czy King Crimson i ich In The Court of the Crimson King

Do sklepu zaglądał jako stały klient Tony Wilson, który wypożyczał płyty na weekend i jeśli któraś mu się podobała, kupował je. Ian też odwiedzał sklep, zawsze był pełen radości, żartował i wygłupiał się. 

Paul Morley opowiada z kolei jak w Manchesterze rozwijał się rynek literacki. Wspomina o fascynacji Ballardem, Ellisonem, Burroughsem i literaturą Philipa K. Dicka. Oczywiście księgarnię odwiedzał również Ian Curtis (w 1974 i 1975), który miał w kolekcji książki wymienionych autorów, czytał także wiersze Jima Morrisona

C.P. Lee wspomina Martina Hannetta, który wtedy pracował w Music Force, jako człowiek do wszystkiego. Prowadził wtedy gazetę w której pisał, nazywającą się Hot Flash. Bardzo interesował się dźwiękiem, zawsze kupował najnowsze głośniki, zawsze chciał nagrywać muzykę, sam też grał w zespole. W 1975 roku zaczął pracować z grupą teatralną Belt and Braces.  W rzeczywistości była to druga produkcja Hannetta, pierwszą był soundtrack do kreskówki All Kinds of Heroes

Tony Wilson opowiada jak zaczął pracę w Granada TV przy programie What's On. Wspomina jak poznał muzykę New York Dolls i Sex Pistols. Tym ostatnim, a w zasadzie próbie ściągnięcia ich na koncert do Manchesteru, przez Pete Shelly i Howarda Devoto poświęcona jest ostatnia część tego rozdziału. Jak wiadomo do pamiętnego koncertu doszło, a po nim Hook i Sumner postanowili założyć zespół.

Niedługo opis kolejnych rozdziałów książki Jona Savage'a, która robi się coraz bardziej interesująca.
Kolejne rozdziały omówimy wkrótce, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz