Karierę zaczęli w 1989 roku wydając demo na kasecie, po którym ukazał się (dwa lata później, w 1991) jedyny i omawiany dziś album zatytułowany Grieve. Może teraz nieco o wytwórni, która album wydała - mianowicie Blonde Vinyl Records (LINK).
Wytwórnia rozpoczęła działalność w undergroundzie pod kierownictwem Michaela Knotta w 1984 roku. W 1990 roku Michael zdecydował się przekształcić Blonde Vinyl w pełnowartościową wytwórnię muzyczną. Knott zdecydował się skupić na wydawaniu młodych, kreatywnych i energicznych zespołów z nurtu tzw. chrześcijańskiego rocka. Blonde Vinyl wydała albumy zespołów uprawiających style muzyczne, które nie były zbyt popularne wśród publiczności popowej, od punka po grunge, od gotyku po industrial i synthpop. W sumie ma w dorobku 32 albumy i 3 kompilacje wydane na kasetach i kompaktach. Powstało także co najmniej 15 niskobudżetowych teledysków różnych zespołów (niestety nie ma śród nich dzisiejszych bohaterów).
Kiedy w 1993 roku dystrybutor Blonde Vinyl (Spectra) zbankrutował, Michael podjął próbę wskrzeszenia Blonde Vinyl pod nazwą Siren Records. Niestety była to bardzo krótkotrwała i nieudana próba. Blonde Vinyl utorowała drogę odnoszącym sukcesy wytwórniom Tooth i Nail, które w 1993 roku przejęły wiele niewydanych wcześniej zespołów ze stajni Blonde Vinyl.
Muzyka z dzisiejszego albumu jest dość ponurą mieszanką alternatywnego rocka i gotyku spopularyzowanego przez The Violet Burning i L.S.U., z synth-popem późnych lat 80-tych, które reprezentowali w tamtym czasie The Cure i Depeche Mode. Taki styl muzyczny był wówczas dość innowacyjny, a album Grieve spotkał się z uznaniem krytyków raczkującej wówczas sceny alternatywnej i gotyckiej. Niestety album i zespół zostały przeoczone przez większość głównych wytwórni i wszystko odeszło w zapomnienie, choć nie do końca, o czym niżej.
Niestety teksty z omawianej dziś płyty są niedostępne w sieci. Tytuł (Smutek) i okładka jednak wprowadzają nas w klimat. Musi być o smutku i Bogu. I tak też jest, bowiem na stronie (TUTAJ) możemy z zamieszczonej recenzji dowiedzieć się, o czym jest ta płyta.
Grieve jest w zasadzie konceptalbumem, skupiającym się na bólu spowodowanym traumami z przeszłości. Choć mówienie o traumie i molestowaniu może wydawać się przestarzałe na początku lat 90., pomysł poświęcenia temu tematowi całego albumu był rewolucyjny. Miało to miejsce w czasach, gdy słowa takie jak „dekonstrukcja” nie były powszechne. Zespół zachęcał słuchaczy, aby przynosili swój smutek Bogu, zamiast ukrywać się z nim w fałszywym poczuciu komfortu.
I jeszcze (LINK): Muzyka zespołu jest zbudowana na eterycznym tle: czasem jest mroczna, zawsze głęboka, prowokującą do myślenia i emocji.
"Wspólnym tematem tego albumu jest uzdrawianie, zaprzeczanie i konfrontowanie się z kłamstwami na swój temat; to muzyczna i liryczna podróż, która przenosi słuchacza do miejsca niewygodnej radości” – mówi Preston (który jest także licencjonowanym psychoterapeutą klinicznym). Dziś, po latach krytycy okrzyknęli Grieve „genialnym wydawnictwem z brutalnymi tekstami i muzyką, które jest nie tylko ponadczasowe, ale także bardziej aktualne niż wtedy, gdy ukazało się po raz pierwszy”.
Dwóch muzyków ciągle jest aktywnych i tworzą pod nazwą Dime Store Zombies. Pewnie kiedyś o nich napiszemy.
Warto na koniec nadmienić, że w 2009 roku wydana została wersja Grieve: „The 2 Disc Definitive Edition”. Album został zremasterowany i udoskonalony cyfrowo. Zawiera 11 dodatkowych i niewydanych wcześniej utworów.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz