niedziela, 1 kwietnia 2018

Z mojej płytoteki: "Aion" Dead Can Dance, czyli więcej niż tajemnicza okładka

Okładkę albumu Aion nagranego 28 lat temu, bo w 1990 roku, przez absolutnie niezwykły zespół, jakim jest Dead Can Dance, zdobi fragment najbardziej tajemniczego dzieła malarskiego, czyli tryptyku Hieronima Boscha znajdującego się w zbiorach Muzeum Prado w Madrycie. Akurat dysponuję winylem, i to oryginałem z 4AD:


 

O obrazie Boscha napisano tomy. Stał się inspiracją wielu utworów literackich, sztuk scenicznych, dzieł malarskich oraz filmów. Historycy sztuki dotąd spierają się o to, "co artysta miał na myśli" i zaskakują świat coraz to dziwniejszymi interpretacjami. Zagadka pozostaje nierozwiązana, bo i obraz jest ogromny. Malowany przez dekadę (w latach 1495 - 1505) odznacza się nie tylko monumentalnymi rozmiarami (prawie dwa metry wysokości i ponad cztery szerokości), lecz także ogromem detali. Sama nazwa ołtarza jest skomplikowana. Najczęściej używa się tytułu opisującego namalowany temat - „Ogród rozkoszy ziemskich” lub „Tysiącletnie królestwo” - ale w inwentarzu umieszczono go jako „Obraz z owocami drzewka truskawkowego” ponieważ najpierw potocznie nazywano go „Plantacją truskawek”, a wszystko dlatego, że większość scen przedstawionych na obrazie ma miejsce pod monstrualnymi truskawkami lub jak się niektórzy prostują - poziomkami (truskawki zostały wyhodowane z poziomek dopiero w XVIII w.). 

Tryptyk Hieronima Boscha, czy raczej Hieronima van Aeken, bo tak się naprawdę nazywał malarz (Bosch jest przydomkiem pochodzącym od nazwy miasteczka skąd pochodził, czyli Hertogenbosch) powstał na zamówienie Henryka III van Nassau, księcia Orani, i dopiero dalsze koleje losu sprowadziły go do Hiszpanii. W 1591 r. dzieło zostało zakupione przez króla Filipa II i trafiło do królewskiego Escorialu, po czym wraz z innymi eksponatami zostało przekazane do Muzeum Prado.
 
Na zamkniętych skrzydłach tryptyku jest szarozielony dysk ziemi w trzecim dniu stworzenia, zanurzony w kuli wszechświata.  W lewym, górnym rogu, na szarobiałej chmurze siedzi niewielka postać Boga Ojca. Wzdłuż górnych krawędzi skrzydeł biegnie cytat z Psalmu 33. "Ipse dixit, et facta sunt - ipse mandavit, et creata sunt." (Bo On przemówił, a wszystko powstało - On rozkazał, a zaczęło istnieć). Po otworzeniu skrzydeł ukazuje się, skrząc jaskrawymi barwami, największa, centralna kwatera z idylliczną sceną ogrodu rozkoszy ziemskich. Po bokach, na skrzydłach, mamy raj ze sceną zaślubin Adama i Ewy oraz piekło w ciemnych barwach, gdzie w mękach giną torturowani ludzie.
 
Obrazy zawierają mnóstwo szczegółów, o których można by wiele pisać. Są tu rzeczywiste i mityczne zwierzęta oraz różne inne stwory. Największa, środkowa część przedstawia tłum nagich postaci, tańczących i oddających się niepohamowanej żądzy, dosiadających koni, pływających w stawie, zjadających owoce, w towarzystwie ptaków i fantastycznych stworzeń. Ta część budzi najwięcej sporów interpretacyjnych. Krytycy sztuki widzą w niej rozmaite treści, począwszy od wizji rajskiej szczęśliwości, po ilustrację wszelkich przejawów lubieżności. Jeden z historyków sztuki, Wilhelm Fraenger uznał tę kwaterę nawet za dowód na przynależność Boscha do sekty adamitów, heretyków, którzy poprzez upodobanie do nagości i nieskrępowane stosunki płciowe pragnęli osiągnąć rajską rozkosz bliską przeżyciu mistycznemu. Pogląd ten kłóci z faktami, choćby takimi, że ostatni adamici zostali odnotowani w Niderlandach jakieś 70 lat przed powstaniem obrazu, a sam Bosch był gorliwym katolikiem, członkiem miejscowego bractwa Najświętszej Marii Panny.
 
Trudno w krótkim tekście przedstawić wszystkie aspekty znaczeń scen z obrazu, jednak trzeba zaznaczyć, że dobór stworzeń w nich nie jest przypadkowy. Ich wymowa dla Boscha i jemu współczesnych była jasna, inaczej niż dzisiaj. Większość interpretatorów uważa, że tryptyk należy czytać tak jak książkę, z lewej strony do prawej. Po lewej stronie mamy zatem Adama i Ewę prowadzących błogie życie przed zjedzeniem jabłka. Sadzawka i fontanna pośrodku symbolizują obietnicę życia wiecznego, lecz raju już czai się zło. Aluzją do niego nie jest wąż, lecz sowa kryjąca się w ciemnym otworze fontanny. W epoce średniowiecza inaczej niż w starożytności, sowa, która jest aktywna w nocy, była symbolem upadku, herezji i grzechu. Gdy człowiek "zjadł jabłko" poczuł konsekwencje wolnego wyboru, dlatego w innym miejscu na obrazie mamy człowieka obejmującego sowę, czyli akceptującego zło. Dalsze następstwa nieskrepowanej wolności widzimy w części centralnej gdzie pokazano rozpustę, łakomstwo, głupotę i chciwość, przy czym praprzyczyną zła dla Boscha jest rozwiązłość. Dlatego, jak to już zauważył Walter Bosing, mimo lekkiego by się wydawało tematu, nikt tłumu ludzi nie jest tu radosny, ten brak pogody jest zatem oznaką występku.
 
Po prawej stronie widzimy piekło, do którego trafiają dusze, które konsekwentnie, z wolnego wyboru, trwają w grzechu. W piekle Boscha narzędziami kaźni są instrumenty muzyczne, które normalnie wywołują wesołość. Namalowane sceny są jednocześnie makabryczne i groteskowe. Z prawej strony świnia w welonie zakonnicy całuje cofającego się przed nią mężczyznę o rysach twarzy samego malarza. Dwa czworonożne stwory pokryte srebrzystymi łuskami stoją przy krtani leżącego mężczyzny, nieopodal fantastyczny zwierz z pyskiem gryzonia sztyletem przebija pierś mężczyzny opartego o drzwi. Za nimi widać kłębowisko torturowanych ludzi a wyżej, po prawej stronie na wysokim krześle latryny siedzi niebieski potwór z długimi nogami i ptasią głową nakrytą garnkiem, który pożera człowieka. Pod krzesłem wisi niebieski pęcherz a z niego do studni wypadają ludzie, na których wymiotuje mężczyzna. Obok drugi wypróżnia się z wypiętymi pośladkami. W centrum piekła przy ogromnej wadze wyobrażono ludzi z instrumentami, trąbkami, fletem i bębenkiem. Obok z wiolonczeli wystaje harfa, a na jej strunach leży rozpięty człowiek z rozpostartymi ramionami. U góry po zamarzniętej rzece na łyżwach z noży ślizga się kolejny potwór… 

Wizję tę uważa się za ilustrację augustiańskiego określenia piekła, którym jest „muzyka ciała”, w przeciwieństwie do raju pojmowanej jako „muzykę duszy”. Niedawno poczyniono próbę animowania tej kwatery:
 

Jak już wspomniano, wszystkie szczegóły nie są przypadkowe. Ostatnie lata przyniosły przełom w wyjaśnianiu ich znaczenia. Hiszpański historyk sztuki Jose Luis Lopez Calle wyszedł z kolejna teorią. Według niego kolejność wyobrażeń w obrębie całego tryptyku jest zgodna z lustrzanym obrazem nocnego nieba z konstelacjami gwiazd, prawdopodobnie w określonym czasie (więcej TUTAJ ) Ktoś inny odcyfrował zapis nutowy wytatuowany na tyłku postaci przywalonej ogromną lutnią. Jest to fragment chorału, który oczywiście nagrano i upubliczniono. Teraz znany jest jako tzw. „Chorał z d..y wzięty


Transkrybowany na dudę i lutnię:
 

Nie wiadomo, jakie dokładnie słowa towarzyszyły melodii, ale ponieważ trafiła ona do piekła można przypuszczać, że była odmianą prześmiewczego kanonu wykonywanego przez wędrownych muzykantów i zapisanego w XVI w., a spopularyzowanego przez Wolfganga Amadeusza Mozarta utworem „Leck mir den Arsch fein recht schön sauber" (wyliż mi tyłek do czysta) KV 382d,
 

Pomimo karykaturalnych, groteskowych wyobrażeń, zapładniających skutecznie wyobraźnię wielu pokoleń artystów (m.in. Salvadora Dalego, René Magritte’a i Maxa Ernsta a w Polsce Zdzisława Beksińskiego), obraz miał pełnić cel dydaktyczny. Bosch chciał nas przestrzec, powiedzieć: „Uważaj, jak żyjesz, bo miłe złego początki a koniec żałosny”.
 
A truskawki? Co Bosch miał przeciwko truskawkom? Pewnie nic. Ten pyszny owoc (kto nie lubi tryskawek z bitą śmietaną?) ma po prostu utrwaloną konotację erotyczną. Truskawka od starożytności uważana była za owoc Afrodyty i afrodyzjak. U Artemidora z Efezu (II w.n.e) jest sennym odbiciem pożądania. W średniowieczu stała się owocem, który kusił smakiem i zapachem ale dawał jedynie nietrwałą ułudę przyjemności bo szybko się psuł i gnił… I w ten sposób doszliśmy do pesymistycznej „marności nad marnościami"…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz