o Joy Division muzyce i sztuce, która nie wróci do etapu tworzenia,
ale która jest w nas
sobota, 28 września 2024
Bobry w sztuce i nie tylko czyli historia pewnej kastracji
Najstarsza wzmianka o bobrze znajduje się w opisie Scytii w Dziejach Herodota (ok. 485–ok. 425 r. p.n.e.), którą lokalizowano w stepach gdzieś pomiędzy morzem Czarnym, a Siedmiogrodem oraz Wołyniem a Kaukazem. Scytię zamieszkiwali oczywiście Scytowie, ten przerażający lud wojowników znany z okrucieństwa, który, co potwierdziły ostatnie badania archeologiczne, pił krew wrogów a z ludzkiej skóry sporządzał odzież i kołczany. I właśnie w tej Scytii według świadectwa greckiego filozofa żyły bobry, których jądra leczyły różne choroby a futro świetnie nadawało się do obszywania ubrań. Późniejsi autorzy starożytnych tekstów swoje informacje o bobrach utrzymali w tej samej w konwencji, przestrzegając przed ostrymi zębami tych zwierząt, którymi bez problemu ścinali drzewa ale i miażdżyli kości i ścięgna myśliwych. Takie wzmianki o nich są u Ezopa, Arystotelesa, Strabona, Pliniusza i Dioskurydesa.
Na tych antycznych źródłach swoje rewelacje o bobrach oparli autorzy średniowieczni. Najbardziej poczytnym dziełem był grecki Fizjolog (gr. Φυσιολóγος) powstały w Aleksandrii lub Cezarei między II a IV wiekiem. Anonimowy tekst opisał wiele gatunków zwierząt, nie tylko prawdziwych ale i fantastycznych oraz kamienie i rośliny. Każda informacja zawierała jeszcze wykładnię o symbolicznym znaczeniu. Bóbr ma tam o wiele łagodniejszą naturę, nie ma nic o ostrych zębach i ścinaniu drzew. Za to jest dłuższy passus o polowaniu na bobry, na który powoływali się i który powielali kolejni autorzy pism średniowiecznych: Izydor z Sewilli w Etymologiach, Gerald z Walii w Itinerarium Cambriae, Tomasz z Cantimpré w Liber de natura rerum i Albert Wielki w traktacie Experimentator. Otóż bóbr, który usłyszy myśliwych dokonuje autokastracji odgryzając sobie jądra, które rzuca myśliwym. Jeśli zwierzę zostanie osaczone po raz drugi, stając na tylnych łapach pokazując brak organów a wtedy łowczy puszczają go wolno. Bo – jak przypominamy - jądra bobrze (kastroteum) służyły do wytwarzania leków. Tekst konkluduje to zdarzenie wyjaśniając, że podobnie jak myśliwy na bobra, szatan poluje na człowieka, bo pragnie jedynie własnej korzyści. Ale gdy człowiek odrzuci grzech i zechce żyć w czystości, szatan przestaje go prześladować.
Ten aspekt natury bobra był często ukazywany na ilustracjach ksiąg. Warto przy tym zauważyć, że bóbr na nich wcale nie przypomina bobra, nie ma charakterystycznego ogona ani zębów, a długim pyskiem i smukłą sylwetką w ogóle nie przypomina znanego nam krępego gryzonia. Jednak łacińska nazwa castor utrwala przypisywane mu cechy, bo pochodzi od czasownika od castrare (kastrować).
Autokastrację bobra wspominał nawet polski lekarz i botanik Stefan Falimirz w rozprawie O ziołach i o mocy ich (1534), gdzie tak pisze: Bóbr jest zwierzę psu podobne, skórę ma ościstą, bardzo rozkoszną, która im czarniejsza, tym droższa. Zęby ma bardzo ostre, któremi drwa siecze, a dom sobie bardzo misternie sprawuje. Nogi przednie ma jako pies, ale zadnie gęsi podobne, ogon bardzo tłusty, rybie podobny. To zwierzę, gdy go łowiec goni, tedy stroje sobie urywa, a łowcowi miecie. Po tym, gdy go drugi łowiec napadnie, tedy się na zadnie nogi naprzeciwko temu podnosi ukazując iż strojów nie ma, dla których go najwięcej łowią, albowiem stroje jego urznione, a w cieniu ususzone ku rozmaitym lekarstwom są godne.
Jak można wywnioskować z przytoczonego fragmentu, bóbr według średniowiecznych przyrodników był hybrydą trzech zwierząt wyraźnie od siebie oddzielonych: przednia połowa zwierzęcia jest podobna do psa i pokryta ciemnym futrem, tylna jest niebieska od łusek i przypomina rybę a z tyłu ma gęsie, czarne nogi. Ogon pokryty łuskami, który był w opinii tamtejszych ludzi rybą, można było jeść w okresie postu.
Wraz z renesansem zaczęto weryfikować informacje o bobrach. Przede wszystkim obraz zwierzęcia stał się bliższy rzeczywistemu, ale jego alegoryczny sens nie uległ zmianie. Gryzoń został nawet umieszczony na arrasie naddrzwiowym z 1555 roku z herbem Polski na Wawelu. Przyjmuje się, że autorzy tapiserii wizerunek bobra wzorowali na rycinie z 1551 roku z Historii Zwierząt Conrada Gessnera (1516–1565). Bór niesie w pysku węgorza potomstwu, będąc symbolem chrześcijańskiej cnoty czystości oraz wystrzegania się wad i grzechu. Po drugiej stronie polskiego godła jest jeżozwierz, o wymowie ambiwalentnej, ale tutaj jako symbol spokoju, zdolności do samoobrony i odwagi.
Bobry w sztuce pojawiały się także pośród zwierząt towarzyszących św. Hieronimowi, są na dwóch obrazach o tej tematyce autorstwa Łukasza Cranacha. Na jednym widzimy św. Hieronima jako pustelnika, a na drugim św. Hieronimem jest Kardynał Albrecht (lub Albert) z Brandenburgii (1490-1545).
W obu przypadkach bóbr symbolizuje pracowitość, która charakteryzowała to zwierzę według tradycji ludowej. Do dziś zresztą w języku angielskim funkcjonuje wyrażenie busy as a beaver czyli zajęty jak bóbr. Natomiast płakać jak bór” ma konotacje jeszcze antyczne. Według Pliniusza zabijany bóbr płakał rzewnymi łzami.
W Polsce podobnie jak i całej Europie bobry były wyjątkowo cenione. Istniało ogromne zapotrzebowanie na bobrowe skóry, którymi nawet w pewnym okresie płacono podatki, a także na kastroteum. Dlatego już w XI wieku król Bolesław Chrobry wprowadził zakaz polowań na bobry na ziemiach królewskich oraz ustanowił urząd bobrowniczego, do którego należała opieka nad bobrami: dokarmianie ich zimą i dbanie o całość ich żeremi. Jednak mimo to od XIII wieku obserwowano spadek populacji bobra w Polsce. Dlatego w 1529 roku sejm na Litwie przyjął zapewniające ochronę bobrom Statuty Litewskie zawierające przepisy chroniące żeremie bobrowe i nakładające kary za naruszenie przyjętych zasad.
Na spadek liczby bobrów wpływ miała głownie moda na kapelusze bobrowe. Wykonywano je z filcu do którego produkcji używano bobrowych futer. Były noszone przez każdego, kto tylko był w stanie je kupić, bo uważano jeszcze, że noszenie czapki bobrowej poprawia inteligencję i pamięć. Krążyły nawet pogłoski, że osoba głucha nosząca czapkę z bobra może odzyskać słuch. Nic więc dziwnego, że popularność filcowych nakryć głowy z bobra rosła wprost proporcjonalnie do ceny i odwrotnie proporcjonalnie do pogłowia bobrowej populacji w Europie. Początkowo głównym centrum kapelusznictwa była Francja, jednak po Edykcie nantejskim w 1685 r. ponad 10 000 kapeluszników wyemigrowało do Anglii, co spowodowało upadek francuskiego przemysłu kapeluszniczego.
W krótkim czasie kapelusz z bobrowego filcu stał się oznaką statusu społecznego, stać na niego było tylko przedstawicieli najbogatszej warstwy społecznej. Stąd pewnie autoportret Rembrandta w takim kapeluszu i portrety arystokracji angielskiej pędzla Anthony'ego van Dycka. Dopiero książę Albert, mąż królowej Wiktorii noszący kapelusze z jedwabnego filcu zakończył modę na tą część męskiej garderoby.
Od XIX wieku bóbr traci swoje umoralniające cechy, na obrazach pokazywany jest jako część natury, bądź po prostu staje się elementem dekoracyjnym… (poniżej przycisk do papieru w stylu art. deco w kształcie bobra).
Niewątpliwie jednak kojarzy się z czymś pozytywnym, w bajkach dla dzieci jest dobrym zwierzęciem, pracowitym i dobrodusznym, wspomnieć tu można na przykład postać bobra z Opowieści Narnijskich…
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz