czwartek, 6 stycznia 2022

John McCrady: Klasyczna sztuka z domieszką maniery art-deco

John McCrady urodził się w 1911 roku na plebanii w Grace Episcopal Church w stanie Missisipi. Jego ojciec był księdzem anglikańskim, więc John całe dzieciństwo spędził na przeprowadzkach pomiędzy wiejskimi plebaniami rozsianymi po Luizjanie i Mississipi, dopóki ostatecznie nie osiadł w Oxfordzie (lecz nie tym w Anglii a w Missisipi) gdzie jego ojciec otrzymał nominację na rektora i profesora tamtejszego uniwersytetu. Także John wstąpił na tę uczelnię po krótkotrwałym epizodzie pracy w charakterze majtka na południowoamerykańskim parowcu i ukończył ją w 1932… W lecie tego samego roku  brał udział w kursach organizowanych przez Pennsylvania Academy of Fine Arts i zaczął uczęszczać zajęcia w New Orleans Art School, gdzie za namową Mary Brasso, także studentki tej uczelni i swojej późniejszej żony, namalował Portret Murzyna, który zgłosił na konkurs prac studenckich w Nowym Jorku. I wygrał stypendium dzięki któremu mógł kontynuować naukę. 


Kolejne lata były okresem pracy nad własnym stylem. Rejestrował codzienne życie ludności murzyńskiej i ta tematyka została bardzo dobrze przyjęta przez krytyków. Po serii pochlebnych recenzji zaczął otrzymywać zlecenia rządowe na wykonanie murali i plakatów. Wkrótce zdobył kolejne stypendium, tym razem imienia znanego kolekcjonera, Johna Simona Guggenheima. W 1942 Roku wraz z żoną otworzył szkołę artystyczną na Bourbon Street w Nowym Orleanie, gdzie do swojej śmierci w 1968 roku uczył, szkolił i ogólnie  wywierał wpływ na młodych artystów z Południa. 



Napisaliśmy, że cieszył się akceptacją publiczności, choć nie zawsze. W 1946 roku namalował cykl murali w restauracji Delmonico’s w Nowym Orleanie, w następstwie czego komunistyczna gazeta The Daily Worker dokonała przeglądu jego prac i potępiła niedawną wystawę jego obrazów w Nowym Jorku jako rażący przykład rasowego szowinizmu




Malarz po czymś takim przez chwilę przestał w ogóle tworzyć, a gdy wrócił do uprawiania sztuki zmienił nieco tematykę swoich obrazów, preferując nieszkodliwe scenki z życia codziennego i zaprzestając tematyki społecznej.






Niedługo przed śmiercią podjął się ambitnego zlecenia. Wykonał wystrój kościoła, przy którym się urodził, można więc uznać, że w jego przypadku historia zatoczyła koło. Wykonał freski ukazujące Ustanowienie Eucharystii oraz projekt Wniebowstąpienia, lecz samo malowidło zostało zrealizowane już po jego śmierci przez jego ucznia, Alana Flattmanna, którego zatrudniła w tym celu wdowa po malarzu. Co jest interesujące, postacie Apostołów były wzorowane na konkretnych postaciach, na mieszkańcach parafii… W ten sposób i oni przeszli do historii.



Malarstwo McCradyego jest przykładem realistycznego, klasycznego podejścia do sztuki. Zamiast modnych w połowie wieku abstrakcji artysta stał się kontynuatorem stylistyki akademickiej, choć z domieszką maniery art-deco, co widać w zastosowaniu charakterystycznych  konturów  i mocnej, kontrastowej kolorystyce. Także przyjęta tematyka ukazująca sytuacje zaczerpnięte z codziennego życia na Południu, choć czasem z domieszką nierealistycznych elementów, przemawiają jednak za uznaniem John McCrady za artystę art-deco choć on sam do końca nie zdawał sobie z tego sprawę...



Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz