piątek, 18 listopada 2022

Ten album warto znać: Neurosis i Jarboe, czyli połowa Swans industrialnie


Dzisiaj album z trudną muzyką. Jeśli ktoś z fanów Swans (o zespole pisaliśmy wiele razy TUTAJ) pamięta początkowe, ciężkie albumy tej grupy, to dziś coś podobnego z tym że na wokalu będziemy mieli Jarboe - damską część Swans. Ona gościła u nas (poza Swans) raz z albumem - The World of Skin (opisanym TUTAJ), który uważamy za jeden z najważniejszych albumów rocka undergroundowego. 

Podobną estymą wśród fanów cieszy się dzisiejsza produkcja, na pewno mniej komercyjna, ambitniejsza. I podobnie jak na The World of Skin płyta oparta jest na kontraście. Tam był to kontrast wokalny (mroczny Gira i nieco bardziej optymistyczna Jarboe), tutaj mamy kontrast muzyczny - ciężkie industrialne klimaty Neurosis i znakomite damskie wokale.

W wywiadzie opublikowanym TUTAJ muzycy wspominają, jak doszło do idei nagrania wspólnego albumu. Graliśmy w Atlancie, prawdopodobnie na początku lat 90., kiedy Jarboe i Michael Gira przyszli na jeden z naszych koncertów. Ona usłyszała nas w jakiejś lokalnej studenckiej stacji radiowej, dokładnie jedną z piosenek z albumu Enemy of The Sun [z 1993 roku] i była zachwycona. To było coś, czego nigdy wcześniej nie słyszała, taka metalowa strona muzyki. I naprawdę wkręciła się. Przynosiła nam paprykę ze swojego ogródka... 

Nie wiadomo, kto to zasugerował, ale pewnego dnia wszyscy zdecydowaliśmy, że musimy razem tworzyć muzykę. Nie wiedzieliśmy, jaką formę to przybierze, ale zgodziliśmy się to zrobić. 

Zawsze staramy się, aby nasze inspiracje były tak czyste, jak to tylko możliwe. Chociaż inspiruje nas wszystko, co słyszymy, wszystko, co widzimy, wszystko, co czujemy, wszystko, czego doświadczamy w życiu, więc to wszystko miało wpływ na muzykę.

Po nagraniu partii wokalnych Neurosis dograli resztę w studio, zajęli się zwłaszcza loopami, które pochodzą z ich starszych płyt. 

Jarboe (TUTAJ) potwierdza i wspomina jak nosiła Neurosis papryki ze swojego ogródka, oraz jak niewiele piosenek w jej życiu zrobiło na niej takie wrażenie, jak otwierający dziś album utwór Within (rzeczywiście jeden z najlepszych na płycie, absolutnie genialny). Współpracę z Neurosis wspomina jako radosną przygodę. 

Warto jeszcze nadmienić o inspiracjach Jarboe, która w wywiadzie (TUTAJ) wśród swoich muzycznych faworytów wymienia wszystkie nagrania Johna Coltrane, a wśród artystów obrazy malarza Marka Rothko.

Prezentowany dziś album to tylko 8 piosenek. W warstwie tekstowej poruszają tematy religijne (śmierć, powitanie z Bogiem - jak np. Within, czy  Recieve), narkotyki i doznania pod ich wpływem (His Last Words) wampiryzm energetyczny, egocentryzm (Taker) i przemoc domowa (Cringe)

A także ogromną pustkę ludzkiego istnienia (Seizure). Całość jest mocno mroczna i posiada też mroczne zakończenie:

Jestem naga i pusta
Ale nie mogę wchłonąć tej pustki
Nawet jak śpię
Czuję cię w moim sercu

 

Coś jak nasze istnienie...

P.S. Co dzieje się dziś z Jarboe pisaliśmy TUTAJ.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


Naurosis & Jarboe, Neurot Recordings  2003, tracklista: Within, His Last Words, Taker, Recieve, Erase, Cringe, In Harm's Way, Seizure.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz