sobota, 24 grudnia 2022

Otwarcie piątej pieczęci Apokalipsy El Greco: to się dzieje na naszych oczach

Domenikos Theotokopoulos zwany El Greco (1541-1614), choć za życia odniósł finansowy i społeczny sukces, nie cieszył się taką popularnością jak na przykład Michał Anioł czy Tycjan. Wprawdzie otrzymywał zlecenia od oficjeli dworu królewskiego z Escorialu oraz dostojników kościelnych z Toledo, lecz należność za obrazy nie raz musiał ściągać wyrokiem sądowym. Nie stworzył także szkoły, nie miał grona młodszych artystów, którzy by go naśladowali a wręcz przeciwnie, uważany był za ekscentryka a jego malarstwo było nazywane niedorzecznym.  Dopiero w XX wieku został doceniony, w zasadzie odkryty na nowo. Manet, Cézanne, Picasso, Delaunay, Modigliani, Rivera i Pollock - wszyscy oni inspirowali się płótnami el Greca, którego obrazy i dzisiaj fascynują będąc przedmiotem szczegółowych studiów. Weźmy na przykład jego płótno zatytułowane Otwarcie piątej pieczęci Apokalipsy znane także pod nazwą Wizja św. Jana.

Obraz jest ilustracją następującego passusu ostatniej księgi Ewangelii (Ap 6, 9-11): A gdy Chrystus złamał piątą pieczęć, zobaczyłem Ołtarz, a u jego podstawy dusze ludzi zabitych z powodu Bożego Słowa i z powodu świadectwa jakie złożyli swoim życiem.  A dusze ich głośno wołały: — Jak długo jeszcze, o Panie, Święty i Prawdziwy, jak długo jeszcze będziesz powstrzymywał karę należną mieszkańcom tej Ziemi za prześladowania i za przelanie naszej krwi? - I każdy z nich otrzymał białą szatę, lecz powiedziano im także, aby spoczywali jeszcze przez jakiś czas, aż dopełni się ich liczba, to znaczy gdy ilość ich współbraci i współsług zabitych, jak oni, osiągnie swój kres.

Zgodnie z tekstem na pierwszym planie obrazu widzimy samego św. Jana w niebieskiej szacie, w pozie oranta z uniesionymi do góry rękami, który w prorockiej ekstazie doświadcza wizji namalowanej na planie drugim: otrzymywania szat przez dusze świętych męczenników proszących o sprawiedliwość. I w zasadzie tyle: jeden klęczący Ewangelista i siedem nagich dusz zabitych dla słowa Bożego oraz unoszące się nad nimi trzy cherubinki.

Tym, co uderza w kompozycji El Greca, jest sposób w jaki maluje on ludzkie ciała, dodajmy - ludzkie nagie ciała. Nie są one idealne, pulchne, elegancko upozowane, tak jakby namalowali to malarze jego czasu, zgodnie z ówczesną estetyką renesansową czy barokową. Nic z tych rzeczy. Mamy dziwacznie wydłużone, pełne dramatyzmu, ukazane w ruchu postacie, które gwałtownymi gestami wypraszają, wręcz błagają o bożą pomstę na ich niezawinioną krzywdę. Każdy z nich - a najbardziej św. Jan - jest naciągnięty niczym struna, rozedrgany z emocji… To wołanie dusz jak długo jeszcze? jest tu kluczem do zrozumienia obrazu. El Greco jawi się nam jako mistyk, który stworzył nie tyle malowidło, co wykładnię teologii. Namalował pytanie, które nurtuje ludzkość od zarania: jak długo trwać będzie zło, kiedy Bóg zainterweniuje i przerwie niegodziwość zadawaną niewinnym? Na obrazie mamy odpowiedź: aniołowie podają udręczonym sprawiedliwym białe szaty, symbol ich triumfu. Dramaturgia sceny wzrasta, jeśli uzmysłowimy sobie, iż dzieło było częścią tryptyku zamówionego do szpitalnego kościoła św. Jana Chrzciciela w Toledo. Umierający tam ludzie mogli czerpać pociechę z malowidła, bo i oni zadawali pytanie Jak długo jeszcze?

 

Płótno było ostatnim jego dziełem El Greco, malowanym sześć lat i prawdopodobnie nieukończonym… Jego forma wywarła ogromny wpływ na malarzy XX wieku. Podobno obraz ten przyczynił się do powstania Panien z Awinionu (Les Demoiselles d'Avignon) Pablo Picassa, który długo je studiował, a także Kąpiących się (Bathers) Paula Cézanne

 

Krytycy poddają, że El Greco uczy w nim w jaki sposób należy malować ruch. Robi to w prosty, a zarazem genialny sposób – niebo pulsuje, rozbłyskuje i pogrąża się w mroku, cherubinki wręcz wirują, św. Jan gwałtownie wyciąga ręce klęcząc, dusze sprawiedliwych modlą się, błagają załamując dłonie lub wyrzucając je ku niebu. Tkaniny za nimi powiewają i mienią się odcieniami…  Trzeba geniusza, jakim był El Greco aby z prostotą zreferować wydarzenia Sądu Ostatecznego. A dlaczego dzisiaj, w samym środku Świąt Bożego Narodzenia nie opisujemy jakiegoś malowidła ukazujące ten moment? Bo Apokalipsa rozgrywa się na naszych oczach. Pękają pieczęcie a my stoimy w samym środku i patrzymy…   

Czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz