wtorek, 14 grudnia 2021

Obrazy Daniela Gerhartza: pomiędzy prerafaelitami a Art Nouveau, czyli secesją

 Tylko anioły do mnie wysyłaj, Piękne, pierzaste i zadbane, Niech latają ponademną, Jak złotoskrzydłe motyle. Niech latają nade mną, Niech mi cudne nuty grają. Wysyłaj do mnie anioły, Niech mi w duszy śpiewają




Słowa tej piosenki przychodzą na myśl, gdy obejrzy się obrazy Daniela Gerhartza (ur. 1965 r.), amerykańskiego malarza realisty, zawieszonego stylistycznie pomiędzy prerafaelitami a Art Nouveau czyli secesją… Maluje on, co jest w tych okolicznościach do przewidzenia po takim wstępie, piękne, młode kobiety, czasem dzieci, oświetlone albo wręcz zanurzone w złotym świetle zachodzącego słońca, które podkreśla delikatność rysów, koloryt postaci i przedmiotów oraz rzucane przez nie miękkie cienie.



Trudno określić, co w zasadzie jest tematem obrazów Gerhartza, to znaczy odnosi się wrażenie, że to co utrwala na płótnach jest pretekstem do namalowania widoczków pełnych uroku młodości, piękna, w otoczeniu kwiatów i drogocennych bibelotów… Dziewczęta piją herbatę tak trzymając delikatną, cienką, nierzadko zdobioną złotem porcelanę, aby widać było misterną formę naczynia. Czasem też stoją zamyślone w wielkim, francuskim oknie, a promienie słoneczne otaczają je aurą, podświetlając przejrzysty materiał, którym są otulone. Artysta maluje je powodowany oczywiście wyższymi względami i deklaruje: Moim celem jest skuteczne utrwalenie bogactwa naszego ludzkiego doświadczenia, kontrastów między życiem a śmiercią, tańcem a żałobą, pięknem a pospolitością, radością a smutkiem, nadzieją a rozpaczą, a na koniec, oferując przesłanie nadziei i wskazując widzowi drogę ku wieczności. Kiedy maluję przedmioty codziennego użytku i mam przywilej studiowania budzącej podziw głębi piękna stworzonego świata, z pokorą zastanawiam się nad wielkością naszego Stwórcy.

I w ten sposób przeszliśmy do tematu, który także zajmuje poczesne miejsce w twórczości Gerhartza. Są nim martwe natury z kwiatami, zazwyczaj w wazonach, otoczonymi dekoracyjnymi drobiazgami: zastawą porcelanową i srebrną, zegarkami, a nawet jeśli wszystko wskazuje na to, że tym razem oglądamy coś, co stoi w kuchni, malarz oszczędza naszym oczom widoku pospolitych rzeczy, np.: resztek kuchennych czy brudnych talerzy. Prezentuje kwitnące w doniczkach rzadkie rośliny, wokół których pysznią się dekoracyjnie ułożone warzywa i rozmaite kuchenne utensylia.






Trzecim rodzajem obrazów, które wychodzą z atelier Daniela Gerhartza są pejzaże. Także one nie są pospolite, pomimo doboru motywów dość wydawałoby się wyeksploatowanych w sztuce, jakim są widoki zimy. Lecz malarzowi udało się zachować umiar i wykonać biegle zadany sobie temat, choć z pewną podejrzliwością patrzy się na metalicznie błyszczące w świetle słońca rzeki czy jeziora. Za to śnieg jest tak puszysty jak należy. 





Oczywiście nie wszystkie obrazy tego malarza są o niczym, czy raczej o pięknie, w niektórych widać inspirację muzyką, do czego artysta sam się przyznaje, Tak właśnie jest w obrazie zatytułowanym The Wayfaring Stranger. Tytuł dzieła jest wzięty z ludowej piosenki opowiadającej o nieuchronnym cierpieniu i obietnicy radości po tej drugiej stronie życia… A na płótnie mamy dziewczynkę upuszczającą lalkę. Za jej plecami, w oddali, malarz umieścił scenę nieszczęścia: oto dom tego dziecka niszczy burza piaskowa. Zanim namalował ten obraz wykonał, w co aż trudno uwierzyć, mnóstwo szkiców i setki zdjęć modelki. I znów widzimy świetnie zakomponowaną grę światła. 

Malarz odkrył i umie posługiwać się najważniejszym środkiem wyrazu, przesądzający o emocjonalnym charakterze dzieła, dopowiadając w jednym z wywiadów, że Światło podkreśla formę. Istnieje wiele różnych rodzajów światła: miękkie światło, twarde światło, ciepłe światło, chłodne światło i wszystkie te różne aspekty światła wpływają na nastrój, jaki potem przynależy do dzieła. Nie od rzeczy jest także sam rytm piosenki, która stała się inspiracją dla obrazu. 

Daniel Gerhartz pamięta, jak jako chłopiec słuchał swojego ojca, wokalisty i nauczyciela muzyki w szkole podstawowej, wykonującego ten utwór (czyli The Wayfaring Stranger). Odniósł wówczas wrażenie, które odtąd towarzyszy mu zarówno, gdy słucha muzyki - jak i gdy patrzy na krajobraz. Otóż każdy z poszczególnych elementów kompozycji staje się częścią większej całości, tak samo jak w przypadku muzycznej partytury. Gdy dorósł na tyle, aby docenić muzykę klasyczną, dostrzegał więcej podobieństw między sztukami wizualnymi a muzyką - Często myślę: co za wspaniała harmonia, i zastanawiam się, jak by wyglądała w kolorze? Albo jak by wyglądała jako kompozycja wizualna lub linia? i jeszcze Kiedy patrzę na krajobraz, widzę jak linia rzeki, wzory i rytmy przybierają niemal muzyczny charakter. Z tych tematów buduję kompozycje.



Artysta mieszka w Wisconsin, na wiejskiej rodzinnej farmie w Kewaskum, która dla niego, jego żony i ich pięciorga dzieci jest azylem, i nieustannym źródłem nadziei. 

Wśród mistrzów, którzy wywarli wpływ na jego twórczość wymienia takie postacie jak John Singer Sargent, Alphonse Mucha, Joaquin Sorolla i Nicolai Fechin. Może dlatego z rozmysłem nie chce ukazywać złych, okrutnych stron życia - jak słusznie zauważa Na tym świecie jest tyle trudności i kłopotów, że nie muszę ich malować - Wszystko, co mogę zrobić, to wyrazić nadzieję poprzez piękno

Pod tym względem malarz jest bliski poglądom innego romantyka, który utrzymywał, że z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, Dwie tylko: poezja i dobroć... i więcej nic.



Więcej można zobaczyć na stronie artysty  TUTAJ.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz