czwartek, 21 stycznia 2021

Obrazy George Callaghana: dobrany i uporządkowany dźwięk

Znacie może opowieść o czarodziejskiej krainie Oz? Prowadziła do niej ścieżka wyłożona żółtym brukiem. Kręta, wijąca się przez doliny i góry ale nieomylnie wskazująca drogę. Taką ścieżkę, może nie brukowaną lecz obrzeżoną kamiennymi murkami dostrzec można na niemal wszystkich obrazach George Callaghana (ur. 1941 r.). A może ta droga prowadzi po prostu do Shire? Albo raczej, po prostu, do Kraju Lat Dziecinnych. W każdym razie gdziekolwiek biegnie, zawsze do przodu…

A droga wiedzie w przód i w przód

Choć zaczęła się tuż za progiem –

I w dal przede mną mknie na wschód,

A ja wciąż za nią – tak jak mogę…

Skorymi stopy za nią w ślad –

Aż w szerszą się rozpłynie drogę,

Gdzie strumień licznych dróg już wpadł…

A potem dokąd? – rzec nie mogę.


(The Road goes ever on and on

Down from the door where it began.

Now far ahead the Road has gone,

And I must follow, if I can,

Pursuing it with eager feet,

Until it joins some larger way

Where many paths and errands meet.

And whither then? I cannot say.)







Na obrazach Callaghana widzimy bajkowe pejzaże, idylliczne wioski i miasteczka, przecięte ścieżkami, wzdłuż których ciągną się schematyczne, równe rzędy kamiennych domków, zielonych pól, ciągów krzewów, drzew o szczegółowo zaznaczonych gałązkach, i puszystej zieleni, która zmienia je w słodkie lizaki na patyku. Artysta, który urodził się i kształcił w Belfaście, a mieszka teraz w Tasmanii i we Francji, w duszy pozostał irlandzkim minstrelem grającym na harfie, którego obrazy to poematy…

Choć Callaghan ukończył Belfast College of Art jest przekonany, że nie można nauczyć się sztuki, ponieważ nikt nie wie, czym jest sztuka. Wszystkiego, co da się nauczyć, to techniki. Swoje umiejętności malarskie, swój styl zawdzięcza własnej pracy a nie lekcjom. A mimo to artysta wskazuje na kilku malarzy, którzy wywarli na jego twórczość szczególny wpływ. Wśród nich najważniejszym jest surrealista Maurits Cornelis Escher (warto zobaczyć TUTAJ), od którego zapożyczył poszanowanie dla symetrii i przywiązanie do szczegółów. Oprócz niego w jednym z wywiadów wymienił jeszcze Johna Luke, Granta Wooda i Desmonda Kinneya, który uczył go rysunku w Ashfield Boys.








Krytycy uważają, że cechy stylistyczne - zamiłowanie do płaskich form, czystych barw płaskiej perspektywy i schematycznej kompozycji - wynika z jego długoletniej pracy w branży reklamowej, choć my uważamy, że jest nie jest to takie oczywiste. Nie zawsze reklama musi być niczym realistyczna ilustracja z dziewiętnastowiecznej powieści. Sam artysta mówi, że Doświadczenie w projektowaniu i reklamie pozwala mi wiedzieć, co ludzie myślą gdy chcą zakupić dzieło sztuki, ale staram się nie pozwalać, aby miało to na mnie zbyt duży wpływ. Żeby sprzedać dzieło w Irlandii czy na Tasmanii, musi mieć perspektywę, wodę, odbicie w niej i niebo! Zrobię więc wszystko, co w mojej mocy, aby zadowolić siebie i celowo tworzę dzieła bez morza, bez odbić i bez nieba! (No, czasami!). My zaś uważamy, że jego obrazy są plastyczną formą muzyki, która dla niego stała się po prostu dobranym i uporządkowanym dźwiękiem (LINK). 

Nie tylko George tworzy, na jego stronie internetowej prezentuje on dzieła swojej żony Stef i córki – Miche (LINK).

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz