środa, 18 kwietnia 2018

Annik Honore o związku z Ianem Curtisem i jego samobójstwie


Najbardziej tajemniczą osobą z otoczenia Iana Curtisa pozostaje Annik Honore.
 
Tak to czasem bywa, że przypadkowe spotkanie potrafi zmienić całe życie. Annik, rozsądna dziewczyna z szanowanej mieszczańskiej rodziny (jej ojciec był inspektorem policji, matka geodetą), rok młodsza od Iana Curtisa, dostaje w 1979 r. posadę sekretarki w ambasadzie belgijskiej w Londynie. Można przypuszczać, że przybyła do tego miasta z nadzieją na spełnienie swoich pasji, którymi były dziennikarstwo muzyczne i muzyka rockowa. W Londynie była już raz, 16 maja 1976 roku na koncercie Patti Smith i The Stranglers w Roundhouse w Londynie. W tym samym roku obejrzała również występ Davida Bowiego, na Wembley Arena. Oba wydarzenia wywarły na Annik ogromne wrażenie, wręcz bajeczne, jak to określiła w jednym z nielicznych udzielonych wywiadów. W 1979 r. chodzi na koncert każdego wieczoru,  i wysyła z nich relacje do En Attendant (belgijskiego magazynu kulturalnego) jak sama stwierdza po latach wszystko wydawało mi się proste, dostępne, niedrogie, to był czas niesamowicie ekscytujący. W sierpniu widziałam Joy Division w salach Nashville i słuchałam Unknown Pleasures. Ćwierć wieku później w 2010 r. pozwoliła Philippe Cornet na wywiad, w którym próbowała jakoś podsumować tamten okres (cały wywiad, który ukazał się na francuskojęzycznej stronie TUTAJ obecnie nie jest dostępny lecz można go przeczytać w transkrypcji na angielski TUTAJ.)  Poniżej obszerne fragmenty tego wywiadu:
 
Więc były dwaj Iany Curtisy: facet na scenie, dosłownie w transie, a potem osoba prywatna, introwertyczna, zdezorientowana?

Na scenie oczyszczał się, jakby egzorcyzmował wszystkie swoje demony, był wybuchającym wulkanem. Po koncercie był wyczerpany psychicznie i fizycznie. Stawał się przy tym przesadnie słodkim i nieśmiałym człowiekiem, wycofanym, pełnym pytań o grupę i swoje życie. Miał ogromny potencjał, ale szczerze nie zdawał sobie z tego sprawy. Nie było w nim cynizmu, ani pretensji. 
Skąd ta głęboka udręka?
 
Był przytłoczony własnym talentem. Bardzo podobali mi się inni [członkowie zespołu] z Joy Division i ich wyjątkowa energia, ale Ian znajdował się jeden metr nad nimi. Fakt, że Ian cierpiał na epilepsję od  okresu dojrzewania, czynił go szczególnie bezbronnym. Kiedy miał ataki, był surrealistyczny, strasznie przerażający, widziałem go praktycznie w powietrzu. Ale jest to także coś magicznego jak gdyby kontakt między świadomością a nieświadomością. Nagle wkroczył w świat bez żadnego związku z rzeczywistością. Rozumiałam go, jego potrzebę obecności kobiety, ponieważ polityka grupy nie zakłada obecności kobiet na koncertach. Gdzieś, przełamywałam ten krąg, ponieważ Ian bardzo potrzebował pocieszenia. Później tak trudno było mi czytać o różnych okropnościach "oszustwach" lub innych podobnych  ... 

Ale byliście kochankami, prawda?
 
To był całkowicie czysty i platoniczny związek, bardzo dziecinny, bardzo czysty ... Nie miałem kontaktu seksualnego z Ianem, on był na lekach, co sprawiło, że był to niefizyczny związek. Mam tak dość tego, że ludzie kwestionują moje słowa lub jego: ludzie mogą mówić, co tylko chcą, ale ja jestem jedyną osobą, która ma jego listy… Jeden z jego listów mówi, że związek z jego żoną Deborah skończył się przedtem zanim się spotykaliśmy. 

Jaka była twoja reakcja na film Antona Corbijna, Control? 

To nie Annik Honoré pojawia się w filmie, ale dziewczyna Iana, to była fikcja. Jeśli dziś wypowiem się, to tylko po to, aby ochronić prawdę biograficzną; Rozmawiałam o Planie K, Disques de Crépuscule, który zrobiłam z Michelem Duvalem.  Anton jest kimś, kto jest niezmiernie poważny i kilka razy rozmawiał ze mną, ale „Annik” nie istnieje, to Deborah Curtis istnieje… Widziałem ją tylko raz, z oddali, na koncercie w Manchesterze. Było mi bardzo nieswojo, ponieważ w tamtym czasie już mnie nienawidziła głęboko. Byłam "małą dziewczynką" Iana, jego dziewczyną, nie jego kochanką ani "romansem", ohydnym i nikczemnym słowem. 

Zostałaś wciągnięta w opowieść, która cię przerosła, opowieść, która wzrosła wraz z niesamowitym pośmiertnym sukcesem zespołu!
 
Nadal uważam, że jego śmierć była czystym momentem szaleństwa.  

Rozmawiałam z nim w nocy, i wszyscy wiedzieli, że jest szczęśliwy, z wyjazdu do Ameryki. Brał 20 tabletek dziennie, i mieszał z alkoholem... W sobotę, 17 maja, byłem na koncercie Jamesa White'a w klubie Plan K. Ian zadzwonił do mnie i powiedział, że chce się ze mną zobaczyć na Heathrow przed wyjazdem do USA. Kiedy przyjechałam do Londynu w niedzielę rano, poczułam, że coś się stało...  Ponieważ go tam nie widziałam, zadzwoniłam do jego rodziców - mieszkał tam od kilku tygodni - i wtedy ojciec Iana powiedział "Ian nie żyje" i się rozłączył. Nie mogłam iść na pogrzeb, ponieważ Deborah Curtis uznała, że jak pisze w swojej książce, "bała się, że zrobię scenę" - co mnie zawsze rozśmiesza, ale zgodziła się, że mogę pójść i zobaczyć ciało Iana w kaplicy w Macclesfield. .. Byłam zdruzgotana. Tony Wilson i jego żona gościli mnie przez tydzień, po czym Tony kupił mi bilet lotniczy do Brukseli na nazwisko "Annik Curtis" ... Przez trzy miesiące mieszkałam z moimi dziadkami w kraju, a ambasada, do której nie wróciłam do pracy, ścigała mnie za "zdradę państwa belgijskiego" ... Przez lata.  

Powiedziałaś, że twoi rodzice i twój brat nie wiedzieli, że masz związek z Ianem Curtisem, dlaczego zatrzymałaś to dla siebie?
 
Moi rodzice i ja, nie zwierzaliśmy się sobie (...), oni razem z moim bratem nie wiedzieli, kim są Joy Division czy Ian Curtis. Miałam też poczucie winy, żonaty mężczyzna, samobójstwo, porzuciłam swoją super pracę w ambasadzie, więc miałam niską samoocenę. Doceniam to, że moi rodzice to szanowali. W tym czasie przeżyłam wielką historię i chciałam, aby pozostało tajemnicą: to wszystko mnie osłabiło; bałam się skrzywdzić ludzi, zakochać się. Dopiero w 1995 roku, piętnaście lat po śmierci Iana, ludzie zaczęli mówić o mnie z powodu książki Deborah Curtis. W przeciwieństwie do tego, co napisała, nigdy nie dzwoniłam do niego w nocy, tym bardziej co noc "przez wiele miesięcy", przeciwnie, to ona zadzwoniła do mnie, by grozić "zabiciem" mnie, ponieważ znałam jej męża ... na e-maile i zaproszenia, które nastąpiły, odpowiadałam, że to była sprawa prywatna i że zajmowałam się muzyką Joy Division.” 

Tyle wywiad, dalej w nim następuje opis dalszej wizyty w domu Annik Honore. Zabrała dziennikarza na strych i pokazała mu przechowywane tam plakaty z Planu K i trochę pamiątek związanych z zespołami new wave. Pokazała także listy Iana - kilkanaście z nich zawiera wiersze TS Eliota. Pomimo wielkiej traumy jaką przeżyła, udało jej się zbudować swoje życie na nowo. Wyszła za mąż, miała dwójkę dzieci - teraz dorosłych - i pracę - od 1985 roku w tej samej międzynarodowej organizacji.  Jednak nigdy nie przestała chodzić na koncerty. Dziennikarz zanotował jej pragnienie, otóż chciała aby ludzie bardziej zainteresowali się jej pracą w klubie Plan K między 1979 a 1984 r., lub dla Twilight Records założonej w Brukseli w 1980 roku wytwórni. Dziennikarz następnego dnia otrzymał od niej SMS-a, w którym wyraziła żal, czy aby nie zostaną ujawnione jej zbyt osobiste sprawy. Ale dziennikarz uznał że tak się nie stało, a poza tym, - jak zapytuje sam siebie i czytelników - gdzie w takiej historii kryją się granice intymności?


Na żadne inne pytania skierowane do Annik Honore nie poznamy już odpowiedzi. Zmarła 3.07.2014 na raka w wieku 56 lat. 

2 komentarze:

  1. Annik Honoré zmarła 03.07.2014 a nie 07.07.2014! Fajny tekst tylko ten blad!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgoda, poprawiamy. Swoją drogą nawet z nią korespondowałem swego czasu gdy pracowała w belgijskiej ambasadzie... Pazdro

    OdpowiedzUsuń