środa, 7 marca 2018

Zalecenia na przeżycie, dawka 2

Przyszedłem przed czasem, nie spóźniam się nigdy. Poczekam w ciasnym korytarzu, są jakieś dzieci. Siadam. 

Jeden chłopak pyta: Pan do pokoju 74? 

Zaprzeczam: Nie ja pod 72, ale mam jeszcze jakieś 25 minut.  

Drzwi się otwierają.

Ona: Zapraszam pana

Ja: Ale chyba ktoś powinien być przede mną

Ona: Nikogo nie ma, zapraszam

Siadam. Rozmawiamy. Że tak właściwie nie powinno być.

Mówi: Wie pan, u mnie też nieraz na głowie świat stoi. Ci wielcy lekarze też się mają za nie wiadomo kogo. Ostatnio jakiś młody przyjął człowieka z krwotokiem wewnętrznym, prawie nie żył. A profesor na to: jak mogłeś TO przyjąć... TO - wyobraża sobie pan? I przy pacjencie...

Albo taki egzamin specjalistyczny jaki mam w kwietniu, klasyfikacje nowotworów się zmieniają, kiedyś trzeci stopień raka to dziś pierwszy, wszystko pamięciówka. Ale nie to jest najgorsze. Najgorsze jest, że profesorzy z komisji mają często odmienne zdanie na temat metod leczenia i trudno trafić. Jeden może odpowiedź uznać i kiwa z uśmiechem głową, za to drugi w tym samym czasie krzyczy: zabiłaby pani pacjenta! 

W zasadzie taki zdający młody lekarz jest nikim...

Odpowiadam: Kiedyś myślałem: awansuję - będę kimś. Awansowałem i byłem nikim, więc myślałem, że jak kolejny awans to będę kimś.  I przyszedł kolejny i znowu byłem nikim. Teraz jestem szefem i jestem nikim. Każdy ma kogoś nad sobą, dla kogo ci niżej zawsze będą nikim...

Zapytała: Jak leki? Czy depresja się zmniejszyła? A jak sen?

Odpowiadam że śpię, że świat teraz inny bardziej kolorowy, że w zasadzie to leki się kończą...

Mówi spokojnym głosem: Wypiszę panu recepty na kilka miesięcy, ale zapiszę daty kiedy jestem, jakby coś się działo, proszę przyjść   


Mówię jej, że jeszcze taki problem, że chciałbym zwolnienie ze spotkań zarządu bo tam jestem nikim, mimo że ona twierdzi inaczej. Że fakty twierdzą inaczej.

Kiwa głową i uśmiecha się: wypiszę panu na ten rok i właściwie na następny też, nie ma sprawy

Zabieram tę stertę, dziękuję, są jeszcze na świecie lekarze, wychodzę, kupiłem sobie kilka miesięcy spokoju.

Zwyciężyłem?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz