Quando le stelle iniziano a cadere
Il nostro respiro vicino come un giorno d'estate
Apro gli occhi e guardo il cielo e sogno la notte buia nel sonno passione unisono
Quando le stelle iniziano a cadere
Il nostro respiro vicino come un giorno d'estate
Apro gli occhi e guardo il cielo e sogno la notte buia nel sonno passione unisono
Był dobrym dzieckiem
Kiedy gwiazdy zdają się spadać
Nasz oddech taki bliski jak letnie dni
Otwieram oczy spoglądam w niebo i marzę
Chwila magii kiedy tak leżymy
Kiedy świece migocą i tańczą cienie
Otwieram oczy, spoglądam w niebo i marzę
Marzę o tym, że narodzi się nowe życie
Kopiąc i krzycząc na świat
Niski próg tolerancji
Spełnianie oczekiwań winnego sumienia
Poza twoją kontrolą
Niewinne oczy mówią wybaczalne kłamstwa
W duchu tak czystym
Maszerując w szaleństwie młodości
Bez nadziei na kurację
Stara się, walczy z wszystkimi prawami grawitacji
Bez oznak powodzenia bez odpowiedzialności
W świecie siebie samego
Wypchnięty przez prawo życia za mocno
Jego matka zawsze mówiła że był dobrym chłopcem
Wypchnięty przez prawo życia za mocno
Jego matka zawsze mówiła że był dobrym chłopcem
Wypchnięty przez prawo życia za mocno
Jego matka zawsze mówiła że był dobrym chłopcem
Wykiwany i zaprogramowany przez świat
Machający swoim sztandarem zbyt wysoko
Z wieżyczki czołgu
Zrzucony przez własny płacz
Stara się, walczy z wszystkimi prawami grawitacji
Bez oznak powodzenia bez odpowiedzialności
W świecie siebie samego
Wypchnięty przez prawo życia za mocno
Jego matka zawsze mówiła że był dobrym chłopcem
Wypchnięty przez prawo życia za mocno
Jego matka zawsze mówiła że był dobrym chłopcem
Wypchnięty przez prawo życia za mocno
Jego matka zawsze mówiła że był dobrym chłopcem
Pudełko z farbkami
Malując obrazy tysięcy różnych ścieżek
Szkicujemy konspekt miłości która, mamy nadzieję, będzie trwać
Wyczarowujemy wymyślone nadzieje
I zamykamy oczy by nie czuć odpływu i przypływu
Pudełko z farbkami to moja ostatnia nadzieja
Na zamalowanie wyblakłej przeszłości i zaczęcie jeszcze raz
Z powodzeniem w nowych kolorach tchnących nowymi nadziejami
Maluję ścieżkę którą pójdę i życie pełne blasku
Czyniąc nasze życie pełnym różnych planów
Podekscytowani trzymamy klucz zmian w naszym sercu
Wspinamy się na wierzchołki by sprawdzić czy widać z góry zielone łąki
By zdać sobie sprawę, że bledniemy i przemijamy
Pudełko z farbkami to moja ostatnia nadzieja
Na zamalowanie wyblakłej przeszłości i zaczęcie jeszcze raz
Z powodzeniem w nowych kolorach tchnących nowymi nadziejami
Maluję ścieżkę którą pójdę i życie pełne blasku
Malując obrazki tysięcy różnych ścieżek
Szkicujemy konspekt miłości która mamy nadzieję będzie trwać
Wyczarowujemy wymyślone nadzieje
I zamykamy oczy by nie czuć odpływu i przypływu
Pudełko z farbkami to moja ostatnia nadzieja
Na zamalowanie wyblakłej przeszłości i zaczęcie jeszcze raz
Z powodzeniem w nowych kolorach tchnących nowymi nadziejami
Maluję ścieżkę którą pójdę i życie pełne blasku
Dążenie do doskonałości
Pochodzę z biednej domorosłej rodziny
Która wyjechała do Ameryki w 1918
Czuję się niezwyciężony dzięki mojemu bogactwu
Inaczej mówiąc - dzięki dążeniu do doskonałości
Bez względu na to co mówią
Pracowałem grając swoją muzykę
Pracowałem fizycznie
Kiedy zamykałem drzwi czułem że nie jestem biedny
I wybiegałem w marzeniach do końca świata
W dążeniu do doskonałości które jest wielkim bogactwem
Strażnik mojej duszy
Czy latałeś kiedyś zbyt wysoko na skrzydłach nadziei?
Czy zdawałeś sobie kiedyś sprawę, że czas jest zawsze po twojej stronie?
Czy nurkowałeś kiedyś zbyt głęboko w morzu miłości?
Czy łamałeś kiedyś chleb?
Czy szaleństwo było kiedyś tylko w twojej głowie?
A strażnik mojej duszy niósł mnie tam gdzie chłód
I myśli latały wysoko
Czułem się nieustraszony, odważny
Czy latałeś kiedyś zbyt wysoko na skrzydłach nadziei?
Zdawałeś sobie sprawę, że odpowiedzi masz przed oczami?
A strażnik mojej duszy niósł mnie tam gdzie chłód
(kiedy podlatywałem zbyt blisko słońca)
I myśli latały tak wysoko
Czułem się nieustraszony, odważny
(kiedy podlatywałem zbyt blisko serca)
Mamy noce magii w twoich oczach
Dni burzy przetaczają się
Czujemy się jak byśmy byli wieczni
A strażnik mojej duszy niósł mnie tam gdzie chłód
(kiedy podlatywałem zbyt blisko słońca)
I myśli latały wysoko
Czułem się nieustraszony, odważny
(kiedy podlatywałem zbyt blisko serca)
Budzą się demony kiedy manekin śpi
I tykanie zegara który płacze
Budzą się demony kiedy manekin śpi
Modlę się do Pana o ocalenie duszy
Fala pożądania powoduje dyskomfort
Nierządnica Babilonu czeka przy drzwiach
By napaść na ciebie i twoją dumę
Sąd, sędzia i kat śmieją się w twarz zaufaniu
Stając na ławie oskarżonych złe twarze drwią
I odzierają cię ze wszystkich pasji
A twoje marzenia i iluzje zburzone
Zdeptane pod stopami pełzają po podłodze w strzępach
Skazane, przeszłe i przeznaczone
By nosić worek pokutny za zło całego świata
Stoją nade mną zło i dobro niewidzialne
Wpływają na mnie i usypiają w fałszywym bezpieczeństwie
Koktajl duchowej alchemii biorę tę przynętę bardzo nieostrożnie
Wszystko widzialne przynosi ślepotę, głuchotę i odbiera mowę
Nieostrożny i bez ograniczeń
Rozdrapując blizny społeczeństwa
Niespełna rozumu płacz tych którzy byli spokojni
Trzeźwych i zdrowych
Zapomnianych przez czas
Nieudaczników zbyt pijanych na szelfach
Włócznia w boku cywilizowanego świata
Starsi i prawi
Zamknięty w samotności w białej wyściełanej celi
Nikt cię nie słyszy więc wyj
Poza widokiem i pamięcią
Jesteś tylko jednym z armii tych którzy czują
Kto to jest?
Kto tam idzie?
Jak nieproszona jest mądrość kiedy nie przynosi zysku mądremu
Mówiąc językiem pełnym ciętych zagadek
Prawda leży poza mną
Kto jest niewidzialnym wrogiem?
Twarzą która ukrywa się za maskaradą?
Jak cyrk opuszczający miasto, tak mówisz
Nie widzisz tego w deszczu
Nie smakujesz tego w powietrzu którym oddychasz, tak mówisz
Nigdy nie polecisz
Marzyciele mają swoje sposoby
Na rozpostartych skrzydłach odlatują
Nie zobaczysz tego w wietrze
Nie zobaczysz w deszczu
W każdym uderzeniu serca
W każdym słowie wypowiedzianym nadaremnoCień
Przejdę tańcząc przez twoje drzwi z rękoma żebraka
A ty nie zechcesz poznać mojego imienia, ale zagrasz w moją grę
I chociaż twoje oczy będą spać, spać tak bardzo głęboko
To mnie nie powstrzyma
Będę czuł zew jak wampir
I kiedy Sandman w końcu przyjdzie do ciebie
Przejmę stery
Jak rzeka płynąca na południe
Wirus żeglujący przez twoją krew
Żłobiąca brzeg i przez ląd
Obmywająca ziarnka piasku
Po tych wszystkich wyblakłych latach
Patrzę w lustro na łzy
Wydaje się że w końcu dostrzegam
Że ten wstrząsający cień to na prawdę ja
Oto człowiek który towarzyszył mi całe moje życie
Będąc dla ciebie tym czym ja nie mogłem być
Nazywam go moją niepewnością
Był silny kiedy ja byłem słaby
Mówił głośno kiedy ja milczałem
Wziął twą rękę z karocy
I pocałował pod srebrnym księżycem
Urzeczona położyłaś mu dłoń na ramieniu
Ten biały rycerz nigdy nie będzie zły
Biegnę, biegnę tak daleko jak tylko mogę
Spoglądam za siebie
Ciągle widzę tego mężczyznę
Biegnącego zawsze za mną na horyzoncie
Wziął twą rękę z karocy
I pocałował pod srebrnym księżycem
Urzeczona położyłaś mu dłoń na ramieniu
Ten biały rycerz nigdy nie będzie zły
Błyszczy jasno srebrne światło
Na długich, wysmukłych cieniach nocy
Skręca się w dół bez kontroli
Wiem że to sen, ale nie mogę z niego wyjść
Wołania o pomoc na kamiennym gruncie
Tak dużo hałasu nie słyszę żadnych dźwięków
Wciąż spadam nie mogę spać
Modlę się do Pana o swoją duszę
Szukając czegoś co jest moim domem
Król zamku i jego święta krowa
Podróżuję przez świat i przy okazji odkrywam jak
Kłamstwo staje się prawdą
Między tobą i mną
Wolny duch
Który podróżuje jest ze mną
Szukając czegoś co jest moim domem
Król zamku i jego święta krowa
Podróżuję przez świat i przy okazji odkrywam jak
Kłamstwo staje się prawdą
Między tobą i mną
Wolny duch
Który podróżuje jest ze mną
Szukając czegoś co jest moim domem
Król zamku i jego święta krowa
Podróżuję przez świat i przy okazji odkrywam jak
Kłamstwo staje się prawdą
Między tobą i mną
Wolny duch
Który podróżuje jest ze mną
Przejdę tańcząc przez twoje drzwi z rękoma żebraka
Nic nie będziesz podejrzewać
Jak wampir zawołamMistrzowie iluzji
W głębiach twojego intelektu wszystkie rzeczy które zrobiłeś
Przyjdą do ciebie na zawsze a ja jestem tutaj by się upewnić
Zapalić światełka między twoimi oczami
Gdy tak kluczysz dla wszystkich tych kłamstw, kłamstw
Nie jestem mile widzianym gościem, ale musisz zapłacić rachunek i dlatego zostanę
Jestem mistrzem iluzji mistrzem kamuflażu
Czyniącym, że słowa znikają sprzed twoich oczu
Każdego dnia gdy chowam się w uczciwości i dyscyplinie
Dla nikogo nie jestem dobrym zwłaszcza dla siebie
Zawsze mogę wyciągnąć schludną sztuczkę z kapelusza
Łamiąc wszystkie zasady kombinując
Pozbywając się słabości
Podążam rzeką złota gdy płynie i zawsze będę po twojej stronie
Wyciągając rękę która dzierży przyszłość twoich marzeń
Zostaję gdy wiem że powinienem iść
Jestem mistrzem iluzji mistrzem niespodzianki
Gotowy na sztuczki a słabi i zmęczeni powinni popatrzeć
Wykorzystując tych którzy nie rozumieją co się dzieje
Każdego dnia gdy chowam się w uczciwości i dyscyplinie
Dla nikogo nie jestem dobrym, a zwłaszcza dla siebie
Zawsze mogę wyciągnąć schludną sztuczkę z kapelusza
Łamiąc wszystkie zasady kombinując
Pozbywając się słabości
Podążam rzeką złota gdy płynie i zawsze będę po twojej stronie
Wyciągając rękę która dzierży przyszłość twoich marzeń
Zostaję gdy wiem, że powinienem iść
Stojąc twarzą w twarz z zaciekłym wrogiem
Śniłeś o królach i królowych
Byłeś tylko pionkiem na pikowanym patchworku życia
Rzuconym na ring by walczyć
Wąż po mojej lewej stronie, jagnię po prawej
Stojąc twarzą w twarz z zaciekłym wrogiem
Jak złodziej w nocy
Kradnący twój ostatni oddech
Zahipnotyzowany gusłami
Zafascynowany zdradą
Masz serce masz wolę
Ale czy twoje sumienie ciągle cię pokonuje?
Występek przez zaniedbanie, bo wciąż je masz
Droga naprzód jest ścieżką po rozżarzonych węglach cofającą cię do początku
Do tego który posiada mądrość i zobaczy całą tę maskaradę
Teraz wieją zimne wiatry
Tam gdzie kiedyś były tylko upały
I kiedy dni dochodzą do końca i muszę iść
Weź mnie za rękę ten ostatni raz
Trzymaj ją blisko swojego słabo bijącego serca
Część mnie umiera z tobą
Nie mogę dłużej zostać
Księga się zamyka
Kiedy padają chłodne deszcze
A twoje całe życie przelatuje ci przed oczami
Nie jest niespodzianką, że współczuję
Ale nie pozwolę ci odejść mój przyjacielu z dzieciństwa
I kiedy przyszła twoja ostatnia godzina
Jasne światło słońca przechodzi przez moje oczy
Jestem mistrzem iluzji mistrzem charakteryzacji
Nie będziesz więcej się bać
ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczenia tekstów.
Il nostro respiro vicino come un giorno d'estate
Apro gli occhi e guardo il cielo e sogno la notte buia nel sonno passione unisono
Quando le stelle iniziano a cadere
Il nostro respiro vicino come un giorno d'estate
Apro gli occhi e guardo il cielo e sogno la notte buia nel sonno passione unisono
Był dobrym dzieckiem
Kiedy gwiazdy zdają się spadać
Nasz oddech taki bliski jak letnie dni
Otwieram oczy spoglądam w niebo i marzę
Chwila magii kiedy tak leżymy
Kiedy świece migocą i tańczą cienie
Otwieram oczy, spoglądam w niebo i marzę
Marzę o tym, że narodzi się nowe życie
Kopiąc i krzycząc na świat
Niski próg tolerancji
Spełnianie oczekiwań winnego sumienia
Poza twoją kontrolą
Niewinne oczy mówią wybaczalne kłamstwa
W duchu tak czystym
Maszerując w szaleństwie młodości
Bez nadziei na kurację
Stara się, walczy z wszystkimi prawami grawitacji
Bez oznak powodzenia bez odpowiedzialności
W świecie siebie samego
Wypchnięty przez prawo życia za mocno
Jego matka zawsze mówiła że był dobrym chłopcem
Wypchnięty przez prawo życia za mocno
Jego matka zawsze mówiła że był dobrym chłopcem
Wypchnięty przez prawo życia za mocno
Jego matka zawsze mówiła że był dobrym chłopcem
Wykiwany i zaprogramowany przez świat
Machający swoim sztandarem zbyt wysoko
Z wieżyczki czołgu
Zrzucony przez własny płacz
Stara się, walczy z wszystkimi prawami grawitacji
Bez oznak powodzenia bez odpowiedzialności
W świecie siebie samego
Wypchnięty przez prawo życia za mocno
Jego matka zawsze mówiła że był dobrym chłopcem
Wypchnięty przez prawo życia za mocno
Jego matka zawsze mówiła że był dobrym chłopcem
Wypchnięty przez prawo życia za mocno
Jego matka zawsze mówiła że był dobrym chłopcem
Pudełko z farbkami
Malując obrazy tysięcy różnych ścieżek
Szkicujemy konspekt miłości która, mamy nadzieję, będzie trwać
Wyczarowujemy wymyślone nadzieje
I zamykamy oczy by nie czuć odpływu i przypływu
Pudełko z farbkami to moja ostatnia nadzieja
Na zamalowanie wyblakłej przeszłości i zaczęcie jeszcze raz
Z powodzeniem w nowych kolorach tchnących nowymi nadziejami
Maluję ścieżkę którą pójdę i życie pełne blasku
Czyniąc nasze życie pełnym różnych planów
Podekscytowani trzymamy klucz zmian w naszym sercu
Wspinamy się na wierzchołki by sprawdzić czy widać z góry zielone łąki
By zdać sobie sprawę, że bledniemy i przemijamy
Pudełko z farbkami to moja ostatnia nadzieja
Na zamalowanie wyblakłej przeszłości i zaczęcie jeszcze raz
Z powodzeniem w nowych kolorach tchnących nowymi nadziejami
Maluję ścieżkę którą pójdę i życie pełne blasku
Malując obrazki tysięcy różnych ścieżek
Szkicujemy konspekt miłości która mamy nadzieję będzie trwać
Wyczarowujemy wymyślone nadzieje
I zamykamy oczy by nie czuć odpływu i przypływu
Pudełko z farbkami to moja ostatnia nadzieja
Na zamalowanie wyblakłej przeszłości i zaczęcie jeszcze raz
Z powodzeniem w nowych kolorach tchnących nowymi nadziejami
Maluję ścieżkę którą pójdę i życie pełne blasku
Dążenie do doskonałości
Pochodzę z biednej domorosłej rodziny
Która wyjechała do Ameryki w 1918
Czuję się niezwyciężony dzięki mojemu bogactwu
Inaczej mówiąc - dzięki dążeniu do doskonałości
Bez względu na to co mówią
Pracowałem grając swoją muzykę
Pracowałem fizycznie
Kiedy zamykałem drzwi czułem że nie jestem biedny
I wybiegałem w marzeniach do końca świata
W dążeniu do doskonałości które jest wielkim bogactwem
Strażnik mojej duszy
Czy latałeś kiedyś zbyt wysoko na skrzydłach nadziei?
Czy zdawałeś sobie kiedyś sprawę, że czas jest zawsze po twojej stronie?
Czy nurkowałeś kiedyś zbyt głęboko w morzu miłości?
Czy łamałeś kiedyś chleb?
Czy szaleństwo było kiedyś tylko w twojej głowie?
A strażnik mojej duszy niósł mnie tam gdzie chłód
I myśli latały wysoko
Czułem się nieustraszony, odważny
Czy latałeś kiedyś zbyt wysoko na skrzydłach nadziei?
Zdawałeś sobie sprawę, że odpowiedzi masz przed oczami?
A strażnik mojej duszy niósł mnie tam gdzie chłód
(kiedy podlatywałem zbyt blisko słońca)
I myśli latały tak wysoko
Czułem się nieustraszony, odważny
(kiedy podlatywałem zbyt blisko serca)
Mamy noce magii w twoich oczach
Dni burzy przetaczają się
Czujemy się jak byśmy byli wieczni
A strażnik mojej duszy niósł mnie tam gdzie chłód
(kiedy podlatywałem zbyt blisko słońca)
I myśli latały wysoko
Czułem się nieustraszony, odważny
(kiedy podlatywałem zbyt blisko serca)
Budzą się demony kiedy manekin śpi
I tykanie zegara który płacze
Budzą się demony kiedy manekin śpi
Modlę się do Pana o ocalenie duszy
Fala pożądania powoduje dyskomfort
Nierządnica Babilonu czeka przy drzwiach
By napaść na ciebie i twoją dumę
Sąd, sędzia i kat śmieją się w twarz zaufaniu
Stając na ławie oskarżonych złe twarze drwią
I odzierają cię ze wszystkich pasji
A twoje marzenia i iluzje zburzone
Zdeptane pod stopami pełzają po podłodze w strzępach
Skazane, przeszłe i przeznaczone
By nosić worek pokutny za zło całego świata
Stoją nade mną zło i dobro niewidzialne
Wpływają na mnie i usypiają w fałszywym bezpieczeństwie
Koktajl duchowej alchemii biorę tę przynętę bardzo nieostrożnie
Wszystko widzialne przynosi ślepotę, głuchotę i odbiera mowę
Nieostrożny i bez ograniczeń
Rozdrapując blizny społeczeństwa
Niespełna rozumu płacz tych którzy byli spokojni
Trzeźwych i zdrowych
Zapomnianych przez czas
Nieudaczników zbyt pijanych na szelfach
Włócznia w boku cywilizowanego świata
Starsi i prawi
Zamknięty w samotności w białej wyściełanej celi
Nikt cię nie słyszy więc wyj
Poza widokiem i pamięcią
Jesteś tylko jednym z armii tych którzy czują
Kto to jest?
Kto tam idzie?
Jak nieproszona jest mądrość kiedy nie przynosi zysku mądremu
Mówiąc językiem pełnym ciętych zagadek
Prawda leży poza mną
Kto jest niewidzialnym wrogiem?
Twarzą która ukrywa się za maskaradą?
Jak cyrk opuszczający miasto, tak mówisz
Nie widzisz tego w deszczu
Nie smakujesz tego w powietrzu którym oddychasz, tak mówisz
Nigdy nie polecisz
Marzyciele mają swoje sposoby
Na rozpostartych skrzydłach odlatują
Nie zobaczysz tego w wietrze
Nie zobaczysz w deszczu
W każdym uderzeniu serca
W każdym słowie wypowiedzianym nadaremnoCień
Przejdę tańcząc przez twoje drzwi z rękoma żebraka
A ty nie zechcesz poznać mojego imienia, ale zagrasz w moją grę
I chociaż twoje oczy będą spać, spać tak bardzo głęboko
To mnie nie powstrzyma
Będę czuł zew jak wampir
I kiedy Sandman w końcu przyjdzie do ciebie
Przejmę stery
Jak rzeka płynąca na południe
Wirus żeglujący przez twoją krew
Żłobiąca brzeg i przez ląd
Obmywająca ziarnka piasku
Po tych wszystkich wyblakłych latach
Patrzę w lustro na łzy
Wydaje się że w końcu dostrzegam
Że ten wstrząsający cień to na prawdę ja
Oto człowiek który towarzyszył mi całe moje życie
Będąc dla ciebie tym czym ja nie mogłem być
Nazywam go moją niepewnością
Był silny kiedy ja byłem słaby
Mówił głośno kiedy ja milczałem
Wziął twą rękę z karocy
I pocałował pod srebrnym księżycem
Urzeczona położyłaś mu dłoń na ramieniu
Ten biały rycerz nigdy nie będzie zły
Biegnę, biegnę tak daleko jak tylko mogę
Spoglądam za siebie
Ciągle widzę tego mężczyznę
Biegnącego zawsze za mną na horyzoncie
Wziął twą rękę z karocy
I pocałował pod srebrnym księżycem
Urzeczona położyłaś mu dłoń na ramieniu
Ten biały rycerz nigdy nie będzie zły
Błyszczy jasno srebrne światło
Na długich, wysmukłych cieniach nocy
Skręca się w dół bez kontroli
Wiem że to sen, ale nie mogę z niego wyjść
Wołania o pomoc na kamiennym gruncie
Tak dużo hałasu nie słyszę żadnych dźwięków
Wciąż spadam nie mogę spać
Modlę się do Pana o swoją duszę
Szukając czegoś co jest moim domem
Król zamku i jego święta krowa
Podróżuję przez świat i przy okazji odkrywam jak
Kłamstwo staje się prawdą
Między tobą i mną
Wolny duch
Który podróżuje jest ze mną
Szukając czegoś co jest moim domem
Król zamku i jego święta krowa
Podróżuję przez świat i przy okazji odkrywam jak
Kłamstwo staje się prawdą
Między tobą i mną
Wolny duch
Który podróżuje jest ze mną
Szukając czegoś co jest moim domem
Król zamku i jego święta krowa
Podróżuję przez świat i przy okazji odkrywam jak
Kłamstwo staje się prawdą
Między tobą i mną
Wolny duch
Który podróżuje jest ze mną
Przejdę tańcząc przez twoje drzwi z rękoma żebraka
Nic nie będziesz podejrzewać
Jak wampir zawołamMistrzowie iluzji
W głębiach twojego intelektu wszystkie rzeczy które zrobiłeś
Przyjdą do ciebie na zawsze a ja jestem tutaj by się upewnić
Zapalić światełka między twoimi oczami
Gdy tak kluczysz dla wszystkich tych kłamstw, kłamstw
Nie jestem mile widzianym gościem, ale musisz zapłacić rachunek i dlatego zostanę
Jestem mistrzem iluzji mistrzem kamuflażu
Czyniącym, że słowa znikają sprzed twoich oczu
Każdego dnia gdy chowam się w uczciwości i dyscyplinie
Dla nikogo nie jestem dobrym zwłaszcza dla siebie
Zawsze mogę wyciągnąć schludną sztuczkę z kapelusza
Łamiąc wszystkie zasady kombinując
Pozbywając się słabości
Podążam rzeką złota gdy płynie i zawsze będę po twojej stronie
Wyciągając rękę która dzierży przyszłość twoich marzeń
Zostaję gdy wiem że powinienem iść
Jestem mistrzem iluzji mistrzem niespodzianki
Gotowy na sztuczki a słabi i zmęczeni powinni popatrzeć
Wykorzystując tych którzy nie rozumieją co się dzieje
Każdego dnia gdy chowam się w uczciwości i dyscyplinie
Dla nikogo nie jestem dobrym, a zwłaszcza dla siebie
Zawsze mogę wyciągnąć schludną sztuczkę z kapelusza
Łamiąc wszystkie zasady kombinując
Pozbywając się słabości
Podążam rzeką złota gdy płynie i zawsze będę po twojej stronie
Wyciągając rękę która dzierży przyszłość twoich marzeń
Zostaję gdy wiem, że powinienem iść
Stojąc twarzą w twarz z zaciekłym wrogiem
Śniłeś o królach i królowych
Byłeś tylko pionkiem na pikowanym patchworku życia
Rzuconym na ring by walczyć
Wąż po mojej lewej stronie, jagnię po prawej
Stojąc twarzą w twarz z zaciekłym wrogiem
Jak złodziej w nocy
Kradnący twój ostatni oddech
Zahipnotyzowany gusłami
Zafascynowany zdradą
Masz serce masz wolę
Ale czy twoje sumienie ciągle cię pokonuje?
Występek przez zaniedbanie, bo wciąż je masz
Droga naprzód jest ścieżką po rozżarzonych węglach cofającą cię do początku
Do tego który posiada mądrość i zobaczy całą tę maskaradę
Teraz wieją zimne wiatry
Tam gdzie kiedyś były tylko upały
I kiedy dni dochodzą do końca i muszę iść
Weź mnie za rękę ten ostatni raz
Trzymaj ją blisko swojego słabo bijącego serca
Część mnie umiera z tobą
Nie mogę dłużej zostać
Księga się zamyka
Kiedy padają chłodne deszcze
A twoje całe życie przelatuje ci przed oczami
Nie jest niespodzianką, że współczuję
Ale nie pozwolę ci odejść mój przyjacielu z dzieciństwa
I kiedy przyszła twoja ostatnia godzina
Jasne światło słońca przechodzi przez moje oczy
Jestem mistrzem iluzji mistrzem charakteryzacji
Nie będziesz więcej się bać
ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczenia tekstów.
Nie
cierpię naśladownictwa, ale takiego ślepego, gdzie w zasadzie wszystko
brzmi jak oryginał. Co innego pójście śladami mistrzów, kreatywna
inspiracja, rozwinięcie wizji. Tak jest w przypadku Pendragon, który
pokonał cienką linię między jednym i drugim. Tak powstało dzieło które
śmiało można nazwać kontynuacją Marillion z najlepszych lat. Oczywiście
są podobieństwa, okładka, teksty, solówki na syntezatorach. Ale śmiało
można powiedzieć, że po upływie ponad dwudziestu lat od wydania, płyta
doskonale się broni. Poza słabszym nieco The Pursuit of
Excellence swoją drogą Nick Barrett sprawia wrażenie jakby
znał płytę Harbour of Tears zespołu Camel - a ta przecież została wydana w tym samym
roku) reszta to arcydzieło. Nie dziwi, że zespół jest bardzo popularny w
naszym kraju, ba koncerty z Polski wydali na CD i DVD.
Zatem zapraszamy do
odbycia podróży ścieżkami Jestera, podróży, która
trwa a która właśnie dziś otwiera przed nami zagadki Nowego Roku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz